Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

dodatek | ❛ kwiatki kawowe i egzaminowe ❜

tak, to sie dzieje naprawde

— Nareszcie mam za to za sobą. Te egzaminy to był jakiś nieśmieszny żart!

Hermiona Jean Granger od kilku dni żyła w ciągłym stresie. Nadszedł czas egzaminów, przez co dostała mini-depresji.

Ronald Billius Weasley, jako dobry chłopak (to brzmiało tak dumnie w ustach tej dwójki!) codziennie przynosił jej średnią beztłuszczową Latte i pisał krótkie SMSy, by podnieść ukochaną  osóbkę na duchu.

— Hermiono, nie możesz tyle o nich myśleć. Zamęczysz się na śmierć. Nie będę miał komu robić Latte! Pomyślałaś o tym? Czy ty masz rozum i godność człowieka?

Hermiona czuła się w tym momencie niesłychanie zaniepokojona, gdyż zabrzmiało to zabawnie i rozczulająco jednocześnie. Miała ochotę zacząć się śmiać głośno na cały lokal kawiarnio-kwiaciarni Kwiatki Kawowe, ale byłoby by to co najmniej niezręczne. Pełno ludzi! Patrzących! Na nią!

Ronald o tym nie myślał. Bardziej rozważał nad faktem, jak cudownie wyglądała tego dnia jego ulubiona dziewczyna. Otoczona przez kwiaty, spływające na nią światło słoneczne z okna, jej blask, jej zapach, zapach kwiatów, odsłonięte ramiona przez bluzkę hiszpankę, włosy związane w niechlujnego koka, żywe i piękne. Twarz Hermiony była tego dnia jasna, pozbawiona makijażu, miała widoczne zaczerwienienia, niedoskonałości, ale i tak dla Ronalda była to twarz najpiękniejsza z pięknych.

— Ronald, obiecałeś nie gapić się na tego pryszcza...

— Jest słodki, nie wiem, o co ci chodzi.

— Też jesteś słodki. Jak McFlurry.

— A ty jak...

— Jak?

— Jak ja.

I wtedy Hermiona Jean Granger już nie zwracała uwagi na innych, tylko zaśmiała się serdecznie i perliście, odchylając głowę w tył tak, że głowa dziewczyny wyglądała, jakby leżała na kwiatowej poduszce i układała się do snu. Śniłaby wtedy o... A zresztą.

A potem umilkła.

W takich momentach ciszy jak ten, Hermiona lubiła wygłaszać od czapy głębokie myśli.

— Jak ja mogłam egzystować bez ciebie, Ronald.

— I mojej Latte.

Ronald lubił psuć urocze momenty. To były takie jego małe grzeszki. Małe jak orzeszki ziemne, które uwielbiali razem zajadać w czasie maratonów Przyjaciół.

— Kocham cię, słodziaku.

— Ja ciebie też, Wazlib.

Ron pochylił się nad stolikiem i gdy chciał ująć twarz Hermiony w dłonie, na jego nosie pojawiła się mała pszczółka.

Pobrzęczała chwilę i odleciała.

— To chyba dobry znak.

— Też tak myślę.

Hermiona Jean Granger na chwilę przestała martwić się wynikami.

Najważniejszą rzecz miała przy sobie.

; mialam ochote to napisać
taki krótki dodatek
bo to kocham te ciepło tego fanfika i trudno mi sie z nim rozstac

przy okazji zapraszam na mojego instagrama nichebuggie

kocham was

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro