^59^
Jimin POV
- Ja kręcę pierwszy! - krzyknął najmłodszy i wziął butelkę. Wskazała Yoongiego. Szeroko się uśmiechnął. - Pytanie czy wyzwanie?
- Pytanie - oznajmił beznamiętnym tonem.
- Tchórz - "szepnął" Hobi.
- Pytanie - powtórzył Yoongi.
- Dlaczego nie przestałeś pisać z Jiminem? - powiedział Kook.
Popatrzyłem najpierw na niego, a później na Yoongiego. W sumie... Sam sobie tego pytania nie zadałem. Dlaczego chciał ze mną pisać? Dlaczego tego nie przerwał?
Dlaczego mnie wysłuchał?
- Bo chciałem. Po prostu chciałem - odpowiedział i zerknął na mnie. Uśmiechnąłem się delikatnie. Odwzajemnił to.
- Kręć, kręć - ponaglił go Hobi. Yoongi przewrócił oczami i zakręcił.
- Pytanie czy wyzwanie?
- Wyzwanie - odparł Jin.
- Weź spray i namaluj coś na ścianie.
- Skąd mam go niby wziąć? - widziałem, że Jin ma nadzieję, iż żadnego nie ma.
- W torbie jest - oznajmił Yoongi i pokazał za siebie.
Jin westchnął i wziął potrzebny przedmiot.
- Namaluj- - zaczął Kook, ale go uderzyłem łokciem w żebra. - Przestań mnie w końcu bić! Bo w końcu pójdę z tym na policję! - zagroził mi, ale zacząłem się śmiać, gdy zobaczyłem jego naburmuszoną minę.
- Ujoczy - powiedział z lekką kpiną w głosie Hoseok.
- W przeciwieństwie do ciebie - burknął i spojrzał na Jina.
- Ja trzymam Yoongiego, ty Jimina! - krzyknął Hoseok do Jungkooka i rzucił się w stronę swojego przyjaciela. Chwycił go za ręce, żeby ten nie mógł nic zrobić najstarszemu.
- Co? Ale dlaczego... - nie wiedziałem, co się dzieje. Spojrzałem na Jina i wszystko zrozumiałem. Nie ruszyłem się z miejsca. Patrzyłem z osłupieniem na napis, który właśnie tworzył Seokjin. Po paru minutach skończył, a ja nie mogłem uwierzyć, że on to zrobił.
- Śpisz dzisiaj w piwnicy - oznajmiłem, wpatrując się z otwartą buzią na ścianę, na której Jin namalował serduszko i...
- Zaraz... Co?! - krzyknął Hobi i wstał, widząc, co jest na ścianie. Kook podszedł do rysunku i spojrzał na niego zaskoczony.
- Jot jot plus jot ha - powiedział zdumiony, odwracając się w naszą stronę. Yoongi z powrotem usiadł na podłodze, ale po chwili obaj wybuchnęliśmy śmiechem, patrząc, jak chłopaki próbują zamazać napis.
- To nie twoje - rzekł Yoongi, chwytając szybko spray, ponieważ Kook po niego sięgał.
- Jin, śpisz dzisiaj jednak w łóżku - poprawiłem się.
- Gramy dalej - zdecydował Hoseok i usiadł naprzeciwko Jina. Patrzył na niego pustym wzrokiem. Kook westchnął i usiadł obok Hobiego. Spojrzał na najstarszego i pokręcił głową z dezaprobatą.
Jin zakręcił butelką.
- Hoseok, pytanie czy wyzwanie?
- Wyzwanie - odpowiedział. Nie odrywał od niego wzroku.
- Co masz w tej torbie?
- Miało być wyzwanie, nie pytanie - powiedział z zaciśniętymi zębami.
Yoongi nachylił się w stronę Jina i coś mu powiedział. Tamten uśmiechnął się chytrze.
- Załóż to - z jego twarzy wciąż nie schodził ten uśmiech.
- Chyba postradałeś zmysły.
- Wyzwanie to wyzwanie - wzruszył ramionami, dalej się uśmiechając.
- Idź już i nie marudź - powiedział Yoongi. Oparł głowę o moje ramię.
- Tylko nie zaśnij - zaśmiałem się.
- Podaj mi torbę - mruknął.
Wykonałem polecenie.
- Kto prowadzi twoje auto? - spytał.
- Ja.
- Kook może pić?
- Jeśli będzie chciał.
- Kto chce piwa? - spytał głośno.
- Możesz podać - odezwał się od razu Jin.
- Jimin pewnie prowadzi, więc ja chętnie - oznajmił zadowolony Kook.
- Ty pewnie już piłeś, więc ja nie mogę. - powiedział Hobi, wchodząc do garażu w różowym stroju sprzączki. Yoongi podał wszystkim puszki, po czym sam sobie wziął jedną.
- Gramy dalej? - zapytałem.
- Może lepiej nie? W końcu oni piją, więc pewnie będą mieli dziwne pomysły - stwierdził Hoseok i westchnął.
- Dlaczego ty to w ogóle kupiłeś? - zapytałem go, ledwo powstrzymując śmiech.
- Założyłem się - odpowiedział krótko.
- Z kim? - pytałem, patrząc po reszcie chłopaków. Każdy z nich zaczynał już pić drugie piwo. To znaczy... Yoongi w sumie już trzecie.
- Z Taehyungiem, moim i Mina współlokatorem.
- O co?
- Wygrany robi z przegranym, co tylko chce - Kook ułożył swoją głowę na kolanach Hobiego.
- I tylko miałeś to kupić i założyć? - Yoongi czknął.
- Nie. Muszę jeszcze posprzątać łazienkę - wzruszył ramionami.
- Dlaczego? - spytałem rozbawiony.
- Yoongi popsuł klamkę w drzwiach... - zaczął, ale mu przerwałem:
- Wiem, wiem, co było dalej. Ale opowiedz, co działo się w łazience.
- Siedzieliśmy i się niecierpliwiliśmy. Yoongi tam z tobą pisał, a my byliśmy uwięzieni. Po paru lub parunastu minutach Tae zajrzał w tę szparę między drzwiami a podłogą. Wtedy coś tam powiedzieliśmy i ja, dla żartu, założyłem się z nim, że wysprzątam łazienkę w różowym stroju sprzątaczki, bo była brudna.
- W miarę zrozumiałem - powiedziałem, patrząc na Yoongiego, który chyba nad czymś głęboko rozmyślał. - Coś się stało? - spytałem go, gdy zaczął otwierać i zamykać usta.
- Tak się zastanawiam, czy poprosić cię o zgodę, czy po prostu to zrobić - odparł po dłuższej chwili.
- Boję się zapytać, ale co? Co chciałbyś zrobić?
- To co Jungkook - mówił, patrząc na najmłodszego.
- Położyć się na nogach?
- Twoich. Wygodny jesteś. Przynajmniej twoje ramię jest. - powiedział i położył głowę na moich udach. - Ta, ramię jest wygodniejsze.
- On jest schlany, tak? - zapytałem Hoseoka, przyglądając się Yoongiemu z zaskoczeniem.
- Tak mi się wydaje - chciał wstać, ale śpiący Jungkook skutecznie mu to uniemożliwił. - Ten śpi? - wskazał na najmłodszego.
- Najwidoczniej - odparł Jin i podniósł się na nogi. Otrzepał się z brudów i poszedł do auta. - Poczekam na ciebie - rzucił zanim jeszcze wsiadł do pojazdu.
- Co ja mam z nim zrobić? - jęknął.
- Chętnie ci go oddam - oznajmiłem z uśmiechem. Lekko się poruszyłem, a Yoongi mruknął z tego niezadowolony.
- Zamiana? Na dzisiaj? Czy tam jutro... Już nie wiem, jaki jest dzień. Nieważne... Na jeden dzień oddam ci Yoongasa, a ty mi Kooka, okej?
- Wolę jednak nie - powiedziałem i popatrzyłem na chłopaka, który leżał na moich nogach. Delikatnie dotknąłem jego włosów. Po chwili zacząłem się nimi bawić. - Możemy ewentualnie WSZYSCY przenocować u jednej osoby - dodałem, słysząc kolejny pomruk niezadowolenia ze strony Yoongiego.
- U kogo?
- Ile macie miejsca do spania?
- Kanapę, na której zmieszczą się trzy osoby, dwuosobowe łóżko Yoongiego i jednoosobowe moje.
- No to idealnie! Albo nie... Chwila, wy przecież macie jeszcze współlokatora! - krzyknąłem trochę za głośno, powodując tym samym chwilowe wiercenie Yoongiego.
- A no tak... U niego też może spać tylko jedna osoba. Ale tak jak mówiłeś, pomieścimy się idealnie. To jak? Jedziemy?
- Jasne, ale co z nimi? - wskazałem na śpiących chłopaków.
- Kooka przeniosę do mojego samochodu, a ty Yoongiego do swojego.
- Nie dam rady - jęknąłem.
- Za chwilę przyjdę ci pomóc - powiedział i wziął Kooka na ręce. Zniknął z nim za drzwiami garażu i po kilku minutach wrócił. Zrobił to samo z Yoongim, tylko że ułożył go na tylnych siedzeniach mojego samochodu. Na miejscu pasażera siedział już Jin. Przez całą drogę jechałem za Hoseokiem, co chwilę patrząc w lusterko, żeby sprawdzić, czy Yoongi nie stoczył się z siedzeń.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro