Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

^74^

Jungkook POV

- Co robimy? - spytałem Hobiego, gdy Jin poszedł.

- Siedzimy. - odparł, kładąc brodę na moje ramię.

- Poróbmy coś innego.

- Na przykład?

- Mnie się pytasz? Wymyśl coś.

- Mi siedzenie pasuje.

- A mi się nudzi. - wydąłem dolną wargę.

- To zdejmij ubrania i ich popilnuj.

- Czemu nie. - wzruszyłem ramionami.

Spróbowałem wstać, jednak ręce Hoseoka, które chwilę wcześniej położył na moich biodrach, pociągnęły mnie w dół.

- Ty naprawdę jesteś wielkim głupkiem. - obróciłem się do niego twarzą. Oczywiście dalej siedziałem na jego nogach.

- Z tego towarzystwa to ja jestem najmłodszy, więc mam największe prawo do bycia głupkiem. - mruknąłem.

- Czyli nie zaprzeczasz? - położył ręce na moich żebrach.

- I nie zaprzeczam, i zaprzeczam. - uśmiechnąłem się szeroko. - Jestem pośrodku.

- A masz łaskotki? - uniósł lewy kącik ust.

- Nie wiem. Dawno nikt mnie nie łaskotał. - przeczesałem ręką włosy. - A co?

Zaczął kręcić kółka kciukami. Zacisnąłem zęby, żeby nie zacząć się śmiać.

- Nie działa? - zmarszczył brwi, delikatnie uśmiechając się.

- A jak miałbym na to zareagować? - spytałem spokojnie.

- Miałeś zacząć się śmiać. - przestał zataczać kółka palcami.

- Widocznie nie mam łaskotek.

- Przekonamy się.

Zrzucił mnie ze swoich nóg. Następnie wstał i pomógł mi się podnieść.

- Co zamierzasz zrobić? - spytałem, kiedy zaczął prowadzić mnie do ściany za nami.

- Chcę sprawdzić, czy masz łaskotki. A jeśli się okaże, że tak, to tam - wskazał za siebie - mógłbyś jeszcze przez przypadek kogoś skrzywdzić, gdy zaczniesz się śmiać i kręcić, i w ogóle.

W pewnym momencie zatrzymał się i chwycił mnie za rękę.

- Gotowy?

- Na co?

Westchnął i popatrzył mi prosto w oczy. Staliśmy tak chwilę, kiedy nagle puścił moją dłoń i zaczął palcami dotykać moich żeber.

- Nie rób mi tak. - powiedziałem lekko drżącym ze śmiechu głosem.

- Dlaczego? Mam rozumieć, że króliczek posiada łaskotki? - pytał z uśmiechem i zaczął szybciej przesuwać palcami.

- Zos-zostaw mnie. - powiedziałem, ledwo powstrzymując śmiech.

- Wyjaśnij mi, czemu miałbym to zrobić. - z moich ust zaczął wydobywać się cichy chichot.

- P-p-po pro-ostu prze-estań. - w oczach pojawiały mi się łzy.

- Nie mam takiego zamiaru. - uśmiechnął się do mnie szeroko i jedną rękę przesunął w stronę pachy.

- Przestań! - zdążyłem krzyknąć, zanim wybuchnąłem długo  powstrzymywanym śmiechem.

Po kilku chwilach leżałem na ziemi, kuląc się ze śmiechu, a z oczu leciały pojedyncze łzy. Hobi stanął nade mną, nie zaprzestając łaskotania. Śmiałem się i wiłem pod nim. Nie próbowałem nawet nic powiedzieć, bo wiedziałem, że nie dałbym rady.

- Najwidoczniej masz łaskotki. - oświadczył, kończąc swoje "badania".

- Ko-koniec? - spytałem, ocierając łezki spływające po moich policzkach.

- Na razie tak - podał mi rękę. - Ale gdy będziesz niegrzeczny, już wiesz, czego się spodziewać. - złapałem jego dłoń.

Starszy pociągnął mnie w górę, przytulił i poklepał po plecach. Odsunął się na długość ramion. Uśmiechnął słodko. Następnie odwrócił się i wrócił na poprzednie miejsce. Odetchnąłem głęboko kilka razy, po czym usiadłem w bezpiecznej odległości od niego. Spojrzał na mnie z podniesionymi brwiami. Przewróciłem oczami i powoli przysunąłem się do niego. Posłał w moją stronę ciepły uśmiech, a ja położyłem głowę na jego nogi.

- Całkiem ładnie ci w rumieńcach - patrzyłem na jego twarz, która powoli stawała się czerwona.

- To ja się rumienię? - spytał autentycznie zdziwiony.

- Na to wygląda. - uśmiechnąłem się do niego. On przyłożył swoją dłoń do lewego, a później prawego policzka.

- Dziwne - wzruszył jedynie ramionami.

- Nie przejmujesz się tym?

- A miałem? - poczochrał mi włosy.

- Bo ja wiem. - burknąłem, pstrykając  go w tors.

Starszy zaśmiał się krótko, a chwilę później bawił się moimi włosami.

- Farbowałeś kiedyś? - zapytał po dłuższym milczeniu.

- Nie i raczej nie mam zamiaru tego robić.

- No co ty? Powiem ci, że w... Hm... - zamyślił się na chwilę. - Na przykład w fioletowym byłoby ci ładnie. Ciemnofioletowy - patrzył na mnie z przymrużonymi oczami.

- Nie wiem... - skrzywiłem się.

- Przefarbuję razem z tobą. Tylko że ja na inny kolorek - uśmiechnął się. - Odrosty już mam.

- A mam inny wybór?

- Nie - wyszczerzył się do mnie.

- To kiedy?

- Jak najszybciej - poklepał mnie po brzuchu. - A później porobię ci parę zdjęć. Ostatnio zacząłem interesować się fotografią... Czasami podglądam Yoongiego, gdy robi zdjęcia czy coś. - przyznał.

- Przebierzesz mnie w jakiś strój? - zapytałem niepewnie.

- Policjanta - odparł po dłuższej chwili.

- Że co proszę?

- Gdzieś w pobliżu mojego mieszkania jest wypożyczalnia strojów...

- Żartujesz sobie, tak?

- Jutro lub pojutrze pofarbowaliśmy się i jeszcze w tym tygodniu udałoby nam się zrobić kilka fotek...

- O co ci chodzi?

- Jak to o co? O twoją sesję. - uśmiechnął się szeroko. - Yoongi z Jiminem wkrótce będą mieli, to my też, bo w końcu czemu nie?

- I tak mi nie odpuścisz, więc się zgadzam. - westchnąłem.

- Buba, ja ciebie o zgodę nie pytałem ani nie pytałbym. - uniósł delikatnie kąciki ust.

- Buba?

- Słodko brzmi. - położył dłoń na moich żebrach.

- A mów sobie na mnie buba, byleby obeszło się bez łaskotek. - powiedziałem szybko.

Zaśmiał się i znowu zaczął bawić moimi włosami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro