12
Do tej pory lubiłam nasze wspólne posiłki, lecz dziś obiad jest dla mnie katorgą. Mam ochotę się położyć i popłakać w poduszkę, ale znowu odwiedził nas Alan i nie mogłam się wykręcić. Muszę z nimi siedzieć.
− Kochanie czemu nie jesz? – nagle pyta mnie tata. Byłam pewna, że jest skupiony na moim starszym bracie.
− Nie jestem głodna.
− Jeśli coś nie smakuje to mogę kazać przygotować coś innego. Na co masz ochotę skarbie? – tata dokładnie mi się przypatruje i dobrze wiem, że w tej kwestii nie odpuści.
− A nam mówiłeś, że dom to nie restauracja i musimy jeść to co dostaniemy – wtrąca Alan. Nie parzy na mnie jednak w taki wredny sposób jak do wcześniej. Czyżby po tych wszystkich latach zaakceptował mnie i Alicie.
− Ty nigdy nie miałeś problemów z apatytem tylko marudziłeś bez powodu. A Julie dziś dziwnie się zachowuje. Na pewno nic ci nie dolega kochanie? – dalej drąży ten sam temat, a ja nawet gdybym chciała mu się wyżalić tak jak to zawsze robię to tym razem nie mam możliwości.
Jeśli bym się przyznała, że przespałam się z Chris'em to tata by się wściekł zarówno na mnie jak i na jego.
− Daj jej spokój, wygląda jakby miała jakieś sercowe problemy. Pewnie pokłóciła się z chłopakiem i dlatego nie ma humoru – skąd on o tym wie? Czyżby Chris w jakiś sposób mu się wygadał? Oby nie.
− Julie ani Alicia nie mają chłopaków – odpowiada twardo tata. O ile względem mnie ma rację to z tego co mi wiadomo to Alicia ciągle zmienia chłopaków i pewnie w tej chwili ma kolejnego.
Ja się do tego nie nadaje, bo mój pierwszy chłopak rzucił mnie po kilku dniach. To dowodzi tego jaka jestem beznadziejna.
− Skoro chcesz w to wierzyć – odpowiada mu Alan, a ja zmuszam się do jedzenia, bo mam już dość, że wszyscy na mnie patrzą.
Pov Chris
− Jak chcesz u nas pracować to musisz najpierw pogadać z Liv, ja już tu nie rządzę od wielu lat – zaczyna ojciec. Ja mu tylko powiedziałem, że chcę z nim porozmawiać.
− Dobrze o tym wiem. Zdecydowałem, że muszę wyjechać – będzie lepiej jak zniknę z oczu Julie. Mała szybciej o mnie zapomni i nie będzie cierpieć.
A ja też wolałabym jej nie oglądać w ramionach innego chłopaka. Ona jest dla mnie ważna tylko za młoda.
− A gdzie tym razem synku? Na biegun północny czy może do Afryki? – pyta ironicznie ojciec, a ja dobrze wiem, że zaraz się przywali do tego, że nie wyszło mi w Las Vegas. No cóż, nie jestem tak bezwzględnie skuteczny jak Nero.
On tam prowadził taki terror, że nadal ci ważniejsi ludzie wszystko z nim konsultują.
− Jeszcze nie wiem – nagle słyszę kroki, a jak się odwracam to widzę wujka Alexa.
Czyżby Julie już powiedziała jak ją potraktowałem? Trudno, jestem w stanie znieść wszelkie konsekwencje.
− Mam nadzieję, że wam nie przeszkodziłem – w jego głosie nie ma żadnej złości, a to znaczy, że Julie nic nie powiedziała.
To ja tym bardziej nie odezwę się na ten temat.
− Nie, Chris po prostu zamiast wziąć się za swoje życie to znowu planuje ucieczkę – posyłam ojcu wściekłe spojrzenie. Ja nie uciekam!
− Mam nadzieję, że Alan się z tobą nie wybiera – jego telefon zaczyna dzwonić. Wyciąga go z kieszeni i po chwili robi się blady jak ściana. – Jak to? O którą chodzi?
Kończy połączenie i spogląda na nas.
− Ktoś potrącił jedną z moich córek.
Boże spraw by to nie chodziło o Julie.
Alexa to los niestety nie rozpieszcza. Liczę na waszą opinię.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro