Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12

,,P-przepraszam" Wyjąkała dziewczyna, nadal była nieco zamieszana tym co się chwilę temu wydarzyło.

,,Nie przepraszaj...nic złego się nie stało" Powiedział i uśmiechnął się do niej lekko.

,,Przyznaj, że ci się podobało" Dodała siostra [T/I]. Wszyscy odwrócili się w jej stronę.

,,Pani już dziękujemy" Obi zasłonił jej usta ręką. Widział, jak dziewczyna popycha siostrę na Księcia i nie chciał by narobiła więcej głupot ,,Odprowadzę ją do pokoju" Powiedział i mimo sprzeciwu dziewczyny, Obi wziął ją jak worek ziemniaków. Anse zaczęła okładać go pięściami po plecach i krzyczeć by ją puścił. Chłopak w tym momencie stwierdził w myślach, że  jest ona wyjątkowo agresywnym krasnalem, wzruszył tylko ramionami i ruszył odstawić ją do pokoju. Po tej jakże miłej wycieczce przez zamkowe korytarze, dotarli w końcu na miejsce.

,,Reeetyyy Obi! Czemu mnie z tam tond deportowałeś?!" Zaczęła wymachiwać niebezpiecznie rękoma. Chłopak trochę się odsunął.

,,Uspokój się" Powiedział łagodnie.

,,Nie uspokoję się! Targałeś mnie przez połowę zamku jak worek ziemniaków! Wiesz ile ludzi to widziało?! I ja mam być spokojna?!"

,,Tak"

,,Jesteś idiotą! Głupim kotooczopodobym idiotą!"

,,Serio, Anse uspokój się. Cały zamek cię słyszy" Chłopak zaczął się coraz bardziej irytować. 

,,Bo co?! Bo co mi zrobisz?!" 

,,Na przykład cię pocałuje!"

,,Co-" W tym samym momencie Obi przyciągnął dziewczynę do siebie i złączył ich usta w pocałunku.

***Tym czasem u reszty stojącej przed zamkiem, zaraz po tym jak chłopak o bursztynowych, kocich oczach zabrał Anse***

Wszyscy patrzyli kolejno jak Obi bierze dziewczynę do zamku, tym czasem odezwał się Arche.

,,Przynajmniej będzie spokój" Wzruszył ramionami. Trudno było się z nim nie zgodzić, rzeczywiście, po odejściu owej dwójki, było o wiele spokojniej, dzięki czemu resztę spotkania przebiegło bez żadnych komplikacji i niedomówień, a incydent wywołany przez Anse, został chwilowo zapomniany przez [T/I] i białowłosego Księcia. Do czasu...

***

Zaczęło się ściemniać, wszyscy zaczęli rozchodzić się do pokoi. Gdy [T/I] miała skręcać w stronę korytarza prowadzącego do jej pokoju, Książę chwycił ją za rękę.

,,[T/I], czyli...widzimy się jutro, tak?" Dziewczyna odwróciła się w jego stronę, twarz chłopaka lekko poczerwieniała. 

,,Eh-em...t-tak. O k-której?"

,,Wieczorem o tej samej godzinie co teraz. Przyjdę po ciebie" Dziewczyna lekko pokiwała głową, po czym patrzyła jak Zen puszcza jej rękę, uśmiecha się jej na pożegnanie i odchodzi.

[T/I] wróciła do pokoju i położyła się na łóżku. Przyglądała się gwiazdom, które wyglądały zza okna, po chwili zasnęła.

Rano po porannej rutynie ruszyła do biblioteki. Za wszelką cenę chciała dowiedzieć się o tych burzach, które nagle się rozproszyły, wraz z przybyciem Księcia. Otworzyła ogromne drzwi, w pomieszczeniu siedziała tylko drobna staruszka, która była zapewne bibliotekarką, czy kimś w tym stylu. Dziewczyna przywita się i poszła szukać książki, która by wyjaśniła jej owe zjawisko. Chodziła między regałami przyglądając się tytułom książek, po chwili jej wzrok zatrzymał się na książce pod tytułem "Legendy, Przepowiednie i Zjawiska Clarines" bez wahania chwyciła książkę w dłoń, po czym usiadła na wygodnym fotelu i zaczęła kartkować księgę, w poszukiwaniu jakiś informacji o tym co się ostatnio działo. Zatrzymała się na terminie "Noir i Polaris, zwierzęta nocy i dnia, burz i słońca".

,,To może być ciekawe"-Pomyślała i zaczęła czytać:

"Noir i Polaris żyją od zarania dziejów, po śmierci ich dusze przenoszą się do innych zwierząt, można by powiedzieć, że są to ich nowe wcielenia. Dusze mogą się przenieść do nowo narodzonego lub starszego osobnika, zawsze tego samego gatunku. Dotychczas, nigdy nie przeniosły się do ciała ludzkiego, lecz legenda głosi, że pewnego dnia dusze Noir'a i Polarisa przeniosą się do dwójki młodych ludzi, chłopaka i dziewczyny, którzy razem stworzą potęgę naszego królestwa a ich potomek, który przejmie władzę będzie niczym połączenie Polarisa i Noira. Do tej pory zobaczenie tych zwierząt było niemal niemożliwe, a zobaczenie ich zwiastowało szczęście i życie w dobrobycie, zwykle pod postacią zwierząt, miały kolor: Noir-czarny, oraz Polaris-biały, choć nie zawsze, zdarzało się, że jeden z osobników miał sierść brązową, złotą, lub jeszcze inną (...) Rozdzielenie Noira i Polarisa może skutkować pojawieniem się okropnych burz. Ponad kilka tysięcy lat temu, pod pierwszymi postaciami powstali Polaris i Noir. Na nieszczęście porwano Noira, był pod postacią orła, zamknęli go w klatce, po rozdzieleniu istot burze zaczęły nękać mieszkańców miejsca,gdzie zabrano orła, skutkiem była śmierć wielu ludzi i zwierząt znajdujących się w pobliżu.  Burze atakowały także i Noria, który nie mógł kontrolować żywiołu, pewnego dnia Polaris odnalazł swojego towarzysza, burze natychmiast ucichły, a zza chmur wyszło słońce, na niebie pokazała się przepiękna tęcza. Mieszkańcy postanowili wypuścić orła wolno, od tamtego czasu ich miejscowość nie nawiedzały już takie burze.

Polaris- Włada dniem, słońcem, tęczą i życiem.

Noir- Włada nocą, burzami, deszczem i śmiercią."

Poniżej była zapisana lista wszystkich zwierząt w jakie wcieliły się te istoty. Dziewczyna zjechała wzrokiem na sam koniec:

"Ostatnim wcieleniem były dwa niedźwiedzie polarne, jeden ciemny jak noc, drugi biały niczym śnieg" Na dole widniał dopisek, który zapewne pojawił się tu niedawno: "Zostały zabite przez bandytów z bliskiego wschodu. Do tej pory nie udało się odnaleźć nowych wcieleń Noir'a i Polarisa" [T/I] zamknęła księgę, siedziała chwilę i analizowała wszystko co przeczytała,następnie wyjrzała za okno, było już zupełnie ciemno, jak to możliwe by tak szybko nastał wieczór? Po chwili zorientowała się, że była umówiona, zerwała się z miejsca. Przed wyjściem wypożyczyła książkę, musi ją pokazać Zenowi. Wybiegła z biblioteki i zaczęła kierować się w stronę pokoju. Gdy była na miejscu zobaczyła Zen'a stojącego przed drzwiami do pomieszczenia.

,,Zen!" Wydyszała. Chłopak obrócił się w jej stronę.

,,Biegłaś?" Zauważył na jej policzkach czerwone wypieki.

,,T-tak, wybacz, zasiedziałam się w bibliotece"

,,Nic nie szkodzi, nie czekałem długo" Pozwolił sobie nie dodawać, że stał tu dłuższą chwilę i pomału zaczął wpadać w panikę, że coś jej się stało, już miał wywarzać nawet drzwi do pokoju.

,,W takim razie idziemy?" 

,,Tak, chodź" Uśmiechnął się i wyciągnął w jej stronę dłoń, dziewczyna niepewnie chwyciła dłoń białowłosego Księcia. Chłopak prowadził ją między korytarzami, aż w końcu dotarli na jeden z balkonów na dachu, na którym znajdowały się mini ogrody, a nad nimi rozciągał się nieboskłon pełen gwiazd. W tej chwili ogrody były oświetlone przez ozdobne lampki na świece. Przystanęli na chwilę, aż Książę ruszył przed siebie zostawiając dziewczynę z tył, przyklęknął przy jednym krzaku z pięknymi kwiatami ,,Podejdź tu" Powiedział i gestem zaprosił ją obok siebie. Dziewczyna podeszła do Zen'a, a w ręce dalej trzymała książkę. Uklęknęła obok niego, chłopak przejechał ręką po liściach, wtedy ich oczom ukazały się świetliki, z każdą chwilą widać ich było coraz więcej i więcej. Dwójka stanęła na równe nogi i wpatrywała się jak świetliki latają wokół nich, ta chwila była magiczna, zarówno dla niej, jak i niego. Książę patrzył jak dziewczyna podąża wzrokiem za świecącymi stworzonkami, wreszcie [T/I] spotkała się z błękitnymi tęczówkami białowłosego, w których odbijały się światełka świetlików. Nikt nic nie mówił, nikt nic nie dodawał, wystarczył tylko jeden krok, by złączyć dwie dusze w pocałunku, który mówił więcej niż tysiąc słów, nie mniej niż dwa.


****************

Hejo <3

  Tym skromnym akcentem kończymy dzisiejszy rozdział ^^

Dziś trochę dłuższy niż ostatnio. Mam nadzieję, że wam się spodobał ten zwrot akcji o tej legendzie, zastanawiałam się nad nią już dłuższy czas. Co do następnego rozdziału, to albo będzie za tydzień, albo w tygodniu, gdyż (Chwała im za to) mam ferie ^^, czas świętować *idzie po pikolo*

Do następnego :*



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro