^81^
Jungkook POV
Siedzieliśmy w najbardziej odludnionym i zacienionym miejscu w parku. Zrywałem najbliższe listki i się nimi bawiłem.
- Dokąd oni pojechali? - w pewnej chwili spytał Hoseok.
- Nie wiesz? - odpowiedział mu pytaniem na pytanie Jin.
- No... Yoongi kazał mi spakować jego ubrania oraz bieliznę na kilkudniowy wyjazd i to wszystko. Nie powiedział dokąd i dlaczego jedzie.
- Bo on sam nie wiedział gdzie. - zaśmiał się krótko.
- Gdzie ty ich wysłałeś?
- W okolice morza.
- A jeśli się utopią? - spytałem.
- W sumie... Kto będzie na mnie później krzyczał? - powiedział Hobi.
- Jimin potrafi pływać - Jin wzruszył ramionami.
- A Yoon? - zwróciłem się do Hoseoka.
- Zawsze unikał wyjścia ze mną na basen... I jezioro... I morze... - odparł.
- I nagle magicznie pojechał nad morze, tak?
- A wiedział o tym? - spytał Jina.
- No... Wiedział tylko, że nad wodę... - odpowiedział.
- I nie bał się?
- Powiedział, że pewnie będą bardzo ładne zdjęcia. Wydawało mi się, że odpłynął wtedy w swój świat, więc więcej już nic nie mówiłem.
- Może i dobrze, że są tam sami, ale... Przecież jeśli do czegoś między nimi dojdzie, my się o niczym nie dowiemy! - powiedział załamany i oparł czoło o moje ramię.
- No, chyba że ich upijemy... Przecież pod wpływem alkoholu powiedzą nam wszystko. - zauważył najstarszy.
- Przecież po ich zachowaniu też coś zobaczymy - odezwał się Namjoon.
- Albo będą się unikać, albo wykonywać jakieś potajemne gesty - poruszyłem ramieniem, czując, jak powoli drętwieje pod wpływem ciężaru.
- Oni nie zobaczą, że chcemy ich do siebie zbliżyć? - mruknął Jung, podnosząc głowę.
- Pewnie zrozumieją, o co nam czy tam wam chodzi, zaczną chodzić ze sobą na niby, a później naprawdę się zakochają i będzie wielki love end. - westchnął młodszy Kim.
- Znając Yoongiego, najpierw coś odpierdoli, a później zmądrzeje czy coś. - powiedział Hoseok.
Spojrzałem na niego zaskoczony. Nie przypominałem sobie, żeby kiedykolwiek używał przekleństw... Przynajmniej przy mnie tego nie robił... Aż do tej pory.
Popatrzył na mnie pytająco, a ja pokręciłem głową. Każdemu się zdarza przeklnąć. No, chyba że jest się mną i Jin cię kontroluje...
- A niech tylko skrzywdzi Jimina, to gorzko tego pożałuje. - ostrzegł chłodno Jin.
- Ode mnie też nieźle dostanie, jeśli zrobi coś głupiego. - spokojnie odrzekł Hobi.
Seokjin pokiwał głową i znowu zapanowała cisza, która przerywana była jedynie przez uliczny gwar, muzykę puszczaną przez młodzież i rozmowy przechodzących obok ludzi. Namjoon rozsunął nogi Jina, usiadł między nimi i oparł się o niego plecami, głowę kładąc w zagłębieniu jego szyi.
- Padnę przez ciebie, grubasku - mruknął.
- Ja będę miał miękkie lądowanie. - uśmiechnął się lekko.
- Trochę mi się nudzi... - powiedziałem cicho do Hoseoka.
- To co? Idziesz się zafarbować na fioletowo?
- Na jaki? - opadły mi ręce.
Przecież on wcześniej tego ze mną nie ustalał ani nic!
- Dobrze słyszałeś. Fioletowy - puścił do mnie oko.
- Ale-
- Nie ma żadnego "ale" - przerwał mi szybko. - Zgodziłeś się już wcześniej, więc się teraz ze mną nie kłóć.
- Ostatnio Jimin się przefarbował i wystarczy.
- A co to do czego ma? Jimin to Jimin, ty to ty.
- I jako jedyny z naszej ekipy jeszcze się nie farbowałeś. - dodał nagle Jin.
- Dokładnie. Najwyższa pora to zmienić. - Hoseok posłał w moją stronę uśmiech.
- Nie mam zamiaru nic w sobie zmieniać. - zaprotestowałem. - Podoba mi się tak, jak jest.
- Co chcesz w zamian? - spytał najstarszy. Zgiął Namjoona w pół i położył przedramiona na jego plecach.
- Po pierwsze: złamiesz mu kręgosłup. - kiwnąłem głową w stronę młodszego Kima.
- Giętki jest - odparł Seokjin.
- Po drugie: dajcie mi czas na zastanowienie się. Jutro odpowiem.
- Obiecujesz? - upewniał się Jung.
- Na twoją głowę.
- Mam nadzieję, że moja głowa jest dla ciebie cenna...
- Przekonamy się jutro - Namjoon wyczołgał się spod Jina i przeciągnął.
- Cukierka? - podszedł do nas jakiś nastolatek z foliową torebką wypchaną słodyczami.
- Ja go skądś kojarzę... - mruknął cicho koło mojego ucha Hoseok. - Po tych jego cukierkach miałem niezły odpał przez kilka godzin. - Możemy kilka wziąć i zachować na później... Wiesz, jak Jimin i Yoongi wrócą... - zachichotał.
- Nie spodziewałem się, że jesteś aż tak wredny... - z uniesionymi brwiami patrzyłem, jak mój chłopak bierze garść cukierków. O dziwo, tamten chłopak odszedł z szerokim uśmiechem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro