Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17

-Siedzi tam już od dwudziestej.

-Spokojnie, może potrzebuje czasu?

-Arche JEST JUŻ TRZECIA NAD RANEM, JAK MOŻNA TAK DŁUGO PIĆ HERBATĘ???- Odparła Anse i skrzyżowała ręce.

-Może jej się nie udało i teraz do skutku próbuje coś zdziałać- Erel spojrzał na nich z rogu pokoju.

-Erel, nawet tak nie mów. Nie chcę myśleć co zrobi [T/I] gdy to się nie powiedzie.

Wszyscy zamilkli. Po paru minutach odezwała się Anse.

-A co jeśli jej się udało i oboje tam sobie siedzą i gruchają jak gołompki?

-To bardzo możliwe.

-Erel idź sprawdź co tam się dzieję.

-Czemu ja?

-Bo jesteś rudy.

-Czy to jedyny powód?- Powiedział zirytowany.

-Tak. No idź już- Ponagliła go. Chłopak wyszedł z pomieszczenia mamrocząc coś pod nosem.
***

Erel zapukał w drewniane drzwi i nie  czekając na odpowiedź wszedł do środka.
Stanął przy wyjściu z pokoju, jego wzrok spoczął na śpiącej dwójce, która z kolei lekko sobie pochrapywała na łóżku. Czerwonowłosy postanowił ich nie budzić i wyjść z pokoju. Wrócił do pozostałych.

-I?

-Sądzę, że się jej udało. Teraz obydwoje smacznie sobie chrapią.

-To dobrze, że jej się udało. W takim razie ja idę spać- Powiedziała Anse- Obi ty też- Chwyciła go za rękę i zaczęła ciągnąć w kierunku wyjścia z pokoju.

-Ale nie jestem śpiący.

-Bzdura. Będzie tak jak ostatnio ,,Nie jestem śpiący, nie idę spać" A rano narzekanie, że mamy zadanie do wykonania a ty śpiący- Czarnowłosy burknął tylko coś jeszcze w odpowiedzi i wyszli z pokoju. Reszta poszła w ich ślady.

***
Nazajutrz jasne promienie słońca obudziły [T/I]. Wstała z łóżka i przeciągnęła się, spojrzała na dalej śpiącego Zen'a. Wciąż nie mogła uwierzyć, że żyje, że jej się udało. Po dłuższej chwili przyglądania się śpiącemu Księciu zaczęła się nudzić.

-Zennnn... Obudź się- zaczęła go szturchać.

Książę mruknął coś pod nosem.
-Jeszcze godzinkę, albo dwie, lub więcej.

-Tym sposobem prześpisz cały dzień.

-Jakoś to przeżyje- Odwrócił się na drugi bok. Dziewczyna chwyciła kołdrę i zrzuciła ją na podłogę- No dobra, już wstaje- Przetarł oczy i wstał, po czym podszedł do dziewczyny i pochylił się ku niej- Jesteś okrutna- Powiedział jej do ucha- Żeby w tak brutalny sposób wyciągnąć człowieka z łóżka- Pokręcił głową z dezaprobatą.

-I tak mnie kochasz- Posłała mu niewinny uśmieszek.

-Oczywiście moja księżniczko- Mrugnął. Oplótł ręce wokół jej tali i przysunął ją do siebie- Nawet nie wiesz jak tęskniłem- Zaczął po krótkiej chwili ciszy- Przez ten czas, gdy byłem martwy błąkałem się w całkowitych ciemnościach. Wczoraj, gdy dalej tak wędrowałem, zobaczyłem światło, było ono ciepłe i przyjemne, stwierdziłem, że pójdę w stronę skąd dochodzi, im bliżej byłem, tym wyraźniej słyszałem co się dzieję wokół mojego ciała. Słyszałem płacz, twój płacz, potem otworzyłem oczy i ujrzałem ciebie klęczącą przy łóżku, na którym leżałem. Nawet nie wiesz jak się ucieszyłem jak cię zobaczyłem, chciałem wstać, przytulić cię i obrócić wokół własnej osi na rękach, ale byłem tak słaby, że nie mogłem za bardzo wykonywać jakichkolwiek bardziej wymagających ruchów.

-A-Ale teraz już lepiej się czujesz, tak?

-Tak. To wszystko dzięki tobie. Dzięki tobie żyję i mogę być tu z tobą, mogę cię przytulić, pocałować, nie muszę błąkać się w tych ciemnościach- Lekko się odsunął i popatrzył jej w oczy- Jesteś mi światłem w ciemności, miłym i przyjemnym- Pocałował ją w czoło- Kocham cię.

Dziewczyna z całych sił próbowała się nie rozpłakać, te wszystkie słowa, bardzo ją wzruszyły i sprawiły, że zrobiło jej się ciepło na sercu.

-Też cię kocham Zen, tęskniłam za tobą gdy umarłeś, nie zostawiaj mnie tak więcej.

-Nie zostawię obiecuję...

Wtem rozległo się głośne pukanie, drzwi otworzyły się z impetem.

-JAK DŁUGO MOŻNA SPAĆ!!!- Krzyknęła Anse wchodząc, a raczej wpadając, do pokoju z Obi'm, który notabene był równie zdezorientowany zachowaniem Anse, jak Zen i [T/I], którzy dalej stali na środku pokoju w swoich objęciach, teraz patrząc na Anse- Och, już nie śpicie?- Zaśmiała się nerwowo- Przepraszam za ten wybuch, to jakieś kobiece napięcie przed gorszymi dniami.

-Ty nie zwalaj winy na te gorsze dni. Zawsze taka jesteś- Anse posłała Obi'emu spojrzenie typu: jeszcze pożałujesz swoich słów, chłopak wzdrygnął się, wyobrażając sobie co mogło tej wściekłej dziewczynie przyjść do głowy.

-Mniejsza. Zostałam tu przysłana przez Księcia Izanę, który dowiedział się, że jednak nie będzie cię musiał grzebać gdzieś w ogródku.

-...

-Masz do niego iść.....TERAZ. [T/I] ty też.

**********
Hej ❤
Póki co to wróciłam 😂 wena to jednak nie dla każdego jest a mnie omijała szerokim łukiem. Mam nadzieję, że to się zmieni, bo chcę zakończyć pisać tę książkę w najbliższym czasie i zacząć następną.

Wakacje za 33 dni, choć ja sobie wolne robię tuż po konferencji 17 czerwca 😇, ostatnie czego mi trzeba to siedzenie w szkole w ostatni tydzień szkoły 😂.

Do następnego (oby nie za miesiąc) rozdziału! ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro