V
*Han Sang Lee*
-Film nie był ciekawy.- oznajmił Taehyung.
Ja tylko się uśmiechnęłam. Miał rację.. jak film o drzewach może być ciekawy. Zmierzałam w stronę kanapy ale mój wzrok przykuł łuk w małym pomieszczeniu obok przedpokoju. Nikt na mnie nie patrzał więc szybko weszłam do tego pomieszczenia. Zawsze chciałam nauczyć się strzelać! Zafascynowana chwyciłam łuk.
-Odłóż go!- usłyszałam głos za sowimi plecami.
Wystraszyłam się i łuk wpadł mi z ręki. Szybko się odwróciłam i zobaczyłam złego Yoongiego.
-Yoongi..- nie wiedziałam co powiedzieć.
Szybko do mnie podszedł i podniósł łuk. Po czym ze złością spojrzał na mnie.
-Nigdy więcej go nie dotykaj!- lekko krzyknął.
Spuściłam wzrok na podłogę. Już otworzyłam usta aby powiedzieć "Przepraszam." ale mnie wyprzedził.
-Myślisz, że będziesz mogła z nami przebywać i się do nas zbliżać?- spojrzałam na niego zakłopotana. -Myślisz, że jestem głupi? Niewidomy?- chwycił mój nadgarstek.
-Auć!- próbowałam mu się wyrwać.
-Zapomnij.. mnie nigdy nie omamisz! Lepiej zniknij z naszego życia!- ścisnął mój nadgarstek mocnej.
-Yoongi!- spojrzałam na niego ze łzami w oczach. -To ty na mnie wpadłeś w parku! Jungook to mój kolega ze szkoły! Myślisz, że byłabym zdolna do zbliżenia się. do was z powodu.. waszego wyglądu?- wygarnęłam mu i wyrwałam mu swoją rękę.
-Naszego wyglądu? A nie sławy?- zbliżył się do mnie a ja automatycznie cofnęłam się o krok do tyłu.
-Sławy?- spojrzał na niego zdziwiona. teraz dopiero zrozumiałam o co chodziło dziewczynom w parku i w szkole. Opuściłam wzrok.
-Sama siebie wkopałaś.- położył mi rękę na ramieniu i docisnął mnie do ściany.
Wszystkie rany ze szkoły dały znak. Ból przeszył całe moje ciało. Nie mogłam krzyknąć. Spojrzałam na jego czarne bezlitosne oczy. Łza poleciała mi po policzku.
-Nie wiedziałam.- łza za łzą.
-Wszystkie tak mówią!- ścisnął moje ramię jeszcze mocniej.
I tak straciłam przytomność. Nie mam pojęcia co się ze mną po tym stało. Yoon..gi. Czemu mi to robisz? Czemu na mnie wpadłeś w parku. Czemu was spotkałam? Idiotka ze mnie. Lekko otworzyłam oczy.
-Ona nie wie! Ty idioto!- usłyszałam głos Jungkooka.
-Taa.. każda tak mówi. Myślałem, że zmądrzałeś po ostatnim razie.- Yoongi poszedł do swojego pokoju. Ujrzałam Jungkooka który siada na przeciw mnie.
-Przepraszam.- wyszeptałam.
-Sanglee!- wstał i kucnął przy mnie.
-Powinnam iść do domu.- nie potrafiłam ruszyć nawet palcem u stopy.
-Nie dasz rady.- zaśmiał się cicho.
Paraliż totalny. Niczego nie czułam. Co się dzieje? Spojrzałam na niego ze strachem.
-Był u nas lekarz. Przebadał się i.. trochę musisz poleżeć.- przykrył mnie kocem.
-Nie!- momentalnie się podniosłam.
Jungkook wybuchnął śmiechem.
-Żartowałem.- usiadł na kanapie obok mnie.
Ból dał się we znaki, bolało mnie wszystko ale starałam się tego nie okazywać.
-Przeze mnie się pokłóciliście?- zapytałam.
Jungkook pokręcił głową.
-To jego wina.. przez niego zemdlałaś. Jest przewrażliwiony na punkcie naszego bezpieczeństwa.- spojrzał przed siebie.
Uważnie obserwowałem jego twarz. Nie wiedziałam co zrobić. Każdy krok może źle przyjąć.
-Jak nazywa się wasz zespół? Opowiedz mi o nim. - zapytałam z uśmiechem.
Jungkook od razu się rozpromienił.
*Suga*
Jak on tak może? Nie znamy jej a opowiada jej o takich rzeczach. Zamiast iść do swojego pokoju usiadłem na schodach.. tak słyszałem wszystko.. przez przypadek. Jungkook.. nigdy nikomu nie opowiadał wszystkiego o naszym zespole. Szybko się podniosłem i ruszyłem w ich kierunku.
-Zawiozę cię do domu.- oznajmiłem i poszedłem do przed pokoju.
-Nie martw się tym więcej.- głos Jungkooka sprawił że poczułem ciarki na plecach.
Odwróciłem się aby zobaczyć czy idzie. Stali przytuleni do siebie. Zacisnąłem pięść. JASNE! W tym momencie zrozumiałem dlaczego wszystko jej opowiedział. Nie wytrzymałem. Podszedłem do nich i pociągnąłem ją w stronę przed pokoju. Wolno ubierała buty. Obserwowałem każdy jej ruch, rude włosy okalały jej twarz. Podniosła się i spojrzała na mnie. Tak się stara aby ukryć ból.. byłaby świetną aktorką.
-Możemy iść?- kiwnęła głową w odpowiedzi.
Westchnąłem i wysunąłem łokieć w jej stronę.
-Podeprzyj się. Widać, że cię to boli.- spojrzała na mnie i znów kiwnęła głową.
Z moją pomocą wsiadła do auta. Czemu nic nie mówisz? Powinnaś na mnie wrzeszczeć, że jestem zły i w ogóle!
-Czemu na mnie nie krzyczysz?- odwróciłem się w jej stronę.
-Bo nie ma takiej potrzeby.- obserwowała swoje palce.
-Jak to nie?!- krzyknąłem.
Cisza trwała bardzo długo. Tylko wskazywała palcem gdzie mam jechać. Zatrzymałem się przy ogromnym apartamentowcu.
-Gdy będziesz gotowy mnie zaakceptować i się samemu przedstawić to zadzwoń.- podała mi karteczkę z numerem telefonu.
Szybko opuściła samochód. "Mnie zaakceptować"? Pff..
-O co ci chodzi?!- wychyliłem się z auta.
Zatrzymała się ale od razu znów ruszyła. Aish! Przez chwilę stałem pod jej domem i wpatrywałem się jej w numer. Szybko nacisnąłem pedał gazu i wróciłem do domu. Muszę porozmawiać z Jungkookiem!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro