Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11

Książę wraz z Kiki i Mitsuchide pojechali na spotkanie do Tambarun, mieli wrócić dopiero za dwa tygodnie. Tym czasem nasza bohaterka siedziała w jadalni z bliźniakami i słuchała epopei o...w zasadzie nie wiedziała o czym, gdyż włączyła całkowitą ignorancję istniejącego wokół świata.
Nie zwróciła nawet uwagi, na to że Obi (który z kolei musiał zostać w zamku, co mu się bardzo nie spodobało, gdyż chciał gdzieś pójść poza ten piekielny zamek) dołączył się do konwersacji rodzeństwa i prawie dostał w łeb krzesłem.

,,[T/I] jakaś zamyślona jest dzisiaj. Ciekawe czemu" Obi został uderzony w tył głowy przez Anse.

,,Jak to czemu? Jej Książę wyjechał na 2 tygodnie" Powiedziała pełnym przejęcia głosem.

,,Ach, no tak, nie pomyślałem o tym"

,,Sterydowy Kotku, w jakim ty świecie żyjesz"

,,Planeta ziemia krasnoludku" Dodał, Anse już chciała rzucić w niego nożem do masła, ale przeszkodził im Arche.

,,Uspokójcie się. Ludzie na was patrzą, idźcie zabijać się gdzie indziej"

Obydwoje prychnęli coś pod nosem i w końcu cicho usiedli na swoich miejscach, jak na ludzi przystało. Gdy wszyscy w końcu skończyli swoje śniadanie, każdy poszedł w swoją stronę.

***
Minął tydzień. [T/I] jak co rano poszła ćwiczyć.

,,Ten dzień zapowiada się wspaniale" Pomyślała. Fakt, dzień zaczął się dość pogodnie, słońce, bezchmurne niebo, poranna rosa, żyć nie umierać, chciałoby się powiedzieć.
Tego dnia nauczyciel kazał wszystkim, znowu przebiec maraton. Tym razem musieli biec od zamku, przez las do miasteczka i z powrotem, a dla utrudnienia, musieli biec we dwójkach i mieć zawiązaną jedna swoją nogę z nogą partnera.
Z początku wszystkim szło to dość mozolnie, ale z czasem nabrali wprawy.

***
Gdy [T/I] z Erelem wracali już do zamku przez las, zdążyło się już ściemnić.

,,Przydała by się jakaś świeca lub pochodnia"

,,Tak, racja. Ale znając ciebie, zapewne puściłabyś 'przez przypadek' cały las z dymem. Więc może lepiej iść po ciemku" Dostał z łokcia pod żebra, czerwonowłosy się zaśmiał na jej reakcję.

,,Dobrze chociaż, że sprzyjają nam warunki pogodowe" Powiedziała. W tym samym czasie zaczął kropić deszcz.

,,Mówiłaś coś?" Dodał Erel i spojrzał na dziewczynę pełnym wyrzutów wzrokiem ,,Właśnie wykrakałaś nam deszcz" Zaczęli szybciej biec. Po chwili rozległ się grzmot, dziewczyna podskoczyła ze strachu i przyspieszyła ,,Ej! Kobieto zwolnij bo się wywa...." W tym samym momencie czerwonowłosy potknął się i upadł z impetem w błoto.
[T/I] przystanęła. ,,Co cię napadało, wszyscy dobrze wiemy, że jesteś najszybsza, ale do licha, jesteśmy związani węzłem na nogach!" Krzyknął. Dziewczyna obróciła się w jego stronę, znowu zagrzmiało. Erel zobaczył strach w oczach [T/I].
,,[T/I], co jest?" Zapytał podnosząc się tym samym z zimnej i brudnej ziemi.

,,N-nic" Powiedziała drżącym głosem ,,Chodźmy już do zamku" Dodała. Erel zrozumiał, że dziewczyna nie chce o tym mówić, więc więcej nie pytał, tylko ruszył przed siebie. Gdy dotarli do zamku, zaczęło mocniej padać, co chwile było słychać grzmoty, a na niebie widać było pioruny, dziewczynie zdawało się, że są one coraz bliżej niej, że chcą ją trafić. Erel też to zauważył.

,,Te pioruny chyba cię nie lubią, albo wręcz przeciwnie" Powiedział ,,Wygląda to jakby chciały cię trafić"

***
Przez cały tydzień szalała burza. Pioruny chwilami były coraz bliżej i bliżej. Dziewczyna nie chciała w ogóle wyjść ze swojego pokoju, nie chciała wyjść na zewnątrz, ze strachu, że trafi ją piorun. Arche i Anse udało się jednak wyciągnąć [T/I] z pokoju, jednakże, gdy wyszła na zewnątrz przed zamek, o mało nie dostała piorunem, który uderzył  w ziemię jakieś dwa metry od niej. Później po tym tygodniu, zdecydowała się wyjść, gdyż zaczęło się rozpogadzać. Tego dnia wrócił też drugi Książę Clarines.

[T/I] wyszła lekko poddenerwowana ze swojego pokoju, nadal bała się, że ta burza powróci. Po kilku minutach poczuła się dużo pewniej i zaczęła iść na spotkanie z Zen'em. Podczas drogi rozmyślała jednak dalej o burzy.

[Twoje Pov]

Obawiam się, że te burze, które nawiedzały Clarines przez ten tydzień, to moja sprawka. Nie wiem dlaczego, ale mam takie przeczucie. Ale czego wcześniej tak nie było, co prawda, zdarzały się pojedyncze burze, ale szybko mijały. Co to może oznaczać?
Szłam dalej w zamyśleniu, do momentu, w którym dołączyli do mnie Arche, Anse i Obi, przywitałam się z nimi i po chwili dotarliśmy na miejsce.
Zobaczyłam Księcia stojącego na placu z Kiki i Mitsuchide, rozmawiali o czymś. Bez wahania poszliśmy się przywitać.

,,Cz-cześć wam" Powiedziałam i lekko się zaczerwieniłam, gdy spojrzałam w błękitne tęczówki białowłosego. Zen również się z nami przywitał i zaczął coś mówić Obi'emu, gdy skończył podszedł do mnie i zaczął szeptać mi coś na ucho.

,,Chciałbym cię jutro zaprowadzić w wyjątkowe miejsce. Co ty na to?" Wyszeptał i odsunął głowę od mojego ucha i stał teraz ze mną twarzą w twarz. Zobaczyłam na jego policzkach lekki rumieniec. W odpowiedzi skinęłam lekko głową. W tym samym czasie poczułam jak ktoś mnie popchnął na Zen'a, po chwili szoku zorientowałam się, że nasze usta są złączone w pocałunku. Gdy się od się oderwaliśmy, Książę był równie zaskoczony i czerwony jak ja.

*************

Hej <3

Przepraszam, ze  tak krótko, następny rozdział postaram się napisać dłuższy.

do następnego :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro