36. Prawda
#Pov# Michele
Tego ranka sala była pusta. Nie wiedziałam czy Morena załatwiła to osobiście, czy to może był tylko zbieg okolicznści. Prawdą jest, że kiedy przyszliśmy na trening, Królowej tam nie było. Zaczęliśmy się rozgrzewać - na szczęście Gabriel nie kazał mi biegać. Czyli mnie posłuchał. W tym momencie możecie sobie wyobrazić moje samozadowolenie.
Szczerze? Właściwie nie było czego trenować. Dziewczyny jak zawsze pokonałam bez trudu. Większym wyzwaniem okazał się Gabriel. Zadawał tak szybkie ciosy, że mogłam się bronić dopiero kiedy miecz był milimetry od mojej twarzy. Po jakichś dwudziestu pojedynkach, który najdłużej trwał może w najlepszym wypadku z minutę, skapitulowałam i usiadłam na podłodze.
- Mam dość. - oświadczyłam. - Na dzisiaj koniec.
Jego oczy pociemniały. O cholera... Gwałtownie wstałam.
- Gabrielu... Uspokój się. - wyciągnęłam przed siebie ręce.
Dziewczyny nadal nie wiedziały, co chłopak powiedział mi wtedy, po swoim wybuchu - bo może gdyby wiedziały, zachowałyby się inaczej.
Rozalie podeszła do niego w wojowniczej pozie.
- Tak. Gabrielu, uspokój się. - dźgnęła go palcem w pierś. - Oszczędzaj siły.
Uśmiechnęła się bezczelnie. To był błąd. Zgromił ją wzrokiem i lekko popchnął.
- Zejdź mi z drogi. - warknął.
Ani drgnęła.
- Uspokój się. Co ty dzisiaj taki nie w humorze?
- Przestań się z nich nabijać. - Anna mruknęła do siostry.
- Czemu?
Nie zdążyłam nawet krzyknąć. Chłopak zamachnął się ręką, żeby ją spoliczkować. Dziewczyna z wrażenia chciała się odsunąć, ale potknęła się i upadła. Ręka Gabriela zamarła w powietrzu. Zaciskały się na niej drobne, smukłe palce. Nikt nie zauważył kiedy ich właścicielka weszła na salę.
- Dosyć! - Królowa najwyraźniej była wściekła. - Gabrielu, uspokój się. To ja, Morena. Anna, Rozalie... Michele.
Na dźwięk mojego imienia drgnął. Przymknął powieki. A kiedy je otworzył znów był spokojny.
- Co ja znowu zrobiłem? - jęknął i ukrył twarz w dłoniach.
- Chciałeś ją uderzyć. - wyszeptałam, wskazując na Rozalie.
Podniósł wzrok i popatrzył na dziewczynę, która ciągle trochę oszołomiona podnosiła się z podłogi.
- Przepraszam...
- Nie przepraszaj. - Morena zabrała głos. - To nie twoja wina. Upiór jest silniejszy od ciebie.
- Upiór? - powtórzyłam.
- Tak. - westchnęła. - Gabrielu, martwisz się, że zaczynasz... Zachowywać się jak... Jak by to ująć? Może tyran? To nieprawda. Wiem, że przeszukujesz archiwum w nadziei na znalezienie informacji, która może ci pomóc. Nie ma jej tam. To za bardzo dostępne dla wszystkich miejsce.
- O czym wy mówicie? - wtrąciła Anna.
- Chyba musimy porozmawiać. - Królowa oświadczyła.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- ...za każdym razem, kiedy Upiór przejmuje kontrolę nad ciałem, jest coraz gorszy - coraz silniejszy. Robi coraz bardziej brutalne rzeczy. Chce coraz bardziej skrzywdzić twoich najbliższych. Kiedy odwróci się... albo zacznie się ciebie bać osoba, którą najbardziej kochasz, spróbuje czegoś jeszcze podlejszego. - Królowa spojrzała na mnie. - Uderzy w twój najsłabszy punkt.
- Ale... czym to coś w ogóle jest? - Gabriel próbował zrozumieć o co jej chodzi.
- Pasożytem, szkolonym w Piekle na to, by przejmować kontrolę na umysłem i sterować nim tak, jak ma za zadanie. Powstaje ze... sproszkowanych szczątków diabłów. Jest mieszany z tamtejszą... no nazwijmy to wodą - i przekładany do buteleczek. Jeśli chce się nad kimś przejąć kontrolę, wstrzykuje mu się to, podaje do jedzenia lub picia.
Ścisnęłam chłopaka mocniej za rękę. Byłam przerażona. Zatrzęsłam się lekko, o on objął mnie ramieniem i przyciągnął jeszcze bardziej do siebie.
- A można to jakoś powstrzymać? - starał się chyba mówić spokojnie, by mnie jeszcze bardziej nie zdenerwować, ale przy ostatniej sylabie głos mu się trochę załamał, przez co osiągnął wręcz przeciwny skutek. Odetchnęłam głęboko.
- Oczywiście, że można.
Czekaliśmy, ale nic więcej nie powiedziała.
- A... zdradzisz nam jak?
- Nie mogę.
Uniosłam wysoko brwi. Już miałam jej odpyskować, kiedy mnie ubiegła.
- Nie mogę, bo nie wiem. Na każdego jest inny sposób. Na każdego działa najsilniej coś lub ktoś inny.
Znowu spojrzała prosto na mnie.
- Spytaj Michele. - powiedziała.
- Mnie? - wskazałam na siebie.
- A jest w tym pokoju jakaś inna?
- No nie, ale... ja nie wiem.
- I nie będziesz wiedzieć. Dopóki nie nadejdzie odpowiedni moment.
Kompletnie nic z tego nie rozumiałam. Westchnęła ciężko.
- Kiedy nadejdzie moment, gdy Upiór będzie tak silny, że przejmie całkowitą kontrolę nad jego ciałem.
Wzdrygnęłam się.
- Skąd pomysł, że to ja będę wiedziała?
- A widziałaś jak dzisiaj zareagował na twoje imię? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
Pokiwałam głową.
- Masz odpowiedź.
- To wszystko?
- Tak. Możecie iść. - zamilkła.
Wstaliśmy i skierowaliśmy się do drzwi. Kiedy byliśmy tuż przy nich, zatrzymał nas głos.
- Gabrielu, Michele...
Odwróciliśmy się. Morena miała nieobecny wzrok, mówiła głucho:
- Uważajcie. Szczególnie jeśli jesteście tylko we dwoje...
Nie dodała nic więcej.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Uwaga! Ogłoszenie parafialne!
Następny rozdział... Może inaczej. W następnym rozdziale Gabriel będzie zachowywał się... Źle. Jeśli ktoś ma go za grzecznego i wzorowego aniołka niech po prostu go nie czyta. Tak samo jak dwóch kolejnych. Na razie tyle.
Jeśli ktoś tak jak ja ma ferie, to życzę miłej zabawy. A jeśli nie, to przetrwania w szkole do tych dni wolnych! ;-)
~psiara2016
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro