Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

58


Pov Adriana

- Nie rozumiem cię, ciągle na mnie nalegałaś bym wyjawił ci miejsce pobytu Chrisa, a jak teraz sam cię tam zawiozłem to w ostatniej chwili się rozmyśliłaś - powiedział do mnie Louis jak już byliśmy w moim domu. W samochodzie nie chciałam z nim rozmawiać na ten temat.

- Uświadomiłam sobie, że to nie ma sensu. Jakby chciał to sam by chociaż do mnie zadzwonił - usiadłam na kanapie i podciągnęłam nogi do siebie. Było mi bardzo smutno. Mój własny brat nie chciał mieć ze mną kontaktu, to było dość przygnebiające.

- Jestem pewien, że to nie chodzi o ciebie - przysiadł obok mnie. - On po prostu wykonuje moje polecenia.

- Nie broń go! Tyle razy próbowałem się do niego dodzwonić, więc powinien się domyśleć iż poznałam prawdę - zrobił coś naprawdę dziwnego, a mianowicie objął mnie swoim ramieniem. Średnio się po nim tego spodziewałam.

- Przestań się wreszcie tym wszystkim zamartwiać. Jeszcze przez to sie rozchorujesz - jedynie wzruszyłam ramionami.

- Szczerze to już mnie to nie obchodzi - mruknęłam.

- Nie mów tak - połaskotał mnie po brzuchu przez co nie mogłam już zachować poważnej miny. Tylko byłam zmuszona się uśmiechnąć. Mam do ciebie jedno pytanie tylko obiecaj mi, że odpowiesz szczerze.

- Dobrze - i tak nie miałam zamiaru go okłamywać.

- Kochasz Harry'ego? - Spytał, a ja nie musiałam się długo zastanawiać nad odpowiedzią.

- Nie - nie miałam zamiaru tego ukrywać, bo była to jedna z najbardziej oczywistych rzeczy. Poza tym nie widziałam potrzeby ukrywania prawdy.

- To dobrze. On na ciebie nie zasługuje - lekko się uśmiechnęłam po tym jak to oznajmił.

- Ja za to myślę, że on powinien być z kimś kto go naprawdę pokocha. Niestety ja nie potrafię tego zrobić.

- Zacznij wreszcie myśleć o sobie. Kto jak kto, ale ty najbardziej zasługujesz na szczęście - złączył nasze dłonie. - Tylko, że ja ci go nie dam. Potrafię jedynie cię ranić. Nic więcej.

- Wiem, nie pasujemy do siebie - choć to przy nim czułam się najlepiej to nie mogłam zaprzeczyć iż nigdy nie bylibyśmy dobrą parą.

- A szkoda, może gdybyśmy tylko poznali się w innych okolicznościach to wszystko inaczej by się potoczyło. Inaczej byśmy rozpoczeli swoją znajomość - jakby nie ten gwałt i pobicie to pewnie bym chciała z nim spróbować, lecz teraz zwyczajnie się boję.

- Masz rację, jeszcze dziś się stąd wyprowadzę, mam dość. Chcę się oderwać od tego życia.

- Rozumiem cię - podniósł się i skierował do drzwi, lecz w ostatniej chwili się do mnie odwrócił. - Życzę ci powodzenia.



Epilog pojawi się około 22 lub jutro.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro