7.
Następnego dnia wyruszyli z nowym towarzyszem po kolejny fragment mapy.
Niestety King nie był chętny do lotu z kolejnym dziwakiem na grzbiecie. Miotał się , warczał i robił wszystko by Sentian nie mógł nawet na niego wsiąść.
Godzinę zajęło im namówienie smoka do lotu.Później było spokojnie przez pół drogi.
Sofia nigdy w dzieciństwie nie miała objawów choroby lokomocyjnej. Jednak coraz częściej zaczynało to się objawiać. Zbliżała się pełnia. Cienie są w tym czasie o wiele wrażliwsze.
- Muszę....- powiedziała szybko Sofia i teleportowała się gdzieś.
-Mówię. To okres lub ciąża.- Tajfun nie powstrzymał się od komentarza.
Reszta posłała mu tylko zirytowane spojrzenia. Potem znowu brat Chmurka zaczął zadawać różne pytania bez taktu. Potem wtrącił się Sentian i zaczęła się kłótnia. Powoli reszta zaczynała dostawać lekkiego załamania. Lynx miała już ochotę zrzucić tą dwójkę z Smoka , gdy wróciła Sofia.
- Ja ci mówię !- wrzasnął Tajfun.- Ona jest w ciąży albo ma okres... Hej.- spojrzał na Sofie.
Sofia przez moment była spokojna.
Ale po 5 sekundach Sentian i Tajfun stracili przytomność.
............................................................................................................................................
Była dyktatorka uśmiechała się. Wpatrywała się w dwa sztylety , wbite w głaz.
Oba cechowały się pięknymi , zdobieniami na rękojeści. W tych czasach nie wykonywano już takich. Były stworzone starożytną techniką , która przez te pokolenia wymarła. Litery alfabetu przodków układały się imię właścicielki, jedynego użytkownika mazi.
Ostrza też nie były zwykłe. Długie , lekko przekrzywione, wyjątkowo lekkie i bardzo wytrzymałe. Kolejny atut starożytnej broni. Na nich było widać czerwone rysy, zawierające truciznę.
O tych 2 ostrzach krążyło sporo legend. Zabijają każdego, może używać ich tylko użytkownik mazi.
W tych legendach było sporo prawdy. Shadow stworzyła je sama i nasączyła specyficznymi substancjami.
Nie zabijały każdego. Działały tylko na jej potomków.
Różniły się też swoją rolą.Jeden obezwładniał ciało cienia, drugi zaś sprawiał , że dusza znajdywała się w pustce. Jednak, gdy użyło się ich w tym samym czasie na jednej osobie... Kończyło się to śmiercią.
Dyktatorka potrafiła to kontrolować. Trucizna działała gdy tylko ona chciała. Właśnie dlatego budziła respekt. Nawet w tych czasach.
- 2 ostrza mazi...- Sira po pewnym czasie się odezwała.- A więc one...
-Tak. Istnieją.- Shadow wyjęła je z głazu i zaczęła je oglądać.- Przez tyle lat się nie zmieniły...
Sira nawet nie zauważyła , jak ostrza przygwoździły ją do ściany. Na szczęście nie zraniły jej , tylko trafiły w kurtkę. Czerwonowłosa uśmiechnęła się. Tak dawno nie używała swojej ulubionej broni.
- I nadal działają idealnie...-podeszła do białowłosej , odczepiła ostrza od ściany i jej ubrania.- Jeszcze jedna rzecz i wracamy...-zaczęła się kierować w stronę wyjścia.
- Po co ci te ostrza..?- Sira podążyła za dyktatorką.
- Dadzą mi pewną przewagę i trochę popsują plany Sofi...- uśmiechnęła się wrednie.- Ale nie martw się. Wszyscy wyjdą z tego żywi...Chyba....Ale wole mieć kilka asów w rękawie. Islar może być bardzo pomocna.
- Na prawdę chcesz uwolnić Islar...Ona się na to nie zgodzi...
- Mam sporo sztuczek.-przerwała jej.- Bądź co bądź... To nadal córka Nemezis... Nadal w głębi serca pragnie zemsty. Dam jej co chce. I obie na tym skorzystamy....
Sira spuściła głowę. Wiedziała, że jej przyjaciółka nadal chowa do niej urazę.
- Co chcesz jej zaproponować w zamian...?- zapytała cicho.
- Zemstę na tobie... I to o co jej chodziło...- dyktatorka schowała sztylety.
- T- to....- nie mogła więcej powiedzieć.
- Znajomości.- wzruszyła ramionami.- Poza tym. Okłamałam cię z tym ,że Sky może być szarym cieniem. Na razie raz pokazała zdolności. Potomek musiałby pokazać tę umiejętność przez ten tydzień. Nie mogę się w niej odrodzić. Tą trzecią osobą jest ktoś inny.
Sira poczuła lekką ulgę. Oznaczało ,że jedna osoba jest bezpieczna. Jednak nowa osoba mogła mieć duży wpływ na przyszłość. Nie miała pojęcia kim była ta osoba.
- Znasz ją.- czerwonowłosa znowu czytała jej w myślach.- Ale lepiej jak to zostanie moją tajemnicą...
Shadow mimo , że lekko podpowiadała, nadal miała sporo sekretów. Możliwe , że niedługo będzie musiała je ujawnić.
............................................................................................................................................
Reszta drogi minęła spokojnie.
Sentian i Tajfun byli przez ten czas nieprzytomni. Chmurek nie czepiał się Lymiku. O dziwo, dotrzymywał obietnicy.
Dolatywali do wulkanu, a King mruknął zadowolony. Wylądował pod niedaleko i położył się tak by można było spokojnie zejść. Chmurek , Sentian i Tajfun drzemali . Gdy reszta zeszła z jego grzbetu , zrzucił z siebie najbardziej irytująca trójkę i odleciał.
Prawie wszystkie zwierzęta z cienia były spokojnie. Właśnie. Prawie.
Screamer latał z miejsca na miejsce. Coś jakby go przestraszyło. Dopiero po 15 minutach uspokoił się lekko.
- A ten strażnik...Włada ogniem
...?- Seeker spojrzał na Sentiana.
- Niestety... I za mną zbytnio nie przepada...-odparł strażnik .- Ostatnio się pokłuciliśmy...
- O co znowu...?- westchnęła zirytowana Sofia.
- O to co zwylke.-wzruszył ramionami.
Po pewnej dyskusji zaczeli iść w stronę krateru. Prowadziła tam trasa z kamienib ułożonych jak wielkie schodki.
Lynx , Sofia , Kremik i Megalia szybko wspieli się na szczyt.
Jednak maruderzy, czyli Sentian, Chmurek i jego bracia, nadal się wlekli. Woleli nie lecieć na obcym terytorium , a nie byli przyzwyczajeni do chodzenia po górach.
Wtem Chmurek zobaczył coś co było połączeniem jego koszmarów. Poczuł nagły przypływ sił. Chmurek od razu zaczął uciekać.
Reszta nie rozumiała o co chodzi do czasu gdy zauważyli hmary czerwonych ptaków. Przypominały feniksy , ale były o wiele mniejsze. Była to specyficzna odmiana gołębi. Jako mag wody , Seeker obawiał się ognia. A to podwajało jego strach przed gołębiami.
- OGNISTE GOŁĘBIE!- wrzasnął mąż Sofi i szybko dotarł na szczyt.
Jednak gołębie nie przesztawały go gonić.
Popędził w stronę krateru. Zaczął się nerwowo rozglądać za jakąś drogą ucieczki.
Po sekundzie zauważył coś co przypominało schody. Bez zastanowienia pobiegł w ich stronę...
I to był jego błąd.
Seeker poślizgnął się i spadł na dół.
Ogniste gołębie zagruchały i poleciały do krateru.
-Prowadzą nas...-rzekł Sentian.- Alan uwielbia te zwierzęta.-zaczął tłumaczyć co może ich czekać.
............................................................................................................................................
Po pokonaniu trasy pełniej ognistych golemów , lawy , i różnych innych pułapek doszli do pewnego budynku.
Sentian, Chmurek i Tajfun byli bardzo zmęczeni. Oni głównie wpadali na pułapki. Resztę jakoś to omijało. Może strażnik ognia robił im psikusy. Tylko on i klan Gwiazdy to wie.
Na dachu czerwonego domu siedział około chłopak. Miał krótkie blond włosy z czerwonymi końcówkami i błękitne oczy. Był dość chudy i niski. W jego ubiorze dominowały ciepłe kolory.
Na ręku trzymał ogniste gołębie i karmił chlebem. Chmurek cofnął się i schował za Sofią. Sofia tylko przewróciła oczami.
-Hejka!-koło nich pojawił cię Alan.- Jestem Alan , ognisty strażnik, Ognik. Nazywajcie mnie jak chcecie!-wyszczerzył się.
Chwile porozmawiali o wszystkim i o niczym. Od razu można było zauważyć , że Ognik jest rozgadanym optymistą. Lynx pokazała mu ,choć sprzeciwem ze strony Sentiana, zdjęcie z wczorajszego dnia. Alan jak tylko to zobaczył zaczął się śmiać.
-Tak, tak...-Sentian przewrócił oczami. - Bardzo śmieszne.
- Po prostu ciesze się, że nie tylko ja mam takie pomysły z malowaniem brata.- znowu się wyszczerzył.
- Możesz dać nam 2 fragment mapy.- zapytała Sofia.
- Ale najpierw zostaniecie u mnie na noc.
- Nie chcę być koło OGNISTYCH GOŁĘBI! - jęknął Chmurek.
- A ja nie chce być pokolorowany w nocy...- dodał Sentian.
- Niczego nie obiecuję!-uśmiechnął się i zaprowadził do domu.
Wnętrze budynku bardzo przypominało dom Sentiana Dominowały tam ciepłe barwy. Panowała tu miła atmosfera.
Potem wszyscy zaczęli rozmawiać. Sentian i Chmurek usnęli ze zmęczenia. Alan oczywiście nie odmówił sobie okazji do narysowania bratu wąsów.
I na rozmawianiu minął im wieczór.
................................................................................................................................................................
Ja: A więc... Jak zwykle pewnie coś spartoliłam... Ale mam nadzieje , że nawet ujdzie...
Chmurek:* zaciesz* I moja córka jest bezpieczna...
Ja:...Ale to , że Shadow nie może się w niej odrodzić nie oznacza , że zmieniłam ten wątek... Ale parę rzeczy pozmieniałam...I urozmaiciłam fabułę....
Chmurek: Ale te gołębie... Musiały być..?
Ja:Tak.* wzdycha* I jak wyszło..?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro