Marzenie niemożliwe...
Szukam przeznaczenia swego,
A ty drwisz ze mnie dnia każdego,
A w nocy, oczyszczasz się rachunkiem sumienia,
I tak w kółko aż do zmęczenia.
Ale nie twojego,
Tylko mojego.
Czy kiedyś ci się to znudzi?
Czy zauważysz,
Że mi to życie trudzi?
Ja, jestem tylko człowiekiem...nie maszyną,
Hej ty, zrozum to wreszcie!
Co ja Ci zrobiłam?
Czemu prześladujesz mnie we śnie?
Znowu to samo -
Kolejna noc nie przespana.
Boję się być sama!
Chodzę z pulsem wysokim,
W ciągłym lęku...
I powiem Ci to z ręką na sercu!
Mam dość takiego traktowania,
Po kątach rozkładania!
Postawie ci się wreszcie!
Kiedyś... może i nigdy nie nadejdzie...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro