^50^
Taehyung POV
Siedziałem naprzeciwko Hoseoka i wpatrywałem się w niego. On jednak tego nie widział, ponieważ podciągnął kolana do brody, zamknął oczy i schylił głowę.
- Hyung, a nie możemy wyważyć tych drzwi? - spytałem po kilku minutach milczenia.
- Nie, nie... Szkoda drzwi... - mruknął, nie podnosząc głowy.
- Twardo tutaj - mówiłem dalej i trochę się powierciłem. Hobi spojrzał na mnie i uniósł brwi. Kąciki ust też.
- To chodź na kolana - powiedział, wyprostował nogi i poklepał swoje uda.
- Naprawdę? - zmarszczyłem brwi. W odpowiedzi dostałem tylko szeroki uśmiech i kiwnięcie głową. Niepewnie podszedłem do chłopaka, a on pociągnął mnie w dół. Siedząc już na jego nogach, oparłem głowę o jego ramię. Skrzywiłem się.
- Teraz jest jeszcze bardziej niewygodnie - powiedziałem z zamkniętym oczami, które otworzyłem, gdy usłyszałem śmiech starszego. Spojrzałem na niego, powstrzymując jednocześnie śmiech i ziewnięcie.
- No dalej - uśmiechnął się do mnie serdecznie. - Śmiej się. Twoje oczy cię zdradzają. - dodał i puścił do mnie oczko. Zacisnąłem mocno wargi. - Uroczy. - zaśmiał się. Westchnąłem i pokręciłem głową. Następnie potężnie ziewnąłem i zacząłem się śmiać. Po kilku minutach uspokoiłem się, wziąłem głęboki wdech, powoli wypuściłem powietrze i zwróciłem się do Hobiego, który stał przy okienku:
- Nad czym myślisz?
- Któryś z nas się zmieści? - zapytał i wskazał na okienko. Podszedłem do niego i zmrużyłem oczy.
- Chyba ja, ale coś nie widzi mi się wyskakiwanie z któregoś tam piętra - powiedziałem.
- Trudno, próbujemy - rzekł. Wzruszył ramionami i położył swoje dłonie na moich biodrach. Myślałem, że chce mnie podnieść na wysokość okienka, ale on odwrócił mnie twarzą do siebie. Uśmiechnął się promiennie i jeszcze bardziej przyciągnął. Gdy chciał wykonać kolejny ruch, usłyszeliśmy nieumiejętnie stłumiony śmiech Yoongiego.
- Pewnie pisze z Jiminem - mruknąłem i odszedłem od starszego.
- Skąd wiesz? - zapytał, kiedy ponownie znalazł się obok mnie. Staliśmy obok drzwi.
- Zawsze się uśmiecha, gdy z nim pisze. - odpowiedziałem i uklękłem. Położyłem głowę na zimnych kafelkach i spojrzałem w szparę między podłogą a drzwiami. Żadnego cienia.
- On próbuje otworzyć te drzwi? - spytał mnie Hoseok, pomagając podnieść mi się z posadzki.
- Nie. Nawet żadnego cienia nie ma. - odpowiedziałem. - Trzeba tu posprzątać - mruknąłem, otrzepując się ze wszystkich śmieci.
- Chcesz, to mogę to zrobić.
- I może jeszcze przebierzesz się w strój sprzątaczki?
- Taki różowy.
- Bo już ci uwierzę.
- Zakład? - spytał, podając mi dłoń.
- Spoko. Jeśli ja wygram, przez miesiąc będziesz moim służącym i będziesz chodził w stroju pokojówki - chwyciłem dłoń starszego.
- Dobra, a jeśli to ja wygram, przez dwa tygodnie będziesz robił, o co tylko cię poproszę - uśmiechnął się chytrze.
- Chyba trochę się boję, ale okej. I jest jeden warunek! Zrobisz to, gdy Yoongi będzie w mieszkaniu.
- Nie ma sprawy - powiedział, puścił moją dłoń i krzyknął: - Otwieraj wreszcie te drzwi! Już!
Chwilę się kłóciliśmy z Yoongim, ale po prawie dwudziestu minutach wyszliśmy z łazienki.
- Yoongi, kiedy masz wolne? - spytałem, stając przed nim. Gdy nie zareagował, dodałem: - Yoongi hyung...
- Najbliższe dwa dni, a co? - odpowiedział, patrząc na trzymaną w rękach klamkę.
- Bo Hoseok hyung będzie sprzątał łazienkę w różowym stroju sprzątaczki - odpowiedziałem i spojrzałem z rozbawieniem na Hobiego.
- Muszę to zobaczyć. - mruknął Yoongi. - Najlepiej jutro. - dodał i skierował się do drzwi wyjściowych. - Wrócę niedługo. Trzeba kupić nową klamkę - powiedział i wyszedł z mieszkania ze starym zamkiem w rękach.
- A ja idę załatwić strój - oświadczył z uśmiechem Hoseok. Spojrzałem na niego z niedowierzaniem, ale on szybko wybiegł z mieszkania.
- Nie może tego zrobić. On przecież nie może tego zrobić. - mówiłem sam do siebie i załamany usiadłem na kanapie w salonie, uświadamiając sobie, w co się wpakowałem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro