Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 16

Arche i Anse siedzieli razem z siostrą [T/I] w jednym z pokojów w lecznicy. Po chwili wróciła Garack, by powiadomić rodzeństwo o stanie zdrowia dziewczyny.

-[T/I] ma parę siniaków i obtarć na ciele, poza tym nie widziałam niczego niepokojącego. Co do jej stanu psychicznego, jest oszołomiona tym wszystkim i nie za bardzo wie co się wokół dzieje, jest to wywołane- Ściszyła głos- Przez nagłą śmierć Księcia. Musicie się nią zająć, by nie zrobiła sobie krzywdy, póki co przyniosę jej herbaty z ziołami na uspokojenie- Arche skinął jej głową, szefowa wyszła z pokoju lekko zatrzaskując drzwi. Wróciła za kilka minut i z powrotem wyszła, musiała zająć się papierami i raportami, oraz musiała wykonać sekcję zwłok Księcia.

-[T/I]- Dziewczyna spojrzała na siostrę- J..Jak się czujesz?

-......Źle- Powiedziała ściszonym głosem i wróciła do picia herbaty- Czuję tylko pustkę, nic więcej. Nie mam ochoty na nic, nie chce mi się żyć- Anse i Arche spojrzeli po sobie- Nie mam po co, nie mam dla kogo.

-Nie gadaj głupot. Żyjesz dla nas, dla tego kraju, chciałaś zostać rycerzem, pamiętasz? Wszyscy cię potrzebujemy, zrozum to. Poznałaś tyle osób, wszyscy w jakiś sposób cię lubią i nikt nie chciałby by ci się coś stało, nawet Zen, może go już z nami nie ma, ale z pewnością chciałby, byś żyła dalej.

-Chyba masz rację- Spuściła wzrok. Nagle wstała z łóżka i popatrzyła na resztę- Czy mogę go zobaczyć?

-Jesteś pewna?- Zapytał zaskoczony Arche.

-Tak- Odpowiedziała bez namysłu.

-Pójdę zapytać się szefowej.

***

-Powiedziała, że możesz iść, ale tylko na chwilę.

-Dobrze- Cała trójka udała się do pokoju, gdzie leżał Książę- Możecie wyjść?

-Dobrze, wyjdziemy, w razie czego będziemy zaraz za drzwiami- Dziewczyna skinęła im głową. Bliźniacy wyszli z pokoju i tak jak powiedziała Anse, zostali przy wejściu do pokoju za drzwiami.

[T/I] uklęknęła przy łóżku i chwyciła bladą rękę Zen'a.

-Zen..... I co ja mam teraz zrobić? Gdy wszystko zaczęło mi się w końcu układać, nadeszła burza i zniszczyła wszystko wokół. Dlaczego umarłeś. Pojawiłeś się w moim życiu i sprawiłeś, że nie mogę bez ciebie żyć, jest mi tak cholernie trudno, rozumiesz? Dlaczego mnie zostawiłeś? Dlaczego nie zdołałam cię uratować? Dlaczego ty a nie ja?- Napłynęły jej łzy do oczu- Powiedz, czy mogę ci jakoś pomóc? P...przecież w książce pisało, że jesteśmy sobie przeznaczeni, więc dlaczego los pozwolił ci umrzeć....- Dziewczynę nagle olśniło, wstała na równe nogi- Wiem! Książka! Tam na pewno będzie coś pisać. Oby...- Spojrzała na Księcia ostatni raz i wyszła z pokoju.

-[T/I]! Jak się czujesz?

-Na pewno o niebo lepiej niż ostatnio. Słuchajcie, może da się jeszcze coś z tym wszystkim zrobić? Muszę tylko znaleźć książkę.

-A jeśli tam nic nie będzie pisało na ten temat?

-Musi coś pisać- Powiedziała i ruszyła przed siebie, po chwili zdała sobie sprawę, że ostatni raz widziała książkę w ogrodzie na dachu zamku, ale czy dalej tam jest? Nie przejmując się tym zbytnio, zaczęła biec przez korytarz, rodzeństwo ruszyło za nią, ale zatrzymała ich Kiki, która kazała spisać im raport na temat tego wszystkiego, co się ostatnio wydarzyło.

***

-Ten zamek jest zdecydowanie za duży- Biegła już zmachana [T/I], nagle na zakręcie wpadła na coś, a raczej na kogoś, tuż przed zderzeniem dziewczyna zobaczyła tylko czerwoną czuprynę, chwilę potem leżała na ziemi, chłopak pomógł jej wstać.

-Spokojnie, nie pali się.

-Erel! Dawno cie nie widziałam, myślałam, że jakiś troll cię zjadł.

-Spokojnie, jestem cały, zdrowy i dalej przystojny jak zawsze- Mrugnął okiem.

-Ha.Ha.Ha, ty to jednak umiesz strzelać sucharami.

-A tak w ogóle, to jak się czujesz? Słyszałem o tym co się stało- Dziewczyna lekko posmutniała.

-Dzięki za troskę, czuję się już lepiej. Ale jest jeszcze szansa by to wszystko odkręcić.

-Jak to?

-W takiej jednej książce powinno pisać. Tylko.....muszę ją najpierw znaleźć.

-Pomogę ci.

-W takim razie chodź.

***

-Co my robimy na dachu? Myślałem, że będziemy raczej szukać w bibliotece.

-Ostatni raz przyszłam tu z tą książką, potem zostałam porwana, wątpię by ktoś tak szybko ją stąd zabrał.

-Masz rację. Dobra, pamiętasz, gdzie ta książka mogłaby leżeć?

-Tak. Przy tamtym krzaku- Powiedziała i tam podeszła.

-Dlaczego akurat przy krzaku a nie przy tamtej ławce? Z pewnością, jakby ktoś chciał na spokojnie przeczytać książkę to czytałby na ławce, nie pod krzakiem. Co ty robiłaś przy tym krzaku?- Dziewczyna zarumieniła się.

-N..nie ważne, szukaj i nie gadaj tyle- Powiedziała i sama zaczęła szukać- Mam ją!

Obydwoje usiedli na ławce i zaczęli szukać, [T/I] zatrzymała się na stronie o Noirze i Polarisie i zaczęła czytać.

-Dlaczego czytasz o tych mitycznych stworzeniach? Jak to niby pomoże?- Dziewczyna krótko wyjaśniła o tym, że jest wcieleniem Noira, a Zen Polarisa, oraz że w tej książce może być coś co im pomoże.

-Chyba mam- Zaczęła czytać na głos- ,,W przypadku śmierci jednego z wcieleń, drugie wcielenie umrze po 48 godzinach, ze względu na jakiekolwiek okoliczności. Po śmierci jednego z wcieleń, drugie po jakimś czasie staje się coraz bardziej słabe".

-Cholera, powiedz, że piszę coś jeszcze.

-Tak, pisze ,,Do tego czasu można przywrócić życie temu wcieleniu, które je straciło, trzeba tylko zastosować poniższe zasady:

-Przygotować herbatę z biało-czarnego hibiskusa.

-Herbatę trzeba podać zmarłemu i żyjącemu wcieleniu.

-Żyjące wcielenie musi przekazać połowę swojej energii życiowej, poprzez położenie dłoni/łapy na głowie zmarłego, na sercu, dłoni, łapie, itp. zależy od gatunku wcielenia w jakim się znajduje, najważniejsza jest bliskość fizyczna, ze względu na różnorodność gatunkową, każda bliskość może być inna.

-Trzeba zastosować to podczas pełni księżyca."- Przeczytała- Dalej pisze o tym, jak inne zwierzęta wiele razy próbowały to wykonać, ponieważ bądź co bądź, były mądrzejsze od innych zwierząt i mogły się równać inteligencją z ludźmi. Niesamowite. A teraz, trzeba sprawdzić, czy w ogrodach mają tego hibiskusa.

-Ale najpierw trzeba sprawdzić czy będzie pełnia księżyca.

-Racja- Wstali i poszli do astrologów zamkowych, tam dowiedzieli się, że pełnia będzie następnego dnia, następnie pobiegli do lecznicy.

-Biało- czarny hibiskus? Tak, rośnie u nas w ogrodzie, po co wam on?- [T/I] wyjaśniła, dlaczego im jest potrzebny.

-Jeśli chcecie zrobić z niego herbatę na jutro, musicie już iść go zerwać, ja go ususzę, do jutra powinnam się wyrobić i zrobić herbatę. A teraz idźcie, Ryuu wam pokaże gdzie rośnie.

Cała trójka udała się po kwiaty, gdy w końcu je znaleźli zanieśli je Garack, by ususzyła je na herbatę. Wychodząc z gabinetu szefowej lecznicy, Erel i [T/I] zobaczyli pierwszego Księcia Clarines, który stał przed pokojem, w którym dalej spoczywało ciało Księcia Zen'a. Odwrócił się do nich, a ci się mu pokłonili, wtedy Książę Izana zabrał głos.

-Zapewne ty jesteś [T/I]?

-T..tak Książę.

-Szukałem cię. Jako, że ostatnimi czasy stałaś się dla mojego brata kimś ważnym, to postanowiłem osobiście cię poinformować o jutrzejszym pogrzebie Zen'a.

-J..jutro?

-Tak.

-Proszę wybaczyć, ale czy nie można poczekać z pogrzebem?

-Nie widzę powodu by czekać.

-J..ja mam powód, wiem co zrobić by Książę Zen znów żył- Wyjaśniła mu co i jak, Izana pokręcił głową.

-Nie da się przywrócić komuś życia.

-A...ale, Książę...

-Nie- Powiedział ostro- Taka magia nie istnieje, a jutro o godzinie 17 odbędzie się pogrzeb- Bez słowa wyszedł ze skrzydła medycznego.

-I co teraz zrobię? Jutrzejszy pogrzeb nie może się odbyć.

-Spróbujemy go jutro jeszcze raz przekonać, nie widzę innego wyjścia, jak tylko z nim porozmawiać.

-Pójdę teraz...

-Nie, teraz to Książę Izana jest zbyt zdenerwowany, nie będzie cię chciał słuchać. A teraz idź spać, jest już późno- [T/I] posłuchała chłopaka, czuła się coraz bardziej osłabiona. Pożegnała się z Erelem.

***Następnego dnia***

[T/I] zaraz po przebudzeniu poszła sprawdzić czy hibiskus jest już gotowy by zrobić z niego herbatę. Po drodze spotkała Obi'ego z Anse, oraz Arche, który szedł do ogrodu, dołączył do niej też Erel, razem poszli do skrzydła medycznego. Przywitali się z szefową i resztą.

-Hibiskus jest już ususzony- Powiedziała z uśmiechem.

-Jakim cudem można tak szybko ususzyć jakąkolwiek roślinę?- Zapytał Erel.

-Tajemnica- Mrugnęła okiem.

***Godzina 15***

Dziewczyna szła już z czerwonowłosym do gabinetu Księcia Izany, zaraz przed pokojem odezwała się:

-Zostań tutaj, dobrze?- Poprosiła chłopaka, a sama po chwili weszła do środka. Ukłoniła sięna przywitanie.

-[T/I] co cię do mnie sprowadza?

-Chciałam jeszcze Księcia przekonać...

-Czyż nie wyraziłem się jasno?

-Tak Książę, ale proszę mnie wysłuchać- Mężczyzna westchnął.

-Dobrze, mów.

-Wiem, że sprawienie by ktoś był znowu żywy brzmi śmiesznie, ale to jest jedyna szansa, nic nam innego nie pozostało, jeśli się nie uda, będziemy mogli go pochować, ale jakby jednak się udało?- Książę spojrzał jej prosto w oczy- Wierzę, że uda mi się go odzyskać, proszę tylko o te jedną szansę.

-Hmm.....- Mężczyzna zaczął się zastanawiać- No dobrze, skoro tak twierdzisz. Odwołam dzisiejszy pogrzeb, jeśli jednak się nie uda, pogrzeb odbędzie się jutro- Powiedział spokojnie, ale z nadzieją, że jej się uda przywrócić jedynego brata do życia. Dziewczyna się ucieszyła.

-Dziękuję Książę- Uśmiechnęła się najpiękniej jak umiała, po tym pożegnała się z nim i wyszła.

-I co? udało się?

-Tak- Uśmiech nie schodził jej z ust- Chodźmy już, muszę się przygotować- Obydwoje ruszyli korytarzem, natknęli się na Arche,Anse i Obi'ego.

-[T/I]- Podbiegł do niej brat- Powiesz o co chodzi z tym hibiskusem?

-On jest potrzebny do tego, bym uratowała Zen'a.

-Niby jak?

-Dziś podczas pełni wypiję herbatę i dam ją też Zenowi, potem muszę przekazać mu połowę swojej energii życiowej by żył.

-A co jeśli coś pójdzie nie tak?! Pomyślałaś o tym? Przekażesz przecież swoją energię życiową, a jak sama od tego umrzesz?

-Nic mi nie będzie, nie martw się- Chłopak pogłaskał ją po głowie.

-I tak się będę martwił, ale niech ci będzie, uratuj swojego Księcia.

-Tak zrobię- Uśmiechnęła się. Chwile potem nogi się pod nią ugięły i straciła przytomność.

-[T/I]!- Czerwonowłosy złapał ją w ostatniej chwili. Zanieśli dziewczynę do pokoju.

***

-K..która godzina?

-[T/I]! Obudziłaś się w końcu!

-Odpowiedz mi.

-Jest 20.

-Herbata gotowa?

-Tak, ale nie możesz tam iść w takim stanie.

-Arche, zrozum, jak tego nie zrobię, sama umrę, muszę choć spróbować go uratować, wtedy poczuję się lepiej. To co się zdarzyło, moje nagłe osłabienie, jest skutkiem śmierci Zen'a, w księdze jest napisane, że drugie z wcieleń zginie po 48h, gdy jedno z wcieleń umrze.

-No dobrze, zaprowadzę cię do Księcia, a Anse przyniesie ci herbatę z hibiskusa.

***

Jak powiedzieli, tak zrobili, pomogli [T/I] dojść do pokoju, w którym był Książę, Anse w tym czasie przyniosła herbatę.

-Możecie nas zostawić?

-Tak, już idziemy- I wyszli.

Dziewczyna spojrzała na Zen'a, który, jak stwierdziła, wyglądał jakby spał. Wzięła herbatę i zrobiła dokładnie tak jak pisało w książce. Pierwsze ona wzięła łyk z kubka a potem dała Księciu. Następny krok był trudniejszy, gdyż nie wiedziała o jaki kontakt fizyczny chodzi w przypadku ludzi, a w księdze nic nie pisało. Próbowała ponad pół doby, w końcu ją olśniło, przecież to jasne! Trzeba okazać bliski kontakt fizyczny, dziewczyna się skarciła w myślach, jak mogła na to nie wpaść wcześniej? Gdy już miała przystąpić do działania, pełnia księżyca została zasłonięta przez chmury, a wtedy by to nie zadziałało. [T/I] skupiła się na tym by odegnać chmury, z początku marnie jej to szło, ale w końcu się udało. Dziewczyna zdecydowała od razu zabrać się do działania, by jak najszybciej to zakończyć. Odgarnęła swoje włosy i pochyliła się ku Księciu, zetknęła swoje usta z zimnymi ustami Zen'a, chwilę potem oderwała się od niego i lekko odsunęła się na swoje miejsce, a Książę jak leżał, tak leżał, dalej bez życia. Dziewczyna spojrzała za okno.

-Nie udało się. Wybacz mi Zen- Zaczęła płakać. Ale nie chciała wychodzić, chciała zostać z białowłosym, choć wiedziała, że to nic nie da........









-Ciii....-Ktoś wytarł jej łzy z policzka, dziewczyna odwróciła głowę. Błękitne oczy patrzyły na nią z troską- Nie płacz kochana, jestem tutaj.

-Z...Zen?- Dziewczyna przyciągnęła chłopaka do siebie by go przytulić- T..ty żyjesz!

-Dzięki tobie- Powiedział i pocałował ją czule w usta.


*****************************

Heej ^^

Udało mi się buchnąć długi rozdział, a przynajmniej dłuższy niż ostatnio :P

To jeszcze nie koniec.

Do zobaczenia :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro