Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 29

Rudowłosa wparowała do prowizorycznego archiwum. Gestem pozbyła się wszystkich demonów przebywających w pomieszczeniu, oczywiście poza samym Lucyferem. Musiała z nim porozmawiać.

- Okłamałaś mnie- powiedziała chłodno demonica.- Po raz kolejny, ojcze.

- Chloe, przecież...

- Mówiłeś mi, że nie jesteś moim ojcem. Tak wiem, ale normalnie wychowanie kogoś sprawia, że staje się twoim dzieckiem. Lecz Pana Piekła nie dotyczą takie przyziemne ustalenia. Zapamiętam, żeby zwracać się do ciebie po imieniu, Lucyferze.

- Przesadzasz, Chloe. Nie powinnaś się tak do mnie odzywać. Jeśli przyszłaś z pretensjami, to się pośpiesz, bo moja cierpliwość wkrótce się skończy.

- Myślałeś, że się nie zorientuję? Robiłeś mi testy na potencjał magiczny tyle razy, że sama potrafię go zrobić. Czemu nie powiedziałeś mi od razu prawdy?

- Uspokój się. Jeśli chcesz kiedyś rządzić w Piekle, musisz się przyzwyczaić do zdobywania informacji. Jeśli jako władczyni pokażesz słabość, zabiją cię. Piekło nie jest odpowiednim miejscem dla każdego.

- Mówisz mi o tym od samego początku. Skoro sama miałam zdobywać informacje, z przyjemnością ci je zaprezentuję. Sprawdzałeś ile jest w Oxcross Dzieci Światła. Jak sądzę, w innych szkołach zrobisz to samo. Wiem również, iż Keranne zostało zaatakowane przez Dzieci Światła i podczas obrad powołaliście specjalną jednostkę, żeby zabić nowego przywódcę. Co jeszcze przede mną ukrywasz, Lucyferze?

- Znasz skład tej grupy?

- Oczywiście. Trzy wiwerny z ostatniego kręgu piekielnego. Cleos Python. Zmiennokształtna trucicielka Jassmine. Prawa ręka Elieli, anioł o imieniu Arren. Wilkołak o imieniu Rodric i Doner, zwany Cichym Rozpruwaczem. Jeszcze jakieś pytania?

- Nie powinnaś się tak do mnie zwracać, ale tym razem ci daruję. Słyszałaś o Asshai, byłej narzeczonej Lyskiana?

- A kto nie słyszał? Wszędzie jej poszukują. Uciekła przed publiczną egzekucją w bardzo dziwnych okolicznościach. Może byłbyś tak łaskawy, Lucyferze, żeby zdradzić mi te okoliczności? Powstało mnóstwo plotek na ten temat. Trudno mi określić, co naprawdę się w tej wieży wydarzyło, bo każda z wersji brzmi mniej prawdopodobnie od poprzednich.

- Wszyscy kapłani, którzy zbliżyli się do jej celi szli na najwyższą wieżę i stamtąd skakali. Nikt tego nie przeżył.

- I tylko tyle?- zdziwiła się Chloe. Podobno własnoręcznie wypruła kapłanom wnętrzności i nawet trochę ich skosztowała. Według plotek ptaki z pobliskich miast umarły oraz spadały nocą z nieba, niczym deszcz.- Słyszałam znacznie gorsze plotki.

- Nie powinnaś słuchać plotek.

Skoro nic mi nie chcesz mówić, to skąd mam wiedzieć, co się dzieje?- zadała sobie pytanie w myślach. Pozostają mi tylko plotki.

- Dlaczego? Wybacz, Lucyferze, ale w plotkach zawsze jest trochę prawdy. Po prostu trzeba wiedzieć ile.

- To prawda- zgodził się Pan Piekła.- Tylko pamiętaj, że nie możesz wierzyć we wszystko. Mam do ciebie pewną sprawę. Chciałbym, żebyś zaprzyjaźniła się z członkami wpływowych rodów demonicznych z Piekła.

- Dobrze- odparła potulnie, chociaż nie zamierzała zastosować się do jego rozkazu. Wystarczy, że będą się jej bali.- Długo jeszcze zostaniesz w Oxcross?

- Maksymalnie trzy dni- odpowiedział, a rudowłosa w duchu się ucieszyła.

- Wybacz, ale muszę już iść na lekcje- powiedziała i wyszła, zamykając drzwi archiwum. Chloe była na niego wściekła. Zawsze był w stosunku do niej chłodny, ale teraz przesadzał. Do tego nagle postanowił jej wybierać znajomych. Cieszyła się, że będzie tu jeszcze tylko przez trzy dni, bo szczerze miała go dość, a jego rad już w szczególności.

Demonica poszła na lekcje, ale nie potrafiła się na nich w ogóle skupić. Zawsze tak miała po rozmowie ze swoim ojcem, to znaczy Lucyferem. Po co ją wychował skoro nawet nie może się tak do niego zwracać? Nie oczekiwała wiele. Chciała tylko trochę ciepła i zaufania. Myśli Chloe mimowolnie powędrowały w stronę spotkania z jej nowym bogiem. Panem i władcą, który obdarzył ją niezwykłą mocą oraz który był dla niej milszy niż Lucyfer. Miała ochotę rozpalić ogień i z nim porozmawiać. Przed pamiętną rozmową nie widziała w płomieniach nic ciekawego, teraz wydawały się jej niewiarygodnie piękne. Zastanawiała się, dlaczego wcześniej tego nie dostrzegała. Teraz mogła się w nie wpatrywać godzinami, a nawet ich dotykać. Czuła wtedy przyjemne ciepło rozchodzące się po ciele. Jej skóra stała się odporna na ogień. Nawet się nie czerwieniła pod wpływem ciepła.

- Jak dobrze, że cię znalazłam- odparła Lyenne.- Dzisiaj spotka cię niewyobrażalny zaszczyt. Nasz bóg i władca poprosił mnie, żebym zabrała cię dzisiaj na naradę Dzieci Światła w niezwykłe miejsce. Zrobię to z przyjemnością.

- Naprawdę tak powiedział?- spytała zdziwiona Chloe.- Nie mów, że zabierzesz mnie do kryjówki Dzieci Światła?

- Pokochasz to miejsce, tak jak wszyscy, którzy mieli zaszczyt tam być- oznajmiła z radością wampirzyca.

Córka Lucyfera bardzo się cieszyła. Bóg, w którego wierzyła od kilku dni obdarzył ją większym zaufaniem niż Pan Piekła, rzekomo jej ojciec.

- Już się nie mogę doczekać. Kiedy tam idziemy?

- Po lekcjach. Wszystko w porządku? Rozmawiałaś z ojcem, prawda?

- Tak. Wiesz, że on chce mi teraz wybierać znajomych? Od kiedy zaczęłam chodzić do Oxcross, miał mnie gdzieś, a teraz chce mi dyktować, co mogę robić.

Chloe poszła na stołówkę zjeść lunch. Zobaczyła tam Lucyfera siedzącego przy stole z Halloweyem i nauczycielami. Postanowiła udawać grzeczną córeczkę. Chloe przysiadła się do trzech demonic pewnie z ważniejszych rodów. Zgadywała to po ich wyniosłym zachowaniu. Kiedy usiadła przy ich stoliku, obrzuciły ją pogardliwymi spojrzeniami. Najwidoczniej nie wiedziały z kim miały do czynienia.

- Kontynuujcie rozmowę jak gdyby mnie tutaj nie było. Inaczej skończycie tak jak ta laska, której ucięłam głowę- powiedziała z satysfakcją, obserwując diametralną zmianę w ich zachowaniu.- I nie patrzcie się na mnie z widocznym strachem.

Resztę lunchu spędziła słuchając nudnej rozmowy demonic, które po chwili bez problemu ją ignorowały. Ale z daleka wyglądało to jakby z nimi rozmawiała. Od razu po lekcjach poszła pod bramę szkoły i zobaczyła tam Lyenne.

Córka Lucyfera po kilku teleportacjach straciła orientację. Nie potrafiła powiedzieć, gdzie były. Zatrzymały się dopiero w niewielkim miasteczku.

- Witaj w Gulltown- powiedziała młoda. Python. - To miasteczko w całości należy do Dzieci Światła i tylko one tutaj mieszkają.

Chloe z nieukrywaną ciekawością rozglądała się po niewielkim miasteczku. Zauważyła, że ludzie byli tu szczęśliwi, naprawdę szczęśliwi. Dzieci biegały i się bawiły, śmiejąc się przy tym głośno, ale naturalnie. Nikt nie był biedny. Od razu przypomniały się jej słowa jej Boga i władcy. Zabijanie nie sprawia mi przyjemności. Chcę tylko, aby na świecie zapanował pokój. Prawdziwy pokój. Żeby już nikt nigdy nie musiał cierpieć. Dopiero teraz, kiedy ujrzała to miasteczko, poczuła, że to nie była tylko część perswazji, wyimaginowanej pięknej historyjki stworzonej by zachęcić potencjalnych wspólników. To było jak najbardziej realne, ale okupione krwią i ogromem wysiłku. Pomimo tego, była gotowa oddać życie, żeby się do tego przyczynić.

- To miasteczko ma prawie pięćset lat. Ludzie nigdy nie zaznali tutaj bólu. Spędzają tutaj całe swoje życie, ale są z tego powodu bardzo szczęśliwi- odezwała się Lyenne.

- Piękne miasteczko- przyznała córka Lucyfera.- Gdzie idziemy?

- Musimy spotkać się z wysłannikiem naszego Boga i władcy. Aiden był pierwszym odrodzonym Dzieckiem Światła. To on wskrzesił naszą wiarę i zapalił w nas na nowo płomienie naszego Boga i władcy.

Ta miła panująca atmosfera była dla rudowłosej czymś niezwykłym. Wręcz nienaturalnym w porównaniu z Piekłem i Wiecznym Miastem, gdzie spędziła większość swojego życia.

Chloe i Lyenne zatrzymały się dopiero pod starą, zniszczoną ruderą. Demonica z uznaniem zauważyła, że była to jedyna w całym Gulltown. Tylko czemu się tutaj zatrzymały?

- Zamknij oczy i sprawdź, co wyczujesz- powiedziała Python, a córka Lucyfera jej posłuchała. Zamknęła oczy i wtedy uderzył w nią potężny żar. Ogarnęły ją płomienie, ale jej nie parzyły. Po chwili zniknęły bez śladu.

- Co to było?

- Ostateczny sprawdzian- odparła wampirzyca.- Teraz chodźmy do środka. Aiden już na nas czeka.

Kiedy weszły do środka,teleportowały się do jaskini wydrążonej w jasnej, półprzezroczystej skale. W środku niej płonęły złociste płomienie, ale kiedy Chloe dotknęła ściany, nie poczuła ciepła.

- Wybacz te wszystkie środki ostrożności- odezwał się mężczyzna o gęstych miedzianych włosach i złotych jak płomienie oczach.-Nazywam się Aiden i jestem wysłannikiem naszego boga i władcy, a to jest Rodric.

Obok niego stał wysoki, umięśniony mężczyzna o krótkich, kasztanowych włosach.

- Cieszę się, że mam okazję was poznać. Nazywam się Chloe Marquell.

- Niedawno nasz bóg i władca rozpalił w niej swój złocisty ogień. Czujecie jaki jest wielki?- zapytała wampirzyca.

- To prawda, Lyenne. Przyznam, iż nie wierzyłem, że córka Lucyfera może nam pomóc w oczyszczaniu świata. Teraz zmieniłem zdanie- rzekł Aiden, prowadząc ich do dużej komnaty, wydrążonej w skale. Na samym środku stał duży stół z mapami Tael Bren, Wiecznego Miasta, Piekła i nawet ludzkich krain.

- Chloe ma też bardzo rozległą wiedzę- dodała Lyenne.- Sami zobaczycie jak zaczniemy.

- Dobrze. Myślę, że powinnaś córko Lucyfera poznać powód, dla którego cię zaprosiliśmy- zaczął Aiden.- Wiesz kim jest Rodric?

- Wilkołakiem, który został wybrany jako jedyny ze swojego gatunku do specjalnej jednostki, która zapewne ma cię znaleźć, Airenie.

- Zrobię wszystko, co w mojej mocy, by temu zapobiec- wtrącił Rodric.

- Nie wątpię. Gdzie się udasz z resztą tej specjalnej grupy, Rodricu?

- Najpierw Arren zaproponował Tael Bren, ale reszta miała co do tego zastrzeżenia. Po pierwsze jest to zbyt blisko Elieli, a po drugie wiwerny wyczytały w myślach anioła, że ma tam siostrę, która jest w ciąży. To oczywiste, że nie będzie potrafił skupić się na śledztwie.

- Wybacz, że ci przerywam- mruknęła rudowłosa.- Czy mógłbyś nam opowiedzieć coś o pozostałych członkach grupy? Znam ich tylko z imienia i nazwiska. Kto wydaje ci się najbardziej niebezpieczny?

- Trafne pytanie, córko Lucyfera- uśmiechnął się wilkołak.- Wydaje mi się, że wiwerny. Potrafią czytać w myślach, ale dzięki naszemu bogu i władcy udało mi się ochronić najważniejsze myśli. Jednak nie wszystkie, aby myślały, że mnie przejrzały. Doner również wydaje mi się dużym zagrożeniem. Być może nawet większym niż wiwerny, ale ciężko jest jednoznacznie to określić.
Reszta raczej jest niegroźna. Arren skupia się głównie na jakimś własnym śledztwie. Jassmine na wyglądzie i wyklinaniu Łowcy. Cleos ma bardzo bogate życie towarzyskie, nawet jeśli obecnie miał je porzucić.

- Taki już jest mój ojciec- westchnęła Lyenne.- Ale przynajmniej nie stanowi zagrożenia. Do tego mogę go sprytnie odsunąć od prawdy. Wierzy mi bezgranicznie. W końcu jestem jego córką.

Chloe znowu poczuła żal związany z jej... Lucyferem- poprawiła się w myślach demonica. Skoro on nie traktował jej jak córki, to czemu ona miała chociażby nazywać go ojcem? Nie zasługiwał na to.

- A wracając do tego miejsca, uznaliśmy, że będzie to Piekło. Jak to stwierdził Doner Nie ma większego siedliska zła, niż Piekło. On podczas całej dyskusji odezwał się tylko raz i właśnie to powiedział. Podejrzewają, że to tam następnym razem uderzymy.

- Pokażmy im, że się mylą- zaproponowała córka Lucyfera.- Oczyśćmy Tael Bren. Wbrew pozorom anioły nie są święte.

- Ciekawy pomysł- rzekł Aiden, podsuwając jej mapę miasta aniołów.
- Jak dużo wiesz o Tael Bren?

Więcej niż myślisz, pomyślała. Lucyfer nienawidził aniołów i bardzo dużo opowiadał o tym mieście. Dzięki tej wiedzy potrafiłaby z zaskoczenia podbić całe miasto aniołów w jedno popołudnie.

- Eliela zmienia miejsca strażników w mieście, ale przy portalach i jej wieży ich liczba jest stała. Jeśli wyczarujemy portal, od razu się o tym dowie. Dlatego żeby mieć element zaskoczenia, musimy wykorzystać już istniejące. Proponuję ten- demonica wskazała palcem na czerwoną kropkę w podziemiach pradawnej twierdzy.
- I ten po drugiej stronie miasta blisko Kresu. Miejscem oczyszczanie może być ten plac. Za trzy dni zbiorą się tam wszystkie anioły, żeby usłyszeć z ust samej władczyni o czyhającym na nich niebezpieczeństwie. Mówię oczywiście o nas, o Dzieciach Światła.

- Takich informacji nawet mój ojciec nie potrafił wydobyć od Lyskiana- mruknęła z podziwem Python.

- Może jednak jesteś w czymś podobna do swojego ojca- zauważył Rodric.
- Jesteś cholernie niebezpieczna.

- Dziękuję. Ojciec szczególnie dbał o moją edukację i zamierzam ją teraz wykorzystać. Przeciwko niemu.

- Czeka nas długa i owocna współpraca, Chloe. Może w końcu uda nam się zaprowadzić pokój.

- Chwała naszemu Bogu i władcy!- powiedziała Lyenne, a potem wszyscy po niej powtórzyli. Złociste płomienie zalśniły i na moment sięgnęły niemal pod sam strop jaskini.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro