#5s2
Dominik
Wparowałem do pokoju gościnnego, gdzie bezbronnie spał sobie Filip. Podszedłem do niego i usiadłem na skrawku łóżka. Palcami zabrałem grzywkę z jego oczu. Położyłem dłoń na jego policzku i z rozczuleniem spojrzałem na niego.
- W coś ty się wpakował? - rzuciłem słowa na wiary, ale jednak on nie spał.
- Przepraszam. - mruknął i otworzył oczy.
- Nie musisz.
- Narobiłem ci tylko problemów. - odwrócił się w drugą stronę i zakopał w kołdrze.
- Nawet tak nie mów. - złapałem za skrawek pościeli i odkryłem go. - Spójrz na mnie proszę. - Filip niepewnie zerknął na moją twarz. - Nigdy nie robisz mi problemów. Chcąc czy nie chcąc ja cię dalej kocham i nie pozwolę żeby coś ci się działo. - wpełzłem na miejsce obok niego i wtuliłem się w jego klatkę.
- Miniś?
-Hm? - mruknąłem w ciepłą skórę chłopaka.
- Ty mnie kochasz? Dalej? Mimo to wszystko? - dziwił się.
- Tak. Wiesz nie łatwo się pozbyć takiego uczucia.- uniosłem się i przybliżyłem do Filipa. - Mam gdzieś, że minęło już tyle czasu. Mam w dupie co powiedzą inni i co zrobi Klara. Kocham cię. - spojrzałem mu w oczy.
- Dominik.. - urwał, a ja się przestraszyłem, że on nie odwzajemni tego. -.. ja też cię kocham.
Mój Filip złapał mnie za policzki i przyciągnął do pocałunku. Tęskniliśmy za tym. To uczucie wzajemnej bliskości. Tak bardzo mi go brakowało. Naszych dziecinnych zabaw, durnych filmików i wszystkiego co kiedyś robiliśmy. To były cudowne czasy. Kocham go. On kocha mnie. Kochamy się. I gdyby nie nasza wspólna pasja do YouTube to nie czulibyśmy tego co czujemy. Pomyśleć, że nasze głupie igraszki poza pracą doprowadziły do czegoś tak cudownego.
- Czemu kochasz takiego idiote? - spytał, kiedy się od siebie oderwaliśmy.
- Mojego idiote. - uśmiechnąłem się uroczo i położyłem głowę na jego ramieniu.
- Dobranoc Domiś. - szepnął mi do ucha i pocałował w głowę.
- Branoc. - mruknąłem i odpłynąłem.
-°°°-
Filip
Zmrużyłem oczy i rozejrzałem się po pokoju. Wszystko byłoby okej gdyby nie fakt, że właśnie przytula mnie Dominik. To sen? Spojrzałem na chłopaka. Miał lekko otworzone usta i słodko rozczochrane włosy. Podniosłem jego rękę i wyślizgnąłem się z jego objęć. Narzuciłem na siebie dresy, które spakowałem i szybkim krokiem poszedłem do kuchni. Mój brzuch bardzo głośno się odzywał. Postanowiłem zrobić kanapki, bo nie chciałem zużywać im jakoś dużo jedzenia. To nadal nie jest jakieś bliskie mi miejsce. Jestem pierwszy raz tutaj i ledwo trafiłem do tej kuchni, a już szczytem Mount Everest było znalezienie składników. Zrobiłem więcej jakby para chciała też coś zjeść. Siadłem przy wyspie i zacząłem spożywać chleb z pomidorem. Usłyszałem stukot obcasów, a za chwilę ujrzałem Klare ubraną w elegancką sukienkę i dosyć kosztowne dodatki.
- Jak Dominik się obudzi powiedz mu, że już wyjechałam. Mam nadzieję, że się pogodzicie i uda wam się nareszcie. - uśmiechnęła się smutno i poszła w stronę drzwi wyjściowych.
- Zaraz! Czekaj!- pobiegłem do niej.- O co chodzi?
- Aga mi mówiła trochę o was. Po prostu lepiej się zgracie we dwójkę niż ja z Dominikiem. Jesteśmy ze sobą nie z miłości tylko z wygody jaką daje nam ten związek. Macie tydzień tylko we dwójkę. - przytuliła mnie i powiedziała zaskakujące słowa. - Życzę wam powodzenia. - i zniknęła.
- Wow. - szepnąłem do siebie, gdy wyszła.
Wróciłem do kuchni i dokończyłem prosiłek. Zjadłem jednak wszystkie sam, więc postanowiłem zrobić naleśniki Dominikowi, przy okazji tym go obudzę. Zrobiłem masę i wylałem pierwszą chochle (wtf nie mam pojęcia jak to się piszę 😂) na patelnię wtedy usłyszałem szuranie stóp po podłodze. Uśmiechnąłem się wiedząc, że to Dominik i nie przejmując się jego obecnością dalej robiłem swoje.
Dominik
- Mmm... Robisz mi śniadanie? - wpadłem do kuchni za zapachem naleśników, który mnie zwiódł.
- Miałem Ci je nawet przynieść do łóżka ale..
- To ja wracam do sypialni. - zaśmiałem się, ale podszedłem do Filipa i objąłem od tyłu kładąc głowę na jego ramieniu oraz rękami macając jego nagi tors. - Gdzie Klara?
- Zostawiła nas samych na tydzień. - obrócił się w moją stronę i złapał za biodra.
- Musimy porozmawiać wiesz o tym? - przełożyłem swoje ręce na szyję chłopaka.
- Narazie daj mi się nacieszyć chwilą póki mam swoje szczęście w ramionach i spokojnie mogę udać, że nigdy nic się nie wydarzyło. - zbliżył się do mnie jakby chciał mnie pocałować, ale do końca nie wiedział czy mu na to pozwolę.
- Możesz Filip.
Przywarł do mnie swoimi ustami i obrócił nas w taki sposób, że przyciskał mnie do szafki obok kuchenki. Na moje nieszczęście, gdy ten mnie przekręcał włożyłem rękę do ciasta, które się wywróciło. Masa zaczęła pokrywać blat, a Filip nic sobie z tego nie robiąc uniósł mnie i posadził na tym brudzie. Specjalnie wplotłem ubabrane ręce w jego włosy i złapałem też za jego twarz, a żeby tylko go ubrudzić. Kocham go denerwować. Mruknął w moje usta, a wtedy..
- Kuźwa! Naleśnik! - oderwał się ode mnie. Dopiero wtedy poczułem zapach spalenizny.
- To może wspólny prysznic?- zaproponowałem kiedy on zalewał patelnię zimną wodą.
- Wybaczyłeś mi wszystko tak szybko czy jak? - zaśmiał się, a ja spłonęłem rumieńcem. Odwróciłem głowę i zeskoczyłem z blatu. Niestety Filip zauważył wypieki na mojej twarzy, złapał mnie kiedy chciałem mu już uciec. - To urocze.
- Po prostu... - zaciąłem się. -.. stęskniłem się. - mruknąłem spuszczając głowę.
- Wrócił mój stary Domiś. Wstydzący się wszystkiego, dziecinny i uroczy w każdy możliwy sposób. - uśmiechnął się i poczochrał moje włosy. - Prowadź.
°°°°°°°°°°°°°°°°°
Aż brak mi słów. Ten rozdział to tak bardzo gówno, że aż żal dupe ściska kiedy mam go dodać. Miały być dłuższe, ale jak zwykle nie wyszło. Mam chwilową depresje.
Buźki i miłej nocki życzę N.
💞💞💞💞
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro