#6
Filip
- Filip?
- Cio tam?- przytuliłem mocniej Domisia i przymknąłem oczy.
- Bo wiesz.. Mati powiedział mi, że czegoś się boisz. O co mu chodziło?
- Dominik to nie jest rozmowa na teraz. Przepraszam, ale to jest dla mnie ciężki temat i wolałbym żebyś o tym nie wiedział.- spanikowałem. Co jeśli przez to zniszcze wszystko co udało nam się zrobić?
- Jakim prawem mam ci ufać skoro nawet nie chcesz mi czegoś powiedzieć?- zerwał się do siadu.
- Domiś.. Postaraj się mnie zrozumieć. Stało się coś okropnego, co może zniszczyć wszystko między nami.
- Niech ci będzie.
Chłopak usiadł na mnie i przytulił się. Przypomniało mi się jak zasneliśmy w takiej samej pozycji na kanapie podczas mojego masażu. Uśmiech sam wkradł mi się na usta. Gdy tak leżeliśmy wspomnienia same przychodziły. Pamiętam jak wkręciliśmy Matiego, że Aga jest w ciąży. Albo gdy Ola uwierzyła nam, że jestem poważnie chory i może uleczyć mnie tylko teletubisiowy krem. Pamiętam jak razem piekliśmy pizze. Cała kuchnia była we wszystkim co popadnie. Pamiętam ile razy zaliczyliśmy glebę w progu drzwi. Skurczybyk musi być na tyle wyskoki, że każdy o niego zachaczy. Pamiętam jak pierwszy raz zasneliśmy razem. Piliśmy wino na balkonie, a potem szliśmy jak tłumoki. Ja z Dominikiem na barana i Mati udający samolot. Wiem dokładnie, w którym miejscu runeliśmy na podłogę w korytarzu, a potem tam właśnie zasneliśmy. Ciekawa sytuacja wydarzyła się też u Oli. Robiliśmy wieczór filmowy i zamówiliśmy pizze. Dostawca nie mógł wejść do bloku i było jedno wielkie zamieszanie. Po pół godzinie męczenia się z drzwiami okazało się, że chwilowo zabrakło prądu i nie mogły się dlatego otworzyć. Musiałem wtedy przekabacać go przez wejście dla takiego jakby personelu. W dodatku nie była to ta pizza. Pamiętam wszystko ze szczegółami jakby działo się to pięć minut temu. Dominik już dawno spał, a ja jednak wciąż myślałem. Delikatnie ułożyłem go obok, a sam poszedłem na balkon. Odpaliłem papierosa i oparłem o barierkę. Gdy skończyłem palić siedziałem tam jeszcze chwilę, aż nie poczułem jak ktoś mnie przytula od tyłu.
- Gdzie uciekasz?- spytał ziewając Dominik.
- Musiałem się przewietrzyć. Nie mogłem zasnąć.
- Hmmm.. Pachniesz papierosami.- kurwa.
- Sąsiad wychodził na balkon zapalić i chwilę z nim gadałem.- zestresowałem się. On nie może się dowiedzieć.
- A no to oki. Nie znoszę palenia.- poczułem, że zadrżał.- Chodź do środka bo zimno jest.
Razem wróciliśmy do łóżka i tym razem oboje zasneliśmy.
Rano
Obudziłem się o 10, ale brakowało mi tylko Dominika obok. Oczywiście, że on wstał wcześniej. Musimy zrobić dzisiaj mini zakupy skoro jutro będzie impreza. Jeszcze tylko trzeba to wszystkim ogłosić. Wstałem powoli i powędrowałem do kuchni. Bez kawy i dobrego śniadania nic nie zrobie.
- Hejka wszystkim!
-...
- Halo!?
Zauważyłem, że na blacie leży kartka.
Poszedłem z Matim do sklepu, więc się nie martw. W lodówce masz jedzenie, a kawe zasypaną. Też cię wielbię
Twój Domiś<3
- Kochany jest.
Uśmiechnąłem się sam do siebie i otworzyłem lodówke. Naleśniki dla mnie to niebo. Wyciągnąłem je i chyba nie muszę mówić co się z nimi stało.
15 minut później stałem w łazience odświeżony, najedzony i w zajebistym humorze. Teraz tylko poczekam, aż chłopaki wrócą.
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Krótki, bo miałam gości i nie zdążyłam napisać więcej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro