Rozdział 3 cz.2
Nerea patrzyła na majaczącą przed nią sylwetkę Zamku Cieni. Miejsca, które na dłuższy czas miało stać się jej domem. Zamek nie prezentował się zbyt imponująco. Zbudowany był z granitu, miał kilka kondygnacji i wież, gołym okiem nie było widać żadnych wymyślnych zdobień. Biła od niego przeraźliwa prostota. Znacznie większą część skrywały grube mury obronne przez co sprawiał raczej posępne wrażenie. Zza grubych murów wystawały jedynie wieże. Jej wzrok zatrzymał się na tej najwyższej. Słyszała, że to właśnie z tej wieży Asshai, córka Neresis i zarazem jej morderczyni zdołała uciec. Kapłanka była bardzo ciekawa jak tego dokonała. Podobno tego samego dnia wielu kapłanów straciło życie. Bowiem mówiono, że Asshai emanowała jakąś niezwykłą mocą, a każdy, kto zbliżył się do jej komnaty, skakał z wieży. Nerea postanowiła, że zapyta o to Crossa, jej wuja. W końcu to on chciał, żeby się tutaj zjawiła. Chociaż nie wyjaśnił jej dlaczego.
- Imię i nazwisko- rozkazał strażnik.
- Czy Cross nie powiadomił was o wizycie swojej siostrzenicy?
- Jasne, że powiadomił. Przepraszamy za kłopot. Proszę wchodzić- rzucił drugi strażnik, odsuwając się na bok. Pierwszy strażnik postąpił tak samo.
Kapłanka minęła ich z wdziękiem. Czuła na sobie ich spojrzenia. Ale była do tego przyzwyczajona. W końcu była bardzo atrakcyjna. Mężczyźni oglądali się za nią od dawna. Miała włosy koloru srebra, coś pomiędzy bielą a szarością, jak twierdzili niektórzy. Krótko mówiąc, efekt był zniewalający, jakby z jej głowy spływały tysiące drobnych, aczkolwiek nie łamliwych ani nie zaniedbanych, nitek srebra. Do tego miała oczy barwy jadeitu. Pięknego, drogiego kruszcu z okrągłymi źrenicami na środku.
Nerea ujrzała Crossa i uśmiechnęła się lekko.
- Witaj, Nereo. Ale się zmieniłaś. Kiedy wyjeżdżałem z rodzinnego miasteczka byłaś jeszcze dzieckiem- powiedział Cross, lustrując ją spojrzeniem od góry do dołu.
- Ty wuju również się zmieniłeś. Robisz się coraz starszy. Jak tak dalej pójdzie to za kilka lat będziesz niedołężnym starcem- odparła kapłanka beztrosko.
- Nie ładnie tak dobijać brata swojej matki w zamku, do którego przybyłaś na jego zaproszenie.
- Nie ładnie tak załatwiać wszystko za plecami osoby, której to dotyczy, przekupując własną siostrę i jej męża- odparowała Nerea.
Cross westchnął.
- Wiem, że sprowadziłem cię tutaj bez możliwości wyboru, ale...
- Miałam wybór- przerwała kapłanka. Rozważałam ucieczkę w trakcie drogi do Zamku Cieni, ale uznałam, że nie zostawię moich rodziców z długami.
Z nieznanego kapłance powodu wuj zaproponował dość pokaźną sumę jej rodzicom w zamian za sprowadzenie jej tutaj. Nereę pocieszała myśl, że rodzice przynajmniej się zastanowili zanim ją sprzedali. Zastanawiali się podobno bardzo długo, ale odsetki z dnia na dzień rosły, a pieniędzy nie przybywało. Czarny rynek rządził się własnymi prawami, a tak zwany procent rosnął niebywale szybko.
- Wiem, że sprowadziłem cię tutaj w nieodpowiednich okolicznościach, ale pragnąłem tylko spędzić z tobą trochę czasu. Jestem twoim wujem, a nie widziałem cię od ponad dziesięciu lat. Poza tym Zamek Cieni jest naprawdę ciekawym miejscem.
- Mam taką nadzieję.
Nie uwierzyła w jego wyjaśnienie. Ani odrobinę. Nawet jej matka i jednocześnie siostra Crossa ją przed nim ostrzegła.
- Cross zawsze ma jakiś ukryty cel, coś do czego dąży po trupach. Być może nawet dosłownie. Nie ufaj mu i nie wierz we wszystko, co mówi- oznajmiła jej rodzicielka tuż przed wyjazdem.
Nerea zapamiętała jej słowa i zamierzała się ich trzymać. Wuj raczej nie prezentował się jako osoba, która postępuje bezinteresownie.
Jednak nawet jej matka nie wspomniała o pieniądzach, które dostaną, jak przyjedzie na miejsce. Domyśliła się tego ze strzępków rozmów, które prowadzili jej rodzice w domu i poza nim. Raz na przykład podsłuchała jak jej ojciec spotkał się z mężczyzną, który pożyczył mu kiedyś sporą sumę. Usłyszała zaledwie trzy wypowiedzi. Wystarczająco dużo, aby domyślić się reszty.
- Twój czas się kończy. Jeśli nie spłacisz długu, zapłaci za to twoja córka. Niezła jest. Jak zacznie dla nas pracować to spłaci twój dług.
- Nie próbujcie się nawet do niej zbliżać!- warknął od razu jej ojciec.- Oddam całą kwotę za dwa dni.
- Oby, bo to będą ostatnie dwa dni jakie ci damy. Więcej czasu nie dostaniesz.
Kapłanka musiała przyznać, że usłyszenie tej rozmowy pomogło jej w podjęciu decyzji. Miała do wyboru przyjechać do Zamku Cieni albo uciec gdzieś w trakcie podróży i nigdy więcej nie pokazywać się w rodzinnym mieście. Prawdopodobnie nawet nie miałaby po co tam wracać. Istoty na czarnym rynku się nie patyczkowały. Pieniądze, praca albo śmierć- taki był wybór.
- Zapewniam cię, że będziesz miała co robić. Chcesz najpierw odpocząć czy pozwolisz się oprowadzić po zamku? Zrobię to z przyjemnością.
- Możesz mnie najpierw oprowadzić- zdecydowała Nerea, chociaż nie miała na to najmniejszej ochoty. Niemniej lepiej było poznać otoczenie, w którym będzie mieszkać
Tak jak się spodziewała, zamek nie wyróżniał się niczym szczególnym. W środku wyglądał tak samo jak na zewnątrz. Gołe granitowe ściany i podłogi po części usłane dywanami. Wnętrza tylko pogłębiały posępne wrażenie, jakie wywarła budowla.
- Chcesz wejść na którąś wieżę?- zapytał Cross.
- Tak, na tę najwyższą- odpowiedziała kapłanka. Może tam zdoła zgadnąć jak uciekła Asshai. Kto wie, może po jakimś czasie będzie chciała uciec, a wuj zamknie ją w wieży. Wtedy sposób na ucieczkę okaże się bardzo przydatny. Nigdy nie wykluczała takiej możliwości. Dla dobra rodziców musiała tylko dotrzeć do Zamku Cienia i poczekać aż Cross im zapłaci.
Kapłan skinął głową i zaprowadził ją na klatkę schodową prowadzącą do najwyższej wieży w całym Wiecznym Mieście. Ruszył krętymi schodami w górę, a siostrzenica za nim. Kilka razy się zatrzymali, żeby trochę odsapnąć. Jak się okazało kondycja kapłanki wcale nie była taka zła jak myślała, Crossa oczywiście była znacznie gorsza. Najwidoczniej tak długie schody nie były odpowiednie dla prawie pięćdziesięciolatka. Mimo wyraźnego zmęczenia jej wuj nie narzekał, a przynajmniej głośno. W myślach zapewne krążyły przekleństwa w kierunku nowo przybyłego gościa, ponieważ z jej powodu tam szli.
Przed jedną z komnat na najwyższych poziomach Nerea przystanęła.
- Czy to tutaj była więziona morderczyni Neresis?
- Tak, właśnie w tej komnacie- odparł z wyraźną niechęcią.- Idziemy dalej?
- Mogę zajrzeć do środka? Ktoś tam jest?
- Nie, cela jest pusta. Od czasu ucieczki Asshai nikogo tam nie zamknięto. Obawiano się, że więzień w jakiś sposób stamtąd ucieknie.
Na wzmiankę o ucieczce Cross zacisnął lekko zęby ze złości.
Nerea otworzyła drzwi. To była zwykła cela o dość znośnym standardzie w porównaniu z lochami oczywiście. Składała się z dwóch pomieszczeń. Małego pokoju i mikroskopijnej łazienki. W pokoju znajdowały się tylko łóżko z cienkim materacem i kocem oraz szafa. Naprzeciwko drzwi znajdowało się okno z kratami. Kapłanka podeszła do niego i wyjrzała na zewnątrz. Od razu w twarz uderzył ją chłodny powiew wiatru, a włosy zerwały się do szaleńczego tańca. Z zakratowanego okna rozpościerał się widok na cały teren znajdujący się za grubymi murami. Kapłanka nie widziała żadnej możliwej drogi ucieczki.
- Odkryto już jak to zrobiła?
- Nie, nikt tego nie wie. Miejsce było dobrze zabezpieczone starymi runami i bardziej ówczesną magią. Nawet najpotężniejsi kapłani i kapłanki cienia nie potrafili rzucić tu jakiegokolwiek czaru.
- To prawda, że kapłani, którzy się zbliżyli skakali z wieży?
- Tak, ale mieliśmy na oku wszystkie wyjścia z zamku i przede wszystkim jedyne wyjście z wieży. Nie uciekłaby bez pomocy magii. Możemy iść dalej?
- Właściwie nie ma tu nic ciekawego- mruknęła Nerea, omiatając wzrokiem komnatę więzienną. Zastanawiała się jakim cudem Asshai zdołała uciec.
Kapłanka i kapłan weszli na sam szczyt wieży. Nerei aż zaparło dech w piersi. Widok był oszałamiający. Wschodzące słońce rozświetlało zamek i jego grube mury, dzięki czemu nie wyglądały już tak posępnie. Chłodny wiatr muskał jej skórę.
- Ale pięknie- odezwała się srebrnowłosa. Czuła się jak bóg, jakby to ona tutaj rządziła. Wszystko wokół niej wydawało się takie małe, no może poza samą wieżą. Kapłanka wiedziała, że jeszcze nie raz tu przyjdzie.
Po chwili zeszli na dół, a Cross oznajmił, że to koniec oprowadzania.
Urok tego miejsca zniknął wraz z powrotem do kamiennych korytarzy emanujących chłodem.
- Jeśli będziesz czegoś potrzebować, poproś służbę. Muszę już iść. Obowiązki mnie wzywają- odrzekł jej wuj, oddalając się korytarzem.
Nerea weszła do swojego nowego pokoju. Był tak samo posępny jak reszta zamku, ale postanowiła, że jeszcze coś z tym zrobi. Kapłanka opadła na swoje łóżko. Była zmęczona, a łóżko bardzo wygodne, więc nawet nie zauważyła, kiedy zapadła w sen.
Obudziła się kilka godzin później. Kiedy otworzyła oczy, na zewnątrz było już całkowicie ciemno. Nerea z niechęcią wyszła z łóżka. Nigdy wcześniej nie spała tak dobrze. Było takie wygodne, że aż nie miała ochoty z niego wychodzić. Postanowiła przejść się na spacer. Wiedziała, że to nie była odpowiednia pora, ale ciekawość zwyciężyła. Kto wie na co się natknie w środku nocy w Zamku Cieni.
Ubrała buty i płaszcz. Skryła swoje srebrzyste włosy pod kapturem, a potem wyjrzała z pokoju. Korytarz był pusty. Pierwszym odgłosem, na który się natknęła były jęki zabawiającej się pary. Nie było to nic niezwykłego, więc poszła dalej. Usłyszała ściszone głosy. Jeden z nich od razu rozpoznała, dlatego przystanęła wytężając słuch.
- Starszyzna chce w końcu mianować władcę- powiedział Cross.
- Więc jaki w tym problem?- zapytał drugi głos należący do osoby, której nie znała.- Niech wybiorą ciebie. Inaczej kapłani i kapłanki cienia będą w niebezpieczeństwie.
- Robię wszystko, co w mojej mocy, żeby tak było, ale to nie jest takie proste.
- To się pośpiesz. Pani w czerwieni chce wiedzieć czy kapłani i kapłanki cienia są po jej stronie czy przeciwko.
- Jasne, że po jej stronie. Ale potrzebuję czasu.
- Przekażę jej to, ale nie mogę niczego zagwarantować. Pani w czerwieni może nie okazać się tak cierpliwa.
- Rozumiem- mruknął jej wuj, a po korytarzu rozniósł się odgłos kroków.
Nerea przez chwilę spanikowała, rozważając w głowie szybką ucieczkę, ale na szczęście okazało się, że nieznajomy poszedł w drugą stronę. Kapłanka odetchnęła z ulgą, a potem wyszła zza rogu. Cross odwrócił się w jej stronę. Nerea dostrzegła zdziwienie malujące się na jego twarzy w nikłym blasku księżyca wpadającym przez nieliczne okna.
- Co tutaj robisz, Nereo?
- Wyszłam na spacer, żeby poznać sekrety mieszkańców Zamku Cieni- odparła kapłanka beztrosko.- Wiedz, że nie uwierzyłam w twoją bajeczkę o spędzeniu wspólnie czasu. Chcę poznać prawdziwy cel sprowadzenia mnie tutaj. Mam też kilka pytań, co do tej twojej tajemniczej rozmowy w środku nocy.
- Chodźmy do mojej komnaty. Mogłem się domyśleć, że takie wyjaśnienie cię nie zadowoli, ale prędzej czy później i tak poznała byś prawdę.
Resztę drogi przebyli w milczeniu. Kiedy zamknęły się drzwi, Cross znowu się odezwał.
- Żebyś wszystko zrozumiała muszę zacząć od samego początku. Jakiś rok temu, kiedy Neresis jeszcze żyła...
- Co ma do tego wszystkiego Neresis?- przerwała mu Nerea.
- Posłuchaj to się dowiesz. Pewnego dnia przyszła do mnie kobieta w czerwonym płaszczu...
- Pani w czerwieni, tak?
- Tak, nie przerywaj mi. Weszła pomimo że pod drzwiami stali strażnicy, a żaden z nich nie powiadomił mnie o gościu. Poczułem niepokój, ale ona zapewniła mnie, że nie zrobi mi krzywdy. Później pokazała przerażającą wizję. Wizję w której pod mury Zamku Cieni przychodzą tysiące straszliwych mutantów. Nawet nie wiem jak je opisać. Oczy lśniące karmazynowym blaskiem, przeraźliwie ostre zęby, różne deformacje ciała i brak ludzkich zachowań, przeraźliwy głód.
- Nie rozumiem. Nigdy nie słyszałam o czymś takim.
Kapłanka poczuła niepokój. W oczach Crossa dostrzegła strach, bardzo silny. Może i nie znała swojego wuja za dobrze, ale nie wyglądał na osobę strachliwą, która bała się byle czego.
- Może ona też ci to kiedyś pokaże. Niemniej istotny jest fakt, czym żywią się te bestie. One jedzą nadnaturalne i ludzkie mięso. Zabijają napotkane na swojej drodze istoty i po prostu je zjadają.
Nerea spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami. Kanibalizm? Myślała, że to już przeszłość, że zdarzało się to tylko w nielicznych i odosobnionych przypadkach. Uświadomiła sobie, że tkwiła w błędzie. Wcześniej uważała, że okrutne upodobania demonów były złe. Ale coś takiego zwyczajnie nie mieściło się jej w głowie.
- Czemu nigdy wcześniej nie słyszałam o mutantach?
- Powstały w laboratorium i dopiero niedawno zostały wypuszczone. Ale wracając do tematu. Pani w czerwieni kazała mi wybierać- przejęcie władzy i pełna współpraca albo powolne i niebywale bolesne wymarcie całego naszego gatunku. Co byś wybrała na moim miejscu, Nereo?
- To samo co ty, ale nadal nie wiem do czego zamierzasz. Co ta historia ma wspólnego ze mną?
- Zaraz do tego dojdę. Wiesz, że dużo zapłaciłem za zdobycie władzy? Chociaż nadal mi się to w pełni nie udało. To przeze mnie zginęła Neresis.
- Czyli jej córka była niewinna?
- Asshai znalazła się po prostu w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Musiałem zabić Neresis, wiesz dlaczego. Pierwotnie miała zginąć z powodu nieudanego rytuału, zjawił się ten mag krwi i... Zresztą nie ważne. Po prostu wybrałem mniejsze zło.
- Rozumiem, lecz nadal nie wiem co ja tu robię. Przecież nie bez powodu zapłaciłeś moim rodzicom aż tyle za mój przyjazd.
Te słowa zostawiły jej gorzki smak na języku. Można było jej rodziców usprawiedliwiać. Przecież nie mieli wyboru, ale to była bzdura. Zawsze miało się jakiś wybór, mniej lub bardziej przyjemny. Z reguły mniej, ale jednak on istniał. Rodzice po prostu ją sprzedali.
- Rzeczywiście mam pewne warunki. Po pierwsze chciałbym, abyś mówiła o mnie same dobre rzeczy. Wątpię, żeby to cokolwiek dało, ale lepsze to niż nic. Jakby ktoś się pytał to utrzymywaliśmy kontakt i jestem dla ciebie niczym drugi ojciec. W porządku?
- Z drugim ojcem bym nie przesadzała, ale trochę pozytywnych epitetów może być. To nie wszystko, prawda?
- Nie, chciałbym żebyś była moimi oczami i uszami w Zamku Cieni. Chcę na bieżąco wiedzieć, co się dzieje w zakamarkach i u istot, które za mną nie przepadają. Rozumiesz, co mam na myśli?
Czyli miała dla niego szpiegować. Spodziewała się czegoś znacznie gorszego. Dzięki temu przynajmniej pozna kilka sekretów i innych ciekawych rzeczy.
- Doskonale- przytaknęła Nerea z uśmiechem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro