Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

^66^

Yoongi POV

- Ten ogon mogłeś już sobie darować - marudził młodszy, zaglądając do torby.

- Jak to? Przecież bez niego strój nie byłby pełny - odparłem ze śmiechem obejmując ramieniem Jimina.

- Nie założę go - mruknął.

- Na pewno? - uśmiechnąłem się.

- No... Yyy... Może... - zaczął się jąkać.

- Założysz, prawda? - zapytałem z coraz większym uśmiechem.

- Chyba nie będę miał wyboru - westchnął.

- Będziesz miał i masz. Po prostu mam zamiar nalegać i może w pewnej chwili ci odpuszczę. Podkreślam: MOŻE - oznajmiłem i poczochrałem mu włosy. Choć nawet nie było to potrzebne, ponieważ wcześniej zrobiłem to już kilka razy.

- Naprawdę?

- Naprawdę.

- To sobie nalegaj - wzruszył ramionami. - Ale nie odstawiaj takich akcji, jak ta w sklepie - dodał, delikatnie uderzając mnie łokciem w żebra.

- Nie obiecuję - zaśmiałem się.

- Ja chyba będę ciebie teraz unikać - wydął dolną wargę.

- No co ty? Nie przesadzaj - udałem obrażonego.

- Nie jestem ogrodnikiem, żebym miał coś przesadzać - mruknął.

- A co ty taki pyskaty? - zmarszczyłem brwi.

- Mam do tego prawo.

- Jesteś młodszy.

- I?

- Powinieneś się zwracać do mnie z szacunkiem... - przerwałem na chwilę i widząc otwierającą się buzię Jimina, dokończyłem: - ... ale czułbym się wtedy bardzo staro, więc niech zostanie tak, jak jest.

- Nie miałem zamiaru nawet zmieniać swojego zachowania - prychnął.

- Jaki buntownik! - ułożyłem usta na kształt litery "o".

- Trudno. - odpowiedział beznamiętnie. - Ale ten buntownik lubi przytulasy i inne czułości - dodał prawie niesłyszalnie.

- Doprawdy? - popatrzyłem na niego z uniesionymi brwiami.

- O co ci chodzi? - próbował udawać zaskoczonego, co nie za bardzo mu wychodziło.

- Ehh... W domu się dowiesz - uśmiechnąłem się do niego, puściłem perskie oczko i przyśpieszyłem trochę kroku.

- Zajdziemy jeszcze do jakiegoś sklepu? Kupimy sobie coś do jedzenia, a później oglądniemy u mnie jakiś film - zaproponował młodszy po dłuższej chwili.

- Nie - powiedziałem krótko i szedłem dalej przed siebie.

Jimin nagle zatrzymał się i nadymał policzki, mrużąc oczy.

- Kook i Jin nazywają cię "mochi"? - kiwnął głową. - Mają rację - zaśmiałem się i tyknąłem go w policzek. Szybko wypuścił powietrze i wręczył mi torbę z zakupami.

- Ty kupiłeś, ty niesiesz.

Przewróciłem oczami i szybko ruszyłem za chłopakiem, który zaczął już iść w stronę swojego domu.

*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*

- To dokąd idziemy? - spytał młodszy, siadając na biurku i zaczął machać nogami. Uważnie mi się przypatrywał.

- Obiecaj mi najpierw, że będziesz się mnie słuchał.

- Ni... Tak - zmienił zdanie w połowie słowa, podchodząc do mnie.

- Sesję robimy w tym stroju czy bez? - zapytałem chłopaka, który właśnie stanął obok mnie.

- Wolałbym bez - przyznał, biorąc do ręki rogi.

- Jak wolisz - założył mi je na głowę.

- Pasują tobie - rzekł, robiąc krok w tył. - A wracając do początkowego tematu - zrobił krótką pauzę. - Dokąd idziemy?

- Do kina - poszedłem do kuchni.

- Ja nie-

- Zjesz popcorn - przerwałem mu, opierając się plecami o blat. - I czy możesz dać mi coś do picia?

- Niestety obiecałem robić to, co mi każesz. I żyj w pragnieniu - uśmiechnął się.

- Trudno. Idziemy już - kiwnąłem głową w stronę wyjścia i wychodząc z kuchni chwyciłem go za nadgarstek. W ten sposób wyszliśmy z mieszkania.

*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*

- Co dla panów? - spytał młody mężczyzna stojący za ladą.

- Zestaw dla dwojga - powiedziałem szybko. Kasjer, skinąwszy głową, zaczął realizować zamówienie. - Taniej wychodzi. - wyjaśniłem młodszemu, czując na sobie jego spojrzenie. Cicho westchnął, a ja podałem kasjerowi pieniądze i odebrałem przekąskę  i napoje. Jimin wziął kubki, a ja popcorn.

- Mamy problem - zaczął, gdy usiedliśmy na fotelach niedaleko sali numer jeden. - Film zaczyna się dopiero za dziesięć minut, a reklamy trwają jakieś dwadzieścia. Przecież przez ten czas zjemy cały popcorn! - powiedział załamany.

- Na razie możemy sobie rozmawiać, a podczas reklam schowam go pod fotel albo coś - odpowiedziałem z uśmiechem.

- Prowadź monolog. Nie chce mi się gadać - plecy położył na oparcie i zamknął oczy.

- To coś zaśpiewaj. W końcu śpiew to nie gadanie, prawda?

- Ale coś w tym stylu. A nawet jeśli, to nie zrobiłbym tego, bo jest tu zbyt wielu ludzi. Wstydziłbym się - przyznał, nie zmieniając pozycji ani nie otwierając oczu.

- Założę się, że masz wielki talent.

- Podobno tak, ale istnieje wiele ludzi z takim talentem. Po prostu nie zostali, że tak powiem, odkryci.

- Wytłumacz mi to, bo nie za bardzo rozumiem - uśmiechnąłem się chytrze, wykorzystując fakt, że chłopak na mnie nie patrzył.

- No, odkryci... Chodzi mi o to, że wiele innych ludzi także ma talent do śpiewania, aczkolwiek...

- Aczkolwiek? Takie trudne słowo znasz? - zaśmiałem się.

- ... nie każdy miał sposobność się pokazać i go ukazać. - kontynuował jakby nigdy nic.

- Mądrze prawisz - popatrzyłem na niego z podziwem.

- I kto tu używa trudnych słów? - spojrzał na mnie.

- Min Suga genius jjang jjang man boong boong - odparłem z uśmiechem.

- Postaram się zapamiętać - powiedział i wyciągnął telefon. Zaczął coś na nim robić, a po chwili spytał:

- Min Suga genius jjang i co dalej?

- Spytaj Hobiego lub Taehyunga... Ale raczej tylko Hobi będzie to wiedział.

- Żebyś wiedział, że spytam - wzruszył ramionami.

- I dobrze.

- I dobrze - powtórzył, a po chwili dodał: - Kiedy zdejmiesz te rogi?

- Jakie znowu... - dotknąłem swojej głowy i natrafiłem na ten przedmiot.

Chłopak uśmiechnął się rozbawiony i chwycił jeden kubek z napojem oraz popcorn. Następnie ruszył do sali numer jeden, czyli... tam gdzie miał być odtwarzany nasz film!

Sprawdziłem godzinę w telefonie i szybko ruszyłem za młodszym, wcześniej biorąc swoją colę.

- A mówią mi, że to ja jestem wredny - szepnąłem do niego, siadając obok. Jimin wyszczerzył się do mnie, a następnie zaczął patrzeć na reklamy. - W korytarzu dałeś się wkręcić w rozmowę - uśmiechnąłem się szeroko. 

- Zaraz, co? - po chwili dodał: -Sprytnie to rozegrałeś. - popatrzył na mnie i pokiwał głową z uznaniem.

Szybko jednak wrócił do poprzedniego zajęcia i z uwagą przyglądał się małej dziewczynce, która stała przed jakąś półką, podziwiając leżące na niej słodycze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro