Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rσzdzíαł 7

(znak "/" to przy numerze odcinka to samo co "pomiędzy", czyli pomiędzy takim odc a takim)

|σdcínєk 6/7|

Cassie wracała ze szkoły. Jak zwykle biegła i chociaż spódnica jej w tym nieco przeszkadzała, to nie zamierzała zmieniać tego nawyku. Przez to mogła spaść jej wytrzymałość, a tego wolała uniknąć.

Zatrzymała się przy kawiarni, dokładnie tej, w której odbyło się jej spotkanie z Jerrym. Uśmiechnęła się na to wspomnienie. Miała już biec dalej, gdy kątem oka zauważyła czarną kurtkę. Dokładnie taką, jaką miał jej chłopak. Spojrzała jeszcze raz w tamto miejsce i aż ją zamurowało. Nie mogła się ruszyć, jedynie oglądała przebieg wydarzeń.

Nie pomyliła się. To był Jerry, jednak siedział przy stoliku z jakąś fioletowowłosą dziewczyną. Trzymał ją za rękę i uśmiechał się tak, jak to zawsze robił przy Cassie. Dziewczyna otworzyła szeroko oczy, gdy chłopak wstał i pocałował nastolatkę. Tamta też wstała i razem poszli do wyjścia z kawiarni.

Przez umysł Hartley przebiegło tysiące myśli. Od tych, kim była tama nastolatka po te, dlaczego jej chłopak całował inną. Zacisnęła usta w wąską linię, ledwo powstrzymując łzy. Przy okazji ugryzła się w wargę, jednak chwilowo nie było to dla niej najważniejsze.

 Gdy tylko Jerry wyszedł, podbiegła do niego, by następnie zacząć krzyczeć na zdumionego bruneta. Nie miał pojęcia, że dziewczyna tą drogą wracała ze szkoły.

– Hej, uspokój się – zaśmiał się nerwowo. 

– Jak mam się uspokoić, skoro dopiero co zobaczyłam jak mój chłopak całuje kogoś innego?! – jeszcze głośniej zawołała Cassie. – Ile już to przede mną ukrywasz?!

– Skoro tak bardzo chcesz wiedzieć, to z chęcią ci to odpowiem – wysyczał wściekły. – Spotykamy się od roku. Już dawno chciałem ci to powiedzieć, jednak nigdy nie miałem okazji.

– Nie miałeś okazji? Nie miałeś okazji, tak!? – wrzasnęła szatynka, płacząc. – Jesteś najgorszą osobą, jaką spotkałam. Powinieneś się wstydzić! Tacy ludzie jak ty nie powinni w ogóle chodzić po ziemi!

Hartley odwróciła się i odbiegła. Nie zamierzała się odwracać. Właśnie wtedy zrozumiała, o co chodziło jej mamie, gdy mówiła jej o uważaniu na niektórych chłopaków. Zawsze myślała, że zauważy, jeśli któryś będzie chciał ją wykorzystać. Okazało się, że przeceniła swoje możliwości.

___
**

Następnego dnia Cassie została w domu. Rodzice wyjątkowo jej na to pozwolili, gdy zobaczyli, w jakim jest stanie. Przez cały czas praktycznie nie ruszała się spod kołdry. Jedynie by coś zjeść, odwiedzić toaletę, uzupełnić zapas chusteczek, który w zastraszającym tempie malał i znaleźć ładowarkę. Przespałaby cały dzień, gdyby nie obudził jej dźwięk powiadomienia, dochodzący z ładującego się telefonu. Niechętnie wzięła urządzenie do ręki i odblokowała je. Okazało się, że to Axel po skończeniu treningu napisał do niej maila. Pytał w nim, dlaczego jej nie było. Krótko opisała mu całą sytuację. Nie było sensu kłamać. Chłopak i tak by to od niej wyciągnął. 

Nie spodziewała się, że po kwadransie w pokoju zawita wpuszczony przez jej rodziców Blaze. Zakryła się jeszcze szczelniej kołdrą, udając, że śpi.

– Wstawaj, nie mamy całego dnia – oznajmił, podchodząc do niej i ściągając jej nakrycie.

– Oddawaj to złodzieju. Nigdzie z tobą nie idę – odparła, szukając ręką swojego kocyka, który leżał niedaleko tylko po to, by znaleźć zastosowanie we właśnie takich awaryjnych sytuacjach. Niestety chłopak to przewidział i już wcześniej go zabrał.

– Pamiętasz, kiedy ostatni raz graliśmy? 

– Tak. Zdaje się, że było to prawie rok temu, tuż przed tym, gdy zmyłeś się z meczu – warknęła zła.

– Okres masz, że tak się zachowujesz? – spytał Axel, już przyzwyczajony do humorków szatynki.

– Nie – fuknęła i odwróciła się do niego tyłem.

– Chodź, albo siłą wyciągnę cię z tego łóżka i będziesz grać ze mną w piżamie.

To podziałało na dziewczynę. Doskonale wiedziała, że chłopak był zdolny to zrobić. Szybko wygoniła go z pokoju, po czym ubrała się w niebieski top i czarne spodnie. Zanim wyszli z mieszkania założyła jeszcze granatowe buty sportowe. 

– To gdzie idziemy? – zapytała.

– Zobaczysz – odparł. Dopiero wtedy zauważyła, że w rękach trzymał piłkę. – Kiedy ty będziesz się pozbywała smutku, ja pójdę dowalić Jerry'emu.

– Nie musisz się zbytnio starać. Pewnie zesika się ze strachu już wtedy, gdy do niego zadzwonisz – powiedziała niby od niechcenia, jednak delikatnie uśmiechając się pod nosem. 

– Nie mogę uwierzyć, że kiedyś się przyjaźniliśmy.

Axel zacisnął pięści. Nie chciał, by Cassie dalej była smutna, ale nie był tak dobry jak ona w rozśmieszaniu ludzi. Właściwie, to przed jej poznaniem nie śmiał się zbyt często. Ona go zmieniła i to na lepsze, dlatego postanowił, że już nigdy jej nie zawiedzie. Więcej sytuacja sprzed roku nie miała prawa się powtórzyć.

W końcu stanęli. Hartley rozejrzała się. Ciekawość chwilowo zepchnęła smutek na dalszy plan. Chłopak zaprowadził ją do opuszczonych magazynów. Nie było tam żadnego boiska, więc szatynka nieco się zdziwiła. Po co była mu piłka?

– Co będziemy tu robić? – zapytała.

– Ćwiczyć – oznajmił tamten, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.

– Niby jak zamierzasz to zrobić, co?

– Normalnie. Drzwi od magazynu są dość wytrzymałe, sam sprawdzałem. Musisz, strzelając, zrobić w nich chociaż małe wgłębienie. Bez żadnych trików – uśmiechnął się, rzucając jej piłkę, na co spojrzała na niego zdziwiona.

– Nie wyglądają na aż tak wytrzymałe jak mówisz.

Szybko zauważyła, że bardzo się pomyliła. Strzelała najmocniej jak umiała, jednak piłka nie zostawiała po sobie nawet śladu. Gdy po dłuższej chwili nic się nie działo, postanowiła zmienić technikę strzelania. Robiła wszystko, by uderzać zawsze w to samo miejsce.

– Przelej na piłkę całą swoja złość! – wrzasnął Axel, dopingując ją.

Odgłos odbijanej piłki słychać było chyba w większej części miasta, jednak oboje się tym nie przejmowali. Za to przejął się Timmy, który, idąc akurat do domu, postanowił sprawdzić, skąd dochodzi dźwięk. Gdy zobaczył menadżerkę drużny, stanął zdziwiony. Następnie pobiegł podzielić się tą wiadomością z Jackiem. Wallside uznał, że powinien powiedzieć o tym Markowi, który od razu napisał maila do Nathana. W przeciągu niecałej półgodziny cała męska część drużyny o tym wiedziała i stawiła się na miejsce. 

– Axel? Co ty tu robisz? – spytał Evans.

– To samo, co wy. Oglądam – Blaze wzruszył ramionami.

– Ktoś mi wyjaśni, czemu ona strzela do drzwi tego głupiego magazynu? – Kevin znalazł się koło nich.

– Ma zrobić w drzwiach wgłębienie – wytłumaczył białowłosy. 

– Ile tak tu siedzi? – Nathan uznał, że Axel wie na ten temat najwięcej, więc to właśnie do niego się zwrócił.

– Koło godziny.

– I jeszcze tego nie zrobiła? Mi zajęłoby to maksymalnie pięć minut – zauważył Dragonfly.

– Nie może używać żadnych technik.

– Więc jakąś umie i nic nie powiedziała?! – zawołał wzburzony Mark.

Cassie już dawno przestała zwracać uwagę na otoczenie. Liczyła się tylko precyzja i siła jej strzałów. Zaczęła coraz szybciej odbijać piłkę, aż w końcu uderzyła w nią z całą swoją siłą. Właśnie wtedy jej się udało. Zmęczona usiadła na ziemi, ciężko oddychając. Co dziwne, zapomniała o smutku i gniewie. Jakby oba te uczucia wyparowały z jej ciała. Spojrzała w stronę chłopaków.

– Patrzycie się tak, jakbyście nigdy w życiu dziewczyny nie widzieli – oznajmiła, wstając i otrzepując się. 

Hartley westchnęła, gdy została otoczona członkami drużyny, którzy wydawałoby się, że chcieli wiedzieć o niej wszystko. Czy gra, od jak dawna, co umie i tym podobne. Evans uparł się, by następnego dnia na treningu pokazała im swoją technikę. Chciała zabić Axela za to, że im powiedział, jednak jakoś się powstrzymała. Właściwie, to całe to zdarzenie poprawiło jej humor i do domu wróciła z tak zadowoloną miną, że jej rodzice zastanawiali się, czy przypadkiem nic jej się nie stało.

___
od tygodnia siedzę w domu ale oczywiście nic nie napisałam, więc wzięłam się dziś w garść i w końcu skończyłam rozdział, yay

przyznam, że nie chciałam, by tak szybko po poznaniu Jerry'ego już się go pozbywać, jednak uznałam, że jest to najlepsze miejsce, by to zrobić. jakoś później mi to zbytnio nie pasuje xd

jeszcze jedna sprawa. mam nową okładkę, jej. ogólnie teraz wszystkie są w takim stylu zrobione. a, zapomniałabym. jak chcecie się dowiedzieć, jakie jeszcze planuję napisać książki (ff z ie też się znajdą) to zapraszam do "zapowiedzi książek", które niedawno opublikowałam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro