Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4

Pov Adriana

Nie miałam pojęcia co mu odpowiedzieć. On nie wyglądał na takiego, który by wzruszył się na mój płacz i mi odpuścił.

- Nie - odpowiedziałam cicho starając się na niego nie patrzeć. 

- A tak z ciekawości, to kiedy to ostatnio robiłaś? - jego dłonie powędrowały na moje piersi i zaczął je ugniatać. Zrzuciłam jego ręce.

- To jednak wypadałoby cię potraktować jak dziewicę. Czyli nici z ostrego seksu - westchnął. Podszedł do szafki znajdującej się przy łóżku i zaczął w niej czegoś szukac. Po chwili wyciągnąć paczkę prezerwatyw. - Założysz mi? - Spytał podając mi opakowanie.

Nie miałam pojęcia jak się zachować w tej sytuacji.

Po chwili rzucił moje ciało na łóżko.

- Ja cię rozbiorę, będzie romantyczniej - najpierw wziął się za zdejmowanie moich butów. Nie widząc już innego wyjścia wykorzystałam jego nieuwagę i z całej siły kopnęłam go w krocze.

On odrazu złapał się za bolące miejsce, ja szybko podniosłam się i chciałam uciec, ale drzwi niestety były zamknięte na klucz. Trochę się męczyłam by je otworzyć aż poczułam jak łapie mnie za ramię.

- No to się teraz doigrałaś suko - wycedził przez zęby. Jego humor zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni. Znowu tylko tym razem mniej delikatnie rzucił mnie na łóżko. - A chciałem być dla ciebie miły - jednym ruchem ściągnął moje spodnie wraz z majtkami. Nie zamierzałam mu się poddać i wierciłam się. Wyrywałam się.

- Uspokój się do cholery! - krzyknął.

A jak po tym nie zaprzestałam moich ruchów to uderzył moją głową w ścianę.

Poczułam jak świat zaczął mi wirować. Czułam się jakby zaraz miała zwymiotować. Jeszcze nigdy nie czułam takiego bólu, nie miałam nawet siły reagować no to co on mi robi.

***
Jak zaczęły docierać do mnie zewnętrzne bodźce i powoli odzyskiwałam świadomość usłyszałam wyraźnie podniesione głosy.

- Louis do cholery, ona jest ledwo żywa! Miałeś się z nią tylko zabawić - to chyba był głos Harry'ego.

- Sprzedała mi mocnego kopniaka w jaja, nie dziw się, że się wkurwiłem - odpowiedział ten, który mnie tak załatwił.

- A co gdyby umarła? Byłyby nici z naszej zabawki. A jak tam seks z nią? - no super teraz będą sobie o tym opowiadać. Pewnie zaraz drugi będzie chciał mnie zgwałcić.

- Mimo, że była pół przytomna to naprawdę nieźle. Liczę, że następnym razem będzie chętniejsza. I milsza.

Powoli zaczęłam podnosić powieki. Oni jednak nawet nie zauważyli tego.

- A jutro to kto ją weźmie ty czy Niall - co oni do cholery będą przerzucać mnie tak z rąk do rąk?

Nie mogłam słuchać dalej tych ich głupot, więc podniosłam się do pozycji siedzącej. Chciałam iść gdzieś daleko od nich.

- O patrz Styles - powiedział ten, przez którego wzrok zadrżałam. - Nasza śpiąca królewna wreszcie otworzyła te swoje śliczne oczęta. 

- Wracasz do mnie - oznajmił Harry i wziął mnie na ręce początkowo trochę się opierałam, ale jak już był w połowie drogi do swojego pokoju to zaprzestałam tych czynów, bo wiedziałam, że to nie ma już sensu.

Jak już byliśmy na miejscu to odłożył mnie na łóżko.

- Gdybyś współpracowała z Louis'em to nic takiego by się nie stało. Następnym razem tak nie rób - może coś tam jeszcze mówił, lecz ja tylko przykryłam się kołdrą i chciałam zasnąć, a najbardziej to umrzeć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro