35
Pov Valerie
Wpatruje się przerażona w Emme. Teraz to już po mnie. Ona na pewno doniesie i wszystkim Niall'owi i ten jak tylko tu wróci to zrobi prawdziwą masakre, zabije mnie i Louisa oczywiście wcześniej torturując.
- Jak wy możecie takie coś robić? - zadaje to pytanie pełne żalu, a ja nie wiem co jej odpowiedzieć. Przecież nie uwierzyć jak jej teraz opowiem jakim piekłem jest życie z jej bratem. Ona nie zdaje sobie sprawy z tego jakim on jest potworem.
- To nie tak jak myślisz - mówię, a Louis wstaje z łóżka podchodzi do niej i tak po prostu naciska na jej kark po czym ona traci przytomność. Kiedyś chciałam się takiego chwytu nauczyć, ale jest on bardzo trudny.
- Musimy coś z nią zrobić - mówi i zaczyna krążyć po pokoju. - Zabić i sprzątać jej ciało.
- Ale jak to zabić? - nie chcę robić krzywdy Emmie. Zawsze ją lubiłam i nie dam rady tak po prostu jej zamordować i potem żyć tak jak dawniej.
- Normalnie, jak tylko się ocknie to zadzwoni do Nialla i opowie mu wszystko ze szczegółami. Znam ją dłużej niż ty i wiem, że bez niczego nas oboje pogrąży.
- A nie możemy zrobić czego innego, tak by nie było trzeba jej zabijać - przecież zawsze można podać jej jakiś narkotyk, których w tym domu nie brakuje, a ona sobie zapomni o tym co zobaczyła. Nasz sekret nie wyjdzie na jaw.
- To będzie niepotrzebne ryzyko. Wybacz, ale nie zamierzam cię narażać - kuca obok niej i chwyta za głowę, a następnie skręca jej kark.
Aż muszę się powstrzymać żeby nie krzyknąć.
Wystarczył jeden ruch dłoni Louisa i Emma została pozbawiona życia.
- Coś ty zrobił? - pytam przerażona. Niall tak łatwo nie odpuści śmierci swojej siostry i za wszelką cenę będzie chciał znaleźć winowajcę. I na pewno go odnajdzie. - Teraz to już jest po nas. Wydaliśmy na siebie wyrok śmierci.
- Pomajstruje przy monitoringu, a jak się ściemni to wywioze jej ciało. Ukryje je w takim miejscu, że nikt nigdy go już nie znajdzie. Jestem w tym dobry, nie musisz się już niczym przejmować.
Podchodzi do łóżka i zakłada swoją koszulkę.
Ja też powinnam się ubrać, ale na razie nie mogę się ruszyć. Tego jest po prostu za dużo. Nie jestem tak silna by się z tym uporać.
- Uspokój się, bo nerwy na nic ci nie pomogą. Żyj tak jak to nigdy by nie miało miejsca. Emma była problemem, którego łatwo i szybko się pozbyliśmy. Teraz będziemy tak postępować z każdym kolejnym - oznajmia z pewnością w głosie.
Podjęliśmy bardzo niebezpieczną grę. Ciekawe ile jeszcze osób straci życie przez nasze zachcianki.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro