Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

     Kyushu położył bezwładne ciało na czystej, czerwonej pościeli. 

    Kiedy opuścił loch, kręcił się po dworze, szukając jakiejś porządnej sypialni. Znalazł ją w końcu na piętrze, w jednym z głównych korytarzy. 

    Pokój urządzony był w ciemnych kolorach. Jedynie komoda, toaletka z pufą, stolik, dwa fotele, krzesło i biurko, zrobione były z białego drewna. Łóżko, podobnie jak ściany miały ciemno czerwoną barwę. Okno z kratą ozdobioną w róże, zasłonięte było przez czarne firanki. Pokój mimo swojego mrocznego stylu, prezentował się elegancko i romantycznie. Kyushu wiedział, że tylko jedna osoba mogła w ten sposób przystroić sypialnię. 

    Hatoita.

    Mężczyzna skończył rozglądać się po pokoju i wrócił do chłopaka. W milczeniu jeszcze raz przyjrzał się zmaltretowanemu ciału, dochodząc do kilku wniosków. Bawiąc się czarnym kosmykiem włosów młodzieńca, zaczął rozmyślać nad kolejnymi krokami.

- Twoje oczy, włosy i powycinane róże na ciele, niewątpliwie podchodziły pod gust Hatoity. Ja zaś lubuję się… w innym typie piękności. Najpierw postaramy się zmyć ten czarny kolor, potem przywrócimy twoim oczom pierwotną barwę, a te rany postaramy się zagoić. Co ty na to? Zgadzasz się?

    Chłopak milczał, ale jego powieki lekko zaczęły opadać. Kyushu uśmiechnął się szerzej kładąc dłoń na oczach nastolatka. Chociaż chciał przy nim pozostać, musiał zrobić pewną rzecz, a brak snu mógł w negatywny sposób wpłynąć na młodzieńca.

- Cóż, uznajmy twe milczenie za potwierdzenie. Możesz iść spać. Nie mam zamiaru cię teraz skrzywdzić. - Kyushu przesunął swoją dłoń na dół, zamykając chłopakowi oczy. Następnie wstał z łóżka, lecz zanim odszedł od niego, z powrotem zwrócił się w stronę lalki. - Męczące będzie wołać na ciebie księżniczka. Pomyślmy… Jest teraz miesiąc… Ah tak! Od dziś nazywasz się Satsuki. Miłych snów Satsuki.

   Mężczyzna wyszedł z pokoju, cicho zamykając za sobą drzwi. Kiedy znalazł się sam na korytarzu, nagle zniknęło jego pogodne samopoczucie. Ponownie poczuł się w środku pusty, jednak nie było tak źle jak wcześniej. Bardziej było to uczucie, do którego przez ostatnie lata, był przyzwyczajony. 

- Trzeba uporządkować ten dom. - Powiedział na głos Kyushu. Podróżowanie przez ostatnie lata trochę go już znudziło. Potrzebował także miejsca gdzie mógłby spędzić czas z Satsuki. Dwór bez pana idealnie do tego pasował. Choć wystrój nie do końca podobał się mężczyźnie, był pewien, że Hatoita wyposażył go we wszystkie potrzebne rzeczy. 

    Kyushu wędrował po korytarzach, sprawdzając różne pokoje. Tak jak się spodziewał, wszystkie one były wypełnione różnymi przedmiotami. Następnie mężczyzna zszedł schodami na parter. Bez problemu odnalazł kuchnię oraz magazyn, w którym znajdowało się dobrze przechowywane jedzenie. 

- Niczego nie brakuje. - Stwierdził. Jedynym problemem było usunięcie zwłok. Nie miał zamiaru pozostawić ich na pastwę losu. Zaczęłyby śmierdzieć. Dlatego jego kolejnym celem było udanie się do sali, w której wcześniej spotkał "Króla". 

    Kyushu dotarł tam szybciej niż ostatnim razem. Nie było w tym jednak nic dziwnego. Teraz nikt już nie stawał mu na drodze. 

    Z zimnym wyrazem twarzy, wszedł do środka, kierując się w stronę tronu. Zatrzymał się niedaleko krzesła, spoglądając na czerwony krąg. Analizował go, szukając jakiś błędów w pociągnięciach pędzlem, lecz żadnych nie znalazł. Mimo wszystko, Hatoita był jego bratem i znał się na tym wyśmienicie. Był już tak bardzo nauczony malowania tych okręgów, iż mógłby to robić z zamkniętymi oczami. To ich narysowania potrzebna była jednak duża ilość świeżej czerwieni. Na szczęście, wielu ludzi chodziło i nadal chodzi po tym świecie, więc dostęp do tego składnika nie jest ograniczony. 

    Kyushu westchnął, przygotowując się do wezwania. Delikatnym głosem zaczął wypowiadać pewne słowa. Były one niezrozumiałe oraz niepokojące dla większości ludzi. Dla Kyushu zaś były one zwykłymi narzędziami. 

   Kiedy skończył, czerwony krąg zalśnił krwistą czerwienią a ziemia lekko się zatrzęsła. Mężczyznę zaczęły nagle otaczać cienie, które wiły się wokół niego.

- Możecie zjeść ciała w tym domu, jednak zostawcie osobę leżącą na piętrze. - Oznajmił Pochłaniający, mocnym głosem. Już wiele razy się przekonał, iż oni nie odróżniają martwych ludzi od żywych. Dlatego wolał sprecyzować swoją wypowiedź. - Niektórych pozwalam przejąć.

- A co z nim? - Pytanie pochodziło od mroku, i brzmiało jakby zadało je kilka głosów o różnej tonacji, w tej samej chwili. 

    Kyushu delikatnie przymknął powieki. Po kilku sekundach, odpowiedział. - Nie pozostawcie najmniejszej kosteczki.

    Mrok w jednej chwili ruszył w stronę drzwi z radosnym szeptaniem. 

    Kyushu nie czuł zupełnie nic w momencie gdy rozkazał pożreć ciało brata. Myślał, że po jego śmierci dozna uczucia rozdzierające duszę na kawałki, po którym stanie się bardziej podobny do ludzi. Mylił się. Był spokojny. Dzięki nowemu choć niepewnemu powodu do dalszego istnienia, jego psychika była stabilna. Nadal jednak się nie zmienił. Ciekawe czy gdyby zamienił się z Hatoitą miejscami, to czy brat też dalej byłby taki sam.

    Kyushu ruszył do przodu, wyrzucając z głowy zbędne myśli. Musiał zająć się Satsuki. Niestety ludzie są delikatnymi bytami, szybko się niszczącymi. Jeden dotyk potrafi wyjąć ich serce z piersi. Jak więc naprawić kogoś zniszczonego? 

    Mężczyzna długo rozmyślał nad tym pytaniem, aż nie stanął przed drzwiami wyjściowymi z posiadłości. Po drodze zauważył mrok, który rozdzielił się na mniejsze cienie, pożerające trupy. Istota ciągnęła za kończyny, wyrywając je oraz łamiąc. Otworzyła też swoje niezliczone usta, aby wbijać się czarnymi zębiskami w ciało, odgryzając mięso. Kyushi nawet na moment nie zaszczycił ich spojrzeniem. Zatrzymał się nagle przed wyjściem z dworku, wpadając na pomysł. Choć nie wiedział jak dokładnie wpłynie to na młodzieńca, postanowił wypróbować znalezione rozwiązanie. 

    Najpierw udał się do spiżarni aby przenieść potrzebne składniki do kuchni. Piec stał razem z szafkami i umywalką przy szerokim oknie, zasłoniętym czerwonymi firankami. Na środku stał stół a cztery krzesła były położone na jego blat, do góry nogami. Wszystkie rzeczy znajdujące się w pomieszczeniu, były nowe. Pewnie nikt ani razu nie ugotował tu obiadu. Brązowe ściany nie nosiły śladów tłuszczu, a czerwone kafelki lśniły w świetle księżyca. 

   Kyushu z wprawą zaczął przygotowywać posiłek, dodając pewien specjalny składnik. Dzięki niemu, chłopak mógł albo szybko wyzdrowieć albo w najgorszym wypadku zginąć. Mężczyzna uśmiechnął się lekko. Śmiercią lalki nie przejąłby się w ogóle. Tak jak wszyscy, jest nikim. 

   Mimo tych okrutnych i bezuczuciowych myśli, Kyushu z delikatnością przygotowywał danie. Ciepłą wodę wlał do szklanki, a zupę na głęboki talerz. Naczynia w kwiatowych wzorach, łyżkę oraz białą, haftowaną chusteczkę, ułożył na znalezionej srebrnej tacy. Niosąc ją w dłoniach, im bardziej zbliżał się do pokoju lalki, tym bardziej stawał się pogodniejszy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro