Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

[T/I] z niecierpliwością czekała aż w końcu minie ten tydzień. Gdy Zen oznajmił, że może uczyć się władać mieczem i strzelać z łuku w zamku, pod opieką instruktora, niemalże miała ochotę rzucić mu się na szyję, ale tego nie zrobiła, gdyż wyglądałoby to co najmniej dziwnie, a Książę mógłby uznać ją za wariatkę, a tego nie chciała.

Przez następne pięć dni Arche siedział w swoim pokoju i kuł na pamięć całą książkę z ziołami, mimo że bardzo dobrze znał zioła, ale jak to stwierdził "lepiej sobie przypomnieć, niż potem dostać niebotycznej depresji"

[Twoje POV]
Arche zamknął się w pokoju na klucz, dla pewności, że nie będę mu przeszkadzać, siedzi już tak pięć dni, wychodzi tylko by zaspokoić potrzeby fizjologiczne. Przez to wszystko nie mam nic do roboty, zostały tylko dwa dni do mojego szkolenia i do egzaminu Arche na zielarza, mam nadzieję, że nam się uda.
Położyłam się na łóżku i jako że nie miałam nic lepszego do roboty, zaczęłam patrzeć na biały sufit, po chwili stwierdziłam, że nie jest to zbyt pasjonujące zajęcie. Podeszłam do okna, już miałam przez nie skoczyć na drzewo, które znajdowało się obok, ale zatrzymało mnie pukanie do drzwi.

,,Proszę" Powiedziałam dalej stojąc w pozycji gotowej do wyskoczenia z okna. Drzwi się otworzyły, stanął w nich Zen. ,,O cześć Zen, co tam?"

,,Czemu stoisz na parapecie" Pokazał palcem na parapet i przekrzywił głowę.

,,Nudziło mi się, chciałam zwiedzić okoliczne drzewo, które jak na złość wyrosło mi tuż przed oknem i zasłania słońce. Poza tym, gdybyś to nie ty pukał, tylko jakiś zabójca, to miałabym szanse uciec" Białowłosy parsknął śmiechem.

,,Od kiedy zabójcy pukają od tak do pokoju?"

,,No nie wiem, może jest gdzieś kulturalny zabójca, który puka przed wejściem do czyjegoś pokoju? Ach, a właśnie, w jakiej sprawie przyszedłeś?"

,,Kazali mi zabrać cię do składu broni, byś wybrała sobie miecz, oraz łuk, oczywiście na zajęciach będziesz ćwiczyć z drewnianym mieczem, byś niepotrzebnie nie zrobiła sobie i komuś krzywdy, a łuk, no cóż miejmy nadzieję, że masz dobrego cela i nikogo nie zabijesz na zajęciach"

,,Postaram się" Wyszczerzyłam się.

***

Kilka minut zajęło nam dotarcie do składu broni. Zen otworzył duże, drewniane drzwi i wpuścił mnie do środka, po czym sam wszedł. Wszystkie bronie leżały luzem tworząc stosy i stosiki, były to głównie miecze z różnymi zdobieniami, w rogu dostrzegłam też morgenstern, zwany też gwiazdą poranną. Chwyciłam go w obie dłonie i próbowałam podnieść, broń była jednak ciut za ciężka, ale gdyby się uprzeć dałabym radę nim walczyć. Odstawiłam mongestern pod ścianę i poszłam przeszukiwać stosy mieczy. Białowłosy stał oparty o ścianę i mi się przyglądał, udałam że tego nie widzę. Nagle moim oczom ukazał się pięknie zdobiony miecz, rączkę miał w kształcie głowy wilka, w kolorze złotym i srebrnym, pokrowiec był tego samego koloru, miał też jeden, mały, niebieski kryształ.

,,Ten mi się podoba" Powiedziałam z uśmiechem ,,Teraz łuk" Podeszłam do stosu z łukami, wszystkie wyglądały niemalże tak samo, to wzięłam pierwszy lepszy, następnie sięgnęłam po futerał na strzały ze strzałami. Powiedziałam Zenowi, że możemy już iść, w tym samym momencie drzwi zaskrzypiały, odruchowo odwróciliśmy głowę, ktoś zamknął drzwi, Książę próbował otworzyć i wyważyć drzwi, na marne.

,,Ani drgną" Powiedział i zaklął pod nosem. Nie pozostało nam nic innego, niż czekać aż ktoś nas uwolni, lub też wymyślić coś co by pomogło nam się stąd wydostać. Rozejrzałam się wokół, po za stosami broni, w pomieszczeniu nie było nic, a jedyne światło, które nas oświetlało, to jedna mała pochodnia oraz okienko z kratkami zamiast szyby.
,,Chyba będziemy musieli tu poczekać, co jakiś czas ktoś tu zagląda i sprząta" Powiedział i usiadł pod ścianą, poszłam w jego ślady i usiadłam obok niego, zachowując dystans.

,,To, że ktoś tu zagląda nie wątpię, ale sprząta....kłóciłabym się" Białowłosy zaśmiał się pod nosem.

***
Siedzieliśmy już tak jakiś czas, nie wiem ile dokładnie upłynęło czasu, ale zapewne kilka godzin. Na zewnątrz było już całkowicie ciemno, nie wiem czy to przez późną godzinę, czy też zbierające się chmury burzowe.

,,Będzie burza" Szepnął i spojrzał przez okno. Przełknęłam ślinę. ,,Ostatnio często pojawiają się w Clarines burze"

,,Ona pojawiają się wszędzie tam gdzie ja, burza chyba mnie lubi, bez wzajemności" Podciągnęłam nogi do siebie i położyłam głowę na kolanach. Nagle zawiał silny wiatr, który zdmuchnął pochodnię, w pomieszczeniu zrobiło się prawie całkowicie ciemno. Po chwili rozległ się grzmot, cofnęłam się przerażona, tak że moje plecy stykały się z ramieniem Zen'a.

,,Spokojnie..." Powiedział ,,Tu burza cię nie dosięgnie" Popatrzyłam na niego, mimo, że było ciemno byłam niemalże pewna, że się uśmiecha. ,,Powinniśmy pójść spać, rano coś wymyślimy, dobrze?" Skinęłam głową, lecz po chwili zorientowałam się, że jest ciemno i nic nie widać.

,,Dobrze" Odpowiedziałam

Oparliśmy się o ścianę, Zen zdjął swoją pelerynkę, narzutkę, czy jak to tam zwą i nas nią nakrył.

,,Dobranoc" Powiedział.

,,Dobranoc...."

***

Obudziłam się wcześnie rano, nawet nie wiem kiedy zasnęłam, wiem że przez te burzę długo nie mogłam zasnąć, ale jak widać w końcu się udało. Zen dalej spał, postanowiłam podumać jak wyjść z tego składziku. Popatrzyłam na morgenstern a następnie na okienko i wpadłam na pomysł. Nie budząc Księcia, chwyciłam za broń, i mimo tego, że była trochę ciężka udało mi się nią zamachnąć i uderzyć całą siłą w kraty, po kilku uderzeniach krata zaczęła wypadać.

,,Co robisz?" Białowłosy przeciągnął się i spojrzał na mnie śpiącym wzrokiem.

,,Próbuje nas stąd wydostać" Powiedziałam i po raz kolejny się zamachnęłam bronią na kraty.

,,Pokaż, ja spróbuję" Podałam mu morgenstern chłopak zamachnął się i uderzył z impetem o żelazne kraty, które po chwili się rozwaliły. Zaczęłam skakać z radości, że w końcu się stąd wydostaniemy. ,,Jeszcze się nie ciesz, musimy najpierw stąd wyjść" Pokazał na okienko, następnie podsadził mnie bym mogła przez nie wyjść, potem sam skoczył i wyszedł do mnie.
,,Teraz możemy się cieszyć. Jesteśmy wolni!" Uśmiechnął się promiennie.

,,Zen!!!" Odwróciliśmy się, za nami stał naprawdę zdenerwowany Mitsuchide, Książę pobladł na twarzy.
,,Zniknąłeś wczoraj po południu i nie wróciłeś na noc"

,,To dlatego, że...."

,,Będziesz się tłumaczył w biurze, przy wszystkich papierach, które musisz wypełnić" Zielonowłosy chwycił Zen'a i dosłownie sekundę potem zniknęli mi z pola widzenia, nie zdążyłam się nawet pożegnać, no nic, wzruszyłam ramionami i ruszyłam do swojego pokoju taszcząc broń, którą sobie wybrałam w składziku.

***

Nadszedł dzień egzaminu Archego i rozpoczęcia mojej nauki. Wstałam i przygotowałam się do wyjścia, Kiki zaprowadziła mnie do sale gdzie odbywały się zajęcia, większość osób już tam było, zauważyłam, że jestem jedyną dziewczyną.

,,Kiki, powiedz, że przyjdzie ktoś kto nie jest facetem, na te zajęcia"

,,Przykro mi, oprócz ciebie, żadna dziewczyna się nie zapisała"

,,No cóż....nie będzie tak źle?" Zaśmiałam się nerwowo.

,,Nie martw się, kiedyś też byłam jedyna dziewczyną pośród bandy tych idiotów, nie doceniali mnie, dlatego zmierzyłam się z każdym z nich i nie przegrałam ani razu, teraz nie wiedzieć czemu omijają mnie szerokim łukiem, albo uciekają przede mną" Uśmiechnęła się ,,Powodzenia"

,,Dziękuję" I poszła. Zostałam sama z dwudziestoma chłopakami na sali i z tego co widzę, nadal dochodziło ich więcej, ostatni wszedł starszy mężczyzna, sądzę, że to on nas będzie uczyć.

,,Witam was wszystkich nazywam się Wincenty Harbryh, od dzisiaj będę was uczyć jak walczyć mieczem oraz strzelać z łuku, mam nadzieję na owocna współpracę" Wszyscy powitali go gromkimi brawami. Nauczyciel zaczął sprawdzać obecność, czuję się jak w szkole, o której zwykle opowiadał mi Arche. Na końcu wyczytano moje imię, nieśmiało podniosłam rękę.

,,Obecna" Wzrok wszystkich wrócił się w moją stronę, przysięgam, że nigdy nie czułam się tak skrępowana.

,,Dziewczyna tutaj?" Zaczęli szeptać między sobą ,,Co ona tu robi? Zgubiła się?" Po chwili zrobił się gwar.

,,Cisza!" Wszyscy zamilkli.

,,Ale nauczycielu, takie dzieweczki to powinny w kuchni siedzieć, kto to widział babe na wojnie?" Zaśmiał się szyderczo jakiś czerwonowłosy chłopak.

,,Powiedziałem cisza! Erel, jeśli to do ciebie nie dociera, zawsze możesz iść pracować na zmywaku!" Chłopak od razu ucichł, ale widać było, że był zdenerwowany.

***
Gdy skończyła się oficjalna część  zostaliśmy podzieleni na pary, na moje nieszczęście trafił mi się Erel.

,,Za jakie grzechy muszę być w parze z tobą" Zaklął pod nosem.

,,Mi się to tak samo nie uśmiecha" Powiedziałam.

,,Co tam skrzeczysz kotku? Czyżby kłaczek uwiązł ci w gardle?" Zadrwił ,,Takie jak ty nie powinny tu być"

,,Takie nadęte bufony jak ty też nie, ale..." Zmierzyłam go od góry do dołu ,,...Jak widać tu jesteś" Erel zacisnął pięść i już chciał mnie uderzyć drewnianym mieczem, ale na moje szczęście nauczyciel odbił jego miecz swoim.

,,Nie kazałem jeszcze walczyć!" Krzyknął do niego ,,Chcesz wylecieć już pierwszego dnia?!" Chłopak pokręcił głową i opuścił miecz.

,,Wybacz nauczycielu, to się więcej nie powtórzy"

,,Trzymam cię za słowo młodzieńcze" I odszedł, po paru minutach dał znak, byśmy wszyscy zaczęli walczyć ze swoim partnerem.

***
Cała obolała wróciłam do pokoju i rzuciłam się bezwładnie na łóżko, Erel jest bardzo dobry, widać, że już wcześniej ćwiczył i ma doświadczenie, a ja? Pierwszy raz w życiu walczyłam na miecze.

,,Ciężki dzień co?" Podniosłam wzrok, na fotelu siedział Arche i bacznie mi się przyglądał.

,,Weź nawet nie pytaj, nie nadaję się do tego. Jak tak dalej pójdzie, Erel w końcu nadzieje mnie na drewniany miecz i z pewnością wyprawi na cześć mojej śmierci ogromny bankiet"

,,[T/I] nie poddawaj się tak łatwo, to dopiero pierwszy dzień, a wy się uczycie walczyć. Zobaczysz z czasem nabierzesz wprawy i pokażesz temu chłopakowi i wszystkim na co cię stać" Powiedział i poklepał mnie po plecach.

,,Masz rację" Podniosłam się z łóżka ,,A jak tam egzamin na zielarza?"

,,Udało mi się" Wyszczerzył się,,Od jutra zaczynam swoją naukę" Uściskałam go.

,,W razie czego to opatrzysz moje siniaki po treningu?"

,,Pewnie"

***
Przez kilka następnych dni, gdy chodziłam na treningi było tak samo jak za pierwszym razem. Tylko ja byłam tak beznadziejna, nauczyciel po raz enty mi tłumaczył co mam robić, ale mi nie wychodziło. W następnym tygodniu, gdy sytuacja się nie zmieniła, nauczyciel dostał chyba białej gorączki. Wszyscy uczniowie wpatrywali się jak z impetem wali głową o ścianę. Wieczorem postanowiłam, że codziennie rano będę biegać by poprawić swoją kondycję, a następnie ćwiczyć sama przed treningiem.
Wstałam o świcie, przebrałam się w koszulkę i jakieś stare spodnie. Wyszłam na zewnątrz i zaczęłam trening. I tak przez następne kilka dni, dzięki treningom byłam szybsza w starciu z Erelem, ale nadal brakowało mi siły i umiejętności.

[POV.CN]

Książę zawsze budził się o świcie, gdyż chciał skończyć wypełnianie wszystkich papierów jeszcze przed śniadaniem. Tego dnia wyszedł na balkon by zaczerpnąć chłodnego powietrza. Zauważył [T/I] biegnącą w stronę lasu. Następne kilka dni było to samo, dziewczyna biegła do lasu. Zen był ciekawy co [T/I] robi tak wcześnie w lesie. Postanowił któregoś dnia pójść za nią, ukrył się za drzewem i patrzył. Dziewczyna biegała przez następne kilka minut, potem robiła jakieś drobne ćwiczenia, wreszcie chwyciła miecz i zaczęła walczyć z niewidzialnym przeciwnikiem. [T/I] spojrzała w jego stronę, chłopak cofnął się o krok, niestety stanął na gałąź, która wydała  cichy trzask pod jego stopą.

,,K-kto tam?" Zapytała.

,,To tylko ja" Książę wyszedł z kryjówki.

,,Zen? Śledzisz mnie?" Wycelowała w niego mieczem, lecz po chwili go opuściła.

,,Chciałem tylko wiedzieć czemu chodzisz codziennie do lasu o świcie, widziałem cię jak biegłaś w tym kierunku i dziś postanowiłem to sprawdzić"

,,Ćwiczę"

,,Dlaczego?"

,,Na zajęciach mi nie idzie, nauczyciel popada już w depresję, a ja dostaje za każdym razem lanie od mojego partnera do walki!" Skrzyżowała ręce na piersi.

,,Chodź" Chwycił ją za rękę ,,Od dziś będę pomagał ci w treningu"

,,Na-naprawdę?..... Dziękuję" Chłopak uśmiechnął się w odpowiedzi i zaprowadził ją do sali gdzie zwykle trenował. Podał jej drewniany miecz a sam wziął drugi. Chłopak wyjaśnił jak się ustawić do walki tak by z łatwością uniknąć lub odbić atak wroga, oraz czego nie robić. Pokazał jej z ogromną cierpliwością jak odbić atak, zrobić unik i jak łatwo zmęczyć przeciwnika. Po nauce zaczęli próbną walkę, dziewczynie szło o wiele lepiej,  odbiła parę ataków Zen'a, szybko i sprawnie robiła uniki, ale dobrze wiedziała, że przed nią jeszcze długa droga. Zen wykorzystał okazję, że [T/I] się na chwilę zamyśliła i wytrącił jej miecz z rąk.

,,Wygrałem" Uśmiechnął się szczerze ,,Za kilka naszych treningów będziesz miała wystarczające umiejętności by skopać tyłek twojemu przeciwnikowi"

,,Dziękuję ci Zen, jesteś bardzo dobrym szermierzem, mógłbyś chronić Księżniczek z takimi umiejętnościami!" Zachwyciła się dziewczyna.

,,Nie wiem czy mógłbym chronić Księżniczki, ostatnim razem nawaliłem" Chłopak nagle posmutniał, a jego oczy przyciemniały.

,,Co masz przez to na myśli?"

Westchnął ,,Nie była wprawdzie Księżniczką, ale....mimo to chroniłem ją, kochałem...pewnego dnia, zabójcy włamali się do zamku i ona, ona została przez nich zabita. Nie ochroniłem jej" Z jego błękitnych oczu zaczęły spływać pojedyncze łzy. Białowłosy opadł na kolana i zaczął szlochać, tak, jakby dopiero w tej chwili wyrzucał bóle związane z przeszłością. [T/I] podeszła do niego i położyła mu rękę na ramieniu..........

🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄
Hej 😁
Jak mówiłam tydzień temu, napisałam dłuższy rozdział, bo na aż około 2100 słów. Mam nadzieję, że wam się spodobał. Chciałabym też życzyć wam wesołych świąt 😄🎄🎁❄🎅😘

Papa 🎅

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro