Rozdział drugi
II multiversum
Error pojawił się w swoim pokoju w bazie Bad Guys. Wolał najpierw sprawdź swój pokój pod kątem jakichkolwiek rozbieżności między tym, co pamiętał a tym, co o nim mówił jego pokój. Potem chciał porozmawiać z przyjaciółmi, sprawdzić, czy oni znajdą cokolwiek dziwnego w jego zachowaniu, a na końcu zapytać 404 o możliwość sprawdzenia kodów tamtego portalu. Świadomie odwlekał spotkanie ze swoim mentorem, wiedział, jak ten zareaguje na wiadomość o jego pomyśle z portalem i wypadku przy nim. Error wiedział, że był nieodpowiedzialny, że powinien bardziej uważać, znał ryzyko i nie podjął niezbędnych środków ostrożności...i teraz miał problem.
Rozejrzał się wokół. Od razu dostrzegł różnicę. Pokój był pusty, jakby nikt tu nie mieszkał. Zniknęły jego rzeczy, zniknął jego hamak, wszystko zniknęło. Podszedł do biurka i uważnie się mu przyjrzał. Wszystkie rysy czy pęknięcia powstałe przez czas, gdy Error go używał były na miejscu. Przeniósł wzrok na regał. Dziura w ściance nieudolnie zamaskowana plasteliną nadal tam była. To był jego pokój, jego meble...
Wyszedł na korytarz i spojrzał na drzwi. Tabliczka z napisem "Error" nadal tam była. Teraz jednak jego imię było przekreślone, a pod nim czarnym mazakiem ktoś napisał: zdrajca.
Error zacisnął pięści. Nie rozumiał, co się stało. A raczej przeciwnie, rozumiał, ale nie wiedział co dokładnie się stało. Portal coś zmienił...ale co dokładnie? Co się stało, dlaczego Bad Guys uważali go za zdrajcę?
-nie powinno cię tu być - Error usłyszał za sobą znajomy głos. Nigdy jednak jeszcze nie słyszał tego głosu w tym wydaniu. Gdzieś zniknęła cała troska i ciepło, a w ich miejsce pojawił się chłód i zawód. Niszczyciel odwrócił się i stanął oko w oko z Panem Koszmarów.
-Night, posłuchaj... - zaczął Error, ale Nightmare przerwał mu uniesieniem dłoni.
-nie chcę słuchać twoich tłumaczeń, Error- powiedział Nightmare- miałeś już swoją szansę. Nie nazywaj mnie też Night, straciłeś ten przywilej w chwili, gdy nas zdradziłeś.
-nie zdradziłem was!- krzyknął Error- coś tu jest nie tak, nawet bardzo... Night, ja...
Chciał wytłumaczyć co się stało, jednak Nightmare brutalnie mu przerwał, zaciskając mackę na jego szyi, a następnie przyciskając go do ściany. Error zaczął panikować, czując jak macka zaciska się coraz mocniej. Złapał ją rękami, chcąc ją od siebie odsunąć, jednak Nightmare złapał jego ręce drugą macką. Niszczyciel zaczął się wyrywać, ale macki trzymały go mocno i zaciskały się coraz bardziej. W końcu Nightmare przycisnął ręce Errora do ściany tuż nad jego głową i zbliżył twarz do jego twarzy.
-tym razem ci daruję, przez wzgląd na naszą dawną przyjaźń, ale jeżeli pojawisz się tu jeszcze raz, zginiesz- syknął Nightmare, po czym wrzucił Errora do stworzonego ułamek sekundy wcześniej portalu.
*****
Ink pojawił się w bazie Star Sanses pełen złych przeczuć. Chciał tylko jak zwykle trochę podenerwować Errora, a skończyło się tak, że wpadli w jakiś dziwny portal i nie wiadomo, jakie są tego efekty. Nie zwykł przejmować się rzeczami tego typu, ale teraz dotyczyło to jego samego, więc poraz pierwszy zaczął odczuwać dziwny niepokój. Ten niepokój był inny niż ten, który odczuwał do tej pory, zawsze było to dziwne łaskotanie z tyłu głowy, a teraz czuł, jakby to zjadało go od środka. Będzie musiał zapytać Dreama o to dziwne uczucie... Poczuł jakąś dziwną ekscytację związaną z tym, iż zaczął czuć coś nowego, coś nieznanego. Zaraz jednak ekscytacja została zagłuszona przez ten nowy niepokój, który ponownie stał się jedynym, co Ink w tamtej chwili odczuwał.
Twórca przeszedł przez salon, niewielki, ale idealny dla trzech osób, a następnie ruszył krótkim korytarzem w stronę swojego pokoju, po drodze mijając pokoje Dreama i Blue. Po chwili dotarł do swojego pokoju, nie napotkawszy nikogo ze Star Sanses, co trochę go zdziwiło. Rozumiał, że Blue większość czasu spędza w swoim AU, bazę traktując bardziej jak miejsce spotkań z przyjaciółmi, ale Dream tu mieszkał, gdyż nie chciał wracać do swojego AU, które wiązało się ze zbyt dużą ilością bolesnych wspomnień. Prawie nie opuszczał bazy. Robił to tylko wtedy, gdy musiał wypełnić swoje obowiązki jako Strażnika Pozytywnych Emocji i czasami, gdy odwiedzał Blue.
Ink wzruszył ramionami. Zapewne Dream znowu poszedł kogoś pocieszać i przekonywać, że życie jest piękne, mimo, iż wcale takie nie jest. Ink znał zbyt wiele smutnych historii mieszkańców multiversum, by wierzyć, że życie jest piękne i kolorowe, tylko nie każdy potrafi to dostrzec. Wszedł do swojego pokoju i rozejrzał się. Od razu wiedział, że coś jest nie tak.
Tam, gdzie zazwyczaj stały sztalugi, płótna i pudło z tubkami z farbą, znajdował się hamak z linek Errora, jedną z półek na regale zajmowały ciasno poukładane jedna obok drugiej lalki, a na ścianie wisiała makrama z niebieskich linek.
Ink wyszedł z pokoju i zamknął drzwi, przetarł oczy, a następnie ponownie otworzył drzwi i wszedł do pokoju. Nic się nie zmieniło. Częsta obecność Errora w tym pokoju nadal była doskonale widoczna i wyraźnie wyczuwalna.
Twórca ponownie się rozejrzał i podszedł do komody. Stojące na niej zdjęcie oprawione w ramkę przykuło jego uwagę bardziej niż hamak Errora, lalki czy makrama. Przedstawiało ono Inka i Errora wyraźnie szczęśliwych...i całujących się na tle gwiazd w Outertale.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro