Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

siedem | ❛ mięta ❜

; nowa okładka, co myślicie? x

korzystając z chwili przypominam o #trzykubkiff  

— M-muszę wyjść... Pilnie.

Ron te słowa  wypowiedział zestresowany, ale równocześnie wyraźnie i szybko.

Ronald Billius Weasley wybiegł po chwili na zaplecze i uciekł z tego miejsca. Usłyszał jeszcze krzyk Dracona.

Jeszcze cię dorwę, Wieprzlej! I ciebie też, Króliczy Zębie!

Hermiona Jean Granger cicho wyszła z kawiarni tuż za nim. Naprawdę nie chciała dłużej tam stać. Sytuacja zdawała się stawać z sekundy na sekundy coraz bardziej poważna i niebezpieczna. Zabrała swoje rzeczy.

I ciebie też, Króliczy Zębie!

❝ Wcale nie mam króliczych zębów, pff. ❞

Wyszła.

Cholera, deszcz. Nie ma parasolki. Co ona teraz zrobi? Szlag by to!

Ciemno. A dzisiaj wraca do domu, każdy z akademiku wraca na ferie. Dom daleko.

A więc zaczęła iść chodnikiem.

Mokro, ciemno. Okropnie zimno, Hermiona czuła się strasznie.

I nagle usłyszała turkot samochodu.

Turkusowy Ford Anglia.

  — Podwieźć cię gdzieś? 

Ronald, niesamowicie cieszyła się, że go widzi.

On zawsze wie, co zrobić, gdzie się zjawić.  Z a w s z e.

  — A mógłbyś?

Pokiwał głową. Oczywiście, że mogę. To dla mnie zaszczyt.

Wsiadła, wskazała mu ulicę, zaczęli jechać.

  — Kiedy byłem mały, myślałem, że ten samochód lata.

Zaśmiała się serdecznie na te słowa i nawet odrzuciła głowę do tyłu (oczywiście na miarę możliwości, gdyż za nią było oparcie siedzenia).

  — Potrafisz mnie rozśmieszać, to sztuka. Tylko nieliczni to potrafią.

Ronald poczuł się wyróżniony.

❝ Niezwykła, doprawdy niezwykła. ❞

Rozmawiali i rozmawiali, póki nie znaleźli się przed domem dziewczyny. Wysiedli.

Podeszła do drzwi, Ron został przy samochodzie.

Jasna cholera.

Rodziców nie ma w domu, zamknęli drzwi.

A ona nie ma kluczy.

Mama: skarbie, zapomniałam ci przekazać: pojechaliśmy z tatą na zabawę do miasta i zapomnieliśmy zostawić ci kluczy! baw się dobrze :-)

Podeszła do chłopaka.

  — Ron? Mamy problem.

Pokazała mu smsa.

A on miał pomysł, choć bał się.

 — Może chciałabyś na razie... Nie, to głupie.

  — Czy ty chcesz mnie przenocować?

  — Miałem inne pytanie.

 — Jakie?

  — Chcesz gumę?

Chwila ciszy.

  — Chcę. 

— Chociaż pomysł z noclegiem jest do zrealizowania!

Roześmiała się.

  — Czuć miętę.

 — Jest miętowa, Hermiono.

  — Nie mówiłam o gumie.

Chwilowa powaga została przerwana wybuchem śmiechu obojga.

I mieli gdzieś to, że mokną. Mieli gdzieś to, że zostawili otwarty samochód. Mieli gdzieś wszystko.

Było im po prostu dobrze.

; trochę dłużej czekaliście na ten rozdział, but mam nadzieję, że było warto x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro