Rozdział 11
Kyushu wisiał w powietrzu. Jego czarne skrzydła iskrzyły się w przytłumionym świetle dnia.
Czekał.
Nidi stał na ziemi a w jego rękach znajdowała się otworzona książka o grubej okładce.
Razem już dawno udało im się stworzyć mglistą ścieżkę, pozwalającą na bezpieczną ucieczkę ludzi. Wśród nich oczywiście był Satsuki.
Kyushu pokręcił głową, starając się o nim nie myśleć. Musiał skupić się na innym celu.
Wiedział, że cienie zaczęły powoli się zbliżać. Wyczuwał je.
Ich planem było zatrzymanie ich oraz zapieczętowanie na kartce książki, gdzie narysowany był oryginalny krąg, ten sam który znajduje się w byłej sali tronowej.
Kyushu uważnie obserwował niebo, aż nagle go nie zobaczył. Postać mknęła niczym wiatr, a jej martwe oczy spoglądały w stronę Pochłaniającego. Martwe ciało Hatoity opętane przez cienie, zbliżało się coraz bardziej nieubłaganie.
***
- Teraz już wszystko będzie w porządku. - Powiedziała matka do swojego syna, obejmując lewą dłonią jego plecy, jednocześnie w prawej trzymając obrane jabłko. Satsuki miał wielką ochotę stracić jej rękę, ale nie miał nawet na to siły.
Rozległ się głośny huk.
Albinos ze strachem odwrócił się za siebie, jednak przez mgłę unoszącą się nad nimi, nic nie był w stanie zobaczyć. Kobieta popchnęła go, aby ruszył dalej.
***
Kyushu starał się jak mógł zatrzymać cienie. Będące w ciele Hatoity, zdobyły jego szybkość i siłę. Pochłaniający starał sobie przypomnieć gdzie popełnił błąd.
- Zabawa… Mistrzu zabawa… - Szeptały cienie w martwej osobie.
Kiedy Kyushu spotkał w mieście Hatoite opętanego przez cienie, zrozumiał kilka rzeczy. Tak jak przekazał mu dawno Nidi, jeśli zawrze się z nimi kontrakt, będą starały się wypełnić go jak najlepiej. Za to, że mogą być w tym świecie, miały spełniać każde życzenie, oraz odegnać nudę Kyushu. I właśnie to teraz robiły.
Gdy rozkazał im pożreć ciało młodszego brata, cienie pomyślały, że jeżeli go przejmą, będzie to w pewien sposób ciekawe dla mistrza. Widocznie z ciałem Hatoity przejęły też jego ostatnie życzenie - Znalezienie celu istnienia, by Kyushu mógł dalej żyć.
Od tamtej pory cienie zaczęły silniej reagować na uczucia Mistrza. Gdy Pochłaniający zaczął nudzić się lalką, postanowiły się jej pozbyć.
Ale nie była to jednorazowa sprawa.
To one wypchnęły lalkę przez okno, ustawiając wcześniej pułapkę.
"Ludzie są łamliwi i nudni. Mistrz gdy się go pozbędzie, straci swój cel. Zabijmy lalkę, to wtedy będzie nas ścigał. Zyska lepszy, trwalszy cel". - W ten właśnie sposób myślały cienie.
Kyushu zaśmiał się gdy zrobił unik. Wygląda na to, że nie tylko cienie opętały Hatoite ale i on opętał cienie swoim postrzeganiem świata, które zostało wyryte w jego ciele.
Pochłaniający ruszył do przodu, biorąc ręką zamach.
***
Odgłosy walki trwały już z dziesięć minut. Przynajmniej tak myślał Satsuki idąc za tłumem. Ludzie szli na przodzie względnej ciszy, pozostawiając go oraz kobietę w tyle.
- I jak wrócimy, pomalujemy twój pokój! Uwielbiałeś zielony! Wstawimy dużo zieleni. - Matka chłopaka gadała przez cały czas, irytując tym go. Przyzwyczajony był raczej do większej ciszy. Nie upomniał jej jednak. Może swoim bełkotem zwróci uwagę jakiegoś potwora, który ją zje.
- Dobrze, że jesteśmy już z dala od tych… od tego czegoś. Przeklęte ludzie. Nie! To nie ludzie! To demony!
Uwaga chłopaka nagle zwróciła się w jej stronę. Zacisnął mocniej usta by nie powiedzieć czegoś niegrzecznego.
- A tamten jeszcze się do ciebie przystawiał! Nie dość, że cię porwano, to jeszcze może chciał cię obmacać! Pierdolony pederasta! Demon! Powinien tam umrzeć z nimi! Najlepiej na stosie ze złamanymi kończynami. Ćwok i potwór! Szkoda, że matka nie udusiła go w koł…
- Dość! - Krzyknął wściekle chłopak. Jak ona śmiała wyzywać przy nim jego drogą osobę. Chciał do niej podejść i urwać jej łeb. Złamać kark, wyrwać oczy! Gdyby mógł…
- Ren…?!
Albinos nagle uśmiechnął się a po chwili zaczął się śmiać. Ludzie idący przed nimi zatrzymali się ze zdziwieniem.
Lalka zdała właśnie sobie sprawę, że była zazdrosna. Za same słowa mogła zabić innych. Nawet jeśli chłopak został przez Kyushu opuszczony, on nadal się o niego martwił. Chciał go w tej chwili dotknąć, pocałować, przytulić. I to było właśnie to! Nie potrzebował żyć z ludźmi aby znaleźć swój cel.
Kochał Kyushu z całego serca i tylko to się liczyło!
Albinos podszedł do kobiety, tuląc ją mocno. Następnie wyciągnął scyzoryk z jej kieszeni. Pamiętał jak wcześniej obierała nim jabłko.
Otworzył go i przystawił oszołomionej Kobiecie do szyi. - Mam na imię Satsuki.
Jeden ruch nadgarstka wystarczył aby kobieta upadła martwa na ziemię. Może była ona jego matką, ale nic do niej nie czuł. Wcale jej nie pamiętał. Jedyne co się liczyło to Kyushu i mógł dla niego znaleźć się nawet w piekle.
***
Pochłaniający zmienię oraz Przemierzający wieczność poczuli to samo w jednej sekundzie. Ścieszka upadła a mgła zaczęła zanikać.
Martwy Hatoita ruszył w stronę bezbronnych ludzi, a Kyushu razem za nim. Ciało Hatoity nagle upadło bezwładnie na ziemię, a cienie zaczęła się rozrastać. Pochłaniały dosłownie wszystko.
Nidi starał się za nimi nadążyć ale był zbyt wolny. Kyushi sam zaczął poszukiwać lalkę.
Kiedy nareszcie ją zauważył, z ulgą podbiegł do niej. Stała nad martwym ciałem kobiety, otoczona przez krzyczących, umierających ludzi. Cienie jednak i chłopaka w końcu dopadły.
- Satsuki!!! - Krzyknął Kyushu biegnąc w jego stronę.
Lalka spojrzała prosto na niego i szczęśliwa przytuliła scyzoryk do piersi. - Kyushu, jak bardzo cię kocham!
Cienie pochłonęły Satsuki, stając się wielką, jedną ciemnością. Zanim Nidi zdołał dotrzeć do przyjaciela, ten już zdołał wskoczyć w sam środek ciemności.
***
Panowała tylko ciemność.
Było ciemno. Jednak mimo tego Kyushu zdołał odnaleźć chłopaka. Przytulił go do siebie, nie chcąc już nigdy go puścić.
Jaki był głupi żeby go tak zostawiać nagle!
Kyushu bał się wcześniej.
Zobaczywszy ciało swojego młodszego brata, jednocześnie mając już tak wiele uczuć, przeraził się, że ostatecznie lalka skończy w ten sam sposób. Hatoita poświęcił dla niego wszystko. Satsuki zaś nadal coś posiadał. Jego matka żyła. Tylko dlatego uratował tych ludzi. Ponieważ jedyna osoba żyjąca dla dawnego albinosa, nadal go szukała. Mogła go uratować przed nim.
Oh, jaki on był głupi!
Satsuki kochał go tak samo jak on. Dlaczego nie domyślił się, że ostatecznie i tak zabije swoją matkę! Nie była mu ona już znana!
Teraz jednak trzymał go w ramionach, szeptając słowa o wiecznej miłości. Nie okłamywał go. Kyushu będzie chciał pewnego dnia umrzeć, ale nastanie to dopiero gdy się sobą nacieszą oraz kiedy znajdzie sposób na śmierć. Wtedy spoczną razem w różanej trumnie, złączeni w nieskończonym śnie.
Obiecywał mu wiele rzeczy ale w zamian błagał tylko o jedną. By jeszcze raz otworzył swoje oczy.
Kyushu w tej ciemności był bezpieczny, ludzie zaś nie. Cienie wchodziły od ciał i rozszarpywały ich organy.
Starał się walczyć. Bronić Satsuki. Obawiał się niestety tego, iż jakiś cień niespodziewanie dostanie się do ciała ukochanego.
Lecz ciemność nagle zaczęła się cofać.
Chłopak nie otworzył oczu, jednak złapał Kyushu za policzki i zbliżył do pocałunku. Mężczyzna nie odmówił. Dopiero wtedy Satsuki otworzył oczy, które świeciły.
- Ah, czyli to tak.
Kolejno, Kyushi spojrzał w stronę cieni. Przestał się bać, a jego uczucia były nareszcie stałe. Zaakceptował serce oraz same cienie, które zrozumiały, że nie potrzebował już celu istnienia, ponieważ miał go w ramionach.
Ciemność uleciała, kryjąc się z powrotem w książce. Będzie tam czekać, uzupełniając energię, aż mistrz nie wezwie cieni ponownie.
Na zewnątrz, ponownie w świetle rzeczywistości, znajdował się Kyushu z śpiącym Satsukim w ramionach, oszołomiony Nidi oraz porozrzucane, rozdarte, martwe ciała. Hatoita bez żadnej rany, leżał spokojnie na ziemi, jakby otulał go sen.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro