Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14

Pov Harry

Nie podobało mi się to co powiedział Louis. Nie powinno mu zależeć na Adrianie, ona  jest tylko moja. I nie mam najmniejszego zamiaru się z nią z kimś więcej dzielić. Wystarczająco już się nacierpiałem gdy on wziął ją na noc. Czułem wtedy jak ktoś by mi wbijał szpilki prosto w serce. Przez całą noc w ogóle nie zmrużyłem oka. Ciągle wyobrażałem sobie co on z nią robi, a jak następnego dnia zobaczyłem ją ledwie żywa to nie mogłem wprost sobie wybaczyć, że do czegoś takie dopuściłem.

- Jestem pewien, że Adriana wolałaby wyprowadzić się stąd razem ze mną - powiedziałem pewnie. Co do tego to miałem pewność i to stuprocentową, bo ona sama mi to powiedziała.

- Ale nic mnie to nie obchodzi, bo ja tu rządzę - powoli już zaczynało mnie denerwować te jego wywyższanie się. Nic mu nie zawdzięczam, więc nie mam obowiązku się go słuchać. I nie zamierzałem tego robić.

- Może by tak ktoś mnie spytał o zdanie - podniosła głos by zwrócić na siebie naszą uwagę. Udało jej się, bo oboje spojrzeliśmy na nią.

- Ada ja naprawdę chce dla ciebie jak najlepiej. Chris umarł, ale to ja będę się teraz tobą opiekował - zapewnił ją Louis. Kompletnie nie rozumiałem jego zachowania odkąd tylko pamiętam to traktował dziewczyny jak przygody na jedną noc, a przecież już się pieprzył z Adrianą. Nie powinno już mu zależeć na tym by jej się przypodobać.

- Niczego od ciebie nie potrzebuję - odpowiedziała mu hardo.

Podniosła się do pozycji stojącej i jak dość szybko opuściła pomieszczenie. Louis od razu ruszył za nią i ja także nie zamierzałem pozostać w tyle.

Pov Adriana

Miałam już dość, nie byłam jakimś więźniem tylko wolnym człowiekiem, więc zdecydowałam jak najszybciej opuścić to miejsce, w którym spotkały mnie same nieszczęścia. Zanim tu trafiłam to moje życie było poukładane i spokojne. Może i czasem kłóciłam się z bratem, lecz to było nic.

W przedpokoju szybko włożyłam buty na nogi i gdy już chciałam chwycić za klamkę by otworzyć drzwi to poczułam jak ktoś lapie mnie w pasie. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Louisa.

- A ty gdzie się wybierasz piękna? - nie szarpałam się z nim, bo po pierwsze nie miałam na to siły, a po drugie to nie miało najmniejszego sensu, i tak nie miałabym z nim żadnych szans.

- Do domu.

- A po co, chcesz tam siedzieć sama?

- Nie, pojechałabym do mojej mamy. Chcę jak najszybciej zapomnieć o tym co mnie tu spotkało - wiedziałam, że może się wkurzyć, za te słowa, ale w obecnej chwili wcale mnie to nie obchodziło.

- A co jeśli ja nie chcę zapominać o tobie, co wtedy zrobisz?


Mam napisany jeszcze jeden rozdział, więc jeśli pod tym pojawi się dwadzieścia komentarzy, ale takich konkretnych opinii lub dotyczących fabuły, a nie next lub zwykłe super to jeszcze dziś dodam wam następny rozdział.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro