Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Kobieta demon miała czarne, nieprzeniknionione oczy pozbawione białek, co bardzo kontrastowało z jej śnieżnobiałymi włosami. Z jej pleców sterczały duże, postrzępione na końcach, czarne skrzydła. Zwiewna, czarna szata powiewała za nią przy każdym kroku niczym obłok dymu, a na jej ramieniu siedział kruk. Spojrzała swoimi smolistymi oczami na niemowlę. Jej mimika pozbawiona była wszelkich emocji. Uniosła swoją, trupio bladą dłoń, zakończoną długimi niczym szpony paznokciami w kierunku dziecka.

- Mogę?- spytała rodziców dziewczynki. Matka dziecka spojrzała na męża niepewnie. Mężczyzna skinął głową i obdarzył żonę lekkim, pokrzepiającym uśmiechem. Kobieta demon podniosła dziecko ostrożnie na tyle, na ile pozwalały szpony.- Widzę mrok, krew, śmierć... tak dużo krwi, niemal czuję jej zapach, metaliczny posmak i nutkę...- kobieta demon wciągnęła mocno powietrze.- ... Bólu. Tak dużo bólu. Ta dziecinka wiele będzie musiała przejść. Zdrada, strata bliskich, a nawet rodziców...

- O czym ty mówisz stara wiedźmo?- przerwała jej przerażona matka dziecka.- Żyjemy i nie zamierzamy odchodzić z tego świata. Zostaw ją- poprosiła i wyciągnęła ręce w stronę demonicy, by dostać swoje dzieciątko.

- Ell, daj jej skończyć nic się nie stanie naszej małej Scarlett- próbował uspokoić ją mąż.

- Ach ci śmiertelnicy, boją się tego, czego nie znają, uważają nas za potwory, ale kiedy przychodzi śmierć, demon ją akceptuje, a człowiek zrobi wszystko, żeby przeżyć nawet, jeśli musiałby zabić setkę niewinnych ludzi. Zrobi to i wiele więcej dla życia, które jest tak krótkie i ulotne, że nie warto się go trzymać- powiedziała kobieta demon.

- A więc kim ona jest, czcigodna Meletos?- zapytał łagodnie ojciec niemowlęcia.

- Jest kimś, kogo jeszcze świat nie ujrzał, stworzeniem, które może wiele zmienić, ale nie wiadomo czy na dobre czy złe. Może zrobić wiele albo umrzeć. Wszystko zależy od jej wyborów.

- Zdradzisz, chociaż rasę, o czcigodna?

- Mag o krwi potężniejszej niż każdy, który jest na ziemi albo i pod nią. Silniejszej od zmarłych i nekromantów. Kto wie, może nawet od samej Elieli albo jest z nią na równi, jak Książę Ciemności. Chrońcie ją przed Radą i śmiertelnikami, aniołami, demonami i każdą istotą jaka się do niej zbliży. Nikt nie przejdzie koło takiej potęgi bez powodu, ani żadna istota nie oprze się temu, czym emanuje.

- Czyli, o czcigodna?

- Śmierć. Czuć od niej odór śmierci- powiedziała demonica, a w jej oczach zatańczył biały ogień. Rozległ się cichutki płacz dziecka, który szybko umilkł po usłyszeniu pęknięcia. Rodzice niedawno narodzonej córeczki spojrzeli w jej kierunku. Matka padła na kolana, oczy miała przeszklone od łez, a z ust wydobył się jej krzyk. Można by powiedzieć, że nieludzki. Ojciec zasłonił dłonią usta, żeby nie zwymiotować.

- D-d-dlaczego?- wydukał w końcu ojciec, patrząc na nieruchome już ciało swojego jedynego dziecka. Z piersi malutkiej Scarlett wypływała szkarłatna krew. Kobieta demon wyciągnęła swoje długie, wyglądające jak szpony paznokcie z ciałka dziecka. Oblizała je z okrutnym uśmiechem.

- Wyborne. Gdybym miała więcej czasu z pewnością nie zmarnowała bym świeżej krwi niewiniątka. Śmiertelniku zapamiętaj sobie- zwróciła się do ojca dziecka.- Nigdy nie ufaj demonom, a tym bardziej, gdy nie istnieje nic bardziej kuszącego jak krew niemowlęcia, nieskażonego złem.

- Ty potworze!- krzyknęła matka dziecka i rzuciła pierwszym, co miała pod ręką. Wazon rozbił się dokładnie cal od głowy demonicy.

- Zamierzałam zostawić was przy życiu, ale nigdy nie będę uciekać przed słabą śmiertelniczką- oznajmiła Meletos i upuściła dziecko, które z głośnym chrzęstem łamanych kości uderzyło o posadzkę. Niczym dzika bestia rzuciła się na matkę martwego już dziecka. W jej oczach znowu zatańczyły białe płomienie. Wbiła długie, przypominające szpony paznokcie w brzuch kobiety, która krzyknęła z bólu i opadła na posadzkę. Przyłożyła dłoń do rany na brzuchu i ujrzała krew. Nagle zaczęła się dusić i głośno kaszleć. Krople krwi skapywały z jej ust na posadzkę. Demonica złapała ją za gardło i podniosła nad ziemią. Drugim szponem już zamierzała zakończyć jej żywot, gdy ojciec dziecka rzucił nożem w jej głowę. Z rany zaczęła wypływać czarna, rzadka ciecz. Demonica obróciła się rozwścieczona w stronę mężczyzny. Upuściła jego ukochaną, która nie miała siły wstać i tylko zwijała się na posadzce z bólu. Kobieta demon rzuciła się na mężczyznę i zanim zdążył zareagować, wbiła mu szpony w gałki oczne. Mężczyzna wrzasnął przeraźliwie. Już nie wiadomo było czy kobieta, leżąca na ziemi dusi się własną krwią czy łzami. Demonica z okrutnym uśmiechem na twarzy wyciągnęła z jego oczodołów gałki oczne, a potem przekręciła jego głowę tak, że nienaturalnie patrzyła się za siebie. Kobieta demon cisnęła jego zwłokami o posadzkę z całej siły. Głowa mężczyzny patrzyła się idealnie w stronę jego żony pozbawionymi gałek ocznych, wypełnionych krwią oczodołami. Kobieta zamknęła oczy. Nie potrafiła patrzeć na swojego męża w tym stanie. Wokół niej zebrała się już całkiem pokaźnych rozmiarów kałuża krwi. Demonica podeszła do niej powolnym krokiem. Napawała się jej cierpieniem z każdą kolejną chwilą. Kucnęła koło niej, a matka dziecka wstrzymała oddech. Szpon demonicy wszedł w klatkę piersiową kobiety, rozszarpując ją i odsłaniając znajdujące się wewnątrz narządy. Szpon przesuwała coraz wyżej, rozpruwając kolejne narządy i rozcinając skórę z łatwością. Kobieta krzyczała przeraźliwie, błagała i modliła się aż do chwili, kiedy wreszcie opuściła ten świat.

- Mówiłam, że żadna istota nie przejdzie koło niej obojętnie- mruknęła demonica, a w jej szponach zatańczyły płomienie. Przejechała ręką po zasłonach, aż zajęły się ogniem, a potem podeszła do zmasakrowanych zwłok.- Szkoda, że nie zrobiłam tego za waszego życia- kobieta demon przyłożyła dłonie do głów swoich ofiar i poczekała aż się zapalą. Dopiero wtedy teleportowała się do Piekła, do ostatniego, dziewiątego kręgu, w którym mieszkał Lucyfer. Ujrzała wysokiego mężczyznę o czarnych, krótkich włosach i lekkim zaroście. Był bardzo przystojny. Można by powiedzieć, że wyglądał niemal śmiertelnie, gdyby nie ogromne, czarne skrzydła, rozłożone dzięki, czemu można było je podziwiać w całej okazałości i oczy czerwone, pozbawione białek, koloru świeżej krwi. Diabeł, widząc demonicę odesłał rudowłosą służącą.

- Wzywałeś mnie, panie- powiedziała demonica skłaniając lekko głowę.

- Nie spełniłaś moich rozkazów Meletos. Mówiłem, żebyś tylko ich nastraszyła, była swego rodzaju wyrocznią, zjawą, która rozkaże to dziecko ofiarować Piekłu. Takie dzieci zjawiają się raz na kilka setek lat, a ty wszystko zaprzepaściłaś. Znasz zasady Piekła i hierarchii?

- Tak, panie- odpowiedziała potulnie.

- A więc je przypomnij, bo najwidoczniej o nich zapomniałaś- nakazał Lucyfer.

- Im trudniejsze życie ma zmarły, tym wyższą rangę Kręgu Piekielnego zdobędzie. Wpływa na to również powód śmierci- wyrecytowała Meletos.

- A czego mogło doświadczyć dziecko skoro urodziło się kilka miesięcy temu? Madczynej miłości- syknął Lucyfer, jakby ostatnie słowa były najokrutniejszymi, jakie kiedykolwiek powiedział.- Tylko jedna rzecz mogła to zmienić. Zabicie przez ukochaną osobę, członka rodziny. A ty to wszystko zaprzepaściłaś dla swojego honoru. Eshell przynieś ją- zawołał asystentkę. Do pomieszczenia weszła bardzo atrakcyjna blondynka o błękitnych oczach. Z jej pleców również wyrastały czarne skrzydła, jednak nie dorównywała one nawet w najmniejszym stopniu tym Lucyfera. Na rękach niosła dziecko, które było znane demonicy. Aż jej ślinka ciekła na wspomnienie tej przepysznej krwi.

- Nie waż się jej nigdy więcej tknąć lub zranić. Zostajesz degradowana do Piątego Kręgu.

- Tak, panie- skłoniła się demonica i rozpłynęła w powietrzu, pozostawiając po sobie tylko obłok czarnej mgły.

- I co ja teraz z tobą zrobię, Skye?

~~~~~
Hejka

To jest moja pierwsza opublikowana książka na wattpadzie. Będę wdzięczna za opinie i pokazanie błędów. Codziennie będę publikować jeden rozdział. Mam nadzieję, że komuś się to spodoba

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro