29
Pov Harry
Nie mogłam uwierzyć, że Adriana wybrała Louisa. Przecież to ja byłem dla niej lepszy. On ją zgwałcił i na do dodatek jeszcze pobił. Powinna nie chcieć mieć z nim nic wspólnego, a ona teraz tak mi po prostu oznajmiła, że woli jego. Czuję się teraz jakby mi wbiła nóż prosto w serce. Nie mogłem nawet sobie wyobrazić tego co zrobię gdy zobaczę jak on ją będzie całował, albo dotykał. Serce mi wtedy chyba pęknie na tysiąc małych kawałeczków.
Przewróciłem się z boku na bok. Nie mogłem zasnąć. Jak tylko zamykałem oczy to pojawiał się obraz Louisa i Adriany. Przez co krew aż we mnie się gotowała. Podniosłem się do pozycji stojącej i skierowałem się do kuchni. Tam z lodówki wyciągnąłem puszkę piwa i wróciłem do łóżka. Otworzyłem puszkę i zacząłem pić.
Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że to nie było dobre rozwiązanie, ale w obecnej chwili lepszego nie znajdowałem. Przez chwilę przyszła mi także myśl by iść i przywalić Louis'owi, lecz szybko zrezygnowałem z tego pomysłu. W ten właśnie sposób zaszkodziłbym jedynie sobie, a teraz to powinienem robić wszystko by to Louisa skompromitować z oczach Adriany.
***
Jak się obudziłem to zobaczyłem, że zegar wskazuje jedenastą piętnaście. Niechętnie podniosłem się z łóżka. Następnie włożyłem na siebie pierwsze z brzega ubrania. Nie chciało mi się wychodzić z pokoju. Nie mam pojęcia jak mam rozmawiać z Adą. Tak naprawdę to byłem na nią też trochę zły. Powinna wybrać mnie. Jestem dużo lepszy od Tomlinson i ona niedługo się o tym przekona.
Pov Adriana
- Myślę, że jak wyzdrowiejesz to powinienem cię zabrać na zakupy. Masz strasznie mało ubrań - powiedział Louis jak siedzieliśmy w jego pokoju.
- Wolałabym zabrać swoje ubrania z domu Chrisa i sadzę, że najlepiej by było gdybym tam wróciła - zakomunikowałam mu. Nie miałam zamiaru ukrywać tego, że wolałabym wrócić do siebie.
- A mi za to w ogóle nie podoba się ten pomysł. Za bardzo byś się ode mnie oddaliła - mruknął i objął mnie ramieniem.
- Za to miałabym bliżej do szkoły. Powinnam już niedługo tam wrócić - szczerze to sama nie mam pojęcia jak wytłumaczę tą moją długo nieobecność. Przecież nie powiem mojej wychowawczyni, że zostałam porwana.
- Lepiej by było gdybyś zmieniła szkołę. A kiedy ty kończysz osiemnaście lat?
- Za trzy miesiące.
- No to nie ma się co tym przejmować. Niedługo nie będziesz musiała się tym przejmować.
- Nawet nie myśl, że rzucę szkołę. Potrzebuje wykształcenia.
- Nie przesadzaj skarbie. Najważniejszy dla ciebie to powinien być ja i to jak między nami będzie się układać.
- Objecałeś, że nie będziesz mnie ograniczał - przypomniałam mu.
- No, bo nawet nie zamierzam tego robić, ale ty za to powinnaś mnie słuchać, wtedy będziemy się najlepiej dogadywać.
Jakoś w to wątpię.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro