Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

     Satsuki po odpoczynku w łożu pełnym czerwonych róż, zaczął coraz lepiej funkcjonować. Po dwóch tygodniach jego ruchy nadal były wolne oraz zaczął częściej spać, jednak mimo tego, starał się odzywać do Kyushu więcej i wykonywać proste czynności. Gdy minęły kolejne miesiące, apatyczność Satsuki kompletnie zniknęła, zostawiając energicznego młodzieńca.

   Kyushu postanowił pewnego razu dowiedzieć się o nim paru rzeczy. Okazało się, że chłopak nie miał żadnych wspomnień z poprzedniego życia. Nie kojarzył ani swoich rodziców, ani festiwalu na którym po raz pierwszy się spotkali. Mężczyźnie nie przeszkadzało to wcale. Dzięki temu miał chłopaka tylko dla siebie.

   Pochłaniający nie wiedział na początku jak reagować w swoim nowym stanie. Nie śnił nawet, że mogłoby się coś zmienić w jego życiu. Ale kiedy tak siedział na fotelu, trzymając nie czytaną książkę i wpatrywał się w śpiącego chłopaka, wierzył, że zaczął czuć.

   Uświadomił sobie, że z biegiem lat udało mu się uzyskać parę uczuć. Nie były jednak one zazwyczaj pozytywne. Irytacja, ciekawość oraz jego największy wróg - strach przed bezcelowym życiem. Odkąd zaś zaopiekował się lalką, nudne chwile były bardziej barwne. Nie do końca nazwałby to nieznaną a przez to ciekawą przyszłością. To coś pomiędzy interesującym a dziwnym ciepłem w środku. Satsuki działał uspokajająco i Kyushu musiał przyznać, że uzależnił się od jego obecności. Tak jakby będąc tylko z nim, mógł dalej żyć. 

   Jego celem życia była miłość do Satsuki. 

   Kyushu został niespodziewanie  gwałtownie wyrwany z myśli. Zobaczył jak chłopak kręcił się na łóżku, jęcząc nieznane słowa. Satsuki nagle obudzony usiadł, wpatrując się w swoje zaciśnięte dłonie. Po chwili, jego twarz zaczęła się wykrzywiać, a z oczu popłynęły łzy.

- Niee! Nie chcę być sam! Gdzie jesteś?! Proszę! Kyushu! 

   Chłopak płakał, zakrywając dłońmi twarz. Zatrząsł się i z przerażeniem spojrzał na osobę, która go przytuliła. Widząc znajomą twarz, Satsuki wtulił się w tors mężczyzny.

- Przepraszam! Przepraszam! Będę grzeczny! Będę się słuchał! Ale błagam! Nie zostawiaj mnie!! Kyushu! Nie zostawiaj mnie tam samego!

   Kyushu tulił młodzieńca, kołysząc go w swoich ramionach. - To tylko był koszmar. Jestem tutaj. - Szeptał uspokajające słowa, delikatnie się uśmiechając. Satsuki mógł nie mieć wspomnień o swojej rodzinie ale pamiętał tortury przeprowadzane przez Hatoite. Zniszczony umysł zapewne próbował umocnić nowo narodzoną równowagę, a złe sny były tego efektem. 

   Kyushu przez moment zastanowił się nad pewną rzeczą. Czy gdyby Hatoita nadal żył i w tym momencie torturował by Satsuki, jak on sam by się zachowa widząc to? Im bardziej o tym myślał, tym mocniej był przekonany o jedynej słusznej odpowiedzi. Zabiłby młodszego braciszka, ponieważ tylko Kyushu może krzywdzić Satsuki. Nie miał jednak zamiaru tego robić. Z doświadczenia wiedział, że zniszczony człowiek już więcej się nie ruszy

  Pochłaniający chciał chłopaka takiego jakim był teraz. Ruszający się, mówiący, uśmiechający się, ciepły…

   Nawet jeśli jego krzyki i łzy były tak samo słodkie jak śmiech oraz radość.

***

   Kyushu odkrył pewną rzecz. Uwielbiał rozpieszczać Satsuki. Spędzał z nim bardzo dużo czasu. Jedli pikniki w lesie, czytali razem książki, czasem przygotowywali dania, spędzali dni przy różnych rozrywkach. Czasem mężczyzna wyruszał do pobliskiego miasta by zrobić zapasy. Gdy wracał do domu, Satsuki z uśmiechem na ustach witał go w drzwiach. Chłopak nie jeden raz czekał na niego, siedząc w głównym korytarzu. 

   Kyushu obdarowywał chłopaka różnymi prezentami. Wypchany miś, nowe ubranie, różnorodne książki, rzeczy mogące przyciągnąć uwagę lalki. Na początku Satsuki, kiedy otrzymał pierwszą niespodziankę, pragnął uciec i gdzieś się schować. Pierś ściśnięta była ze strachu a oczu oszalałe, błądziły po pokoju. Niejasno pamiętał podobny scenariusz. Kiedyś otrzymał jakąś ważną rzecz, a następnie została ona mu brutalnie wyrwana z rąk oraz zniszczona na jego oczach. Nie odważył się więc chwycić pięknych przedmiotów. 

   Kyushu wziął otwarte zielone pudełko, zbliżając się do chłopaka. Złapał go za ramię i uwięził pomiędzy sobą a ścianą. Szeptał czułe słówka, nie pozwalając mu uciec. Po kilkunastu minutach Satsuki odpuścił i nawet Kyushu nie wiedział czy było to spowodowane zmęczeniem, uspokojeniem, czy samą jego obecnością. Ważne, że od tamtej chwili każdy prezent przyjmował z uśmiechem.

   Co zdziwiło mężczyznę, to to, że Satsuki nie bał się jego dotyku. Sam nawet po pewnym czasie go inicjował. Kiedy Kyushu pisał coś na biurku, chłopak wchodził ukradkiem i wciskał mu się na kolana. Mruczał gdy był głaskany lub czesany. Rozjaśniał się kiedy był brany na ręce. Sam powtarzał, że chce być z mężczyzną jak najbliżej się da. 

   Pewnego razu poprosił nawet Kyushu o pewną rzecz.

- Czy mógłbym czasem sam wybierać ubrania. - Zapytał Satsuki będąc w piżamie, zasłaniając się wielką poduszką w jasną kratkę aby ukryć zażenowanie. Kyushu spojrzał na niego z lekko nachmurzoną miną.

- Czy nie podoba ci się to co wybieram?

- Nie! Nie! Absolutnie nie! - Krzyknął albinos porzucając swoją tarczę i biegnąc do mężczyzny. Złapał go za ramiona słabym, aczkolwiek nieugiętym chwytem. Poważnie spojrzał w oczy Kyushu. - Absolutnie nie o to mi chodziło!

   Pochłaniający uśmiechnął się na tą jawną desperację a potem pokiwał głową. - Dobrze, a więc jaki jest powód?

   Chłopak westchnął z ulgą i bardziej ożywiony odsunął się kawałek do tyłu. - Bo nawet cienie mają różne ubrania! Znaczy to nie to! Po prostu… z jakiegoś powodu chciałbym nosić więcej spodni. Czuję się… zażenowany.

   Kyushu przez moment wpatrywał się z poważną miną w młodzieńca, a gdy nie mógł już wytrzymać, parsknął śmiechem. Z jakiegoś powodu wypowiedź Satsuki rozśmieszyła go. Chłopak stał w miejscu będąc zawstydzony. Naprawdę nie potrafił inaczej przekazać swoje irracjonalne myśli.    

   Kyushu szybko się uspokoił i wzruszył ramionami. - Jeśli tego chcesz. 

   Satsuki w podziękowaniu, obdarował mężczyznę szerokim uśmiechem. 

   Od tego czasu albinos częściej chodził w spodniach. Pochłaniający jednak od czasu do czasu zmusił go, by ubrał się w inne ubrania. Strojenie lalki pozostało ulubioną czynnością mężczyzny.

   Czasem Satsuki wyruszał na zwiedzanie posiadłości. Zakazane było wychodzenie na dwór, schodzenie do podziemi oraz zaglądanie do jeszcze kilku pomieszczeń. Ani razu nie złamał reguły. Nie czuł żadnej potrzeby by to zrobić. Tak bardzo nie chciał rozczarować Kyushu! 

    Dlatego chłopak zaglądał często do pomieszczeń, które znał już na pamięć. Nie przeszkadzało mu to jednak w zabawie. Było to uspokajające dla jego umysłu.

   Młodzieniec na początku, gdy pokonał strach i wyszedł ze swojej komnaty, opadł z sił na pośrodku jednego z korytarzy. Kyushu znalazł go tam dopiero później, ze strachem biorąc chłopaka w swoje ramiona. Z tego właśnie powodu Pochłaniający rozkazał cieniom z pewnej odległości podążać za nim. Jeśli coś takie ponownie by się stało, natychmiast zawiadomili by Kyushu. Chodzące zwłoki musiały także nosić na twarzach różnorodne maski. Widząc je po raz kolejny, gdy Satsuki mógł już samodzielnie jeść dania, albinos wpadł w histerię. Zakrywał się dłońmi, odsuwał z głośnym płaczem i mamrotał przeprosiny. Kyushu od tamtej chwili zwracał większą uwagę na stan martwych ciał. Nosili oni piękne kolorowe stroje, a gdy się rozpadali, byli naprawiani.

***

   Satsuki z melodią na ustach szedł wzdłuż korytarza. Było wczesne popołudnie a Kyushu w tym momencie przebywał z kilkoma cieniami, naprawiając ich ubrania. Chłopak nie miał zielonego pojęcia co ich tak naprawdę zajmuje, ale nie przeszkadzało mu to, dlatego z chęcią przyjął tą przykrywkę. Ważne było to, że Pochłaniający wróci na obiad. 

   Młodzieniec zapatrzył się na stary obraz ukazujący dwie osoby jedzące jedno jabłko. Uśmiechnął się kiedy pomyślał, że mógłby spróbować tak z mężczyzną. Byłoby zabawnie. 

   Nagle jego wzrok padł na otwarte okno. Zdziwiony podążył w tamtą stronę. Większość dworu urządzona było w ciemnych kolorach. Jego pokój był od pewnego czasu trochę ciekawszy. Sufit został pomalowany aby widniały na nim gwiazdozbiory. Różne przedmioty walały się po kątach i nawet znajdowało się tam kilka roślin. Okna były otwierane tylko wtedy, kiedy nie znajdował się w pobliżu, aby przewietrzyć pomieszczenie. Dlatego pozostawione samo sobie uchylone na korytarzu, było nieco dziwne.

   Gdy dotarł na miejsce, Satsuki zaczął podziwiać widok za oknem. Wielkie drzewo pięło się wysoko, a jego gałęzie prawie wpadały do środka. Wszystkie liście miały żywą, zieloną barwę. Wszystkie oprócz jednego.

   Albinos zmarszczył brwii gdy zobaczył jeden liść wyróżniający się spośród innych. Znajdowała się na nim czerwona farba, jakby ktoś miał zamiar pomalować roślinę, ale zrobił to całkiem nieumiejętnie, przez co przebijał się gdzieniegdzie oryginalny kolor.

   Satsuki zainteresowany tym tajemniczym zjawiskiem, zagryzając wargę, starał się oszacować odległość liścia. Wyciągnął dłoń aby go sięgnąć, lecz jego palce tylko musnęły delikatnie zieloną powieszchnię. Chłopak wychylił się odrobinę mocniej. Gdyby go zdobył, Kyushu mógłby się nim zainteresować!

   Niespodziewanie Satsuki poczuł na swoich plecach jakiś ciężar, który popchnął go do przodu. Chłopak starał się utrzymać ramy okna, ale pchanie stawało się coraz silniejsze. Gdy nie miał już wystarczająco sił, jego dłonie puściły ostatnią deskę ratunku.

   Satsuki krzyknął kiedy stracił równowagę. Zanim zdołał chwycić się gałęzi, zaczął niechybnie przybliżać się do ziemi. 

/////

   Ajajaj!
   Prawie zapomniałam wstawić rozdział!!
   Udało się jednak!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro