Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

   Kyushu ruszył przed siebie. Pierwszy raz od kilku dni sam wyruszył do miasta. Skoczył, odbijając się od ziemi, recytując słowa pełne tajemniczej energii. Na jego plecach otworzyły się rany, a wylatująca z nich krew, utworzyła kształt na podobieństwo skrzydeł. Czerwień utrwaliła się, przez co Pochłaniający był w stanie wznieść się do nocnego nieba. Podczas lotu, kolor krwii zaczęła się zmieniać. Niedługo potem dwa wielkie skrzydła stały się czarne.

    Mężczyzna leciał poprzez szkarłatne niebo. Wcześniej myślał, że to tylko zachodzące słońce barwiło wszystko swoją czerwienią, teraz jednak wyraźnie widział ściany ogromnej, przezroczystej kopuły. Rozciągała się ona nie tylko nad miasteczkiem ale i nad dworkiem. Chociaż Pochłaniający potrafił ją dostrzec, osoba znajdująca się po stronie zewnętrznej, nic by nie zobaczyła. 

   Jeśli dobrze pamiętał, rodzaj tej zapory nie pozwalał na to, aby ktoś miał się z niej wydostać. Jednak im była ona większa, tym równocześnie była o wiele słabsza, dla ludzi zaś nadal stanowiła problem. Kyushu nie pamiętał czy oprócz tego, oddziaływała jeszcze w inny sposób na człowieka. Podczas nauki nigdy nie przywiązywał do tego uwagi, teraz jednak chciał się upewnić, iż Satsuki będzie bezpieczny.

   Gdy Kyushu nareszcie dotarł do miasteczka o nazwie Rainfall, zobaczył zniszczone budynki. Rozwalone ściany były niczym nie ułożone układanki. Drzewa leżały albo obalone albo połamane. Gdzieniegdzie znajdowało się także jakieś martwe ciało. Po żywych mieszkańcach nie było zaś żadnego śladu. 

    Pochłaniający ziemię postanowił lecieć dalej by zbadać dokładnie okolicę. Wszędzie był niestety podobny widok. Ulice pełne gruzu, krew na kamieniach, czyjeś sztywne ręce wystające spod zawalonego budynku.

    Kyushu wzrokiem szukał jednej osoby. Powtarzał sobie, że nie obchodzi go ona, ale nie mógł się opanować. Matka chłopaka dalej żyła. Co on miał z tym zaś zrobić? 

   Zabić ją?

    Chłopak o niej nie pamiętał, jednak nadal była możliwość, że kiedyś sobie wszystko przypomni.

   Uratować ją? 

    Nie miałby z tego żadnych korzyści, gdyby zabrałby ją do dworu. Nadal nie czuł nic do ludzi.

   Zostawić w spokoju?

     Starał się, ale umysł bez przerwy poszukiwał kobiety z tego dawnego, jednego wspomnienia. Nie był nawet pewien czy przez ten czas się nie zmieniła. Ile w końcu minęło odkąd jest z chłopakiem? Rok? Miesiąc? Kilka lat? Kyushu już dawno przestał liczyć upływający czas. 

   Z irytacją postanowił skupić się na innym celu. Jego cienie powinny być o wiele łatwiejsze do znalezienia. Miał z nimi osobistą więź. Gdy skupił się na tej nici łączącej go z nimi, po chwili wyczuł ich obecność. Co za nieposłuszne cienie! 

   Zatrzymał się na zrujnowanym rynku, gdzie zaczął rozglądać się wokół. Nie zobaczył ani cieni, ani martwych, chodzących ciał. 

- Nie mam czasu na zabawy w szukanego! Dalej! Chodźcie do mnie! - Rzekł Kyushu donośnym głosem, który odbijał się echem po ścianach. Zniecierpliwiony, w końcu usłyszał czyjeś kroki.

- Jesteś… 

- Przyszłeś…

- Nareszcie...

   Szepty o różnej tonacji nakładały się na siebie. Wszystkie one pochodziły z jednego miejsca, znajdującego się za plecami Kyushu.  

- Tak, tak. Jestem. Ostatnio was chyba zaniedbałem, że aż tak daleko uciekliście. - Powiedział mężczyzna, odwracając się do osoby stojącej za nim. Kiedy jednak ją ujrzał, nie mógł się poruszyć.

***

   Satsuki stał przy półce, poszukując pewnej książki. Znajdował się teraz w bibliotece razem z blondynem, który poprosił go o pewną przysługę. 

   Pomieszczenie miało kształt sześciokąta, a przy każdej ścianie stała wysoka czarna szafa, z wieloma grubymi książkami. Na środku znajdowało się małe biurko z dwoma fotelami, a na ziemi leżał puchaty szary dywan. Kiedy Satsuki odwiedzał te miejsce, uwielbiał na nim leżeć. Kyushu zazwyczaj wolał siedzieć na jednym z dwóch foteli. 

   Biblioteka miała w sobie jakąś magiczną atmosferę spokoju. Satsuki sądził, że było to spowodowane oszkloną kopułą, przez którą docierały do wnętrza promienie słoneczne. W nocy zaś, można było obserwować stąd piękny księżyc.

   Albinos nagle posmutniał, tęskniąc za Kyushu. Kiedy wcześniej otworzyły się drzwi do jego pokoju, Satsuki z radością ruszył w ich stronę. Tym, który jednak przez nie przeszedł nie był Kyushu, ale Nidi. Mężczyzna powiedział, że Pochłaniający musiał natychmiast wyruszyć. Jego cienie zaczęły szaleć. Wtedy też, Przemierzający wieczność poprosił go by poszukał z nim pewnej księgi. Była ona oprawiona w czarną skórę, a na niej zapisane były tajemnicze symbole. Jednym z nich był znak podobny do zakładki z dwoma równoległymi punktami. Drugi był podobny do wiru, a jeszcze inny do dziury. Właśnie dlatego teraz, blondyn oraz lalka, znajdowali się w tym pomieszczeniu. 

   Satsuki starał się ignorować nieznajomego. Nie obchodził on go i życzył sobie by jak najszybciej stąd odszedł. Lalce zależało tylko na Kyushu. 

    Nidi nie mógł jednak długo milczeć.

- Więc jak ci na imię? Kyushu nie jest za rozmowny, więc nic mi nie powiedział o tym jak się nazywasz.

- Satsuki.

    Blondyn zaśmiał się, podskakując. W ten sposób znalazł się bliżej młodzieńca. - A jak tam twoja rodzina?

   Satsuki zmarszczył brwi. Choć Nidi nic mu nie zrobił, coraz bardziej miał ochotę od niego uciec. - Nie pamiętam ich.

- Rozumiem. - Nidi pokiwał głową. - Ulubiona zabawa Hatoity. Tworzenie aktorów czy tam też lalek. Niszczenie ich kawałek po kawałku do czasu aż nie pozostaną jedynie wspomnienia w nieruchomej skorupie, która kiedyś była człowiekiem. Ostatecznie nawet je na końcu zabiera. Oh! Wybacz mi! Nie powinienem mówić tego tak otwarcie!

- Nie szkodzi. - Wyszeptał chłopak, walcząc na powrót ze strasznymi urywkami wspomnień o torturach. Nidi postanowił udawać, że tego nie zauważył i ciągnął rozmowę dalej

- Ale i tak Kyushu się tobą zajął! Wyglądasz też niezwykle! Musiał zapewne dawać ci swoją krew. A mu mówiłem, że nie wiadomo jakie to może mieć skutki. Raz przecież o tym się przekonał.

   Satsuki spojrzał na blondyna w lekkim szoku oraz zdenerwowany. Potem poczuł się trochę głupio. Nie znał Kyushu od zawsze. Mógł także z kimś innym dzielić się swoją krwią. 

- Ojoj! Kyushu ci o tym nie powiedział?

- Jeśli tego nie zrobił, pewnie miał jakiś powód. Powie kiedy uzna to za ważne.

   Nidi cały czas uśmiechał się chytrze. Stale obserwował reakcje chłopaka, starając się osiągnąć pewien cel. Satsuki widział to w jego oczach. 

- Wybacz! Nie chciałem cię zdenerwować! Jako przeprosiny, opowiem ci parę rzeczy, oraz zwrócę uwagę na pewną sprawę. - Blondyn nie czekał na odpowiedź Satsuki. Zaczął krążyć wokół chłopaka. Lalka czuła się uwięziona i choć nie chciała tego słyszeć, nie miała innego wyboru. Nidi był jak drapieżnik. 

- Osoba, która piła krew Kyushu i Hatoity, to ich matka. To ona ich takimi stworzyła. Chociaż bardziej można powiedzieć, że ukształtowała. Gdy umarła, stali się wolni. Ah! A wiesz, że żyją wiecznie? A ta wieczność jest jak przekleństwo. Wkrótce odkryli, że tylko nawzajem mogą się zabić. Ludzka broń nic im nie robi. Hatoita postanowił więc uratować brata od nudy. Zabijała go. Stworzył więc teatr, dla niego razem z obsadą. Czyż nie był wspaniałym młodszym bratem? Zabijał i torturował dla tego, którego kochał. Dla ostatniego członka rodziny. 

   Satsuki przełknął ślinę. Ilość dostarczonych informacji była ogromna, a jednak nadal stał wyprostowany. Nie wiedział czego chce od niego Nidi, ale nie da się łatwo złamać. Blondyn był z tego lekko niezadowolony. Kontynuował więc.

- Hatoita nie robił tego oczywiście tylko dla Kyushu. Chociaż mogło się tak wydawać. Jego ostatecznym celem… była śmierć. Starszy brat szalał na punkcie braku celu, ale to młodszy był bardziej zmęczony życiem. Nauczył się udawać jak to być prawie normalnym człowiekiem, ale wpływu matki nie tak łatwo zmyć i w końcu nie mógł już dalej trwać na tym świecie. Jego plan był idealny. Odejdzie w spokoju a jego ukochany brat będzie mógł dalej żyć zaspokojony. Czy wiesz, jaki był zamiar Hatoity.

   Satsuki zdenerwowany zaprzeczył. W środku czuł silny niepokój. Nidi podszedł do niego, łapiąc za ręce. Z uśmiechem zniżył się do ucha chłopaka, by resztę opowieści wyszeptać mu wprost do umysłu. 

- Hatoita pragnął by po jego śmierci, Kyushu uzyskał "serce". Czegoś czego nie miał nigdy kompletnego. To ty jesteś głównym aktorem w jego grze. Osobą, którą jego brat zdoła pokochać.

   Satsuki odepchnął Nidi, i cofnął się do tyłu. Na swej drodze napotkał jednak szafę. Ze strachem wpatrywał się w zadowolonego mężczyznę. 

- Torturował cię, bawił się tobą, odebrał twoją rodzinę. A to wszystko tylko po to by uratować Kyushu przed nudą. Zrobił z ciebie księżniczkę, w której zakochuje się rycerz.

- Nie… - Odezwał się Satsuki. - Nie! Kocham Kyushu! A on kocha mnie! Nawet jeśli sobie tego nie mówimy, obydwoje to rozumiemy! Nie może to być stworzone przez tego potwora!

    Przemierzający pustkę przyszpilił chłopaka do szafki. - Ale tak jest. Taka jest prawda. A skoro teraz o tym wiesz… Nienawidzisz go?

- Kogo?

- Czy nienawidzisz Kyushu? Powinieneś to robić. To przez niego wydarzyły się te nieszczęścia. Nawet teraz w tej minucie giną ludzie przez niego. Gdyby nie on, nigdy nie zaznał byś tortur, nieszczęść. Nie byłoby cię tutaj! Żyłbyś normalnie razem ze swoją rodziną! 

    Nidi zamilkł. Powiedział wszystko co zamierzał. Czekał teraz jedynie na reakcję chłopaka.

- N..e d...k...m...n..e. - Wyszeptała cichutko lalka, opuszczając głowę. 

   Nidi nie rozumiejąc ani słowa, przybliżył się bardziej do chłopaka. - Co powiedziałeś? Nie zrozumiałem. 

- Powiedziałem, nie dotykaj mnie śmieciu.

   Blondyn przełknął ślinę, natychmiast się odsuwając, łapiąc książkę stojącą na półce. Satsuki uniósł dumnie swoją twarz, a jego niebieskie oczy świeciły. 

- Nie obchodzi mnie to wszystko. Nadal kocham Kyushu i nie pozwolę by ktoś go skrzywdził! To co zostało mi zrobione to robota tego skurwiela. On to zrobił, nie Kyushu. Nie będę go za to obwiniać. Inni ludzie… mam ich gdzieś. Nie zależy mi na kimś, kogo nie znam. I nawet jeśli moja miłość została mi wbita do głowy… Nadal kocham Kyushu! Skoro to wszystko już się wydarzyło i skoro tutaj jestem… to mogę powiedzieć, że urodziłem się by kochać oraz być kochanym przez Kyushu!

  Nidi milczał przez moment. Potem otworzył książkę, którą znalazł. Mimo grubej, czarnej okładki, znajdowało się w niej tylko kilka kartek. Po chwili zamknął ją i ruszył w stronę drzwi. Zatrzymał się przed wyjściem, odwracając się w stronę chłopaka. Na jego twarzy znajdował się łagodny uśmiech. 

- Przepraszam. Kłamałem na temat Hatoity. Nie wpoił ci miłości do Kyushi. Chciał z ciebie zrobić tylko cel, dla którego mógłby żyć dalej. To nie miało nic wspólnego z tym uczuciem. Musiałem potwierdzić dla spokoju kilka rzeczy. W końcu straciłem jednego już przyjaciela. Przepraszam. 

   Satsuki nadal był wkurzony. Po przeprosinach stał się nawet bardziej zły. Kiedy nagle drzwi od biblioteki się otworzyły, na jego ustach zagościł uśmiech. 

   Kyushu wszedł do środka, patrząc wprost na chłopaka. Na pierwszy rzut oka wyglądał trochę niepewnie, ale gdy tylko Satsuki rzucił mu się w ramiona, uspokoił się. Lalka jednak wyczuwała, że nadal jest coś nie tak. Postanowiła potem do tego wrócić. 

   Nidi gdy wychodził, zostawiając zakochaną parę, która się przytulała, wyszeptał kilka słów, które jedynie mężczyzna usłyszał.

- Nie wolno podsłuchiwać ale będę miły i zajmę się gośćmi. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro