^74^
Jungkook POV
- Co robimy? - spytałem Hobiego, gdy Jin poszedł.
- Siedzimy. - odparł, kładąc brodę na moje ramię.
- Poróbmy coś innego.
- Na przykład?
- Mnie się pytasz? Wymyśl coś.
- Mi siedzenie pasuje.
- A mi się nudzi. - wydąłem dolną wargę.
- To zdejmij ubrania i ich popilnuj.
- Czemu nie. - wzruszyłem ramionami.
Spróbowałem wstać, jednak ręce Hoseoka, które chwilę wcześniej położył na moich biodrach, pociągnęły mnie w dół.
- Ty naprawdę jesteś wielkim głupkiem. - obróciłem się do niego twarzą. Oczywiście dalej siedziałem na jego nogach.
- Z tego towarzystwa to ja jestem najmłodszy, więc mam największe prawo do bycia głupkiem. - mruknąłem.
- Czyli nie zaprzeczasz? - położył ręce na moich żebrach.
- I nie zaprzeczam, i zaprzeczam. - uśmiechnąłem się szeroko. - Jestem pośrodku.
- A masz łaskotki? - uniósł lewy kącik ust.
- Nie wiem. Dawno nikt mnie nie łaskotał. - przeczesałem ręką włosy. - A co?
Zaczął kręcić kółka kciukami. Zacisnąłem zęby, żeby nie zacząć się śmiać.
- Nie działa? - zmarszczył brwi, delikatnie uśmiechając się.
- A jak miałbym na to zareagować? - spytałem spokojnie.
- Miałeś zacząć się śmiać. - przestał zataczać kółka palcami.
- Widocznie nie mam łaskotek.
- Przekonamy się.
Zrzucił mnie ze swoich nóg. Następnie wstał i pomógł mi się podnieść.
- Co zamierzasz zrobić? - spytałem, kiedy zaczął prowadzić mnie do ściany za nami.
- Chcę sprawdzić, czy masz łaskotki. A jeśli się okaże, że tak, to tam - wskazał za siebie - mógłbyś jeszcze przez przypadek kogoś skrzywdzić, gdy zaczniesz się śmiać i kręcić, i w ogóle.
W pewnym momencie zatrzymał się i chwycił mnie za rękę.
- Gotowy?
- Na co?
Westchnął i popatrzył mi prosto w oczy. Staliśmy tak chwilę, kiedy nagle puścił moją dłoń i zaczął palcami dotykać moich żeber.
- Nie rób mi tak. - powiedziałem lekko drżącym ze śmiechu głosem.
- Dlaczego? Mam rozumieć, że króliczek posiada łaskotki? - pytał z uśmiechem i zaczął szybciej przesuwać palcami.
- Zos-zostaw mnie. - powiedziałem, ledwo powstrzymując śmiech.
- Wyjaśnij mi, czemu miałbym to zrobić. - z moich ust zaczął wydobywać się cichy chichot.
- P-p-po pro-ostu prze-estań. - w oczach pojawiały mi się łzy.
- Nie mam takiego zamiaru. - uśmiechnął się do mnie szeroko i jedną rękę przesunął w stronę pachy.
- Przestań! - zdążyłem krzyknąć, zanim wybuchnąłem długo powstrzymywanym śmiechem.
Po kilku chwilach leżałem na ziemi, kuląc się ze śmiechu, a z oczu leciały pojedyncze łzy. Hobi stanął nade mną, nie zaprzestając łaskotania. Śmiałem się i wiłem pod nim. Nie próbowałem nawet nic powiedzieć, bo wiedziałem, że nie dałbym rady.
- Najwidoczniej masz łaskotki. - oświadczył, kończąc swoje "badania".
- Ko-koniec? - spytałem, ocierając łezki spływające po moich policzkach.
- Na razie tak - podał mi rękę. - Ale gdy będziesz niegrzeczny, już wiesz, czego się spodziewać. - złapałem jego dłoń.
Starszy pociągnął mnie w górę, przytulił i poklepał po plecach. Odsunął się na długość ramion. Uśmiechnął słodko. Następnie odwrócił się i wrócił na poprzednie miejsce. Odetchnąłem głęboko kilka razy, po czym usiadłem w bezpiecznej odległości od niego. Spojrzał na mnie z podniesionymi brwiami. Przewróciłem oczami i powoli przysunąłem się do niego. Posłał w moją stronę ciepły uśmiech, a ja położyłem głowę na jego nogi.
- Całkiem ładnie ci w rumieńcach - patrzyłem na jego twarz, która powoli stawała się czerwona.
- To ja się rumienię? - spytał autentycznie zdziwiony.
- Na to wygląda. - uśmiechnąłem się do niego. On przyłożył swoją dłoń do lewego, a później prawego policzka.
- Dziwne - wzruszył jedynie ramionami.
- Nie przejmujesz się tym?
- A miałem? - poczochrał mi włosy.
- Bo ja wiem. - burknąłem, pstrykając go w tors.
Starszy zaśmiał się krótko, a chwilę później bawił się moimi włosami.
- Farbowałeś kiedyś? - zapytał po dłuższym milczeniu.
- Nie i raczej nie mam zamiaru tego robić.
- No co ty? Powiem ci, że w... Hm... - zamyślił się na chwilę. - Na przykład w fioletowym byłoby ci ładnie. Ciemnofioletowy - patrzył na mnie z przymrużonymi oczami.
- Nie wiem... - skrzywiłem się.
- Przefarbuję razem z tobą. Tylko że ja na inny kolorek - uśmiechnął się. - Odrosty już mam.
- A mam inny wybór?
- Nie - wyszczerzył się do mnie.
- To kiedy?
- Jak najszybciej - poklepał mnie po brzuchu. - A później porobię ci parę zdjęć. Ostatnio zacząłem interesować się fotografią... Czasami podglądam Yoongiego, gdy robi zdjęcia czy coś. - przyznał.
- Przebierzesz mnie w jakiś strój? - zapytałem niepewnie.
- Policjanta - odparł po dłuższej chwili.
- Że co proszę?
- Gdzieś w pobliżu mojego mieszkania jest wypożyczalnia strojów...
- Żartujesz sobie, tak?
- Jutro lub pojutrze pofarbowaliśmy się i jeszcze w tym tygodniu udałoby nam się zrobić kilka fotek...
- O co ci chodzi?
- Jak to o co? O twoją sesję. - uśmiechnął się szeroko. - Yoongi z Jiminem wkrótce będą mieli, to my też, bo w końcu czemu nie?
- I tak mi nie odpuścisz, więc się zgadzam. - westchnąłem.
- Buba, ja ciebie o zgodę nie pytałem ani nie pytałbym. - uniósł delikatnie kąciki ust.
- Buba?
- Słodko brzmi. - położył dłoń na moich żebrach.
- A mów sobie na mnie buba, byleby obeszło się bez łaskotek. - powiedziałem szybko.
Zaśmiał się i znowu zaczął bawić moimi włosami.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro