18
− Postaram się, ale niczego nie obiecuję − mówi do mnie Isabela jak parkujemy pod domem Alexa. – Nigdy go tak po prostu nie odwiedzałam, więc nie sądzę, żeby był mną zainteresowany.
I tu się moja kochana siostrzenica właśnie myli. Wujek Uwielbia Isę lecz aby nie doprowadzić do konfliktu z Nero co mogłoby skutkować tym, że Liv by się od niego odsunęła usilnie nie domagał się kontaktu z nią. Mój szwagier nie ma jednak pojęcia ile razy moja siostra w tajemnicy przynosiła tu swoją córkę.
− Jestem pewien, że cię nie odtrąci. Powiedź, że ci smutno i chciałabyś by spędził z tobą trochę czasu. Na pewno się zgodzi.
Isabela kiwa głową, a ja wiem, że sobie poradzi.
Wychodzi z auta, a ja odczekuje kilka minut i dopiero podążam do domu. Mam szczęście, bo po wejściu do domu natrafiam na ciocię Lydię. Sądzę, że ona lepiej mnie potraktuje.
− Ty pewnie do Julie – uśmiecham się i kiwam głową. – Jest w swoim pokoju, chcę jednak byś wiedział, że jeśli ją zranisz to ode mnie oberwiesz. Ona może cię rzucić ty jej nie.
− Rozumiem – odpowiadam szczerze, bo drugi raz już nie zamierzam popełnić tego samego błędu. Uczę się wolno, ale się uczę. – Kocham ją ciociu.
− A ona jest tobą zauroczona – nie komentuje już tego tylko maszeruje do jej pokoju. Dobrze znam rozkład tego domu, bo byłem tu milion razy. Mama się tu wychowała i nie często nas tu przyprowadzała.
Pukam, ale nie słyszę odpowiedzi, otwieram drzwi i widzę, że moja słodka śpi. Po cichu wchodzę do środka i ją obserwuje. Kurwa, jeszcze nigdy tak się nie zachowywałem.
Kładę rękę na jej dłoni i w ciszy na nią patrzę. Nie zamierzam jej budzić, bo na pewno moja księżniczka jest zmęczona. Ostatnio zbyt wiele przeszła i to przeze mnie.
Julie śpi jeszcze około godziny, a ja nawet przez moment nie myślę o tym by ją obudzić. Cierpliwie czekam aż otwiera swoje piękne niebieskie oczy.
− Witaj skarbie – mówię, a ona kilka razy mruga zupełnie jakby myślała, że ja tylko jej się śnie.
− Chris.
− Jestem tu. Uknułem misterny plan byleby tylko móc do ciebie przyjechać – podnosi się i do mnie przytula. Robi to gwałtownie przez co syczy z bólu. Moja biedna dziewczynka. Gdybym tylko mógł od niej zabrać ten ból.
− Teraz musisz odpoczywać – delikatnie ją od siebie odrywam. – Później będzie czas na przytulanie.
Patrzy zawiedziona, więc kładę dłoń na jej policzku by okazać jej więcej czułości. Kurwa muszę się nauczyć jak z nią postępować by nieumyślnie nie sprawiać jej przykrości.
− Tata pozwolił ci tu przyjść? – pyta zdziwiona.
− Obecnie wujek siedzi z Isabelą i słucha o jakichś sztukach, bo Isa postanowiła, że zostanie zawodową aktorką — mówię starając się nie roześmiać.
Niestety Isabela będzie musiała zapomnieć o tym hobby, bo że względu na zajęcia naszej rodziny nie będzie ona mogła żyć na świeczniku.
— Od kilku lat uczęszcza na kółko teatralne. Dwa razy zagrała nawet główną rolę. Jest doskonała.
— Nie wątpię.
Rozmawiamy jeszcze z Julie w ogóle nie przejmują się upływem czasu. Ciągle ją zagaduje, a ona z radością o sobie opowiada.
Aż nagle przerywa nam wtargnięcie do pokoju wujka. Isabeli i tak długo udało się go przetrzymać.
— Chcesz coś tato? — pyta Julie miłym głosem starając się go udobruchać.
— Tak. Muszę porozmawiać na osobności z Chris'em.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro