Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10

Sky i Lukas od nigdy nie mogli usiedzieć w jednym miejscu. Zawsze coś chcieli zwiedzić lub dotknąć, nawet gdy było to zabronione. Przez to czasem wpadali w małe tarapaty , ale Seekerka umiała się wytłumaczyć z każdej sytuacji i zawsze jakoś im wybryki darowano.

Teraz, gdy ich rodzice wyjechali na wyprawę mieli wielkie pole do popisu....

Sky chwyciła za klamkę i powolutku otworzyła drzwi. Te lekko zaskrzypiały a dzieciaki szybko weszły do komnaty.

- Jupi!- Mały Nightstar od razu wskoczył na łóżko i wtulił się w poduszkę.- Jak tu wygodnie..

Był to pokój Siry. Właśnie tam przechowywała swoje zapiski i zwoje. Nigdy nie chciała by ktokolwiek zaglądał do jej komnaty, ale Seekerka z czystej ciekawości zawsze tam wchodziła.

Sky podeszła do biurka i spróbowała wejść na fotel , ale się nie udało.

- No czemu muszę być taka mała...- zaczęła narzekać sześciolatka.- Do wszystkiego jestem za mała...-westchnęła.

- Nie martw się.-uśmiechnął się chłopak , zlazł z łóżka i pomógł jej wejść.- Niedługo oboje będziemy wielcy jak rodzice.- i sam też wszedł na biurko.

Sky uśmiechnęła się. Ona i Lukas zachowywali się jak rodzeństwo. Rzadko kiedy udawało się ich rozdzielić.

Seekerka po pewnym czasie zauważyła to czego szukała. Pamiętnik Siry.

Na pierwszy rzut oka, wyglądał niepozornie. Zwykły drobny, dziennik obity w czerwoną skórę z czymś w rodzaju małej kłódeczki. Jednak przy otworzeniu powiększał się kilkakrotnie. Wtedy miało się wgląd do wszystkich zapisków Siry jakie zrobiła przez te 1000 lat.

Sky próbowała otworzyć spinką do włosów, ale się nie udało.Zamyśliła się... Kilka razy udało jej się zauważyć jak Sira otwierała dziennik. Seekerka westchnęła.

- Potrzeba użyć mocy księżycowego cienia.. - powiedziała po chwili.- A  tylko mama i babcia mogą z tego korzystać...

- Czyli już nie dowiemy co tam jest.- podsumował Lukas.

Sky zrobiła smętną minę. Bardzo chciała dowiedzieć się co tam znajdowało. Nagle nie wiadomo skąd usłyszała ciche westchnięcie. Odwróciła się i zobaczyła za sobą postać.

Była to dziewczyna około 18 lat. Posiadała zielone oczy , które były złudnie podobne do oczu Sofii. Czarne włosy opadały na jej ramiona.Ubrana była w granatową , już poszarpaną sukienkę i czarne baleriny.

Wygląda na wyjątkowo zmęczoną istnieniem , ale jak tylko zobaczyła wzrok dzieciaków, w jej oczach pojawił się pewien radosny blask. Uśmiechnęła się delikatnie.

- Kim jesteś...? - zapytał zaciekawiony Lukas.- Nie wyglądasz na wampira i nigdy cię nie widziałem.

- Ja jestem...- dziewczyna chciała coś jeszcze dodać , ale syknęła z bólu.- Nie ma czasu... Proszę... Przeczytajcie kartkę napisaną 30 lat temu... - dotknęła dziennika , a ten się otworzył.- Proszę...-i zniknęła.

Sky i Lukas  przez chwile stali w osłupieniu...

- Łał... - Młody Nightstar spojrzał na dziennik.- Chyba trzeba znaleźć to o co ona poprosiła...- spojrzał na siostrę cioteczną - Sky...

- Tata mówił, by nie ufać nieznajomym...- zaczęła przeglądać dziennik.- Ale ona strasznie przypomina mi mamę.... Trzeba się dowiedzieć kim jest.

Znalezienie dobrej kartki zajęło im z 15 minut. Lukas nic nie mógł przeczytać, więc Sky wszystko mu tłumaczyła.

- ... To dziwne pismo...- powiedziała Seekerka gdy spojrzała na kartkę.- To ani greka, ani łacina... Bardzo przypomina Hiszpański, ale to nie to...  

- Ty znasz łacinę...?- zdziwił czarnowłosy.

- Tylko trochę.- odparła Sky.- Ród Nightstar odziedziczył moc ,a Seekerzy umiejętności... To chyba dawna mowa starożytnych cieni...- skupiła się i zaczęła cicho czytać.

Po przeczytaniu strony momentalnie zbladła. Bardzo to zaniepokoiło czarnowłosego. 

- Sky... - powiedział i  cofnął się gdy zobaczył , że jej oczy zmieniły barwę.

Jej zielone oczy zmieniły barwę na złotą. Bił z nich nienaturalny blask i tworzyć się  dziwne , czarne wzory na twarzy.  Nie było to normalne u cieni. Nie było to podobne do żadnych znanych sposobów używania cienia.  

Wtem Seekerka zaczęła mówić nietypowym głosem: 

Przez 30 lat trzymana w sekrecie,

Więzy przeszłości znikną jak chcecie.

Córka dwóch rodów się zjawi,

Sytuacje rodziny poprawi.

Jednak wszystko może być nic nie warte,

gdy boje trzeba będzie stoczyć zażarte.

Ktoś zdradzi wasze plany,

Przelane zostaną niewinnej krwi plamy.

Bez  ofiar się nie obejdzie,

Ale miłość znowu wyjdzie przecie.

Starożytne, stare, nowe, 

Ilość aż mąci  głowę.

Coś się niespodziewanego wydarzy,

nie powiem co się zdarzy...

To nie moje zadanie,

lecz kolejnej Nightstar wolności oddanie.

Klątwę rodzinną odczyniam

i  na kolejny czas usypiam.

Jeszcze tylko kilka słów powiem,

by  uspokoić ciekawości na ważne pytanie odpowiem.

Miłość zwycięży

a Seeker w końcu się po 7 latach odpręży...

Po tych słowach Sky przestała mówić i zemdlała. Lukas złapał ją by nie upadła i zobaczył znowu tą dziewczynę.

- 30 lat czekałam by w końcu znowu...- dziewczyna odetchnęła z ulgą i spojrzała na dzieciaki.- Trzeba zanieść ją do pokoju... -wzięła na ręce Sky i zaczęła ją nieść.

- Kim jesteś...?- czarnowłosy od razu zaczął zadawać pytania.- Jesteś Nightstar ? O  co w tym chodziło? Jak masz na imię? Jesteś z nami spokrewniona? Czemu wyglądasz na 18 lat gdy mówiono o 30? Czy w tym co było na końcu chodziło o Lymik?- zadawało się , że nie ma końca tych pytań.

- Ciekawski jesteś...- zielonooka uśmiechnęła się.-  Jestem ...- zamyśliła się.- Nazywaj mnie Lost. Nie używam swojego imienia... A na resztę odpowiem później... Późno jest powinniście iść spać..

- Ale... - Lukas chciał coś powiedzieć , ale ziewnął.

- Idziecie spać i to bez gadania.- powiedziała dziewczyna.

Po kilku minutach doszła do ich pokoju j położyła Sky do łóżka. Lukas o dziwo bez kłótni też się położył i zamknął oczy. 

Lost uśmiechnęła się i przez chwilę patrzyła na tą dwójkę. Bardzo przypominali jej swoje rodzeństwo. Niestety przez te lata była tylko obserwatorką, cieniem całej rodziny. Teraz jednak mogła to nadrobić.

Po kilku minutach udała się w stronę sali tronowej. Wiedziała, że tam może spotkać Devera. 

Gdy tam dotarła , wampir siedział na jednych z tronów. Był tak pogrążony w myślach, że nie zauważył pojawienia się dziewczyny.   Westchnął.

- Sira... - powiedział cicho.- W co ty się znowu pakujesz....?

- Długo by o tym mówić...- powiedziała czarnowłosa , by zwrócić jego uwagę.

- Kim jesteś..?- spytał zdziwiony wampir.

- Jestem pierworodną  Frostena Nightstar i Aisy Lightcore ...- powiedziała po chwili.- Byłam cieniem rodziny Nightstar przez te 30 lat...

- Sira mi o tobie mówiła...- westchnął Dever.- Po co tu przyszłaś...?

- Chodzi o Shadow.- zaczęła Lost.- Ona znowu wplątała Sirę w poważne kłopoty...- po tych słowach zaczęła mu opowiadać  o całej sytuacji.

Dever słuchał zaniepokojony. Nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Tym bardziej go zdziwiło, że Sofia ani jego żona o niczym go nie poinformowały... Wiedział , że Nightstar mają wiele sekretów , które nie powinny być ujawniane , ale  chciał pomóc żonie. Bał się o nią.

Gdy Lost skończyła mówić westchnął zrezygnowany...

- Czemu mi to powiedziałaś.?-spojrzał na dziewczyne.- Nightstar nigdy...

- Nie jestem kablem , ale Sira nie mogła o tym powiedzieć.- odparła szybko.- Dyktatorka zawarła bardzo niekorzystną dla niej umowę.... - spuściła głowę.- Jesteś jej mężem. Powinieneś wiedzieć o jej kłopotach. I mam pewną prośbę.?

- Jaką?-spytał wampir.

- Chce by podczas mojej nieobecności, ktoś pilnował Lukasa i Sky....-w tym momencie zaczęła się rozpływać w powietrzu.-  Shadow może zainteresować się nimi.... - po tych słowach znikła pozostawiając Devera samego.

......................................................................

- ZOSTAW MOJĄ NOGĘ , TY ŚWIRNIĘTY SEEKERZE! - to były słowa Sentiana gdy się obudził.

Tajfun tylko się skrzywił i dalej poszedł spać wtulony w nogę strażnika.  Ten tylko westchnął i rozejrzał się. Większość osób spała, tylko Chmurek  grzebał coś w starych zapiskach. Szczerze mówiąc wyglądał tak jakby za chwile miał usnąć na siedząco.

Blondyn przez dobre pięć minut walczył z Tajfunem by zostawił jego kończynę w spokoju. Po tym jak udało mu się oswobodzić podszedł do Seekera i spojrzał na niego. Był wyjątkowo skupiony mimo widocznego zmęczenia.  Sentian chrząknął by oderwać  babochłopa od lektury.

- Nie zauważyłem cię...-Chmurek szybko zamknął książkę.

- Posłuchaj. Jeśli nie pójdziesz zaraz spać możesz wykitować.- Strażnik przyjrzał mu się.- Chodzi o tamtą dwójkę..- gestem głowy wskazał na Lymik.

- Tak...-Seeker westchnął.- Próbuje coś poradzić na pewną rzecz... Ale jakoś mi się nie udaje...

- Rozumiem...-Sentian kiwnął głową.- Ja też miałem podobną sytuację z siostrą.

- Siostrą...? -Chmurek podniósł brew. - Co się stało...?

- Widzisz...-zaczął blondyn.- To było dawno Ja , Orian i Elia zwiedziliśmy jedne z zakazanych miejsc... Myślałem, że tam nic niebezpiecznego nie ma... Ale bardzo się pomyliłem. Ogromne pająki nas zaatakowały. Mi i Orianowi udało się uciec ,ale ona...- spojrzał na naszyjnik i posmutniał.- Przez ugryzienie pająka  została hybrydą... Przez wiele lat myślałem , że nie żyje. O to , że zginęła obwiniałem Oriana, bo sądziłem , że ją zostawił... - westchnął.

- No to mamy podobnie...- Seeker powiedział po chwili. - Przeze mnie i moje pierwsze taktyki oni zginęli... Tornado powrócił do żywych , ale Burza nie chciał...

Po tych słowach trwali kilka metrów w ciszy... 

- Przepraszam za to , że cię chciałem zabić...- podał Seekerowi dłoń. - Może zaczniemy naszą znajomość od początku..?

- Jasne.- Chmurek ścisnął delikatnie rękę Sentiana.- Ale nie waż mi się romansować z Sofią...

Strażnik od razu się zaśmiał. Po tym rozmawiali jeszcze kilka minut aż Sentian usłyszał chrapanie Chmurka. Tylko przewrócił oczami i udał się sam do spania. Szykował się ciekawy dzień...

......................................................................

-   Moon... Ja...- Czerwonowłosa miotała się przez sen.

Zwróciło to uwagę Heratena , który właśnie wypalał jednego papierosa. Niestety ojciec Kremika miał tą wadę, że czasem , gdy musiał coś przemyśleć.  Zdarzało się to coraz częściej... Dokładnie od śmierci jego żony.

Spojrzał na dyktatorkę , szybko zgasił ogień i podszedł do dyktatorki.

- Proszę...Nie zostawiaj mnie...- z oczu Shadow popłynęła jedna , samotna łza. - Kocham cię...

Heraten delikatnie spróbował wybudzić Czerwonowłosą, ale jak mu się to udało stało się coś dziwnego, gdy otworzyła oczy...

- Moon..-szepnęła dyktatorka i wtuliła się w Heratena.- Nie wiesz jak tęskniłam...

Heraten bardzo się zdziwił , że pomyliła go z jej mężem. Jednak po chwili odwzajemnił uścisk i pogłaskał ją po głowie.

Shadow  dalej była w niego wtulona, choć uświadomiła sobie, że to nie jej mąż. On umarł bardzo dawno temu.

Pamiętała jego uśmiech, jego piękne oczy i tą dobroć którą jej okazywał mimo , że już wtedy była dyktatorką. Dzięki niemu posiadała jeszcze litość i współczucie.... Jednak , gdy umarł coś w niej pękło. Odczuwała straszną pustkę. Obiecał jej, że się odrodzi i ją oszukał. Przez 5 tysięcy lat czekała na jego powrót, ale to się nie wydarzyło.

Shadow teraz jednak poczuła coś w rodzaju lekkiej ulgi. Coś co dawało jej ukojenie...

Znowu zamknęła oczy. Przypomniały się jej momenty które z nim spędziła.

Powoli się uspokaja i odsunęła się od Heratena. Nightstar są przywiązani tylko do jednej osoby i Shadow nie była od tek reguły wyjątkiem.

-Zapomnij o tym...- powiedziała spokojnie, bez pokazywania emocji i wstała.- Idę się przewietrzyć...

Szybkim krokiem skierowała się w stronę wyjścia z jaskini.  Zatrzymała się dopiero , gdy jej twarz owiał chłodny nocny wiatr. Odetchnęła świeżym powietrzem. Spojrzała na gwiazdy.

Mimo , że wiara w Klan Gwiazdy była wymysłem jej potomków zaczęła się zastanawiać , czy Moon tam jest. Westchnęła i spróbowała pójść w stronę lasu , ale coś jej nie pozwoliło, przez co cicho przeklęła.

Na jej nadgarstkach znajdowały się kajdany z mazi. Wada bycia mocą.... Nie mogła się oddalać od jej potomków. Tylko ożywienie mogło jej oddać wolność.

- Nie uda się im mnie powstrzymać...- warknęła cicho.- Znowu będę miała swoje ciało... I nikt nie będzie już mnie ograniczał.

Po tych słowach wróciła do reszty, by odpocząć. Bez walki nie chciała się poddać.

-Wkrótce znowu będę żywa i odzyskam to co mi odebrano...-była to jej myśl przed udaniem się do krainy snów.

......................................................................

- Na pewno musimy dzisiaj..?- narzekał Sentian.

Sofia przewróciła oczami. Właśnie zmierzali do ostatniego strażnika. Ale widać ich towarzysz jakoś nie był chętny na rodzinne spotkania.

- Złaź z tego drzewa.- powiedziała Alice.

- Nope. JA tam nie idę.- blondyn dalej siedział na jednej z gałęzi i tulił się do drzewa.

Tajfun wszedł na drzewo i i usiadł koło strażnika.  Sentian swoim zachowaniem przypominał teraz rozkapryszone dziecko.

- Nie chce się z nim spotkać...- westchnął.

- Ale czemu nie chcesz zobaczyć własnego brata...?-czarnowłosy podniósł brew.

- Bo nie. - odparł strażnik.

- Nie zachowuj się jak Lynx jak chodzi o Lymik! Każdy wie , że to będzie kanonem , a ty  i tak wiesz , że tam pójdziesz.- po tych słowach Chmurek był dumny ze swojego brata.

Sentian westchnął i powoli zaczął schodzić z drzewa.

- Ale to nie znaczy , że będę z nim rozmawiał..- powiedział i się fochnął na wszechświat.

Sofia przewróciła oczami i spojrzała kolejny raz na mapę. Zgodnie z wskazówkami Sary byli już niedaleko.

Alice próbowała uciszyć Tajfuna bo ten gadał jak najęty. Coś jednak ją zdziwiło. Skwar , Wicher i Zamieć przez całą trasę byli jacyś spokojni. ZBYT spokojni....

Po  tym jak znowu Roza opatrzyła Tajfuna ( skutek irytowania Alice) poszli  szlakiem pod górę.

Nie było zbyt stromo. Szczerze mówiąc ta trasa była wyjątkowo łatwa...  Jednak Seeekerzy byli innego zdania.

- To  są jakieś jaja...- powiedział zdyszany Tajfun, a metr przed nim wylądował kos i zaczął skakać po drodze szybciej niż on. - Jaja sobie robisz? - postarzał gdy ptak skakał nadal szybciej od niego.

Cała sytuacja wyglądała dla obserwatorów komicznie.  Kilka razy trzeba było powstrzymywać się od napadów śmiechu. Kos odprowadzał ich na sam szczyt. Gdy już prawie doszli  ptak zaćwierkał coś co bardzo przypominało śmiech i sobie odleciał.

- No to już cały świat sobie robi ze mnie jaja...-  podsumował Tajfun.

Przeszli jeszcze kilkanaście metrów i zobaczyli piękny widok. *

Po środku łąki stał mały,  czerwony domek. Sentian zdziwił się , że jego brat mieszka w czymś takim. Strażnicy mogli sobie pozwalać na wygodę. Jednak Orian z tego nie korzystał.

- Hej...- jak na zawołanie koło nich pojawił się brunet.

Orian i Sentian wymienili tylko porozumiewawcze spojrzenia. Widać , było, że dalej są skłóceni. Z innymi przywitał się przyjaźnie i zaprowadził do domu.

W samym budynku nie było nic  szczególnego do oglądania. Kilka obrazów, meble , irytujący Kos... Podleciał do Tajfuna i rozsiadł się na jego ramieniu.

- Lubi cię...- zauważył z uśmiechem Orian.

-Yhm...-Seeker pogłaskał ptaka po główce na co ten zaćwierkał.- Jak ma na imię.

-Jak chcesz możesz mu wybrać.- odparł brunet.

Jeszcze przez jakiś czas rozmawiali spokojnie , gdy Sofia zapytała o mapę.  Orian westchnął.

- Macie wszystkie fragmenty mapy..?- zapytał po chwili.

- Wszystkie brakujące 4. - odpowiedział szybko Sentian.

Orian wstał i pokazał , że mają za nim iść.  Kilka osób poszło , a kilku osobą się nie chciała ( czyt Seekery).

Zaprowadził ich schodami w dół . W sumie dobrze , że nie brali Tajfuna , bo było bardziej niż pewne, że by się tutaj wywalił.

Na początku widzieli tylko ciemność, ale po chwili zapaliły się świece. Znajdowali się w dużej sali. Ściany , żyrandol , meble , wszystko było zrobione z kolorowych płytek. Co przypominało tęczę. Na środku znajdował się stół.  Gdy podeszli do niego wszyscy zauważyli , że było tam 5 miejsc. Każde na jeden fragment mapy.

Sofia wyjęła z plecaka kawałki płyty i przyjrzała im się dokładnie. Były wykonane z tego samego surowca co  stół , położyła je w odpowiednich miejscach, ale nic cię nie wydarzyło.

- Potrzebne są jeszcze te 2 rzeczy...-Orian  z pewnego miejsca wyjął 5 element mapy i jakiś flakon z tęczowym płynem.

Rozie ta substancja od razu skojarzyła się z Tęczówkami. Orian podszedł do stołu , odstawił na miejsce fragment i polał to wszystko tęczową cieczą.  Cała mapa zaczęła się pienić. Z miejsc  , które uważali za jakieś podpowiedzi zaczęła się pojawić czarna substancja.  Po chwili Orion zaczął mówić dziwną mową. Po chwili czarna maź uformowała się w coś w rodzaju mapy i było po wszystkim.

Sentian wytrzeszczał na brata oczy.

- J- jak ..? - zapytał po chwili.

- Sentian..- zaczął Orion.- Przez to , że zostałem ostatnim strażnikiem nauczyłem się tego. Jak mówią '' Łatwo jest być pierwszym, trudno być ostatnim''.-po tych słowach oddał Sofii mapę i razem z resztą wrócili do reszty.

Tam niestety znowu Tajfun, Wicher i Zamieć zaczęli się tłuc. Skwar próbował ich rozdzielić , ale na próżno.

Orion westchnął.

- Może zostaniecie u mnie na noc..?- zapytał z lekką nadzieją w głosie.

- Jasne odparła Sofia i spojrzała na męża.

Chmurek odsypiał zarwaną noc. Uśmiechnięty mruczał coś prawie niesłyszalnie. Sofia ustanowiła się koło niego i pogłaskała go po głowie. Wszystko szło im bardzo łatwo.

Jednak Klan Gwiazdy wiedział , że coś się niedługo pozmienia . Bardzo pozmienia....

......................................................................

Kobieta chodziła po ogrodzie i nuciła jakaś melodię. Jej błękitne oczy przyglądały się z czułością na rośliny. Brązowe włosy opadały jej na ramiona.  Wyglądała młodo na swoje lata , ale w jej oczach było doskonale lata które przeżyła.

Usłyszała szmer i odwróciła się. Kilka metrów od niej stały dwie postacie. Błękitnooka od razu ich przytuliła.

- Fog , siostra!-uśmiechnęła się.- Tak dawno was nie widziałam. Co się stało? Czy odnaleźliście...- urwała gdy zobaczył ich miny.

- Naomi... - zaczęła jej bliźniaczka.- My już nie żyjemy... A  moja córka nadal...- westchnęła i spuściła głowę.

Fog położył na rękę  ramieniu żony. Na to siostra Naomi przytuliła się do niego.

Naomi uśmiechnęła się delikatnie.  Była z nich naprawdę dobrana para. Mimo przeciwności zostali małżeństwem i wiedli przez pewien czas  bardzo radosne życie... Aż do pewnego momentu.

- Ale nie po to tu jesteśmy...- powiedział po chwili  Czarnowłosy.- Chodzi o... Dyktatorka powraca...- zniżył głos do szeptu.

- Znowu?!-widać było , że Naomi zaczyna ujawniać wojowniczą krew matki.- Wystarczy już tych kłopotów , które na was sprowadziła!

Fog westchnął.

- Naomi....- spojrzał na siostrę swojej żony.-  Moje 2 córki... One tu będą. Gwiezdne ostrze będzie potrzebne...

- Rozumiem...-spuściła głowę ,ale po chwili znowu się ożywiła. - Córki? Nie mówiliście, że macie kolejne dzieci. Czy któraś też jej pół żbikiem jak moja babcia? Mają już shipy?- przy ostatnim pytaniu uśmiechnęła się.

- Roza tylko czasem , gdy słodycze przedawkuje ma ogon i uszy z cienia.- tym razem powiedziała pani Nightstar.- Mają shipy, ale sadzę , że jeszcze będzie okazja do shipowania.

- Tak !- Naomi uśmiechnęła się.- Trzeba to oblać soczkiem! Najlepiej porzeczkowym.

Małżeństwo Nightstar zaśmiało się. Poczuli wielką ulgę mogąc porozmawiać kimś z żywych.

- Proszę..-powiedziała po chwili jej  siostra.- Uważaj na nie.... Coś się złego zacznie dziać.

W tym momencie oboje znikli.

Naomi powoli otworzyła oczy. Był już ranek.  Westchnęła. Teraz była pewna losu swojej bliźniaczki i jej męża.

Po chwili wstała i zaczęła się przebierać. Gdy już skończyła poszła obudzić swoją córkę.

W pokoju obok, spała brązowowłosa dziewczyna. Jedno co mogło zadziwić były kocie uszy wystające z pod kołdry.  Nie była tak jak jej matka cieniem. Była pół żbikiem.

- Luna...- Naomi pogłaskała najmłodszą córkę po głowie , na co dziewczyna zamruczała.- Czas wstawać, bo spóźnisz się na trening.

Osiemnastolatka otworzyła szybko oczy i wyskoczyła z łóżka. Od razu zaczęła się ubierać. Naomi zaśmiała się cicho. Jej córka bardzo jej ją przypominała. Pomimo wieku nadal była roztrzepana i dziecinna.

- Chwila...- zatrzymała się błękitnooka.-Dziś nie mam wcześnie treningu...-westchnęła , ale po chwili wigor jej od razu powrócił.

- Chodzi o pewną  sprawę...- zaczęła jej mama.- ... Jest pewna broń , którą Ród Lightcore przetrzymywał już długo... A teraz nadszedł czas by znów jej użyć.

-Powrót Shadow..?-zapytała smętnie i wtuliła się Naomi.- Wszystko będzie dobrze mamo..- uśmiechnęła się i wyszła z pokoju.

Naomi chwilę jeszcze siedziała na łóżku córki. Potem z uśmiechem poszła załatwiać swoje obowiązki.

Nawet jeśli Shadow miała powrócić to nikt nie potrafił jej zepsuć tego dnia.

......................................................................

Zosia: * patrzy na liczbę słów* Coraz większe te rozdziały...3000 słów.

Shadow:* przewraca oczami * Na serio...?  Robisz ze mnie połączenie Valtora z Winx i tej czarownicy z Kaczych opowieści...

Zosia:* wzrusza ramionami* Oj tam , Oj tam... Shaten było. I akcja się rozkręca....  * ziewa* A mogłam tak długo dziś nie pisać... Wracając.

Zosia:W tej okolicy jest dom Oriana. Tylko bez ludzi , chodnika i zjeżdżalni. Zrobione w Krynicy- Zdroju.... W tym rozdziale było sporo nawiązań do mojego życia.

Tajfun: TEN KOS ISTNIEJE!

Zosia:Tak. * wzdycha* Tajfun i ja mieliśmy tą samą sytuacje....To... Jak wyszło? Wszystko się udało i nic nie spaprałam..?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro