#22
Pozdrawiam bardzo serdecznie mojego zjebanego byłego przyjaciela.
Filip
Gdy Wróciłem do mieszkania strasznie zmęczony. Jakie było moje zdziwienie kiedy zauważyłem białą kopertę na wejściu. Wziąłem ją i skierowałem do mojego pokoju wcześniej zamykając drzwi na klucz. Otworzyłem i zacząłem czytać.
Filipku
Mam twojego dzieciucha, a jeśli chcesz go to i tak wiedz, że nie będzie to ten sam Dominik. Zostawiłeś mnie samego. Po wypadku się uratowałem. Miałeś to gdzieś. Byłeś u mnie w szpitalu. Potrąciłeś mnie na chodniku. Pragnę zemsty. Jeśli ja cię nie mogę mieć to nikt cię nie będzie. Jeśli będziesz go szukał i tak go nie znajdziesz. Miej pewność, że wybije mu z głowy ciebie i twoją miłość. Długo czekałem żebyś znalazł jakiegoś przydupasa.
Twój kochany Alanik.
Szok to mało powiedziane jeśli chodzi o mój aktualny stan. On żyje? Co zrobi mojemu Dominikowi? Zabije tego gnoja. Siedziałem całą noc i szukałem informacji o moim byłym. Znalazłem tylko głupie zdjęcie. Jego na tle jakiejś starej chatki. Próbowałem znaleźć ten domek. Nigdzie w naszym mieście nie ma takiego punktu. Załamałem się totalnie. Całą noc szukałem. Szukałem gdzieś w pobliżu i w samym mieście tego jebanego domku. Nigdzie ani śladu po nim. Koło 4 nad ranem zasnąłem na biurku. Obudził mnie Mati.
- Filip! Jest 10!
- Co? GDZIE JEST DOMINIK!? - warknąłem aż Mati się przeraził.
- O co chodzi? - spytał.
- Alan go porwał! Nie wiem gdzie on jest! Jebany Alan żyje! - z bezsilności zacząłem płakać. Ja Filip płaczę.
- Znajdziemy go. Kurwa nie wierzę. On żyje? - rzuciłem mu tylko list. - Nie. Nie gadaj pierdole to.
Mati wybiegł z domu, a ja poszedłem pod prysznic. Zimny. Lekko mnie to uspokoiło. Ale tylko lekko.
Dominik
Leżałem na łóżku tego dupka kiedy on wyparował i oblał mnie zimną wodą. Wyszedł z pokoju, a ja drżałem z chłodu, który opanował moje ciało. To wszystko jest okropne. Kim jest ten człowiek? Czemu mnie gwałci i mówi o Filipie? Ja nawet go nie znam. Ile jeszcze będę musiał tu być? Filip po mnie przyjdzie? Co się tu dzieje? Zacząłem się wiercić i próbowałem się wyrwać. Te dziwne kajdanki zaczęły się zsuwać z moich rąk. Dzięki Bogu, że mam takie chude ręce. Wyślizgnąłem się z nich i pobiegłem do szafy. Wziąłem byle jakie ubrania, które tam były i schowałem się w niej. Stwierdziłem, że poczekam aż on przyjdzie. Nie musiałem długo czekać, bo zaraz mężczyzna wyparował do pomieszczenia. Zaczął krzyczeć, gdy zobaczył puste łóżko i wybiegł zdenerwowany. Wyszedłem z pokoju i wybiegłem na górę po schodach. Zauważyłem, że drzwi najprawdopodobniej wejściowe są otwarte. Wbiegłem do jednego z pokoi i wyskoczyłem przez okno. Stałem przez chwilę przy dziwnym domku w lesie. Usłyszałem warkot silnika i jak jakiś samochód się oddała. Najprawdopodobniej ten chłopak odjechał. Zacząłem biec wzdłuż drogi, którą pojechał samochód. Jeszcze wcześniej zgarnąłem telefon z szafki, więc mogłem zadzwonić do Filipa, ale się rozładował. Długo byłem na ścieżce, aż w końcu zauważyłem jakieś domy. Pobiegłem do jednego. Otworzyła mi jakaś dziwna starsza pani, ale to była moja ostatnia deska ratunku.
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Dużo mam teraz problemów na głowie w dodatku dochodzi do tego moje zdrowie, bo jak się okazuje pogarsza mi się. Rozdziały będą dodawane, ale nie regularnie.
Miłego dnia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro