Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

^65^

Jimin POV

- Nie ciągnij mnie, ał! tak mocno - jęknąłem, kiedy Yoongi po raz kolejny pociągnął mnie za włosy.

- Nie marudź. Ciesz się, że się w ogóle na to zgodziłem. - mruknął.

- Sam to zaproponowałeś! Ała! - krzyknąłem, czując kolejne pociągnięcie.

- Oglądaj - rozkazał.

- Trochę ciężko, gdy co chwilę - jęknąłem z bólu - ciągniesz mnie za włosy - skończyłem.

- Wytrzymasz - powiedział, kontynuując swoje zajęcie.

Westchnąłem i starałem skupić się na filmie.

*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*

- Chodźmy do sklepu - powiedział Yoongi, opierając się o framugę drzwi i przypatrując się mnie.

- Poczekaj jeszcze chwilę - mruknąłem, dalej układając swoje różowe włosy.

- Po co się tak stroisz? Przecież my idziemy kupić tylko dla ciebie te wszystkie dodatki do stroju - westchnął, podchodząc do mnie.

- Trzeba jakoś wyglądać - powiedziałem, patrząc z szerokim uśmiechem na swoje odbicie w lustrze. Yoongi stanął obok mnie i... poczochrał moje włosy.

- Idziemy - z szerokim uśmiechem chwycił mnie za rękę i wyszliśmy z łazienki. - Diabełki nie martwią się o wygląd - dodał przy drzwiach wyjściowych.

Nic nie odpowiedziałem. Patrzyłem na niego zmrużonymi oczami. W ciszy założyłem buty i przepuściłem Yoongiego. Chłopak wyszedł z mieszkania; ja także. Zakluczyłem drzwi.

- Chodź już - rozkazał starszy i chwycił mnie za dłoń. Splótł nasze palce, jednak wysunąłem swoją rękę. - Obrażony? - spytał z lekkim uśmiechem. Gdy nie usłyszał mojej odpowiedzi zaśmiał się krótko, objął ramieniem i przyciągnął do siebie. Próbowałem się od niego odsunąć, jednak okazał się silniejszy.

- Puść mnie - warknąłem w końcu.

- Odezwała się obrażona księżniczka? - zaśmiał się.

- Uważaj, bo ta księżniczka za chwilę nieźle przywali swojemu księciowi - mruknąłem.

- Nie tak ostro - zmarszczył brwi.

- Zabronisz?

- Pamiętaj, że jesteś młodszy.

- I co z tego? - prychnąłem.

- Na pewno chcesz wiedzieć? - spytał z chytrym uśmiechem.

- Chyba nie - odparłem. - Wypuścisz mnie wreszcie?

- Hm... - udał zamyślonego. - Następnym razem nie będzie tak miło - ostrzegł, puszczając mnie. Od razu odsunąłem się od niego.

- To do którego sklepu idziemy? - spytałem.

- Chodź do mnie, to się dowiesz - uśmiechnął się szeroko.

- Dopóki tam nie dojdziemy, się nie dowiem - wzruszyłem ramionami.

- Jak wolisz - wsadził ręce do kieszeni spodni. Patrzył teraz tylko przed siebie.

- Długo jeszcze nie będziesz się odzywał? - zapytałem po kilku minutach cichego spaceru.

- A chcesz, żebym coś mówił? Wydawało mi się, że się na mnie obraziłeś - spojrzał na mnie.

- Bo tak było, ale nie chcę iść w ciszy - odpowiedziałem.

- Najpierw przeproś.

- Za co?

- Przeproś.

- Ale dlaczego?

- Po prostu przeproś.

- Nie - powiedziałem stanowczo.

- To nie będę z tobą rozmawiać - wzruszył ramionami.

- Dlaczego? - jęknąłem.

- Bo nie przeprosiłeś.

- Nie wiem za co!

- Się domyśl.

- Powiedz mi za co, to przeproszę.

- Nie powiem.

- Więc nie licz na przeprosiny.

- Więc nie licz na rozmowę.

- Teraz ze mną rozmawiasz - odparłem uśmiechnięty.

- Ty chytry lisie - zmrużył oczy.

- Już nie mam rudych włosów - przypomniałem mu.

- Teraz jesteś jak guma balonowa - uśmiechnął się. - Słodka, miękka i okrąglutka.

- Zazwyczaj mi mówią, że wyglądam jak mochi, więc to duża zmiana słysząc, iż jest się gumą balonową.

Yoongi zaśmiał się krótko i, chwytając mnie wcześniej za rękę, wszedł do sklepu.

- Wybieraj, który zestaw chcesz.

Pokazał na wielki regał z różnymi dodatkami do strojów. Były tam skrzydła aniołów i wróżek, różdżki ze wstążkami, diamencikami lub bez żadnych ozdób, aureole, wąsy i w końcu: duże lub małe widły, bardziej lub mniej krwistoczerwone rogi, a nawet ogony.

- Ty nie żartujesz? - spytałem, patrząc na niego z zaskoczeniem.

- A czy wyglądam, jakbym żartował? - odpowiedział poważnie pytaniem na pytanie.

- Muszę?

- Tak - pociągnął mnie w stronę odpowiednich dodatków.

- Nie założę tego  - powiedziałem, patrząc krzywo na trzymane w rękach starszego rogi.

- Dlaczego? Będziesz tak słodko wyglądał - zaśmiał się, zbliżając się do mnie.

- Nie zmusisz mnie do tego! - powoli zacząłem się cofać.

- Nie zmuszę, ale będę prosił - zatrzymał się i wyciągnął w moją stronę rogi.

- Nawet jeśli będziesz błagał mnie na kolanach, to się nie zgodzę.

- Jesteś pewien? - spytał z chytrym uśmiechem.

- Jeśli to zrobisz, wyjdę - ostrzegłem, powoli wycofywując się.

Chłopak z tym samym uśmiechem w żółwim tempie zaczął klękać.

- Nie rób tego!

Yoongi zastygł.

- Załóż to - wciąż się uśmiechając, pomachał w moją stronę rogami.

- Wstawaj - warknąłem. - Ludzie się gapią - dodałem, patrząc na niego wkurzony.

- A założysz?

Westchnąłem zrezygnowany.

- Tak - odpowiedziałem, przewracając oczami.

Uśmiech Yoongiego poszerzył się jeszcze bardziej, ale tym razem był inny. Uśmiech ten zawierał w sobie całą jego radość, która się w chłopaku teraz pojawiła.

- Uśmiechaj się częściej - powiedziałem, przyglądając się sobie w lustrze i widząc za sobą starszego z wielkim uśmiechem na twarzy.
Po chwili podszedł bliżej mnie i położył głowę na moim ramieniu. Poszerzył swój uśmiech i rzekł:

- Skoro prosisz.

- Wiesz co? - spytałem, przekrzywiając głowę.

- Kupujesz jednak te rogi?

- Jasnowidz - mruknąłem uśmiechnięty.

- A widły? - poszedł do półki z dodatkami.

- Też mogą być - podszedłem do niego i zacząłem przeglądać różne przedmioty.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro