Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

^59^

Jimin POV

- Ja kręcę pierwszy! - krzyknął najmłodszy i wziął butelkę. Wskazała Yoongiego. Szeroko się uśmiechnął. - Pytanie czy wyzwanie?

- Pytanie - oznajmił beznamiętnym tonem.

- Tchórz - "szepnął" Hobi.

- Pytanie - powtórzył Yoongi.

- Dlaczego nie przestałeś pisać z Jiminem? - powiedział Kook.

Popatrzyłem najpierw na niego, a później na Yoongiego. W sumie... Sam sobie tego pytania nie zadałem. Dlaczego chciał ze mną pisać? Dlaczego tego nie przerwał?
Dlaczego mnie wysłuchał?

- Bo chciałem. Po prostu chciałem - odpowiedział i zerknął na mnie. Uśmiechnąłem się delikatnie. Odwzajemnił to.

- Kręć, kręć - ponaglił go Hobi. Yoongi przewrócił oczami i zakręcił.

- Pytanie czy wyzwanie?

- Wyzwanie - odparł Jin.

- Weź spray i namaluj coś na ścianie.

- Skąd mam go niby wziąć? - widziałem, że Jin ma nadzieję, iż żadnego nie ma.

- W torbie jest - oznajmił Yoongi i pokazał za siebie.

Jin westchnął i wziął potrzebny przedmiot.

- Namaluj- - zaczął Kook, ale go uderzyłem łokciem w żebra. - Przestań mnie w końcu bić! Bo w końcu pójdę z tym na policję! - zagroził mi, ale zacząłem się śmiać, gdy zobaczyłem jego naburmuszoną minę.

- Ujoczy - powiedział z lekką kpiną w głosie Hoseok.

- W przeciwieństwie do ciebie - burknął i spojrzał na Jina.

- Ja trzymam Yoongiego, ty Jimina! - krzyknął Hoseok do Jungkooka i rzucił się w stronę swojego przyjaciela. Chwycił go za ręce, żeby ten nie mógł nic zrobić najstarszemu.

- Co? Ale dlaczego... - nie wiedziałem, co się dzieje. Spojrzałem na Jina i wszystko zrozumiałem. Nie ruszyłem się z miejsca. Patrzyłem z osłupieniem na napis, który właśnie tworzył Seokjin. Po paru minutach skończył, a ja nie mogłem uwierzyć, że on to zrobił.

- Śpisz dzisiaj w piwnicy - oznajmiłem, wpatrując się z otwartą buzią na ścianę, na której Jin namalował serduszko i...

- Zaraz... Co?! - krzyknął Hobi i wstał, widząc, co jest na ścianie. Kook podszedł do rysunku i spojrzał na niego zaskoczony.

- Jot jot plus jot ha - powiedział zdumiony, odwracając się w naszą stronę. Yoongi z powrotem usiadł na podłodze, ale po chwili obaj wybuchnęliśmy śmiechem, patrząc, jak chłopaki próbują zamazać napis.

- To nie twoje - rzekł Yoongi, chwytając szybko spray, ponieważ Kook po niego sięgał.

- Jin, śpisz dzisiaj jednak w łóżku - poprawiłem się.

- Gramy dalej - zdecydował Hoseok i usiadł naprzeciwko Jina. Patrzył na niego pustym wzrokiem. Kook westchnął i usiadł obok Hobiego. Spojrzał na najstarszego i pokręcił głową z dezaprobatą.

Jin zakręcił butelką.

- Hoseok, pytanie czy wyzwanie?

- Wyzwanie - odpowiedział. Nie odrywał od niego wzroku.

- Co masz w tej torbie?

- Miało być wyzwanie, nie pytanie - powiedział z zaciśniętymi zębami.
Yoongi nachylił się w stronę Jina i coś mu powiedział. Tamten uśmiechnął się chytrze.

- Załóż to - z jego twarzy wciąż nie schodził ten uśmiech.

- Chyba postradałeś zmysły.

- Wyzwanie to wyzwanie - wzruszył ramionami, dalej się uśmiechając.

- Idź już i nie marudź - powiedział Yoongi. Oparł głowę o moje ramię.

- Tylko nie zaśnij - zaśmiałem się.

- Podaj mi torbę - mruknął.

Wykonałem polecenie.

- Kto prowadzi twoje auto? - spytał.

- Ja.

- Kook może pić?

- Jeśli będzie chciał.

- Kto chce piwa? - spytał głośno.

- Możesz podać - odezwał się od razu Jin.

- Jimin pewnie prowadzi, więc ja chętnie - oznajmił zadowolony Kook.

- Ty pewnie już piłeś, więc ja nie mogę. - powiedział Hobi, wchodząc do garażu w różowym stroju sprzączki. Yoongi podał wszystkim puszki, po czym sam sobie wziął jedną.

- Gramy dalej? - zapytałem.

- Może lepiej nie? W końcu oni piją, więc pewnie będą mieli dziwne pomysły - stwierdził Hoseok i westchnął.

- Dlaczego ty to w ogóle kupiłeś? - zapytałem go, ledwo powstrzymując śmiech.

- Założyłem się - odpowiedział krótko.

- Z kim? - pytałem, patrząc po reszcie chłopaków. Każdy z nich zaczynał już pić drugie piwo. To znaczy... Yoongi w sumie już trzecie.

- Z Taehyungiem, moim i Mina współlokatorem.

- O co?

- Wygrany robi z przegranym, co tylko chce - Kook ułożył swoją głowę na kolanach Hobiego.

- I tylko miałeś to kupić i założyć? - Yoongi czknął.

- Nie. Muszę jeszcze posprzątać łazienkę - wzruszył ramionami.

- Dlaczego? - spytałem rozbawiony.

- Yoongi popsuł klamkę w drzwiach... - zaczął, ale mu przerwałem:

- Wiem, wiem, co było dalej. Ale opowiedz, co działo się w łazience.

- Siedzieliśmy i się niecierpliwiliśmy. Yoongi tam z tobą pisał, a my byliśmy uwięzieni. Po paru lub parunastu minutach Tae zajrzał w tę szparę między drzwiami a podłogą. Wtedy coś tam powiedzieliśmy i ja, dla żartu, założyłem się z nim, że wysprzątam łazienkę w różowym stroju sprzątaczki, bo była brudna.

- W miarę zrozumiałem - powiedziałem, patrząc na Yoongiego, który chyba nad czymś głęboko rozmyślał. - Coś się stało? - spytałem go, gdy zaczął otwierać i zamykać usta.

- Tak się zastanawiam, czy poprosić cię o zgodę, czy po prostu to zrobić - odparł po dłuższej chwili.

- Boję się zapytać, ale co? Co chciałbyś zrobić?

- To co Jungkook - mówił, patrząc na najmłodszego.

- Położyć się na nogach?

- Twoich. Wygodny jesteś. Przynajmniej twoje ramię jest. - powiedział i położył głowę na moich udach. - Ta, ramię jest wygodniejsze.

- On jest schlany, tak? - zapytałem Hoseoka, przyglądając się Yoongiemu z zaskoczeniem.

- Tak mi się wydaje - chciał wstać, ale śpiący Jungkook skutecznie mu to uniemożliwił. - Ten śpi? - wskazał na najmłodszego.

- Najwidoczniej - odparł Jin i podniósł się na nogi. Otrzepał się z brudów i poszedł do auta. - Poczekam na ciebie - rzucił zanim jeszcze wsiadł do pojazdu.

- Co ja mam z nim zrobić? - jęknął.

- Chętnie ci go oddam - oznajmiłem z uśmiechem. Lekko się poruszyłem, a Yoongi mruknął z tego niezadowolony.

- Zamiana? Na dzisiaj? Czy tam jutro... Już nie wiem, jaki jest dzień. Nieważne... Na jeden dzień oddam ci Yoongasa, a ty mi Kooka, okej?

- Wolę jednak nie - powiedziałem i popatrzyłem na chłopaka, który leżał na moich nogach. Delikatnie dotknąłem jego włosów. Po chwili zacząłem się nimi bawić. - Możemy ewentualnie WSZYSCY przenocować u jednej osoby - dodałem, słysząc kolejny pomruk niezadowolenia ze strony Yoongiego.

- U kogo?

- Ile macie miejsca do spania?

- Kanapę, na której zmieszczą się trzy osoby, dwuosobowe łóżko Yoongiego i jednoosobowe moje.

- No to idealnie! Albo nie... Chwila, wy przecież macie jeszcze współlokatora! - krzyknąłem trochę za głośno, powodując tym samym chwilowe wiercenie Yoongiego.

- A no tak... U niego też może spać tylko jedna osoba. Ale tak jak mówiłeś, pomieścimy się idealnie. To jak? Jedziemy?

- Jasne, ale co z nimi? - wskazałem na śpiących chłopaków.

- Kooka przeniosę do mojego samochodu, a ty Yoongiego do swojego.

- Nie dam rady - jęknąłem.

- Za chwilę przyjdę ci pomóc - powiedział i wziął Kooka na ręce. Zniknął z nim za drzwiami garażu i po kilku minutach wrócił. Zrobił to samo z Yoongim, tylko że ułożył go na tylnych siedzeniach mojego samochodu. Na miejscu pasażera siedział już Jin. Przez całą drogę jechałem za Hoseokiem, co chwilę patrząc w lusterko, żeby sprawdzić, czy Yoongi nie stoczył się z siedzeń.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro