Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22

Nachylam się nad Julie i delikatnie całuję jej usteczka i jak już mam pogłębić pocałunek to ktoś wchodzi do pokoju. Już czwarty kurwa raz od kiedy tu jestem. Nagle wszyscy potrzebują czegoś od Julie.

— Widziałaś mój błyszczyk? — pyta Alicia, a ja niechętnie się odsuwam od jej siostry. Ta mała robi wszystko bym nie mógł być nawet chwilę sam z jej siostrą.

— Nie — odpowiada spokojnie Julie chociaż ją też pewnie wkurzają te ciągłe wizyty.

— To może przejrzę twoje i sprawdzę, który bym mogła od ciebie pożyczyć — oznajmia i wchodzi do środka. Następnie wchodzi do łazienki oczywiście zostawiając otwarte drzwi.

— Ja w odróżnieniu od ciebie mam mało kosmetyków. Może weź jakiś inny.

— Żaden z moich mi nie pasuje — wznoszę oczy do góry i w duchu dziękuję Bogu, że zakochałem się w słodkiej Julie, a nie jej siostrze.

Po chwili wraca z łazienki trzymając jakich błyszczyk w dłoni.

— A może byś się wybrała ze mną na imprezę — mówi do siostry całkowicie mnie ignorując. — Tak będą ludzie w naszym wieku. Na pewno będziesz się dobrze bawić.

A nie mówiłem, że zołza.

— Nie — odpowiada Julie i łapie mnie za dłoń.

— Czemu?

— Bo chce spędzić czas ze mną — wreszcie się odzywam zaznaczając swoją obecność. Wreszcie spogląda na mnie niechętnym okiem.

Ciekawe kto ją na mnie napuścił? Wujek czy Alan.

— Jestem pewna, że jakbyś poznała chłopaków w naszym wieku to od razu byś zrozumiała, że do siebie nie pasujecie. Jakby co to wychodzę za pół godziny — oznajmia, a następnie wychodzi.

— Przepraszam za nią — mówi Julie.

— Nie musisz, ona tylko mówi to co inni o nas myślą.

Nagle w oczach Julie pojawia się coś w rodzaju strachu. Czyżbym powiedział coś złego.

— Ale ty nie chcesz mnie zostawić? Prawda?

Chwytam jej twarzy w swoje dłonie i składam krótkiego buziaka na jej ustach.

— Ja cię nigdy nie zostawię. No chyba, że sama nie będziesz mnie chciała, ale wtedy też będę się z całych sił starać cię przekonać byś chciała ze mną znowu być. Uwielbiam cię blondyneczko.

— Na pewno cię nie rzucę.

— Alan będzie chciał ci powiedzieć coś na mój temat. To nie będzie nic... — przerywa mi kładąc dłoń na moich ustach.

— Nie chcę słuchać o tym czym się zajmujesz ani o tym co robiłeś wcześniej. Taki schemat ustaliłam z tatą i chcę żeby między nami też tak było. Wolę żyć w niewiedzy. Liczysz się dla mnie tylko ty.

Ona mnie tak bardzo kocha, ale nie mógłbym jej skrzywdzić.

Zabieram jej rękę z moich ust.

— A może tak chciałabyś ze zamieszkać — proponuję. Livia miała rację, potrzebuję miejsca gdzie mógłby mieć moją Julie ciągle pod ręką.

Pragnę przez skrępowania ją całować i pieprzyć wtedy kiedy tylko przyjdzie mi na to ochota.

— Przyznaje, że jeszcze o tym nie myślałam.

— Oczywiście dalej będziesz chodzić do szkoły i gdzie tam tylko zechcesz — zapewniam żeby nie pomyślała, że chcę ją zniewolić. Na tym mi nie zależy.

Chociaż wolałbym by nie była ciągle z Alicią, która stara jej się znaleźć chłopaka. Julie jest moja.

— Dobrze — malutka jest trochę zbyt uległa, ale skoro tu chodzi o mnie to nie mam powodu do zmartwień. Ważne by inni nie wpływali na jej decyzje.

— Obiecuje, że będziesz zadowolona z naszego wspólnego życia.

***
Jeszcze nigdy nie byłem tak skrępowany podczas obiadu. Wujek i tak zaczął mnie traktować z rezerwą, a ja miałem mu zaraz powiedzieć, że zamierzam zabrać Julie z jego domu.

Jeśli wyjdę dziś żywy z tego domu to będzie dobrze.

— Podjęliśmy z Chris'em pewną decyzję — wyrywa się Julie. A ja jestem szczęśliwy, że to ona właśnie chce im to powiedzieć. Od niej na pewno lepiej to przyjmą.

— Jaką? — dopytuje ciocia.

— Zamieszkamy razem — i tak jak się spodziewałem ani ciocia ani wujek nie wyglądają na zadowolonych.

— Z tego co mi wiadomo to on nocuje u Liv — mówi wujek starając się zachować spokój. — A ty ledwo co skończyłaś osiemnaście lat, więc nie ma co się śpieszyć.

— Postanowiłem, że przyszedł czas bym kupił sobie dom. W końcu mam tu zostać.

— Takie poszukiwania domu to długotrwały proces. Nie rozmawiajmy już o tym, bo doszczętnie stracę apetyt — oznajmia wujek i rzuca mi takie spojrzenie, że wiem iż bez poważnej rozmowy to się nie obejdzie.

Liczę na waszą opinię

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro