^90^
Yoongi POV
Kilka minut temu postawiłem Parkowi ultimatum: albo zasypia w moim, albo w Hoseoka samochodzie, bo widziałem, że oczy mu się już same zamykają. Jeszcze przed pójściem spać, marudził, że mu zimno. Nie podałem, ale poleciłem, żeby z tylnych siedzeń wziął koc. Kiedy już go miał, wrócił na fotel pasażera, twierdząc, że tutaj jest cieplej. Zaśmiałem się z jego stwierdzenia, na co on zrobił naburmuszoną minę. To znaczy... Pewnie to miało przypominać oburzenie, jednak nadymane policzki wyglądały bardzo uroczo.
Zauważył, że wpatruję się w niego z uśmiechem. Delikatnie się zarumienił i zaczął patrzeć przez okno po swojej stronie.
*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*
- Już jesteśmy niedaleko, więc nie musisz się martwić... Jimin śpi... Co? Niee, Yoongi mu kazał... Wyjątkowo... Do zobaczenia! - z odległości jakichś dwóch metrów przysłuchiwałem się rozmowie Hoseoka z Namjoonem.
Kilka minut temu zatrzymaliśmy się na poboczu, żeby się wyprostować. Nie budziliśmy Parka ze względu na to, że widzieliśmy, iż był zmęczony. Zasnął niedawno; spał owinięty w kocyk z lekko rozwartymi ustami, cicho pochrapiając - to był kolejny powód, przez który go nie obudziliśmy. Niełatwo jest przerwać sen osobie, która wygląda cholernie uroczo.
- Zapaliłbym sobie. - przyznałem, kiedy młodszy stanął obok mnie.
- To czemu tego nie zrobisz?
- Obiecałem Jiminowi, że skończę z paleniem albo chociaż będę mniej to robił.
- Specjalnie dla niego? - popatrzył na mnie zdziwiony.
- Specjalnie dla niego. - sięgnąłem do kieszeni kurtki. Wyczułem pod palcami paczkę papierosów. Wyrzuciłem je. - Nie będzie mnie kusiło.
- Wiesz, że jest to słodkie? - spytał mnie, wracając do samochodu.
- Nie bardziej niż Jimin. - odparłem, wsiadając do pojazdu. Zobaczyłem jeszcze, jak poruszył do mnie brwiami, zanim zrobił to, co ja.
Pojechaliśmy.
*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*
Po kolejnych godzinach jazdy stanęliśmy wreszcie przed moim blokiem. Jimin nie obudził się ani razu, przez co razem z Hoseokiem nie wiedzieliśmy, co z nim zrobić. Koniec końców podjęliśmy decyzję, że przeniesiemy go do mnie.
- Kto go bierze? - spytałem, zerkając na cicho pochrapującego Jimina.
- Jak wolisz. - wzruszył ramionami.
- Bierz klucze. - rzuciłem mu je i sięgnąłem po śpiącego. Delikatnie, powoli i ostrożnie wyjąłem go z pojazdu.
Jung zamykał samochód, a ja już ruszyłem w stronę bloku. Gdy byłem przy klatce, młodszy mnie dogonił. Dotarliśmy na odpowiednie piętro, wyższy otworzył bez używania kluczy mieszkanie. W głowie od razu pojawiła mi się myśl, że mam gości. Nie myliłem się. Sykiem uciszyłem krzyczących przyjaciół. Z Jiminem natychmiast poszedłem do mojej sypialni. Ułożyłem go na łóżku, przykryłem kołdrą i rzuciwszy krótkie spojrzenie, czy aby na pewno nie ma szans, by spadł, opuściłem to pomieszczenie. Udałem się do salonu, gdzie powitał mnie widok ramyeonu, jeongolu oraz kalguksu. Ucieszyłem się bardzo, bo byłem głodny. Usiadłem koło Jina, z którym zacząłem dyskutować na temat związku Hoseoka i Jungkooka. Po kilkudziesięciu minutach wszyscy położyliśmy się spać. Taehyung postanowił użyczyć łóżko Namjinom, samemu postanawiając spać na kanapie. Hopekooki poszli do Hoseoka, a ja wróciłem do swojej sypialni. Przepchnąłem trochę Jimina na bok i położyłem się obok niego.
Jeśli znajdziecie chwilkę, to na moim profilu jest jeszcze jeden yoonmin pt. 'Stars'
Będzie mi miło, jeżeli tam zaglądnięcie ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro