Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chapter 12

Harry był zszokowany, widząc Toma, siedzącego przy ich stoliku przed kawiarnią tego ranka. Wślizgnął się na siedzenie naprzeciwko mężczyzny, zauważając ciemne cienie pod jego oczami.

- Myślałem, że musisz pracować do drugiej. - Tom zmarszczył brwi.

- Wszyscy zostawili mnie w spokoju po tym, jak użyłem Klątwy Cruciatus na Belli, kiedy zaśmiała się z żartu Rudolfa.

- Ech... Zasłużyła sobie na to. - Harry wzruszył ramionami. Tom nie mógł powstrzymać uśmiechu wchodzącego mu na usta.

- Czy wszystko w porządku? Wyglądasz źle.

- Jestem zmęczony.

- Nie spałeś?

- Nawet nie zawracałem sobie głowy. - Tom oparł głowę na ramieniu i zamknął oczy. - Za dużo myślałem.

- Musi być ci ciężko, być geniuszem i tak dalej. - Harry westchnął. Tom spojrzał na młodego mężczyznę naprzeciwko.

- Jesteś miły.

- To część mojego uroku osobistego. - Tom prychnął i wstał nagle.

- Harry, potrzebuję drinka. Idziesz ze mną?

- Tom... - Harry spojrzał na mężczyznę ostrożnie. - Wiesz, że upicie się ci nie pomoże?

- Wiem. - Czarny Pan uśmiechnął się krzywo. - Ale to może uspokoić moje myśli.

- Dobra, pójdę z tobą. - Harry wstał. - Ale masz oddać różdżkę - zażądał, wyciągając rękę po wymagany przedmiot. - Z tego, co wiem, jesteś niebezpieczny, jak się upijesz. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuję, jest pijany Czarny Pan w mugolskim Londynie. Wolę się zabezpieczyć, byś nie zrobił komuś krzywdy przez przypadek. - Tom potrząsnął głową i podał cienki patyk.

- Myślę jednak, że poradziłbyś sobie ze mną.

- Czyli jesteś niebezpieczny? - zapytał Harry, a po chwili ruszyli w kierunku najbliższego mugolskiego pubu.

- Nie mam pojęcia. - Starszy czarodziej wzruszył ramionami. - Nie upijam się. Ludzie mogą mnie zaatakować, gdy będę pod wpływem alkoholu.

- A dlaczego sądzisz, że ja tego nie zrobię?

- Cytując Dumbledore'a: Ponieważ właśnie mnie o to zapytałeś, mój drogi chłopcze. - Harry zachichotał i otworzył drzwi pubu dla Toma, a potem wszedł za nim.

- Znajdę stolik w jakimś ciemnym, cichym kącie.

- Nie ma znaczenia. - Tom machnął ręką, zanim ruszył naprzód, by zamówić drinka. Harry westchnął i poszukał stołu w rogu. Wymamrotał pod nosem szybko Zaklęcie Wyciszające, czyniąc kącik jeszcze bardziej prywatnym. - Wspominałem, że nienawidzę zapachu alkoholu? - Tom poskarżył się, gdy usiadł naprzeciwko Harry'ego z kilkoma butelkami piwa.

- W takim razie, dlaczego chcesz pić? - zapytał Harry, gdy Tom próbował zdjąć nakrętkę.

- Słyszałem, że to zabawne. - Mężczyzna wzruszył ramionami, wciąż pojedynkując się z zakrętką. - Cholera. - Harry przewrócił oczami, wziął butelkę i otworzył ją za pomocą zaklęcia.

- Zabawne? - Westchnął, oddając butelkę z powrotem.

- Tak. - Tom upił łyk i zadrżał. - Ohyda. - Harry zachichotał.

- Gorsze niż eliksir?

- Zależy od tego, kto go zrobił - odparł Tom z nikczemnym uśmiechem. - Nie wypiłbym eliksiru Severusa, nawet gdybyś mi zapłacił lub torturował.

- Naprawdę? To kto tworzy wszystkie mikstury dla twojej strony?

- Severus. - Tom prychnął. - Jednak ja tworzę własne i wymieniam z tymi, które on rozdaje. - Harry zaśmiał się.

- Chciałbym to zrobić w szkole!

- Ha. Twoja strata. - Tom zamrugał na swoją butelkę, która była w połowie pusta. - Whoa. Gdzie to wszystko zniknęło? - Harry jęknął.

- Wypiłeś to.

- Wypiłem? - Tom zamrugał.

- Już jesteś pijany?

- Nie wiem.

- Wspaniale. - Tom wypił trochę swojego piwa. Harry przeczytał etykietę na jednej z pozostałych butelek. Tom wypił więcej piwa. Harry wybrał coś na stole.

- Wiesz, to naprawdę źle smakuje - poinformował swojego młodszego towarzysza Tom, kończąc butelkę. Harry z jękiem uderzył głową w stół. - Harry?

- Tak, Tom? - Harry westchnął do stołu.

- Czy możesz to dla mnie otworzyć? - Harry ponownie rzucił zaklęcie i wrócił do leżenia na stole.

Nastąpiła długa przerwa.

- Harry?

- Tak, Tom?

- Znam zbyt wielu Weasley'ów.

- Dlaczego tak sądzisz?

- Cóż, poznałem Freda i George'a...

- Tak.

- Dali mi nawet swoje żarty...

- Tak.

- Których jeszcze nie użyłem...

- Cholera.

- Co?

- Powinieneś ich użyć.

- Ty tak mówisz.

- Zamiast Cruciatusa.

- Wtedy nie ma zabawy.

- Jest mniej szansy, że oszaleją, kiedy naprawdę stracisz panowanie nad sobą.

- Harry, oni pomyślą, że to ja oszalałem!

- Czy to nie jest dobry pomysł? - Tom jęknął.

- Weasley'owie. Taaak... - Tom przeczesał dłonią włosy, a potem z zainteresowaniem obserwował, jak łupież spada na stół.

- Tom?

- Potrzebuję prysznica.

- Nie tak bardzo, jak Snape.

- Nie. Nie tak bardzo, jak Severus. - Tom potrząsnął głową. - Nigdy tak bardzo, jak Severus.

- Czy wszystko w porządku?

- Czy to prawda?

- Co jest prawdą? - Tom spotkał oczy Harry'ego.

- Podobam ci się? - Harry wciągnął gwałtownie powietrze. - Czyli tak. - Tom przekrzywił głowę na bok. - Jak to jest?

- Co takiego?

- Jak ci się ktoś podoba.

- Tom...

- Więc?

- Nie wiem.

- Nie wiesz?

- Nie mogę... nie potrafię tego wyjaśnić słowami.

- Och. - Tom spojrzał na swoje piwo. - Skąd wiesz?

- Co?

- Skąd wiesz, że ktoś ci się podoba?

- Nie wiedziałem.

- Więc...?

- Gin to wywnioskowała. 

- Wiesz, nazywa się twoją zastępczą siostrą. Zagroziła, że zacznie na mnie polować, jeżeli przestanę z tobą rozmawiać.

- Chyba jest jak siostra. - Harry wzruszył ramionami. - Ale powiem jej, żeby ci więcej nie groziła.

- Nie, nie. To raczej miłe. Nikt mi nie grozi. Zbyt bardzo się boją. - Tom roześmiał się smutno. - Są ludzie, tacy jak ty i Dumbledore, którzy są dla mnie zagrożeniem, ale nigdy żaden z was nie wyjdzie i nie powie, że mnie zabije.

- Nie. My nie.

- Lubię osoby, które mają w sobie dość odwagi, by to robić. Dodaje to uroku do życia.

- Och, Merlinie. Jesteś całkowicie pijany. - Tom zamrugał i spojrzał na Harry'ego.

- Jestem?

- Tak. Nie prowadzisz takich tyrad, kiedy jesteś trzeźwy.

- Zauważyłeś?

- No tak...

- Ale o to chodziło, prawda?

- Pewnie tak...

- Dobrze. W końcu zrobiłem coś dobrego.

- Robisz dużo dobrych rzeczy!

- Czy zabijanie ludzi jest dobre?

- Uhm...

- Nigdy nie robię nic dobrego.

- Wiesz, upijanie się też nie jest w porządku.

- Ach, ale jest to dozwolone przez społeczeństwo.

- W pewnym stopniu.

- To prawda. Nie powinieneś się upijać. Nie jesteś jeszcze w odpowiednim wieku.

- Prawda.

- Jak ich nazywają mugole?

- Kogo?

- Drajwerów*?

- Tom?

- Czy jesteś moim drajwerem, Harry?

- Jasne.

- Ale nie możesz być moim aporterem.

- Cóż, lepiej nie upij się za bardzo, żebyś mógł się z powrotem aportować.

- Myślę, że na to jest już za późno.

- Fantastycznie.

- Chcesz trochę? - Tom zaproponował Harry'emu butelkę piwa.

- Czy czasem przed chwilą o tym nie rozmawialiśmy?

- Och...

Harry westchnął. - Więc byłeś zdenerwowany z powodu listu Gin?

- Chyba...

- Chyba?

- Byłem... zdezorientowany...

- Zdarza się każdemu, Tom.

- Ale nie mi!

- Dobrze, już dobrze. Nie tobie. - Harry przewrócił oczami. - Dlaczego byłeś zdezorientowany?

- Nie rozumiem moich uczuć...

- Jakich uczuć?

- Czy mi się podobasz, czy jesteś tylko przyjacielem, czy coś... - Tom wzruszył ramionami, nie zauważając zaskoczonego spojrzenia Harry'ego. - Nagini się na mnie obraziła.

- Gdybym był wężem, pewnie też byłbym na ciebie zły. - Harry prychnął. - Mało co ma sens, jak mówisz o uczuciach.

- Przypuszczam, że masz rację... - Tom upił łyk piwa. - Nigdy wcześniej nie miałem żadnych uczuć, które miałyby sens.

- Miałeś gniew.

- Tak... I nienawiść i zaborczość.

- Nie wiedziałem, że zaborczość to uczucie.

- Myślę, że jest.

- W porządku. Może jest.

- Może jednak nie jest, a ja jestem po prostu powalony.

- Tom...

- Wiesz, jestem powalony.

- Wszyscy są powaleni.

- Ech. Nie ty.

- Nie, zaufaj mi. Jestem tak samo powalony, jak reszta świata.

- Nie sądzę.

- Dzięki.

- Nie to miałem na myśli! - Tom zaczął się podnosić i groźnie patrzyć na zielonookiego.

- W porządku! W porządku! Przepraszam! Usiądź! - Riddle osunął się z powrotem na swoje miejsce ze spuszczoną głową.

- Przepraszam.

- Eh... Po prostu nie zaczynaj rzucać czymkolwiek. - Harry przerwał. - Daj mi te butelki. - Tom skrzywił się.

- Nie będę rzucać rzeczami.

- Jesteś pewien?

- Jeszcze tego nie robiłem.

- Och, tak jasne. Przypuszczam, że to prawda.

- Więc, kim jest następny Weasley, którego mi przedstawisz?

- Nie przedstawiłem cię Gin. Przedstawiła się sama.

- Tak. To prawda.

- A Fred i George tak naprawdę nie wiedzą, kim jesteś.

- Byliby bez wątpienia przerażeni.

- Może. Ron zabrałby mnie do Świętego Munga. Percy wciąż nie rozmawia z rodziną. Molly, by się wkurzyła. Artur rzucałby mi dziwne spojrzenie. - Harry westchnął. - Nie wiem, jak przyjęliby to Bill i Charlie.

- Panna Weasley zareagowała raczej dobrze. Wręcz spokojnie.

- No tak. Ale najpierw poznała twoją szesnastoletnią osobowość.

- Daleko mi było do dobrego w wieku szesnastu lat.

- Oczywiście. Otworzyłeś Komnatę Tajemnic, gdy miałeś szesnaście lat.

- Czy ty właśnie mnie obraziłeś?

- Och, załapałeś?

- Mogę być pijany, ale daleko mi do głupoty.

- Muszę ci powiedzieć, że powoli się tam zbliżasz.

- Zamknij się, Harry. - Harry wzruszył ramionami.

- Lubisz Gin?

- Jest zabawna. Lucjusz zawsze na nią narzeka.

- Bardziej niż na mnie?

- O nie. Nikt nie narzeka bardziej niż na ciebie.

- Dobrze. Lubię wiedzieć, że mam niezłą reputację.

- Reputację? Harry, jesteś cholernym Chłopcem-Który-Przeżył. Nie musisz „robić reputacji".

- Harry musi mieć reputację. Chłopiec-Który-Przeżył, może iść się pieprzyć - oznajmił Harry, mówiąc o sobie w trzeciej osobie.

- Och, nie bądź wulgarny.

- A ty wkurzony.

- Zamknij się, Potter. - Harry uśmiechnął się. - Pytanie.

- Dawaj!

- Ech? Och, mugolski termin. Prawie zapomniałem...

- Tom?

- Racja. - Tom przerwał. - Dlaczego nie jesteś w Slytherinie? - Harry zaśmiał się.

- Powiedziałem Tiarze, żeby mnie tam nie przydzieliła. Dlaczego pytasz?

- Ciągle myślę, że powinieneś być Ślizgonem, to wszystko. Tym bardziej, gdy tak z tobą rozmawiam.

- Czyli kiedy jesteś pijany? - Tom spojrzał na niego ponuro.

- Wiesz, co mam na myśli. Głupek.

- Dzięki.

- Oczywiście. Oddaj mi moją różdżkę.

- Nie sądzę.

- Chcę tylko napisać na twoim czole „głupek".

- Absolutnie nie.

- Och, daj spokój, Harry.

- Nie.

- Proszę?

- Myślę, że wypiłeś wystarczająco dużo.

- Co sprawia, że tak mówisz?

- Robisz się śmieszny.

- Robię?

- Czy musisz pytać?

- No tak.

- Tak. Robisz się śmieszny.

- Och. - Harry przewrócił oczami.

- Pożałuję tego później, ale cóż... - Wstał, rozpraszając Zaklęcie Wyciszające wokół stołu.

- Co?

- Zabieram cię do mojego pokoju. Jeśli odeślę cię w tym stanie, wszyscy twoi poplecznicy zaatakują cię. Daj spokój.

- Nie wiedziałem, że ci zależy. - Harry podciągnął Toma i wyprowadził go z pubu.

- Oczywiście, że mi zależy. Jeśli cię zabiją, to do czego ja będę potrzebny?

- Do badań?

- Wspaniale. Wiedziałem, że coś wymyślisz.

- Jestem taki sprytny.

- Tom, idź dalej.

- Co?

- Zamknij się i idź dalej, dobrze?

- Mhm...

-~*~-

- Przytulnie.

- Też tak myślę. - Harry cicho zamknął drzwi. - Ale jest tylko jedno łóżko.

- Och.

- Nie martw się. Wezmę kanapę.

- Masz sowę.

- Ech? - Harry zamrugał na widok Świnki. - Och, to tylko Świnka.

- Świnka?

- Sowa Rona.

- Dlaczego nazwał ją Świnką?

- Cóż, Gin nazwała ją Świstoświnką i nie reagowała na nic innego, a Ron skraca jej imię do Świnka.

- Głupie imię.

- Świstoświnka, czy Świnka? - zapytał Harry, odwiązując list od nóżki sowy. To było pismo Rona.

- Oba.

- Zgadzam się. - Harry otworzył list i szybko go przeczytał. - Ach. Wiedziałem to. I to też. Idiota.

- Co?

- Aby ukryć to, że pisała z tobą, powiedziała Ronowi, że pisze ze mną i Ron myśli, że znowu się we mnie zakochała, ponieważ wysyła mi tyle listów.

- O. Mądra dziewczyna.

- Tak.

- Zamierzasz odpisać?

- Nie. Przeżyje bez odpowiedzi.

- Miło z twojej strony.

- Cóż, to nie moja wina, że Ron jest idiotą.

- Ha, ha.

- Zamknij się i idź spać.

- Nie jestem zmęczony.

- A ja nie będę rozmawiać z pijanym Tomem Riddle'em. W łazience jest Eliksir Bezsennego Snu. Weź trochę i pozwól mi to przeczytać.

- Wiesz, ta książka jest nielegalna.

- Widzisz? Zepsułeś mnie.

- I dobrze. - Tom wszedł do łazienki. - Kto go zrobił?

- Ja. Nie Snape. Ja.

- Och, to dobrze. - Tom usiadł na łóżku i wypił eliksir. - Och, nawet smakuje lepiej.

- Tak smakują eliksiry, kiedy ja je robię. Dowiedziałem się z książki, którą dostałem w zeszłym roku, jak zmieniać ich smak.

- Dobrze.

- Zamknij się i idź spać.

- Nie przeklnij mnie.

- Cholera.

- Potter.

- Po prostu idź spać, Tom.

-~*~-

- Czuję się źle.

- To właśnie dostajesz za wkurzenie się.

- Dzięki.

- Idź do łazienki.

- Co to jest? Żadnego „Dzień dobry"?

- Czas na obiad.

- W takim razie dobry wieczór.

- Idź do łazienki.

- Nie muszę.

- Robisz się zielony. - Harry uśmiechnął się złośliwie, gdy Tom uciekł do łazienki, po czym wrócił do butelkowania eliksiru, nad którym pracował.

- Co tworzysz? - Harry wskazał na książkę obok.

- Nie mam pojęcia, co ona robi. - Tom zamrugał. - Wiesz, to Czarna Magia. - Harry wzruszył ramionami.

- Fred i George poprosili mnie o to. Sami nie mają czasu.

- Wpadniesz w kłopoty.

- Jakbym miał duże szanse. Jestem zbawicielem Jasnej Strony. Nie mogą mnie wrzucić do Azkabanu.

- Nie. Nie sądzę, żeby mogli, prawda?

- Masz. - Harry podniósł butelkę ciemnoniebieskiego eliksiru.

- Co to jest?

- Eliksir, który pomaga na ból głowy po alkoholu. Zrobiłem cały kociołek dla Seamusa, kiedy zadzwonił do mnie wczoraj. Dobrze, że jeszcze ich nie wysłałem.

- Dlaczego twój przyjaciel Seamus by go potrzebował? - Zapytał Tom, biorąc eliksir i wzdrygając się na smak.

- Nie mogłem znaleźć niczego, co sprawiłoby, żeby smakował lepiej - przeprosił Harry. - Seamus w końcu nauczył się przekształcać rzeczy w rum. I jest Irlandczykiem.

- Domyśliłem się tego z imienia. - Tom postawił buteleczkę na stole roboczym Harry'ego. - Dzięki.

- Mnie również pomaga. Dostaję bólów głowy, kiedy ty je masz.

- Och, musisz je mieć cały czas.

- Tylko wtedy, gdy masz naprawdę mocny, jak teraz.

- Ups. - Harry prychnął. Tom usiadł na łóżku i patrzył, jak Harry pracuje cicho przez dłuższą chwilę. - Jesteś dobrym chłopcem.

- Hmm?

- Robisz nielegalne eliksiry dla kilku przyjaciół i kolejny, aby pomóc innemu przyjacielowi i uratować go od bólu głowy, ponieważ nielegalnie się upił i ma kaca.

- Przypuszczam, że to prawda.

- Czemu?

- Czemu jestem dobry w eliksirach? - Harry zerkał przez ramię na gościa. - Jeśli nie ma Ślizgonów sabotujących moją pracę lub Snape'a dyszącego mi na kark, jestem w tym całkiem dobry.

- Naprawdę? Wow. Nigdy bym się nie domyślił. - Harry prychnął i wrócił do swojej pracy. - Czuję się jak nastolatek.

- Jak to?

- Ja... - Tom zmarszczył brwi i spojrzał na dłonie. - Nic. Nieważne. - Harry westchnął i zamknął ostatnią buteleczkę, po czym przetarł kociołek do czysta, zanim usiadł obok Toma.

- Słucham?

- Myślę, że staram się zrozumieć moje uczucia.

- Nie tylko nastolatki to robią.

- Nie, chyba nie. - Tom położył się na łóżku i spojrzał w sufit. Harry odwrócił się i przez dłuższą chwilę obserwował starszego czarodzieja.

- Och, właśnie!

- Hm?

- Twoja różdżka leży obok kociołka.

- Mogę ją wziąć później.

- Podam ci teraz... - Tom wyciągnął rękę i złapał Harry'ego za ramię, zatrzymując go. Harry spojrzał na niego ze zmarszczonymi brwiami.

- Później.

- Tom...

- Harry, pocałujesz mnie? - Oczy Harry'ego rozszerzyły się w szoku.

- Co?

- Pocałuj mnie.

- Tom...

- Myślę jasno.

- To nie to, o co się martwię. - Tom uciszył chłopca, wciągając go w gwałtowny pocałunek. Gdy Harry otrząsnął się z szoku, oddał pocałunek. Kiedy się w końcu odsunęli od siebie, Harry ukrył twarz w koszuli Toma.

- Niech cię. - Tom przytulił chłopca.

- Myślę, że to zrozumiałem. Nagini będzie taka dumna.

- Och?

- Nie lubię cię.

- Naprawdę?

- Naprawdę.

- W takim razie, co? - Harry spojrzał w szkarłatne oczy.

- To coś więcej.

- Więcej?

- Harry Potterze, wierzę, że cię kocham. - Harry westchnął.

- Tom...

- I znalazłem dobry sposób, żeby cię zamknąć, kiedy tylko zechcę.

- Tom... - Czarny Pan jeszcze raz pocałował młodego mężczyznę i Harry zdecydował, że odpuści.

Na razie.

*(ang.) designated driver. - dosłownie wyznaczony/wytypowany kierowca. Nadal nie wiem jak to inaczej zapisać, więc zostanie drajwer ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro