Rozdział czwarty
I multiversum
Gdy Ink otworzył oczy, pierwszym co zobaczył był siedzący obok niego Error. Uśmiechnął się lekko, w pamięci szukając tekstu o śmierci i ujrzeniu anioła, który przeczytał kiedyś w jednej z książek pożyczonych od Dreama na wieczne nieoddanie. Nie zdążył jednak przypomnieć sobie tego tekstu w całości, gdyż poczuł, jak Error go podnosi i sadza go sobie na kolanach.
-widzę, że śpiąca królewna w końcu się obudziła- powiedział Error z lekkim rozbawieniem i widocznie słyszalną w głosie troską- jak się czujesz?
-dobrze- odparł Ink, opierając głowę o klatkę piersiową Errora- co się stało? Dlaczego jesteśmy w Voidzie?
-nie mam pojęcia- rzekł Error-i to mnie niepokoi. Nie powinniśmy tu być. Ktoś sprawił, że się tu pojawiliśmy, ale dlaczego? I jak?
Ink lekko odsunął się od Errora i spojrzał mu w oczy. Nawet siedząc mu na kolanach miał z tym problem ze względu na swój niski wzrost.
-damy sobie radę. Zawsze dajemy- powiedział Ink, wstając. Z tej wysokości było mu łatwiej spojrzeć w oczy niszczyciela. Zawsze fascynowała go ta rozbieżność w rozmiarze jego tęczówek. Było w tym coś niezwykłego, czasem wręcz hipnotyzującego
Error również wstał i podniósł Inka tak, by ich twarze były na tym samym poziomie.
-nigdy nie rozumiałem twojej wiary w to, że zawsze damy radę, ale zawsze miałeś rację. Ufam ci i skoro mówisz, że damy radę, to tak będzie- Error uśmiechnął się lekko złośliwie i przejechał palcem po kleksie na policzku Inka- Panie Kleks- zaśmiał się Error.
Ink spojrzał na niego oburzony.
-mówiłem, byś mnie tak nie nazywał- rzekł Ink- jak ja ci zaraz zrobię...
Jednak Error nie dowiedział się, co Ink mu zaraz zrobi, bo zamknął mu usta pocałunkiem. Twórca po krótkiej chwili szoku z pasją oddał pocałunek.
Pocałunek jednak nie trwał długo, gdyż już po chwili obaj usłyszeli krzyk:
-czy ktoś mi łaskawie wyjaśni, co tu się dzieje?!
*****
Gdy Bad Guys pojawili się w Voidzie, pierwszym co ujrzeli był Error rozmawiający z siedzącym mu na kolanach Inkiem. Cross chciał natychmiast podbiec do przyjaciela i odepchnąć od niego Inka, obawiając się, że Error po prostu jest na granicy zacięcia i dlatego się nie broni, a Ink maksymalnie wykorzystuje okazję do wywołania dyskomfortu u Niszczyciela. Nightmare jednak zagrodził mu drogę macką.
-nie- szepnął Nightmare - nie dzieje mu się krzywda. Obserwujmy ich przez chwilę, coś tu jest nie tak.
Przez chwilę wszyscy stali spokojnie, nie ujawniając swojej obecności, ale gdy Error wziął Inka na ręce, większa część grupy chciała interweniować. Nightmare jednak skutecznie ich uciszył i nie pozwolił im podejść do Errora i Inka.
Lecz gdy Error pocałował Twórcę, Killer nie wytrzymał.
-czy ktoś mi łaskawie wyjaśni, co tu się dzieje?!- krzyknął Killer, widząc, jak Error całuje Inka z taką samą pasją, z jaką dzień wcześniej chciał go brutalnie zabić.
Error natychmiast postawił Inka na podłożu Voidu i odwrócił się w stronę Bad Guys. Ink w tym czasie wyjął pędzel, gotowy do ataku lub obrony.
-czego chcecie?- zapytał Error, tworząc linki.
-spokojnie- powiedział Nightmare, widząc, co się dzieje- nie chcemy was skrzywdzić. Proszę, powiedz od kiedy to trwa i dlaczego ukrywałeś to przed nami.
Nightmare niewiele rozumiał z tego, co się dzieje. Widział Errora, ale to nie był jego Error. Wyczuwał jego emocje, Error...nie lubił ich. Miał do nich o coś żal, był zły... nienawidził ich. Pan Koszmarów usilnie próbował sobie przypomnieć, co mogli zrobić źle, jak mogli go tak urazić, kiedy mogli stracić jego zaufanie, ale nic nie przychodziło mu do głowy. Wszystko było dobrze, nic się nie zmieniło, a jeszcze kilka godzin temu Error normalnie z nimi rozmawiał, śmiał się, nawet przybił piątkę z Killerem.
-nic przed wami nie ukrywałem!- krzyknął Error- powiedziałem wam o związku z Inkiem, kiedy tylko się zaczął, a wy nie mieliście nic przeciwko temu! Potem nagle coś wam się przestawiło w głowach i zaczęliście twierdzić, że was zdradziłem!
Bad Guys spojrzeli na niego zaskoczeni. Nikt nie rozumiał o co chodzi, jakie wydarzenia ma na myśli Error. Nie pamiętali nic takiego i byli pewni, że gdyby Error powiedział im o związku z Inkiem, nie zapomnieliby o tym.
-nic takiego nie miało miejsca- powiedział Cross.
-jeszcze wczoraj próbowałeś zabić Inka- dodał Horror- widziałem, jak prawie wyrwałeś mu obie ręce.
-tak, a potem marudziłeś, że powinieneś był urwać mu głowę przy samej...- zaczął Killer, jednak Nightmare nie pozwolił mu skończyć.
Pan Koszmarów nie wiedział, co powinien zrobić. Czuł narastającą złość Errora i jego przekonanie, że Bad Guys go oszukują. Nie ufał im i według niego zagrożenie z ich strony było realne. Wiedział, że Error chce, by zostawili go w spokoju, odeszli i nigdy już nie wracali, a także....bał się ich. Ta świadomość go bolała, ale wiedział, że nie może zrobić tego, czego chciał Error. Musiał mu pomóc, dowiedzieć się, co się stało i to naprawić, a do tego potrzebował współpracy Errora.
-Error, proszę...nikt z nas nie chce cię skrzywdzić. Ktoś inny zrobił ci krzywdę, dużą...sprawił, że uważasz nas za wrogów. Jesteśmy rodziną, Error, kochamy cię- Nightmare nie wiedział, co powinien powiedzieć. Jeszcze nigdy nie znalazł się w tak delikatnej sytuacji. Jedno złe słowo mogło wszystko przekreślić, a on nie potrafił przemyśleć tego, co mówi, mówił wszystko, co mu ślina na język przyniesie, nie potrafił powstrzymać potoku słów- proszę, uspokój się, wróć z nami do domu, porozmawiajmy. Jeżeli to cię uspokoi, Ink też może iść, pod warunkiem, że nie zrobi niczego przeciwko nam. Dopóki nie zaatakuje, ani nie zacznie kombinować, nie skrzywdzimy go. Porozmawiamy i będziecie mogli iść, jeżeli będziecie chcieli. Jeżeli wolisz, możemy też spotkać się na neutralnym terenie, możemy porozmawiać nawet tutaj. Usiądźmy spokojnie.
-po co?- zapytał Error- próbowaliście mnie zabić, zrobicie to znowu.
Error złapał Inka za rękę i teleportował się z nim.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro