2. Decyzja
#Pov# Lucas
Dobra. Przyznaję. Zdziwiłem się kiedy to zaproponowała. Ale zgodziłem. Co się może stać? Taa... Nieważne. Nie radzę zgadzać się na propozycje podpitych dziewczyn. Przypominam tylko, że rano już będą trzeźwe.
Spałem, gdy obudził mnie czyjś wrzask. Nie otwierałem oczu.
- Co ty tu robisz?!
- Śpię. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
Dostałem czymś po głowie. Momentalnie podniosłem się do pozycji siedzącej wyrywając Michele poduszkę.
- Co ty odwalasz? - spytałem.
- Co ja odwalam? Co TY odwalasz!? Dlaczego śpisz w moim łóżku!?
- Bo mnie o to prosiłaś?
Widzę jak dziewczyna zdębiała.
- Że... Że co?
- Że to. Chciałaś żebym został na noc.
Otwiera usta, po czym momentalnie je zamyka.
- Ja... - wykrztusiła po chwili. - Przepraszam... A... Prosiłam o coś jeszcze?
Postanawiam jej nie męczyć.
- Nie.
Słyszę jak wypuszcza powietrze z płuc.
- Dobrze. - chyba coś jej się uświadamia. - Czy ja wczoraj... Mówiłam coś dziwnego?
- Na przykład?
- Nie wiem. Coś o wróżkach, czarownicach, wilkołachach? Co mogłam mówić dziwnego?
- Plotłaś głupoty, ale nie aż takie.
- Ok. Czasem wyobraźnia mnie ponosi. -widzę jak uśmiecha się z przymusem. - Chcesz coś na śniadanie?
- Poprosiłbym. - odwzajemniam uśmiech. Ale bardziej szczerze.
#Pov# Michele
OMG. Już myślałam, że wypaplałam mu coś o swoich mocach. Na szczęście jeszcze umiem trzymać chociaż trochę buzię na kłódkę. Ma-sa-kra. Odkryłam, że bardzo dobrze mi się z nim rozmawia. Chyba zaczynam go lubić. Ten chłopak mnie intryguje. Ma w sobie coś... Nieziemskiego. I chociaż wiem, że nie powinnam... Odkładam przeprowadzkę. Trudno. Żyje się raz.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro