Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13, czyli zwiedzanie cz. 1

*Pov Reader*

- Kurwa, zamknięte. - przeklęłam.

- To co robimy? - spytała Ania.

- Wchodzimy przez okno. - stwierdziłam.

- [T. I.], wszystkie są zamknięte. - powiedział Emil.

- Sprawdzałeś? - zapytałam.

- Tak, wszystkie okna na parterze są zamknięte. - odpowiedział.

- Na parterze, ale nie na piętrach. - uśmiechnęłam się.

- Ty chora jesteś, czy co?! Przecież są 4 metry w górę jak nie więcej! - krzyknął na mnie Karol.

- Spokojnie, nic mi nie będzie. Jak już wejdę do środka, wciągnę was.

- Nie będę pytał, jak to zrobisz, więc po prostu ci zaufam. - powiedział niepewnie Karol.

Uśmiechnęłam się łagodnie, po czym odwróciłam się w stronę domu.

Dostrzegłam, że parapety na każdym piętrze są w miarę blisko siebie. Mogłabym wejść na ten na parterze, po czym skoczyć, chwycić się parapetu na piętrze i podciągnąć się. Tylko musiałabym najpierw znaleźć otwarte okno…

Weszłam na pierwszy lepszy parapet, oddając się ślepemu losowi.

Oby to okno było otwarte, bo nie chcę schodzić… jeszcze nawet nie wiem jak bym to zrobiła, więc tym bardziej chcę, żeby to okno, na które wejdę, było otwarte.

Po wejściu na drewniany parapet, spojrzałam w górę. Następny był na tyle wysoko, że musiałam skoczyć, ale na tyle nisko, że nie musiałam się wysilać przy skoku. Postanowiłam, że będę się cały czas trzymała planu, ułożonego w głowie, i podskoczyłam. Gdy byłam na odpowiedniej wysokości, chwyciłam drewniany parapet, który był wyżej, i zaczęłam, z niemałym trudem (plecak na moich plecach nie pomagał), wciągać się do góry. Kopałam nogami w powietrzu, aby pomóc sobie.

- [T. I.], spadniesz zaraz! - usłyszałam spod siebie głos Alexa.

- Dzięki, na pewno mi będzie teraz prościej! - odkrzyknęłam zdenerwowana.

Jednak nie miałam zamiaru się poddawać. Dalej podciągałam się do góry, aż w końcu, jedna z moich nóg spoczęła na drewnianym parapecie. Chwilę po tym, stałam już na nim, zmęczona i roztrzęsiona.

- Jeśli będzie zamknięte, to ja stąd chyba skaczę… - powiedziałam cicho do siebie, po czym popchnęłam okno od siebie.

Była to najbardziej stresująca chwila w całym tym wyjściu, jednak okazało się, że na szczęście okno było otwarte.

Odetchnęłam głęboko z ulgą.

- Otwarte! - krzyknęłam do przyjaciół na dole.

Od nich też usłyszałam kilka głębokich wydechów.

Kilka sekund potem, byłam już w środku i szukałam czegoś, po czym moi znajomi mogliby się wspiąć. Nie przewidzieliśmy takiej sytuacji, więc nikt z nas nie miał przy sobie liny.

Zanim jednak zaczęłam szukać czegoś podobnego do liny, rozejrzałam się po pokoju, w którym się znalazłam.

Pokój ten wyglądał jak sypialnia. Przy ścianie, tuż obok mnie, stało spore łóżko, na oko trzy osoby by się tam zmieściły. Pościel była ciemnogranatowa, prawie że czarna. Na podłodze, rozłożony był okrągły dywan z dziwnym symbolem, o takim samym kolorze, co pościel na łóżku. Przyjrzałam mu się dobrze.

Wyglądał trochę jak płomienie, jednak był też trochę podobny do, zniekształconego z jednej strony księżyca… nie umiałam dokładnie określić, co to był za symbol.

Dodatkowo, przy prostopadłej ścianie, stała komoda i regały, wykonane z ciemnego drewna, a na nich poukładane były jakieś książki… z daleka przeczytałam tylko jeden tytuł, który nie był zakurzony. Mówił on "Moc cienia". Hmm… intrygujące…

Wróciłam do rozglądania się po pokoju. Przy kolejnej prostopadłej ścianie, dostrzegłam dużą szafę, zrobioną z tego samego materiału, co komoda i regały.

Podeszłam do niej i zajrzałam do środka. Spostrzegłam tam mnóstwo starych, zakurzonych i trochę zjedzonych przez mole, ubrań. Za nimi, dostrzegłam kilka prześcieradeł i poszewek do kołder…

Nagle do głowy wpadł ki pewien pomysł.

Chwyciłam prześcieradła wraz z poszewkami i zaczęłam je ze sobą mocno wiązać. Po chwili, miałam w dłoniach długą, na chyba więcej 9 metrów, prowizoryczną linę.

Ponownie podeszłam do okna i krzyknęłam do moich przyjaciół na dole:

- Uwaga, bo będzie zaraz lecieć lina!

Po tym, przymocowałam koniec "liny" do jednej z nóg łóżka i zrzuciłam resztę powiązanych ze sobą prześcieradeł i kołder.

- Można wchodzić! - krzyknęłam ponownie i spojrzałam w dół liny.

Pierwszą osobą, której pomogłam wejść do środka, był Emil.

Gdy tylko wszedł do pokoju, zaczął się po nim rozglądać z zaciekawieniem.

Nie zważając na to, co robi, zaczęłam wciągać kolejne osoby, po kolei: Alex, Karol i na końcu Ania.

Kiedy już wszyscy byli w środku, powiedziałam:

- To co, idziemy dalej?

- Czekaj moment, tu jest serio ciekawa książka. - powiedział szybko Emil.

- Jaka? - spytała Ania, zaciekawiona.

- Coś o czarnej magii… nie, nie o czarnej magii, o magii cienia…

- A to nie to samo? - zapytał Karol.

- Z tego co doczytałem, nie. Magia cienia nie ma na celu przywoływania demonicznych stworzeń i wykonywania rytuałów do jej działania, tylko do wzywania i kontrolowania cieni, w głównej mierze… jedyne co musisz posiadać, to odpowiednią "duszę".

- Wow, ciekawe. Gdzie ją znalazłeś? - zapytał Alex.

- Na tym regale. - wskazał Emil.

Wszyscy od razu zbliżyli się do wskazanego przedmiotu i jazdy chwycił jakąś książkę. Ja akurat trafiłam na "Opanowanie duszy i magii". Od razu zaczęłam czytać zaciekawiona.

"Osoba posiadająca odpowiednią duszę oraz ilość energii, może przywoływać istoty zrodzone i należące do cienia; między innymi: cienie zwykłe, cienie lasu, a także cieniste dusze.

Przywołanie tych stworzeń, wymaga całkowitego skupienia ze strony Obdarzonego. O ile powołanie stworzeń z rodzaju cieni zabiera mało energii, o tyle przywołanie stworzeń cieniowych, cienistych i dalej mrocznych, zabiera stopniowo coraz więcej sił (zależy od rodzaju stworzenia)."

To był chyba wstęp do tej książki. Brzmiał interesująco… aż jestem ciekawa jak wyglądają te "stworzenia". O ile to wszytko nie jest tylko bujdą… chociaż… nie wygląda to na historyjkę od tak wymyśloną i przelaną na papier…

Odłożyłam książkę na swoje miejsce.

- Nie wiem jak wy, ale ja idę dalej oglądać ten dom. - powiedziałam, po czym skierowała się do drzwi.

- Idę z tobą! - powiedziała szybko Ania.

- To wy idźcie, jak coś, spotkamy się tutaj. - powiedział Karol.

- Dobra. W razie niebezpieczeństwa, zaczynamy krzyczeć.

- Jasne. - odpowiedzieli wszyscy.

Uśmiechnęłam się i wyszłam z pokoju, a za mną, moją przyjaciółka.

Znalazłyśmy się na sporym i długim korytarzu, pełnym różnorakich drzwi z pięknymi zdobieniami. Te, zza których wyszliśmy, miały na sobie taki sam symbol, jak ten na dywanie…

- To gdzie teraz? - spytała podekscytowana Ania, wyrywając mnie z zamyślenia. - To miejsce wygląda na ogromne. Będzie dużo zwiedzania i patrzenia. Pomysł sobie, że możemy znaleźć podobny pokój do tego, gdzie też będą takie książki! Ta którą ja wzięłam była naprawdę ciekawa.

- A o czym miałaś? - zapytałam, idąc w dół korytarza i zbliżając się do kolejnych drzwi.

- O rodzajach zranień od mocy cieni i lekach na nie.

- Faktycznie, brzmi ciekawie.

- A ty o czym miałaś?

- Cóż, moja nosiła tytuł "Opanowanie duszy i magii". Przeczytałam tylko wstęp, który mówił, w dużym uogólnieniu, o "stworzeniach", które można przywołać z pomocą magii cienia i trudnością ich przywoływania idącymi z ich rodzajem. Jednak jeden z warunków uwzględniał posiadanie odpowiedniej duszy…

- Uuuuu, może ktoś z nas ma tą "odpowiednią duszę" i opanuje wszystkie cienie. - Ania zaczęła "czarować" i się śmiać.

Zaśmiałam się z nią.

W końcu, doszliśmy do drzwi z innym wyrzeźbionym symbolem, który może i nie był równie dziwny co ten w poprzednim pokoju, ale i tak był tajemniczy.

Przypominał on krople wody; była jednak duża i dwie mniejsze, po bokach tej największej.

Nie zwlekając niepotrzebnie, pchnęłam drzwi, tym samym otwierając je…

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro