Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

- Pieprzony Wybraniec! - rozległ się głośny wrzask

- No, idioita znowu się gdzieś szlaja - rozległ się drugi głos, w którym wyraźnie pobrzmiewała dezaprobata i obrzydzenie - a potem to na nas spadnie wina, że go nie upilnowaliśmy

- Ale pieniądze i tak będą nasze, Dumbledore wyraził się jasno, a umowa to umowa - powiedział z satysfakcją tamten - rozumiesz Hermiono, całe skarbce Potterów i Blacków będą nasz - ekscytował się tamten.

- Wiem Ron i też się cieszę ale najpierw trzeba znaleźć tego nieudacznika, nie może jeszcze zdechnąć, ma zabić Voldemorta!

- Och chciałbym żeby to już się stało, bo jeszcze ten idiota zorientuje się, że tego nie przeżyje i nie będzie chciał się poświęcić!

- Spokojnie jest na to za głupi, z niczym nie poradzi sobie sam! - już po chwili w pomieszczeniu rozległ się obrzydliwy, piskliwy rechot. Niedługo dołączył do niego drugi, męski, brzmiący jak małpie szczeknięcia połączone z kwikiem świni.

Obydwie osoby - Ron Wesley i Hermiona Granger - tak zatraciły się w swoich marzeniach, że nie zauważyli uchylonej ramy od portretu chroniącego wejście do wieży Gryffindoru. A za nim stał czarnowłosy chłopiec, z którego oczu wylewały się łzy. Siedział wcześniej w pokoju życzeń płacząc po swoim ojcu chrzestnym. Kiedy wrócił do wieży Gruba Dama strzegąca wejścia specjalnie się uchyliła aby mógł to usłyszeć. A usłyszał dwa niepokojąco znajome głosy, i swoje nazwisko. Zajrzał do środka i zobaczył tam trójkę swoich najlepszych przyjaciół. Rona, Hermionę i Ginny. I usłyszał całą rozmowę. A teraz z łzami spływającymi po policzkach biegł korytarzem byle dalej bo nie mógł już tego słuchać.

Wpadł z powrotem do pokoju życzeń i zatrzasnął za sobą drzwi. Osunął się z płaczem na ziemię. Po stracie Syriusza to oni byli jedynymi bliskimi mu osobami. Ich zdrada była jak cios prosto w serce. Jego życie, porażka. Tyle bólu. Ale każdy ma swoje granice. A jego została przekroczona.

Jego ból, poczucie straty i samotność w jednej chwili zostały zmienione w wielką, gorejącą nienawiść. Nienawiść do fałszywych przyjaciół, do Dumbledora, do wszystkich, którzy go kiedykolwiek skrzywdzili. Tak się w niej zatracił, że nie zauważył magii wirującej wokół niego. Ale tylko przez chwilę. Kiedy ją wreszcie zauważył był zdumiony. Gęsta, czarna, wirująca chmura. To była jego magia. W stu procentach mroczna. A więc jednak dysponuje potęgą. Uwolnił ją.

W jednej chwili wszystko co znajdowało się w pokoju życzeń zmieniło się w pył i gruzy. Poczuł satysfakcję. Podobał mu się ten chaos i zniszczenie, które spowodował. W myślach rozkazał pokojowi się naprawić. Powoli podszedł do łóżka, które zmaterializowało się po środku pokoju. Położył się na nim machnięciem ręki zmieniając ubrania szkolne w pidżamę. Dopiero po chwili zrozumiał co zrobił. Magia bezróżdżkową i niewerbalna poszły mu równie łatwo co oddychanie. Zaśmiał się mrocznie, a ten śmiech poniósł się złowróżbnym echem po pokoju. Bój się czarodziejski świecie, bój. Bo oto nadchodzi Harry Potter, który wcale nie zamierza was ratować. I zasnął otoczony swoją magią.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro