Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#6s2

Dominik

Filip wciągnął mnie do łazienki, a tam zaczął się rozbierać, co sam zrobiłem. Weszliśmy do wanny, gdzie napuściłem wody i chłopak wrzucił bombę, która zaczęła się rozpuszczać. Usiedliśmy naprzeciw siebie. Wpatrywałem się w jego twarz. Jeszcze tak się jej nie miałem okazji przyjrzeć. Zdecydowanie się zmienił. Nabrał na sylwetce i stał się bardziej umięśniony, a jego twarz przybrała jeszcze bardziej męskości. Czarne włosy dodawały mu charakteru, a drobne blizny ukazywały historię, która musiał przejść przez te pół roku. Spojrzałem na jego brzuch, gdzie widniała wielka szrama po tym pamiętnym wieczorze.

- Ała! Uważaj trochę kotek to boli. - krzyknęł Filip, kiedy zmieniałem mu opatrunek.

- Było się nie rzucać. - burknąłem i skończyłem swoje zadanie, po czym rzuciłem się na łóżko. - Bardzo cię to boli? Może dać Ci jakieś tabletki?- zmartwiłem się.

-Dam radę. Muszę wyzdrowieć dla ciebie. - uśmiechnął się i ostrożnie położył obok. - Jeszcze trzy dni i mi to ściągnął.

- Miejmy nadzieję. Mam dość twojego marudzenia. - uśmiechnąłem się.

- A spadaj! Sam nie jesteś lepszy mała marudo. - posłał mi kuśkańca w bok.

Zdecydowanie pamiętny wieczór. Wtedy zrozumiałem jak bardzo mi na nim zależy. Przejechałem palcem po niej i dalej obserwowałem jego całego. Tak bardzo brakowało mi go i tego wszystkiego. Chciałbym wrócić do Warszawy, do naszego mieszkania. Wiem, że teraz muszę się skupić na tym aby pomóc im wszystkim. Nie wyobrażam sobie jak Filip mógł się tak stoczyć spowrotem.

Filip

Usiedliśmy w wannie, a ja wlepiłem swój wzrok w młodszego. Ile to? Dwa miesiące? Trzy? Nigdy nie przywiązywałem do tego wagi, bo on i tak ze swoim charakterkiem dziecka zdawał się młodszy ode mnie. Mój chłopczyk. Spoważniał na twarzy to fakt, ale i tak jest dzieciaczkiem. Tak bardzo chciałem go zobaczyć przez te pół roku. Zatraciłem się w tym całym gównie znowu i nie potrafię się ogarnąć. On we mnie wierzy. Chce mi pomóc. Cieszyłem się jak głupi do sera, że mogę być tu teraz z nim. Moje uczucia w żaden sposób nie wygasły, a tylko bardziej nabierały na sile im dłużej byliśmy w rozłące. Niebieskie jak ocean oczy również patrzyły się na mnie. W jednej chwili poczułem jak Dominik przejeżdża palcem po dosyć dużej bliźnie. Pamiętam ten dzień jak wczoraj.

- Ale kochanie wejdź tam ze mną. - błagałem chłopaka.

- Filip jesteś dużym mężczyzną dasz radę sam. - zapierał się.

- No, ale czemu ty nie chcesz tak tam iść?

- Bo może ostatnio ten facet próbował mnie uwieść? - spytał retorycznie. Opowiedział mi o wszystkim. Debil.

- Tym razem zobaczy jak bardzo mnie kochasz. Masz. - podałem mu obrączke.

- Co to? - spytał zakładając biżuterię.

- Znak, że jesteś mój. - uśmiechnąłem się i łapiąc go za rękę weszliśmy do środka.

To było cudowne. Mina tego faceta kiedy się pocałowaliśmy i specjalnie rozmawialiśmy o tym jak Dominik pozna moich rodziców. Te piękne chwilę zostały ze mną na zawsze.

- Filip? - chłopak zaczął rozmowę.

- Tak?

- Musimy pogadać. - zakręcił wodę, gdyż było jej już po same brzegi.

- Wiem. - spuściłem głowę w dół i przygryzłem wargę.

- Wytłumacz mi co się stało po moim odejściu.

- Huh.. No więc.. Jakby ja zamknąłem się w pokoju i wtedy wiem, że Ola pokłóciła się z Matim. Aga wyszła i tydzień później zachorowała. Leżała w szpitalu trzy miesiące. Jak wróciła próbowała wyciągnąć mnie do ludzi. Zrobiła to. Tyle, że ja wpadłem w sidła Karoliny. Znów zacząłem być nałogowcem i uczestniczyłem w wyścigach, z tego się utrzymałem. Próbowała mnie ratować, ale nie potrafiła. Wkrótce starała się pogodzić przyjaciół. Na marne. Ola pojechała do Afryki z matką. Mati się załamał i zniknął. Przepadł. Totalnie. Sylwia zerwała z Rafałem i ucięła kontakt z wszystkimi, zaprzestała swojej kariery. Aga się załamała. Z całych sił wyciągała nas z bagna, ale jej się to nie udawało. Po jakimś czasie miała operacje strun głosowych, dlatego tak chrypie. Znalazła cię i sprowadziła.

- Nie wiedziałem..

- Jak miałeś?- prychnąłem. - A ty?

- Ja co? - z osłupienia wyrwało go moje pytanie.

-Co robiłeś przez ten czas?

- Przyjechałem do Poznania. Zacząłem tutaj od początku. Poznałem Klare i tak wyszło, że musiałem się jej oświadczyć. Byłem nawet u ojca... - zaciął się. - Chciał mnie skrzywdzić. Uciekłem.

-Zabije skurwysyna. - zacisnąłem pięści.

- Spokojnie. Nudo było mi bez was. Zacząłem dusić się w tym mieście. Brakowało mi Warszawy, przyjaciół i mojego chłopaka. - mruknął cały czerwony.

- Proszę cię zacznijmy od początku. Kolejny raz. Będziemy próbować aż się nam uda.

- Spróbujmy. - złapał mnie za rękę. - Wtedy w tym Lasku.. On-o-n-n.. On mnie zgwałcił, pobił, więził. Ta chora babka ubzdurała sobie, że jestem jej synem i zabrała telefon. Nie mogłem do ciebie zadzwonić. Ja tak bardzo się bałem bez ciebie. - przełknąłem śline, a po moim policzku spłynęła łza. Musiałem to wyrzucić.

- Kochanie.. Chodź tu do mnie. - rozłożył ramiona, a ja w nie wpadłem.- Przepraszam za wszystko. Ona wtedy mnie pocałowała. Była cały czas nachalna. Sam widziałeś. Nigdy do niczego między nami nie doszło.

- Wierzę Ci. Ufam.

Fala ciepła oblała moje ciało. Ufa! Ufa! Cieszyłem się w duchu jak mała dziewczynka. Ufa..

°°°°

I'm back! Jeeeej! Rozdział! Do dupy ale jest! Miłej 2 w nocy. 💞💞💞😔

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro