Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18

− Postaram się, ale niczego nie obiecuję − mówi do mnie Isabela jak parkujemy pod domem Alexa. – Nigdy go tak po prostu nie odwiedzałam, więc nie sądzę, żeby był mną zainteresowany.

I tu się moja kochana siostrzenica właśnie myli. Wujek Uwielbia Isę lecz aby nie doprowadzić do konfliktu z Nero co mogłoby skutkować tym, że Liv by się od niego odsunęła usilnie nie domagał się kontaktu z nią. Mój szwagier nie ma jednak pojęcia ile razy moja siostra w tajemnicy przynosiła tu swoją córkę.

− Jestem pewien, że cię nie odtrąci. Powiedź, że ci smutno i chciałabyś by spędził z tobą trochę czasu. Na pewno się zgodzi.

Isabela kiwa głową, a ja wiem, że sobie poradzi.

Wychodzi z auta, a ja odczekuje kilka minut i dopiero podążam do domu. Mam szczęście, bo po wejściu do domu natrafiam na ciocię Lydię. Sądzę, że ona lepiej mnie potraktuje.

− Ty pewnie do Julie – uśmiecham się i kiwam głową. – Jest w swoim pokoju, chcę jednak byś wiedział, że jeśli ją zranisz to ode mnie oberwiesz. Ona może cię rzucić ty jej nie.

− Rozumiem – odpowiadam szczerze, bo drugi raz już nie zamierzam popełnić tego samego błędu. Uczę się wolno, ale się uczę. – Kocham ją ciociu.

− A ona jest tobą zauroczona – nie komentuje już tego tylko maszeruje do jej pokoju. Dobrze znam rozkład tego domu, bo byłem tu milion razy. Mama się tu wychowała i nie często nas tu przyprowadzała.

Pukam, ale nie słyszę odpowiedzi, otwieram drzwi i widzę, że moja słodka śpi. Po cichu wchodzę do środka i ją obserwuje. Kurwa, jeszcze nigdy tak się nie zachowywałem.

Kładę rękę na jej dłoni i w ciszy na nią patrzę. Nie zamierzam jej budzić, bo na pewno moja księżniczka jest zmęczona. Ostatnio zbyt wiele przeszła i to przeze mnie.

Julie śpi jeszcze około godziny, a ja nawet przez moment nie myślę o tym by ją obudzić. Cierpliwie czekam aż otwiera swoje piękne niebieskie oczy.

− Witaj skarbie – mówię, a ona kilka razy mruga zupełnie jakby myślała, że ja tylko jej się śnie.

− Chris.

− Jestem tu. Uknułem misterny plan byleby tylko móc do ciebie przyjechać – podnosi się i do mnie przytula. Robi to gwałtownie przez co syczy z bólu. Moja biedna dziewczynka. Gdybym tylko mógł od niej zabrać ten ból.

− Teraz musisz odpoczywać – delikatnie ją od siebie odrywam. – Później będzie czas na przytulanie.

Patrzy zawiedziona, więc kładę dłoń na jej policzku by okazać jej więcej czułości. Kurwa muszę się nauczyć jak z nią postępować by nieumyślnie nie sprawiać jej przykrości.

− Tata pozwolił ci tu przyjść? – pyta zdziwiona.

− Obecnie wujek siedzi z Isabelą i słucha o jakichś sztukach, bo Isa postanowiła, że zostanie zawodową aktorką — mówię starając się nie roześmiać.

Niestety Isabela będzie musiała zapomnieć o tym hobby, bo że względu na zajęcia naszej rodziny nie będzie ona mogła żyć na świeczniku.

— Od kilku lat uczęszcza na kółko teatralne. Dwa razy zagrała nawet główną rolę. Jest doskonała.

— Nie wątpię.

Rozmawiamy jeszcze z Julie w ogóle nie przejmują się upływem czasu. Ciągle ją zagaduje, a ona z radością o sobie opowiada.

Aż nagle przerywa nam wtargnięcie do pokoju wujka. Isabeli i tak długo udało się go przetrzymać.

— Chcesz coś tato? — pyta Julie miłym głosem starając się go udobruchać.

— Tak. Muszę porozmawiać na osobności z Chris'em.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro