Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

^76^

Namjoon POV

Szliśmy w ciszy. Chciałem chwycić młodszego za rękę, jednak on schował dłonie w kieszeniach spodni.

- Długo jeszcze będziemy szli? - spytał, patrząc na mnie.

- Do końca tej ulicy.

- Okej.

Cały czas próbowałem z nim porozmawiać, ale rozmowa się nie kleiła. W końcu się poddałem i spuściłem głowę.

- Dalej flirtujesz ze wszystkimi wokół? - spytał nagle.

- Głównie chodzę do klubów i tylko piję. - wzruszyłem ramionami.

- A no wiesz... Też ten tego? - popatrzył na mnie kątem oka.

- Nie jestem puszczalski.

- Ale pewnie laski na ciebie lecą.

- Jeśli liczyć te, które pijane potykają się o własne nogi i wpadają na mnie, to tak. - zaśmiałem się krótko.

- Ciekawie, ciekawie.

- Bardzo... To tutaj - pociągnąłem go do jednego z mniejszych lokalów.

W środku było jasno. Znajdowało się tam koło dziesięciu stolików; większość była zajęta. Przywitałem się ze znajomym kelnerem i usiadłem przy pierwszym wolnym stole. Tae zajął miejsce naprzeciwko mnie.

- Podać to, co zwykle? - do stolika podszedł tamten kelner.

- Nie, dwa razy ostre. - odparłem.

- Wreszcie coś nowego. - uśmiechnął się szeroko i poszedł do kuchni.

- O co mu chodziło? - spytał mnie młodszy.

- Często tu przychodzę, ale chyba nigdy jeszcze nie zamówiłem niczego ostrego. - wzruszyłem ramionami.

- Bałeś się?

- Czego?

- No, tego ostrego smaku.

- Nie, nie... Po prostu wolę łagodniejsze. - uśmiechnąłem się lekko.

- Czyli się bałeś - skwitował. Po chwili dodał: - Nie lubię ostrych dań.

- Ja płacę, ja wybieram. - na mojej twarzy pojawił się zwycięski uśmiech.

- Wredny jesteś - mruknął prawie niezrozumiale.

- Słucham?

- Nie mów słucham, bo cię wyrucham. - poprawił się na krześle.

- Jakby ktoś już miał by być na dole, to ty.

- Mam brać to za propozycję? - zaśmiał się krótko.

- Jeśli chcesz.

- Ty tak na serio? - mówił rozbawiony.

- Jak najbardziej.

- Zabaweczki masz?

- Oczywiście.

- A u- - zaczął mówić, ale jakaś babcia walnęła go torebką w potylicę. Z trudem powstrzymałem wybuch śmiechu.

- Wszędzie teraz ci homoseksualiści. - mruknęła, odchodząc od naszego stolika. Taehyung popatrzył za nią zdziwiony i pomasował sobie dłonią obolałe miejsce.

- Dlaczego ona to zrobiła? - skrzywił się.

- Mnie się nie pytaj. Usiadła niedaleko. Możesz się jej spytać.

- Co mam do stracenia? - odsunął trochę krzesło i podszedł do stolika tamtej pani. Stanął plecami do mnie i porozmawiał z nią chwilę. Odwrócił się na pięcie i z niewzruszoną miną wrócił na swoje miejsce.

- Dlaczego to zrobiła? - zapytałem, widząc już kelnera z, jak podejrzewałem, naszym zamówieniem.

- Nie mam pojęcia. - westchnął zrezygnowany. - Nawijała w jakimś obcym języku.

Uniosłem brew.

- Mówiła coś w po jakiemuś tam i na koniec, już po koreańsku, kazała mi się wynosić.

- Mówi w dwóch językach?

- Idź i się jej zapytaj. - prychnął.

- Wolę już żyć w niewiedzy. - posłałem ciepły uśmiech w stronę kelnera, który położył przed nami jedzenie. 

*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*

Przechodziliśmy obok sklepu z zabawkami. Na wystawie był widoczny średniej wielkości pluszowy miś z szaro-złotą kokardką.

- Kupisz? - Tae pociągnął mnie za rękę, zatrzymał się i palcem wskazał na zabawkę.

- Oddasz pieniądze?

- Kiedyś na pewno.

- Zależy jaka cena.

Młodszy od razu wbiegł do sklepu i równie szybko z niego wybiegł. Kiedy usłyszałem, ile to kosztuje, wyjąłem portfel i podałem mu odpowiednią sumę. Nie była jakaś wygórowana, więc postanowiłem sprawić dziecku trochę radości.

- Dziękuję - powiedział, wyszedłszy ze sklepu z misiem. Chwycił go w jedną rękę i mnie przytulił.

- Wracamy? - odsunąłem się.

- Naturalnie! Przecież muszę się pochwalić Gustawem! - cmoknął pluszaka w nos.

- Już mu imię wybrałeś? Szybki jesteś - rozczulony patrzyłem na młodszego, gdy bawił się zabawką.

- Pasuje mu przynajmniej? - spytał z lekką obawą w głosie.

- A jeśli to dziewczyna?

- W takim wypadku Gustaw byłby skrótem od Gustawa. - uśmiechnął się zadowolony z własnej pomysłowości.

- Dobrze kombinujesz - zaśmiałem się, skręcając w odpowiednią uliczkę.

- Nakrzyczą na nas? No wiesz... Za to, że poszliśmy...

- Jesteśmy dorośli. Przynajmniej ja. - pewnym krokiem wszedłem do garażu.

Usiadłem na moim wcześniejszym miejscu. Tae siadł obok mnie.

- Zobacz, jaki puchaty. - przyłożył mi misia do twarzy. Odchyliłem się i wziąłem zabawkę do rąk. Dokładnie się jej przyjrzałem.

- Co ty w tym Gustawie widzisz?

- Uszka, nosek, błyszczące oczka, puchaty brzusio, miękkie plecki, śliczną kokardeczę, urocze łapki i nóżki. - powiedział jak małe dziecko.

- Przygarnę go. - podniosłem rękę z pluszakiem, kiedy młodszy dosłownie rzucił się w jego kierunku. Koniec końców osiągnął swój cel, ponieważ wstał, a mi się ruszać nie chciało.

Yoongi POV

Po raz ostatni otworzyłem buzię, a w środku szybko znalazło się jedzenie. Jimin zgodził się, żebym wziął to, co zostało z mojego obiadu (nie zjadł nawet połowy), ale pod dwoma warunkami - będzie mnie karmił i wszystko nagra. Zgodziłem się.

- Pamiętaj, że jeszcze u mnie coś zjesz. - odłożył pałeczki na bok.

- Kiedy indziej - pomasowałem obolały z przejedzenia brzuch.

- To może zostaniesz na noc i na śniadanie coś przyrządzę? - uśmiechnął się nieśmiało.

- Masz miejsce w mieszkaniu?

- Rozłożę kanapę.

- Kook ani Jin nie będą próbowali mi nic zrobić?

- Yyy... Postaram się.

- Muszę jeszcze wrócić do swojego mieszkania po ubrania.

- Jesteśmy podobnego wzrostu, więc ci pożyczę.

- Bielizna?

- A z tą co?

- Wygodna ta kanapa?

- Ja na niej się prześpię. Ty w moim łóżku.

- Nie ma mowy.

- Jest.

- Duże masz to łóżko?

- Zależy o co ci chodzi.

- Czy zmieścilibyśmy się tam razem?

- Że co proszę?

- Do laryngologa cię zapisać?

- No, raczej byśmy się pomieścili...

- Taki grubas, jak ja, zmieści się tam? - uniosłem delikatnie kąciki ust.

- Będzie to wyzwanie...

- Tak trudne do wykonania, jak obudzenie cię? - uśmiechnąłem się szerzej.

-... ale myślę, że podołamy mu - dokończył.

- Leciałeś kiedyś samolotem?

- A co to ma do rzeczy?

- Leciałeś kiedyś samolotem? - powtórzyłem.

- No... nie.

- Stań przede mną i proszę, pomóż mi wstać.

- Co ty kombinujesz? - spytał, ale wykonał polecenie.

- Nudzi mi się i mam zamiar się z tobą pobawić. - puściłem mu oko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro