Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wakacje na kutasie

Devlin Lane

Vanessa Taylor nigdy nie została uznana za zaginioną, co nasuwa wiele pytań. Była mężatką z dwójką dzieci, więc jak to możliwe, że mąż nie zgłosił zaginięcia? Dzieci na pewno zastanawiają się, gdzie zniknęła ich matka. Poza tym denatka należała do klubu poetyckiego, gdzie każdego miesiąca przedstawiała swoje autorskie wiersze, a od co dwóch miesięcy, nikt z jej z znajomych nie zwrócił uwagi na jej nieobecność. Czyżby to rodzina i znajomi byli zamieszani w jej morderstwo? Jeśli tak, to skąd posiadali informację, że dom Irene Holder jest niezamieszkały i można w nim ukryć zwłoki? Na ten moment mogę snuć wiele teorii, które mają się nijak to twardych faktów i dowodów. Co nie zmienia faktu, że muszę ułożyć cały przebieg wydarzeń w spójną całość. Najbardziej enigmatyczną zagadką jest powiązanie denatki z Castle Combe i domem Irene Holder. Jeśli właścicielka wiejskiego domku mówi prawdę, to mam potężną zagwozdkę, ponieważ na ten moment nic nie łączy Vanessy z tą miejscowością oraz miejscem jej śmierci. To po prostu dziwna sprawa, ale mam nadzieję, że jej wyjaśnienia okaże się nieskomplikowane i proste. Tylko ta jedna sprawa dzieli mnie od upragnionego awansu, więc włożę w nią pełne zaangażowanie i nie pozwolę aby cokolwiek odwróciło moją uwagę.

Zatrzymuję samochód na poboczu przed domem Vanessy, a następnie gaszę silnik. Niezwłocznie muszę porozmawiać z Elliotem Taylorem, który według akt widnieje jako mąż zmarłej. Zbyt wiele pytań kotłuje się w moim myślach, a one z kolei domagają się odpowiedzi. Rowan powiedziałby, że jestem nadgorliwym pracoholikiem, ale w moim obecnym etapie życia, wcale mi to nie przeszkadza. Praca to jedyna rzecz, która sprawia, że mam ochotę żyć. Gdyby nie ona, popadłbym z powrotem w alkoholizm. To był najczarniejszy okres mojego życia, którego się wstydzę, ponieważ alkohol zrobił ze mnie kogoś, kim nigdy nie chciałem się stać. Byłem na skraju bankructwa i utraty miejsca zamieszkania, a niekontrolowana agresja wyrządziła wiele szkód w moich ścianach. Pociesza mnie jednak myśl, że nigdy nie skrzywdziłem żadnej osoby, która znajdowała się w pobliżu, ale może dlatego, że przez większość czasu byłem sam. Otrząsam się ze wspomnień zanim pochłoną mnie całego. Obecnie potrzebuję, aby moje skupienie było w pełni sprawne. Devlin, skup się! Twoja praca jest najważniejsza!

Wysiadam z samochodu i prędko przemierzam odległość dzielącą mnie od domu. Kiedy pukam do drzwi, niemal od razu słyszę kroki po drugiej stronie.

- Tak? – przede mną staje barczysty ciemnoskóry mężczyzna. Jego twarz przyozdabiają okrągłe okulary oraz poszarpana kozia bródka, która porusza się wraz z kierunkiem wiatru.

- Dzień dobry. – ukazuję swoja odznakę. – Detektyw Devlin Lane.

- Eliot Taylor. Coś się stało?

- Chodzi o pańską żonę. Czy mogę wejść?

- Co znowu wywinęła ta mała, szurnięta idiotka? – wzdycha. – Proszę wejść. – przepuszcza mnie w drzwiach. Wkrótce potem obaj siedzimy przy stole w jadalni, dzięki czemu mogę rozpocząć przesłuchanie.

- Kiedy ostatni raz pan widział swoją żonę?

- Może z rok temu. – odpowiada nonszalancko. – Vanessa przestała uczestniczyć w życiu swojej rodziny już dawno temu. Pewnego dnia spakowała swoje rzeczy i bez słowa wyszła. Od czasu do czasu wysyła esemesa z zapytaniem, co słychać u dzieci. Na tym kończy się nasz kontakt. Idealna matka, prawda? Poza tym wielokrotnie miałem tutaj wizyty policji z jej powodu. Tym razem kogoś okradła? A może gorzej... - jego palce delikatnie wystukują cichy dźwięk o blat stołu. – Zamordowała kogoś? Nie byłbym zaskoczony, ponieważ jest bezduszna i nieodpowiedzialna.

- Czego dotyczy poprzednie wizyty policji? – pytam, ignorując na chwilę jego słowa. Aczkolwiek to co powiedział jest interesujące i może rzucić światło na jej osobowość.

- Najczęściej narkotyków, ponieważ umawiała się z okolicznymi dilerami. Niekiedy pytano mnie o jej wybryki seksualne w miejscach publicznych. – wzrusza ramionami. – Ogólnie przestało mnie interesować jej życie odkąd napisała własnej córce, że mamusia już nie wróci i ma o niej zapomnieć. – w jego głosie wyczuwalna jest nutka goryczy.

- Kiedy ostatni raz Vanessa odezwała się za pomocą esemesa?

- Dwa tygodnie temu. – coraz ciekawszy obrót przybiera ta rozmowa.

- Mogę zobaczyć tą wiadomość?

- Pewnie. – wzrusza ramionami, a następnie sięga po telefon w tylnej kiszeni swoich jeansów. Przez chwile wyklikuje coś na wyświetlaczu, a kiedy pozwala mi na niego spojrzeć szybko przebiegam wzrokiem po wiadomościach sprzed dwóch tygodni.

Vanessa: Jak się mają dziewczynki? Mam nadzieję, że za mną nie tęsknią.

Elliot: Nawet o ciebie nie pytają.

Vanessa: Wspaniale.

- Sam pan widzi, że ta kobieta nie nadaje się na matkę. Jest nieodpowiedzialna i nieempatyczna. Kiedy ją poznałem wydawała się być idealną kandydatką na żonę, ale ponad rok temu wszystko zaczęło się psuć. Nagle matczyne uczucia zniknęły, a nasz związek wyglądał tak, jakbyśmy się już nie znali. Vanessa odeszła z rodziny, kiedy jeszcze w niej tkwiła. – wzdycha ze smutkiem. Czy mogę wiedzieć, jaki jest cel pańskiej wizyty?

- Przykro mi, ale znaleziono ciało pańskiej żony w Castle Combe w jednym z opuszczonych domów.

- Słucham!? – gwałtownie wstaje z krzesła. – Jak do tego doszło!? – jego oddech staje się płytszy, jakby informacja o śmierci żony, naprawdę nim wstrząsnęła, pomimo faktu, że ich sytuacja rodzinna wygląda nie najlepiej.

- Vanessa nie żyje od dwóch miesięcy. – dopowiadam. – Ciało znaleziono dwa dni temu przez właścicielkę domu, która niespodziewanie wróciła do rodzinnej miejscowości.

- Jak to od dwóch miesięcy!? Przecież sam pan widział wiadomość sprzed dwóch tygodni!

- Podejrzewam, że jej komórka jest w posiadaniu zabójcy, który stara się utrzymać pana w nieświadomości. To częsty zabieg, który wyjaśnia, dlaczego nie zgłosił Pan zaginięcia.

- Czyli od dwóch miesięcy dostawałem wiadomości od jej mordercy? To by wyjaśniało, dlaczego w ich treści nie było żadnych emocji. To straszne! Mój Boże! Moja mała Vanessa...To nie może być prawda... - ciężko opada na krzesło, chowając głowę w swoich dłoniach. – Nigdy bym nie podejrzewał, że te wszystkie wiadomości nie są od niej. Do dziś miałem nadzieję, że powróci do rodziny. Z jednej strony nienawidzę jej za to, co nam zgotowała, ale w głębi duszy wciąż jestem w niej kurewsko mocno zakochany. – Doprawdy? Nic na to nie wskazywało jeszcze pięć minut temu. Wypowiadał się o denatce, jakby brzydził się osoby, z którą założył rodzinę.

- Czy Vanessa miała wrogów?

- Raczej nie.

- Podejrzewa pan kogoś, kto mógłby dopuścić się morderstwa?

- Nie wiem z kim spotykała się przez ostatnie miesiące jej życia. Jak mówiłem, odeszła od nas rok temu.

- Jej ciało znaleziono w Castle Combe. Czy domyśla się pan, co mogła tam robić?

- Na pewno nie zwiedzała wiejskich krajobrazów. – odpowiada uszczypliwie.

- Skąd ten wniosek?

- Vanessa uwielbiała zwiedzać dwa miejsca. Leżaki przy hotelowym basenie i obce kutasy. Miała licznych kochanków, o czym również dowiedziałem się po tym, jak odeszła. Nie sądzę, aby nagle stała się pasjonatką przyrody.

W tym miejscu pojawia się pierwszy motyw zbrodni. Zdrada żony i zemsta małżonka?

- Ma pan dowody na niewierność małżonki?

- Zostawiła swój komputer, na którym znalazłem konto na portalu randkowym. Zapisy jej rozmów były jasne w przekazie.

- Będę musiał zabrać komputer oraz pańską komórkę ze sobą.

- Z komputerem może być problem.

- Dlaczego?

- Wyleciał przez okno, kiedy odkryłem zapisy jej rozmów. Jestem porywczy, a niecodziennie można przeczytać, jak moja żona zdobędzie medal podczas mistrzostw rodeo na afroamerykańskim fiucie. Nie sądziłem, że Vanessa jest tak bezwstydna, aby opisywać obcym mężczyznom, jak wygląda u niej orgazm. I tak dalej i tak dalej...

- Czyli nie istnieją żadne dowody na potwierdzenie pańskich słów?

- Jestem podejrzany? – spogląda na mnie oczami wielkimi jak spodki. Na pierwszy rzut oka, facet wygląda na zdruzgotanego śmiercią żony, ale w jego oczach czai się obrzydzenie do jej działań, dlatego nie mam pojęcia, czy byłby zdolny do zabójstwa. Jednakże przyznał, że wciąż jest zakochany w Vanessie, ale potajemne życie sprawiło, że jednocześnie jej nienawidzi. Mam przed sobą kogoś, kogo ciężko odszyfrować, dlatego też powinienem nadać mu łatkę: „potencjalnego podejrzanego".

- Na ten moment nie. – odpowiadam, pomimo że mam co do tego wątpliwości. Mężczyzna ma motyw, ale czy naraziłby swoje córki na kolejne odejście rodzica? Wydaje się dobrym i kochającym ojcem, stąd moje wątpliwości.

- Nie zabiłem jej! – uderza otwartą dłonią w stół. – Nie mógłbym jej zrobić krzywdy, nawet czując do niej wstręt! Nie można skrzywdzić kogoś, kto urodził twoje dzieci!

- Proszę się uspokoić. – odchrząkam. – To zwyczajna rozmowa. Próbuję poznać przeszłość Vanessy, aby zrozumieć okoliczności jej śmierci.

- To mógłby być każdy facet z tego cholernego portalu randkowego. Obiecywała im wszystko w zamian za pieniądze albo ekscytujące przeżycia seksualne. Możliwe, że ktoś miał jej dość. Proszę porozmawiać z jej przyjaciółką z klubu poetyckiego. Emilie Johnson może znać więcej mrocznych sekretów mojej żony niż ja. – szybko zapisuję sobie w notatniku dane kobiety, a w tym czasie Elliot zrywa się z krzesła i dobiega do komody, stojącej przy oknie. Obserwuję jego postawę, jak chaotycznie przeszukuje jedną z szuflad, a kiedy ujmuje czerwono zeszyt w twardej oprawie, podaje go prosto w moje ręce. – To zeszyt poetycki Vanessy. Niestety ja nie rozumiem przekazu w jej wierszach, ale może znajdziecie tutaj jakąś wskazówkę. Jednakże ostrzegam, że te wiersze są bardzo kiepskie. Poezja ją fascynowała, ale nie miała smykałki do pisania.

- Niemniej jednak dziękuję. – wskazuję na zeszyt. – To może być przydatne. – wstaję z krzesła, po czym wręczam mężczyźnie swoją wizytówkę. – Gdyby coś się panu przypomniało, proszę dać mi znać.

- Oczywiście. – odbiera ode mnie wizytówkę. – Mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni, co da spokój również moim córkom. Proszę – podaje mi swoją komórkę. – Nic w niej nie znajdziecie, ale rozumiem, że takie są procedury.

- Do zobaczenia. – silę się na uśmiech, odbierając od niego telefon, po czym idę w kierunku drzwi wyjściowych z głową pełną nowych pytań.

Kim tak naprawdę była Vanessa Taylor?

Czy zdrada męża to dobry motyw dla morderstwa?

Z kim Vanessa kontaktowała się przez portal randkowy?

Czy jej mąż mówi prawdę?

Czy mógł ją zamordować kochanek? A może podpadła dilerowi, który w ten sposób ściągnął jej dług?

Czy jej poezja kryje klucz do rozwiązania sprawy?

Czy jej przyjaciółka wie coś więcej?

Nie znam odpowiedzi na żadne z pytań, ale zrobię wszystko, aby poznać prawdę. Ta sprawa jest kluczowa dla mojej kariery, więc z satysfakcją zakuję w kajdanki tego, który dopuścił się bestialskiego morderstwa, a potem będę świętował swoje małe zwycięstwo i awans. Być może wtedy Annie do mnie powróci... 

_______
Miłego wtorku!
I do następnego 😁

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro