Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#11

Filip

Około 2 godziny później każdy był w miarę wstawiony. Ja leżałem z Dominikiem na fotelu i przytulaliśmy się, a inni polewali coraz więcej różnych trunków. Domiś już nie kontaktował zbytnio, więc zabroniłem mu pić. Sam zrezygnowałem żeby pilnować mojego wspaniałego chłopaka. Nie wierzę, że się zgodził, że mnie kocha i ufa mi. Kocham tego słodziaka.

-Skarbie chodź połóż się do łóżka.- szepnąłem mu do ucha.

-Mhmmm.. - wymamrotał.

Wstałem i wziąłem go na pannę młodą. Zabrałem go do jego pokoju i położyłem. Cmoknąłem go w czoło i wyszedłem. Dołączyłem do zabawy tym razem pijąc. Po godzinie wszyscy się zebrali, ale zostało parę osób tak jak było umówione. Ola miała spać z Matim. Tak specjalnie to zrobiliśmy. Jego dziewczyny i tak nie było, a tym uszczęśliwiliśmy Olę. Aga spała z Pawłem u mnie i Sylwia z Rafałem na kanapie. Było jeszcze parę osób: Kinga, Lena, Artur i jego kuzynka, a nawet pojawił się Florian. Poszedłem do Dominika, który jak mi się zdawało spał w najlepsze, lecz gdy wszedłem do pokoju odrazu zerwał się na równe nogi. Lekko się chwiejąc padłem na łóżko zaraz obok mojego chłopaka. Byłem schlany. Nie kontaktowałem zbytnio. Ostatnie co pamiętam to, że Dominik gładził mnie po głowie.

Dominik

Rano wypoczęty poszedłem pod prysznic. Było coś koło 8, więc inni po wczorajszej ilości alkoholu nie wstaną prędko. Wiem, że szybko odpadłem mimo, iż nie wypiłem aż tak dużo. Parę drinków i spałem jak niedźwiedź. Do czasu. Gdy przyszedł Filip widząc jego stan nie potrafiłem zasnąć. I to co mi powiedział..

-Kochanie nie chce żebyś mnie znienawidził za to wszystko. Cały czas ukrywam przed tobą prawdę.- chciałem coś powiedzieć, ale nie było mi to dane. - Nic nie mów tylko obiecaj, że będziesz ze mną mimo wszystko.- wymamrotał w poduszkę.

-Idź spać Filip.- zacząłem głaskać go po głowie. Zamruczał i odpłyną wtulony w poduszkę.

Wyszedłem z pod prysznica i skierowałem do kuchni. Obok w salonie spała Sylwia z Rafałem, a ja w samym ręczniku zabrałem się za robienie jajecznicy. Ciekawe jak u Oli. Wiem tyle, że musiało być ciekawie, bo o 3 w nocy świeciło się tam światło jak szedłem do łazienki. W nie długim czasie gdy wbijałem jajka do miski poczułem, iż ktoś łapie mnie w pasie. Nie trudno się domyśleć, że to Filip.

-Takie widoczki to mogę mieć codzienne.- dmuchnął mi na kark i złożył na nim pocałunek.

- Śmierdzi od ciebie alkoholem i papierosami. Odejdź i nie zbliżaj się dopóki nie zrobisz coś z tym zapachem.

Odepchnąłem go i kontynuowałem przygotowywanie śniadania. Jest nad dużo, więc i trzeba dużo jedzenia. Mój Filip zaśmiał się i powędrował do łazienki. Mój Filip. To brzmi cudownie. Jednak mam złe przeczucia co do jego tajemnic. Będę musiał o to dopytać, bo może sprawiać to pewne trudności. Po paru minutach do kuchni zawitała Aga.

-Heja hej. Jak nocka? Filip żyje? Dużo wypił, nawet chyba najwięcej z nas wszystkich.

-Nie wiem zbytnio, bo nie miał dłuższej przyjemności mnie dotykać śmierdząc jak pierwszy lepszy Janusz z pod warzywniaka, a ja jego Haliną nie zamierzam być.

Aga się zaśmiała i nalała sobie wody. Po chwili usłyszeliśmy jak ktoś spada, a dokładniej Rafał spadł z kanapy. Sylwia wypchneła go swoim tyłkiem. Biedny. Zaśmiałem się z jego miny, a Aga dołączyła. W krótkim czasie wszyscy<prócz Matiego i Oli> siedzieliśmy w salonie i zajadaliśmy się śniadaniem, które zrobiłem. Rozmawialiśmy i smialiśmy dopóki z pokoju nie wybiegła Ola. Cała roztrzęsiona podbiegła do mnie i się przytuliła.

- Co jest? - spytałem również ją przytulając.

- Nic, ja tylko.. Przepraszam, ale muszę już iść. Przekażcie Matiemu, że super się bawiłam wczoraj.- ucieła temat i poszła się zebrać.

- Co się dzieje? - spytała Sylwia.

Każdy był zdziwiony sytuacją, która wydarzyła się przed chwilą. Patrzyliśmy po sobie i nie wiedzieliśmy co zrobić. Ola wybiegła z mieszkania, a nie całą minutę później Mati wyszedł z pokoju, z którego to wcześniej wybiegła dziewczyna. Przetarł twarz i rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym wszyscy byli. Zmarszczył brwi i spojrzał na nas.

- A gdzie Ola?- spytał.

-Poszła.- powiedział zszokowany Filip.

- Jak to poszła? Coś źle zrobiłem? Coś mówiła?

- Kazała przekazać, że świetnie się bawiła wczoraj i wyszła mówiąc, że musi iść.- powiedziałem mu.

- Kurwa!- zaczął biegać po domu i zbierać jakieś rzeczy. - Jej matka wczoraj dzwoniła, że coraz gorzej z nią. Chciała żeby Ola pojechała do niej, a ona była gotowa wyjść w środku nocy. Powstrzymałem Olę, ale jej mamy nie powstrzymam. Muszę lecieć. Powstrzymam Olę od wrócenia do Afryki. Pa!

Teraz to już wszyscy się pogubiliśmy. Westchnąłem i wstałem od stołu. To za dużo jak dla mnie. Zaczęło kręcić mi się w głowie.

-Pójdę się położyć źle się czuję. - Filip, Ola, Mati. Pierdole.

Udałem się do swojego pokoju.

Filip

- Pójdę z nim. Czujcie się jak u siebie.

Pobiegłem za moim chłopakiem i zmartwiony podszedłem do niego, gdy tylko go zobaczyłem skulonego na łóżku. Pogłaskałem i pocałowałem go w głowę. Przytuliłem Domisia od tyłu.

-O co chodzi? Wszystko w porządku? - spytałem, a Dominik odskoczył ode mnie.

- Wszystko w porządku? Proszę cię! Napierdolony wygadujesz mi jakieś głupoty, że mnie okłamujesz i nie chcesz abym cię zostawił, a w dodatku zachowujesz się jak palant. Powiedziałeś, że ktoś umarł przez ciebie. O co ci chodzi do cholery!? - wybuchł. Kuźwa.

-Domiś..

- Nie! Nie Domisiuj mi tu. Masz powiedzieć całą prawdę.

- Dobrze..-to już czas.- Zacznijmy od tego, że zanim poznałem ciebie byłem z pewnym chłopakiem. Alan był cudowny, ale miał pewne problemy. Był uzależniony od narkotyków. Chcąc nie chcąc sam zacząłem brać różne używki. Matiemu za cholere się to nie podobało. Do czasu kiedy poznał przyjaciółkę Alana. On był z nią. Ona wciągała. On się wkrecił. Wszyscy robiliśmy to razem. Imprezowaliśmy codziennie. Były Agi uzupełniał nasze zapasy. Któregoś wieczoru zabrał nas na nielegalne wyścigi. Nikt prócz Alana i jego samego nie chciał tam jechać. Nie powstrzymywałem ich. Pojechaliśmy tam. Daniel wsiadł z Alanem i się ścigali. Pech chciał, że nie zadziałały im hamulce na zakręcie i się rozbili. Trafili do szpitala w okropnym stanie. Daniel wyszedł cało z tego. Alan nie przeżył. Boję się od tamtej pory szpitali, więc dlatego tak panikowałem żebyś przyjechał. Wiktoria zerwała z Matim i obwiniała nas o śmierć przyjaciela. Nie powstrzymałem go. Nic nie zrobiłem. Mogłem coś zrobić, ale to olałem. Gdybym był dobrym chłopakiem to nic by się nie stało. Wyciągnął bym go z nałogu i nie miał go na sumieniu. Teraz czasem mam chwilę zwątpienia i idę zapalić. Okłamywałem cię cały czas mówiąc, że to ktoś palił, a nie ja. Wiem, że tego nienawidzisz. Jestem okropny i nieodpowiedni dla ciebie.

Już wstałem i chciałem odejść kiedy Dominik złapał mnie i mocno pocałował. Oddałem pocałunek z wielką przyjemnością. Po chwili objął mnie, a ja jak głupi zacząłem płakać mu w ramię.

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Dziękuję c0tt0mcandy za te komentarze i za to, że tak daje o sobie znać. Rozdział z małym wywodem Filipa. Mam wielką prośbę jeśli to czytasz i podoba Ci się ta książka zostaw gwiazdkę i komentarz. Kocham czytać komentarze i uśmiech sam się pojawia gdy widzę gwiazdki. Miłej nocki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro