^69^
Taehyung POV
- Bierz ten telefon i pisz - rozkazałem, gdy starszy usiadł obok mnie.
- Dlaczego ja? - spojrzał na urządzenie należące do najstarszego.
- Bo tak - wzruszyłem ramionami i szturchnąłem Hobiego.
- Jak typowa baba - mruknął i wziął telefon Yoongiego do ręki. - Pin podaj - pokazał mi zablokowany ekran.
- Czekaj, widziałem, jak ostatnio wpisywał - zmrużyłem oczy. - To było cholernie długie - położyłem się na plecy i zamknąłem powieki. - To chyba szło tak: zero, dziewięć, zero, trzy, jeden, dziewięć, dziewięć, trzy.
- Chwila, chwila... Chwila! Przecież to data jego narodzin - zaśmiał się starszy.
- Przynajmniej cała data, a nie tylko rok - uśmiechnąłem się. - Teraz włączaj już ten czat - potarłem swoje dłonie o uda.
- Co napisać?
- Yyy... Hej, przystojniaku - poruszyłem sugestywnie brwiami.
- Wiem, że jestem przystojny i w ogóle, ale teraz mów, co mam napisać.
- Pisz, bo nie mamy czasu - spojrzałem na niego gniewnie.
- Już, już - skupił się na chwilę tylko na telefonie, a później powiedział: - Gotowe - uśmiechnął się szeroko.
- Nie wierzę - patrzyłem na niego z szeroko otwartymi oczyma.
- To uwierz - dosłownie podsunął mi pod nos telefon.
Wziąłem od niego urządzenie i zobaczyłem:
Jiminnie jest online
Yoonnie: Hej~
- Tak po prostu? - oddałem mu telefon.
- Wątpię, żeby Yoongi pisał inaczej - wzruszył ramionami.
- Co prawda to pra-
- Odpisał! - przerwał mi.
- Zacznij rozmowę!
- O czym?
- O tym, jak dzisiaj spędzili dzień! - wierciłem się.
- Dobry pomysł, ale przecież nie wiemy, co robili - patrzył na mnie z podniesionymi brwiami.
- No to mo-
- On napisał pierwszy! - znowu mi przerwał. Nie zwróciłem na to uwagi. Oparłem głowę o jego ramię, żeby lepiej widzieć, o czym piszą.
Jiminnie: Hej ^-^
Jak się czujesz?
Yoonnie: Dobrze
Jiminnie: A ja wspaniale
Chociaż nie...
Yoonnie: Co się stało?
Jiminnie: No wiesz...
Czuję się BARDZO WSPANIALE *serduszko*
Yoonnie: Nie strasz mnie!
Jutro znowu się spotykamy!
Jiminnie: Yoongi, muszę założyć na to spotkanie dodatki?
- Jakie dodatki? - spytałem z przerażeniem.
- Nie mam pojęcia - popatrzył na mnie ze strachem.
- To się wkopaliśmy - westchnąłem.
Usłyszeliśmy chrząknięcie. Automatycznie zwróciliśmy głowy w kierunku dźwięku.
- Przerwa w dostawie wody, powiadasz? - prychnął Yoongi, opierając się biodrem o framugę drzwi.
- Powiadam - Jung wstał i podszedł do najstarszego.
- Przynajmniej przyznałeś się do kłamstwa. To teraz dalej - Yoongi zrobił krótką przerwę, spojrzał na mnie i ponownie patrzył w oczy Hoseokowi. - Co robicie w moim pokoju?
- Oddychamy - mówił spokojnie Hobi.
- Okej... Dlaczego Taehyung trzyma mój telefon?
- Bo chce.
- Z kim pisaliście?
- Z człowiekiem.
- Mówiliście coś o dodatkach, prawda?
- Mhm.
- Dlaczego pisaliście z Jiminem?
- Skąd wiesz, że akurat z nim?
- O czym pisaliście?
- O życiu.
- Ile?
- Parę minut.
- Co mu opowiedzieliście?
- Może sam sprawdź, a nie zadajesz ciągle takie pytania? - wtrąciłem cicho.
- Dobry pomysł, Tae - Yoongi przeszedł obok Hobiego i stanął przede mną. Wysunął władczo rękę w moją stronę. Niepewnie podałem mu urządzenie.
- Nie interesuje cię, skąd znaliśmy twoje hasło? - Hobi usiadł blisko mnie; stykaliśmy się ramionami.
- Tae pewnie widział, gdy wpisywałem czy coś. Zawsze siedział blisko mnie, gdy to robiłem - spojrzał na nas znad telefonu.
- Nie jesteś o nic zły? - uniosłem lewą brew.
- Nie napisaliście nic nieodpowiedniego, przyznaliście się do winy. Pewnie nakrzyczałbym na was lub zrobił wielką awanturę czy coś, ale mam dzisiaj dobry dzień.
- Po spotkaniu z Jiminem? - spytał Hoseok z kpiącym uśmiechem na ustach.
- Żebyś wiedział, że tak - odpowiedział spokojnie.
- Czyżby miłość?
- No wiesz... Albo i nie... Ja mam przyjaciół, nie wiem jak ty.
- Friend with benefits - uśmiechnął się Hobi i poruszył sugestywnie brwiami.
- Może w twoim przypadku. Ja mam NORMALNYCH przyjaciół.
- Czyli uważasz mnie za normalnego?
- Czy kiedykolwiek powiedziałem, że jesteśmy przyjaciółmi? - Yoongi pociągnął nas za ręce i poprowadził w stronę drzwi.
- Ranisz! - krzyknął Hobi, zanim najstarszy zatrzasnął drzwi za nami.
- O mnie nic nie mówił. Nie wiem, czy mam się cieszyć, czy raczej smucić - powiedziałem.
- Też nie wiem... TaeTae - chwycił mnie za dłoń i przyciągnął mnie do siebie. - Co ty na friend with benefits?
- Może kiedyś - odparłem. Chłopak puścił mnie i poszliśmy do kuchni.
- Czyli mam jakieś szanse - bardziej stwierdził niż spytał, uśmiechając się podstępnie.
- Wątpię - usiadłem na blacie.
- Po pierwsze: przestań tą swoją dupę dawać tam, gdzie robi się jedzenie - podszedł do mnie i, chwyciwszy za dłonie, pociągnął na ziemię. - Po drugie: powiedziałeś "kiedyś", więc są jakieś szanse - wyszczerzył się w moją stronę.
- Powiedziałem też "może", więc aż tak bardzo na to nie licz. - wyjąłem z jednej z dolnych szafek biały ryż długoziarnisty.
- Mi też możesz ugotować - oznajmił Hobi, wyjmując z szafki dwie miseczki.
Sięgnąłem po drugie opakowanie ryżu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro