Chapter 2
Te pieniądze wystarczyły, by dostał mały mugolski pokój w pobliżu Dziurawego Kotła. Harry nie chciał zostać w samym pubie, ponieważ zbyt wielu ludzi mogłoby go rozpoznać. Co do tego... Stanowczo potrzebował przebrania. Gdyby został rozpoznany, a młody czarodziej wiedział, że w końcu zostanie... zostałby najprawdopodobniej zabity.
Teraz... Gdzie mógłby zdobyć przebranie? Pewnie na Śmiertelnym Nokturnie... Harry nienawidził tej ulicy. Była ciemna i przerażająca. Masz prawie siedemnaście lat! Ogarnij się! Harry jęknął. Dlaczego jego wewnętrzny głos tak bardzo przypominał mu Hermionę? I Snape'a? Zaraz... Hermionę i Snape'a? Harry wzdrygnął się. To zdecydowanie nie był jego dzień.
-~*~-
Harry uwielbiał swoją pelerynę niewidkę. Udało mu się dotrzeć niezauważonym do Ulicy Śmiertelnego Nokturnu. Raz po raz dziękował ojcu. Na początku chciał też podziękować Dumbledore'owi, ale to ten człowiek umieścił go z Dursley'ami.
Naprawdę spędzał za dużo czasu ze Snape'em!
Wystawił głowę, żeby spojrzeć zza rogu na ciemną uliczkę i wtem ktoś na niego wpadł. Harry wydał okrzyk, gdy upadł. Ktokolwiek na niego wpadł, teraz leżał na nim. Harry podniósł wzrok, by przeprosić... I prawie krzyknął.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro